Kuchnia Premier League poleca: danie główne i deser w stolicy

Granit Xhaka
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Granit Xhaka

Nadszedł czas względnego spokoju. Oczywiście, kalendarz nadal jest napięty do granic możliwości, jednak 21. kolejka Premier League będzie drugą z rzędu, w której wszystkie dziesięć spotkań odbędzie się zgodnie z planem. Jednak tym razem, inaczej niż zwykle, całą serię gier zamkniemy w ciągu zaledwie dwóch dni.

Rywalizację rozpoczniemy na Goodison Park, gdzie przyzwoicie (trudno o lepsze określenie w tej sytuacji) dysponowany Everton podejmie fatalnie spisujące się Newcastle. Goście nie zaznali smaku zwycięstwa od 12 grudnia i wygranej w starciu z WBA! W składzie Srok powinien pojawić się DeAndre Yedlin, który najprawdopodobniej rozwiązał już problemy z uzyskaniem wizy, występ Federico Fernandeza jest wykluczony, natomiast Paul Dummett i Ciaran Clark niemal na pewno nie znajdą się w kadrze meczowej. Z kolei do dyspozycji Carlo Ancelottiego wraca Abdoulaye Doucoure, który w starciu z Leicester pauzował za kartki, z kolei Delph, Gbamin i Allan na pewno wystąpią w sobotę. Niewykluczone, że między słupkami The Toffees zobaczymy Robina Olsena – włoski szkoleniowiec gospodarzy poddał w wątpliwości obecność Jordana Pickforda w wyjściowej jedenastce:

Nie wiem. Muszę o tym pomyśleć. Nie mam w zwyczaju ujawniać składu podczas konferencji prasowej. Popełnił błąd, ale to nie zmienia mojej opinii o jego osobie ani nie pozbawia drużyny pewności. W przeszłości wielokrotnie ratował nas od utraty bramki. Jeżeli zespół jest solidny, to jest taki, ponieważ Pickford stał się lepszym zawodnikiem. Nie wątpliwości co do jego jakości lub motywacji. Pickford poprzednim razem nie grał z Newcastle, co było efektem normalnej rotacji. Musimy zagrać jutro, w środę, w następny weekend. Będziemy rozgrywać wiele meczów i Jordan będzie się zmieniał tak jak inni gracze.

Jedna godzina, trzy spotkania

Z Liverpoolu przenosimy się do Londynu, ale też do Manchesteru i West Bromwich, ponieważ aż trzy spotkania odbędą się o 16:00. Na Selhurst Park spotkają się sąsiedzi z ligowej tabeli – 14. Crystal Palace ugości 13. Wolverhampton. Mimo tej samej liczby punktów, zdecydowanie większe szanse na zwycięstwo daję Wilkom, które całkiem nieźle zaprezentowały się w pojedynku z Chelsea. Być może od pierwszych minut zobaczymy Williana Jose, który w ekspresowym tempie załatwił wszystkie formalności i już zdążył zadebiutować w barwach ekipy z Molineux. W kadrze Wędrowców na pewno zabraknie Rayana Ait-Nouriego, który doznał kontuzji pachwiny. Z kolei w szeregach gospodarzy nie pojawi się James Tomkins, natomiast Jean-Philippe Mateta najprawdopodobniej dostanie szanse na premierowy występ.

W drugim z trzech równolegle rozgrywających się starć Manchester City zmierzy się z Sheffield United. Chciałbym napisać, że wynik tej potyczki był znany na długo przed jej rozpoczęciem, jednak po ostatnim “wyczynie” Szabli, powinienem mieć pewne wątpliwości, które niemal natychmiast rozwiewa pięć goli, jakie The Citizens zgromadzili w rywalizacji z WBA. W przypadku Obywateli jedyną niewiadomą może być ewentualna rotacja w środku defensywy. Pojedynek z ekipą tegorocznych outsiderów to doskonała okazja na chwilę odpoczynku dla duetu Diaz-Stones.

