Manchester City był zdecydowanie lepszy od Leicester i wygrał na wyjeździe 2:0. Dzięki temu drużyna dowodzona przez Pepa Guardiolę musi zdobyć jeszcze tylko 11 punktów, aby odzyskać tytuł mistrza Anglii.
Będące na trzecim stopniu podium Leicester kontra zmierzający po tytuł mistrza Anglii Manchester City to jeden z dwóch hitów w 30. kolejce Premier League. Obie drużyny prezentowały się ostatnio świetnie, więc liczyliśmy na emocjonujące widowisko.
Popis nieskuteczności
Pierwsze minuty w wykonaniu Leicester mogły napawać optymizmem sympatyków tego klubu. Gospodarze byli niewidoczni w ofensywie, ale atakowali rywala wysokim pressingiem oraz stosowali agresywny odbiór. Były to jednak miłe złego początki. Po pewnym czasie Manchester City przejął bowiem inicjatywę i zmusił Lisy do głębokiej defensywy. Zawodnicy Pepa Guardioli dominowali w niemal każdej istotnej statystyce. Do przerwy wykreowali sześć okazji strzeleckich, chociaż tylko jedna próba zmierzała w światło bramki. Dobrą szansę w 23. minucie zmarnował Kevin De Bruyne, który przymierzył w poprzeczkę po uderzeniu z rzutu wolnego.
Bezradne Leicester
Druga połowa wyglądała niemal identycznie jak pierwsze. Była jednak jedna różnica. Manchester City potrafił umieścić piłkę w siatce. W 58. minucie Benjamin Mendy wykorzystał zamieszanie w szesnastce, zwiódł rywala i przymierzył świetnie w prawy róg bramki.
W 74. minucie Obywatele prowadzili już 2:0. De Bruyne wykonał idealnie wymierzone podanie między rywali w kierunku Gabriela Jesusa. Brazylijczyk zagrał jeszcze do Raheem Sterling, otrzymał piłkę z powrotem i pokonał bramkarza. Leicester wyglądało bardzo słabo, nie miało żadnych argumentów i zasłużenie przegrało z ekipą Pepa Guardioli.
Czyli niespodzianki nie było. No i fajnie.