Defensywa Barcelony znów katastrofalna, ale Flick wierny ryzykownej filozofii
FC Barcelona w Brugii znów wpadła w tę samą pułapkę. Zespół Hansiego Flicka, wierny wysokiej linii obrony i agresywnemu pressingowi, został bezlitośnie skarcony kontrami rywali. Już po 16 minutach Blaugrana przegrywała 0:2, a wszystkie trzy gole dla belgijskiego zespołu padły po szybkich akcjach za plecy obrońców.
Pierwsza bramka to błąd Kounde, który spóźnił wyjście z linii i złamał pułapkę ofsajdową. Przy drugim golu Barcelona została skontrowana po własnym rzucie rożnym. Forbs uciekł obrońcom i nie dał szans Szczęsnemu w sytuacji sam na sam. Trzeci gol to kolejne podanie za plecy Balde i brak asekuracji. To był fatalny występ całej defensywy.
Statystyki są alarmujące. Blaugrana straciła bramki w dziewięciu kolejnych meczach, aż 14 w tym okresie. To najgorsza seria od marca 2013 roku, gdy klub miał 13 spotkań z rzędu bez czystego konta. Co więcej, w Brugii obrona Flicka zdołała złapać rywali na spalonym tylko raz, co dobitnie pokazuje, że pomysł na wysoką linię przestał działać.
Po spotkaniu swoje niezadowolenie wyraził Frenkie de Jong. – Musimy grać znacznie lepiej. Czasem nie przekładamy założeń na boisko. Jesteśmy zbyt słabi przy kontrach i brakuje nam równowagi w ustawieniu – przyznał Holender.
Na Flicka spada coraz większa fala krytyki. Komentatorzy tacy jak Henry, Kroos czy Gullit określili jego styl mianem „kamikaze”. Niemiec pozostaje jednak wierny swojej filozofii, mimo że drużyna traci kolejne punkty i coraz bardziej odstaje od europejskiej czołówki.
W Barcelonie wiedzą, że bez poprawy defensywy nie da się wygrywać. Nawet trzy gole strzelone w Brugii nie wystarczyły do zwycięstwa, co najlepiej pokazuje, jak głęboki jest problem Blaugrany.
Zobacz również: Alonso traci kontakt z szatnią Realu. Decyzja z Anfield wywołała szok