W ostatnim z tego zestawu spotkań na The Hawthorns zobaczymy klasyczny mecz o sześć punktów. WBA traci do Fulham dwa oczka i ewentualna porażka z The Cottagers znacząco oddali podopiecznych Sama Allardyce’a od bezpiecznej lokaty, którą aktualnie zajmuje Brighton. Jeżeli Scott Parker wywiezie z West Midlands zwycięstwo, londyńczycy zbliżą się do Mew na dwa punkty, a na dodatek będą mieli do rozegrania zaległy pojedynek. Remis nie pozbawia szans nikogo, jednak pozwala innym na dłuższą chwilę oddechu. W składzie gospodarzy nie spodziewamy się radykalnych zmian – Snodgrass doznał stłuczenia kolana, jednak nie jest to uraz uniemożliwiający występ, natomiast do kadry przyjezdnych wrócił Antonee Robinson, który zakończył przymusową pauzę za czerwoną kartkę.

Walka o puchary kontra wyścig o mistrzostwo

Bez wątpienia centralnym punktem soboty jest rozpoczynające się o 18:30 starcie Arsenalu z Manchesterem United. Chociaż obie ekipy dzieli aż siedem pozycji i dziesięć oczek, trudno pozbawić tego pojedynku miana hitu 21. kolejki Premier League. Kanonierzy walczą o nawiązanie kontaktu z czołówką, z kolei Czerwone Diabły muszą wygrać, by w ścisłej czołówce pozostać. Jeżeli spojrzymy na składy rywalizujących drużyn, zdecydowanie więcej wątpliwości jest po stronie The Gunners – Mikel Arteta nie jest pewny obecności Pierre’a-Emericka Aubameyanga, Kierana Tierneya, Emila Stmitha Rowe’a i Thomasa Parteya. Na kontuzje i problemy nie powinien narzekać Ole Gunnar Solskjaer – nowych trudności losu brak, natomiast do jego dyspozycji wraca Eric Bailly. Podczas przedmeczowej konferencji trenera Arsenalu zdecydowana większość pytań koncentrowała się na Martinie Odegaardzie i sytuacji zdrowotnej kadry, natomiast o najbliższym przeciwniku Hiszpan powiedział tyle, co nic:

Wiemy, że będzie to naprawdę trudne spotkanie. Byli w szczytowej formie. Grają naprawdę dobrze. Wiemy, że są prawdziwym zagrożeniem. Musimy więc dać z siebie wszystko, aby pokonać ich w sobotę.

Tracimy dużo, strzelamy jeszcze więcej

Musimy przyznać, że Arteta Ameryki nie odkrył. Zdecydowanie bardziej rozmowny opiekun United:

Ostatnio robili świetne wrażenie, odwrócili niekorzystną passę. Początkiem ich odrodzenia był pojedynek z Chelsea. Spoczywała na nich ogromna presja, ale udźwignęli ten ciężar i od tego czasu grają lepiej i osiągają korzystne wyniki. Wiedzieliśmy, że się odbiją. Mecze przeciwko Arsenalowi zawsze są wyjątkowo. Sam mam kilka dobrych wspomnień. Na The Emirates ostatnio wygraliśmy w 2019 roku, w FA Cup, kilka razy mierzyliśmy się w Lidze Mistrzów, a oprócz tego niezliczoną ilość razy graliśmy w Premier League. Mamy nadzieję, że teraz uda nam się zrealizować nasze założenia i uzyskać interesujący nas rezultat.

