Real w lidze bez konkurencji, w Europie – jeden z wielu

Marco Asensio w meczu z Deportivo Alaves
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Marco Asensio w meczu z Deportivo Alaves

Real Madryt w ciągu tygodnia otrzymał bolesną lekcję futbolu w Europie, za co cenę zapłaciło w weekend Deportivo Alaves. Królewscy w La Lidze pozostają niedoścignieni, a po remisie Sevilli jeszcze zwiększyli swoją przewagę na szczycie. Ich pierwszy pojedynek z Paris Saint-Germain podaje jednak w wątpliwość szanse Los Blancos na powrót na europejski tron.

  • Real Madryt w Lidze Mistrzów zasłużenie przegrał z PSG w meczu, w którym wynik 0:1 to jego najlepszy element z perspektywy kibica Królewskich
  • Los Blancos mieli coś do udowodnienia kibicom. Z Deportivo Alaves wygrali wysoko, ale długo nie potrafili przełamać jednej z najgorszych defensyw w stawce
  • Madrytczycy powiększyli swoją przewagę nad drugą Sevillą, ale mecz w Paryżu pokazał, że ambitne plany powrotu na europejski tron mogą okazać się niemożliwe do zrealizowania

Real w Europie zgłosił nieprzygotowanie, a PSG było łagodnym nauczycielem

Kibice Realu Madryt najchętniej wymazaliby wtorkowy mecz swoich ulubieńców przeciwko Paris Saint-Germain z pamięci. Plan Carlo Ancelottiego nie tylko nie wypalił, ale był błędny w samych założeniach. Królewscy ustawili się nisko i liczyli na skontrowanie paryżan. Ci, którzy w Ligue 1 często nie muszą korzystać z wysokiego pressingu, zdołali znaleźć w głowach przełącznik z podpisem “Europa”. PSG stłamsiło Real na własnej połowie, a Marco Verratti na spółkę z Danilo wyłączyli z gry środek pola CKM. Nawet sam włoski trener przyznał, że wynik 0:1 to najlepszy element tego spotkania, bo spokojnie tablica mogła wskazywać na 0:3 czy 0:4. Najgorsza była sama gra. Oraz fakt, że w rewanżu trzeba będzie radzić sobie bez Ferlanda Mendy’ego i Casemiro.

Deportivo Alaves zapłaciło za bezsilność Królewskich w Paryżu

Przebieg meczu z PSG – przynajmniej z perspektywy Realu Madryt – można było przewidzieć. To nie tak, że Królewscy podchodzili do niego po serii przekonujących zwycięstw. Remisy z Villarrealem i Elche, męczarnie z Granadą, pożegnanie się z Pucharem i Superpucharem Hiszpanii – tak wyglądał początek roku w wykonaniu Królewskich. Co prawda mecze te miewały różne przebiegi, ale kilka elementów wspólnych pozostało. Brak rotacji, brak pressingu i nierówność na przestrzeni obu połów to te główne.

Nic zatem dziwnego, że Los Blancos mieli w weekend coś do udowodnienia swoim fanom. I… ponownie mogli zawieść. Tylko zabójcza nieskuteczność Joselu uchroniła Thibaut Courtois przed wyciąganiem piłki z siatki, gdy jego koledzy sprezentowali napastnikowi rywali sytuację sam na sam. Sami Królewscy zdołali przełamać drugą najsłabszą defensywę La Ligi dopiero na pół godziny przed końcem meczu i to po fantastycznym uderzeniu Marco Asensio zza pola karnego.

Później świetna kombinacja Viniciusa z Karimem Benzemą przyniosła drugiego gola, a rzut karny w końcówce był już tylko pieczęcią. Możemy jednak z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, że w starciu z takim PSG, z jakim Real mierzył się we wtorek, gracze Ancelottiego nie zdołaliby doprowadzić do żadnej z trzech tego typu bramkowych sytuacji. Przepaść, między La Ligą, a Ligą Mistrzów, zdaje się obecnie zbyt duża, by ją zasypać. Mistrz Hiszpanii już w środę podejmie u siebie wyśmiewany w Anglii Manchester United, a i tak nie jest postrzegany jako faworyt. Real rządzi i dzieli na własnej ziemi, mając spokojną przewagę sześciu punktów nad resztą stawki. Zachwyca, strzelając kolejne gole i tłamsząc rywali. W Paryżu gwiazdy Viniciusa, Kroosa czy Modricia świeciły bardzo słabo. Przed Królewskimi jeszcze rewanż, a doświadczenie każe wierzyć, iż Carletto wymyśli nań coś wyjątkowego. Pytanie brzmi, czy to wystarczy.

Całość tekstu znajduje się na Primeradivision.pl. Tam wybrano dodatkowo Partidazo, evento, jugador oraz golazo minionej kolejki. Sprawdź aktualną tabelę La Liga.

Komentarze