To był koncert Liverpoolu, pokaz siły gospodarzy. Piłkarze Jurgena Kloppa nie dali żadnych szans Manchesterowi United w hicie Premier League. The Reds pewnie pokonali graczy Ralfa Rangnicka 4:0, a na listę strzelców wpisywali się Diaz, dwukrotnie Salah oraz Mane. Czerwone Diabły nie miały w tym starciu żadnych sportowych argumentów.
- Liverpool pewnie pokonał Manchester United
- Gole dla The Reds zdobywali Diaz, Salah i Mane
- Graczom Czeronych Diabłów brakło w tym starciu piłkarskich argumentów
Demonstracja siły Liverpoolu, The Reds czekają na odpowiedź City
Początek spotkania wydawał się dość spokojny w wykonaniu Liverpoolu, ale już w 5. minucie gospodarze cieszyli się z objęcia prowadzenia. Szybką akcję The Reds wykończył Luis Diaz po podaniu Salaha. To był początek ogromnej dominacji podopiecznych Jurgena Kloppa, którzy w pierwszej części spotkania zagrali koncertowo. Piłkarze United byli stłamszeni, nie potrafili wymienić między sobą kilku dokładnych podań, nie wspominając już o skonstruowaniu akcji ofensywnych.
A Liverpool nadal bawił się i cieszył grą. W 22. minucie The Reds prowadzili już 2:0. Fantastyczną asystą popisał się Mane, a sytuację sam na sam wykończył Salah. Choć do przerwy wynik już się nie zmienił to gra gospodarzy mogła naprawdę się podobać, a wyczyny graczy Liverpoolu z piłką można było oglądać z przyjemnością. Czerwone Diabły nie potrafiły odpowiedzieć rywalowi w żaden sposób. Gospodarze prowadzili zasłużenie. Natomiast goście nie oddali w tej części gry żadnego strzału i tak naprawdę próżno było szukać jakiś elementów gry, które mogłyby napawać United optymizmem przed rozpoczęciem drugiej części gry.
Idealnie grę Czerwonych Diabłów podsumował Gary Lineker, pisząc, że bramkarz Liverpoolu był lepszy od każdego zawodnika United.
W 10. minucie spotkania plac gry z powodu kontuzji opuścił Paul Pogba. W jego miejsce na murawie pojawił się Lingard.
Po zmianie stron tempo spotkania nieco siadło. Liverpool nie atakował bramki rywala już tak entuzjastycznie, a piłkarze Czerwonych Diabłów próbowali dojść do głosu. Grę United mocno rozruszał wprowadzony po przerwie Jadon Sancho. Jednak goście byli chaotyczni i niedokładni w swoich akacjach.
Ale w 68. minucie to The Reds cieszyli się z kolejnego gola. Szybką kontrę sfinalizował Sadio Mane. Trochę to wyglądało tak, jakby podopieczni Jurgena Kloppa dali się wyszaleć swoim rywalom, a następnie postanowili wbić gwóźdź do trumny. United byli na kolanach i trudno było wierzyć, że zdołają się jeszcze podnieść w tym spotkaniu.
Po stracie trzeciej bramki z graczy Manchesteru całkowicie uszło powietrze. Widać było, że Czerwone Diabły straciły już wiarę w jakikolwiek sukces w tym pojedynku. Do końca spotkania na boisku działo się już niewiele. Wynik spotkania ustalił w 84. minucie Salah, który wpisał się po raz drugi w tym pojedynku na listę strzelców.
Tak naprawdę trudno wyróżnić któregokolwiek z zawodników gości w tym spotkaniu, natomiast w drużynie gospodarzy słowa uznania należą się Thiago, który mimo braku zdobyczy bramkowych rozegrał wyśmienite spotkanie.
Liverpool przynajmniej do jutra zasiądzie w fotelu lidera Premier League. The Reds mają obecnie dwa punkt przewagi nad Manchesterem City, który swój mecz ligowy rozegra w środę.
Komentarze