Norweg odniósł się także do nieco niepokojących statystyk defensywnych swojej drużyny. Chociaż Czerwone Diabły mają drugi najlepszy atak w lidze, ich obrona jest mniej szczelna niż szyki aż 11 zespołów:

Oczywiście nie jestem zadowolony z utraty wielu bramek. W jednym spotkaniu daliśmy sobie strzelić aż sześć goli, co boli wyjątkowo mocno. Nasi kibice z pewnością preferują zwycięstwa 3-2 niż 1-0. Jesteśmy dosyć skuteczni z przodu, ale równocześnie zbyt często otwieramy się na ataki rywali. Ale konsekwentnie zdobywamy więcej punktów, niż tracimy. Oczywiście lepiej wygrać 3: 0 niż 3: 2, więc pracujemy nad wysokim pressingiem, bronimy jako zespół. Myślę, że przez rok staliśmy się zdecydowanie lepsi w tym aspekcie.

Francuski lek na wszystkie problemy

Dzień zakończymy na St. Mary’s. W kadrze Southampton pojawił się Ryan Bertrand, który odcierpiał zawieszenie, z kolei w składzie Aston Vili nie odnotowano żadnych zmian po meczu z Burnley. Szansa na występ (oczywiście nie w wyjściowej jedenastce) nowego nabytku gości dosyć duża – Morgan Sanson trenuje z drużyną, a Dean Smith jest pod wrażeniem jego umiejętności:

Naprawdę dobrze się zadomowił, mam nadzieję, że jego adaptacja będzie bardzo szybka i na pewno pojedzie z drużyną do Southampton. Ma mentalność wielkiego meczu, przez ostatnie pięć lat grał na szczycie ligi francuskiej, grał w Lidze Mistrzów. Jest świetnym technikiem i ma dużą świadomość taktyczną. Potrafi grać na wielu pozycjach, może kreować akcje i strzelać gole. Ma po trochu wszystkiego w swojej grze, więc jesteśmy bardzo zadowoleni z tego transferu.

Premierowy egzamin Tuchela, duża kartkówka Kloppa

Niedzielę zaczniemy na Stamford Bridge. Chelsea w pierwszym większym teście Tomasa Tuchela zmierzy się z Burnley. Niemiecki szkoleniowiec miał okazję lepiej poznać drużynę, więc dopiero w potyczce z The Clarets zobaczymy, jaki pomysł na The Blues ma były trener PSG. Do gry gotowy jest N’Golo Kante – Francuz najprawdopodobniej wybiegnie w podstawowym składzie. W szeregach gości niepewni występu są Charlie Taylor, Ashley Barnes i Josh Brownhill.

Z Londynu przenosimy się na King Power Stadium w Leicester, gdzie Lisy podejmą Leeds. Chociaż zdecydowanym faworytem jest drużyna prowadzona przez Brendana Rodgersa, mamy nadzieję na ciekawe widowisko i pełne odrodzenie grających w kratkę Pawi. Gospodarze będą musieli radzić sobie bez Vardy’ego, Ndidiego i Evansa, z kolei w ekipie Bielsy nie zobaczymy Diego Llorente.

Poważny sprawdzian czeka Liverpool. The Reds odwiedzą stolicę i sprawdzą formę West Hamu. Czołowi strzelcy mistrzów w końcu przełamali się w Premier League, a do siatki trafił także Trent Alexander-Arnold, co niewątpliwie ucieszyło Jurgena Kloppa:

Właściwi ludzie zdobyli bramki w ostatnich dwóch meczach. To naprawdę pomaga. Trent wypracował gola i sam go strzelił, więc był również bardzo pomocny. Dużo o tym mówimy i dużo mówiliśmy o współczynniku spodziewanych goli. Wiedzieliśmy o tym, próbowaliśmy to zmienić ostatniej nocy i mogliśmy to zmienić. Teraz spróbujemy w pełni zrealizować nasze założenia.

Tę serię gier zamkniemy pojedynkiem Brighton z Tottenhamem na The Amex. Po gospodarzach nie spodziewamy się zbyt wiele, a naszą uwagę skupia możliwy debiut Jakuba Modera. Z kolei Spurs marzą o “wynagrodzeniu” sobie wysokiej porażki z Liverpoolem. Niestety, Jose Mourinho nie będzie mógł skorzystać ani z Kane’a, ani z Allego, ani z Reguillona.

Komentarze