Jose Mourinho, trener z przeszłości

Jose Mourinho
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Jose Mourinho

Piłkarski świat płonie, a Daniel Levy dolewa oliwy do ognia. W gąszczu wiadomości na temat powstania Superligi i ogłoszenia nowego formatu Ligi Mistrzów prezes Tottenhamu postanowił ogłosić decyzję, której tak naprawdę spodziewaliśmy się już od dłuższego czasu. Jose Mourinho, wraz ze swoim sztabem szkoleniowym, został zwolniony z pełnienia obowiązków w północnym Londynie. Oficjalnym powodem rozstania z portugalskim szkoleniowcem są niezadowalające wyniki.

Jose Mourinho za sterami feralnego samolotu

Nie jesteśmy zaskoczeni. Niesamowicie przeciętna, żeby nie powiedzieć fatalna dyspozycja Spurs na przestrzeni ostatniego miesiąca, ostatecznie przekonała włodarzy stołecznej drużyny do wręczenia wypowiedzenia Portugalczykowi. Chociaż początek obecnej kampanii zwiastował początek nowego (kolejnego) otwarcia, wraz z biegiem czasu Tottenham tracił rozpęd. Między dziewiątą a dwunastą kolejką dwukrotni mistrzowie Anglii przewodzili ligowej stawce, jednak już po 14. serii gier londyńczycy spadli aż na 8. miejsce. Niedługo później zdołali wspiąć się na 4. pozycję, na której utrzymali się zaledwie przez dwa mecze. Po styczniowej porażce z Liverpoolem samolot pilotowany przez Mourinho zaliczył swobodny lot w dół tabeli. Maszyna linii SpursAir wylądowała na 7. miejscu, ze stratą pięciu punktów do top four.

Swobodne opadanie dotyczy wyłącznie Premier League. Podróż w przestrzeni międzynarodowej wielokrotnie była zakłócana przez niepożądane obiekty. Październik – zderzenie z belgijskim statkiem powietrznym Royal Antwerp. Grudzień – kolizja z austriackim samolotem linii LASK. Cztery miesiące później londyńska maszyna została potężnie uszkodzona po przygodzie z chorwackim myśliwcem. 18 marca 2021 roku to data jednej z największych katastrof w trenerskiej karierze Jose Mourinho. Także moment przełomowy. Gdyby Spurs zdołali awansować do kolejnej fazy Ligi Europy, Daniel Levy z pewnością wstrzymałby się z radykalnymi posunięciami. Niestety, w Zagrzebiu Tottenham pożegnał się z tak naprawdę jedyną nadzieją na awans do Champions League.

Jose Mourinho, The Archaic One

Pod wodzą portugalskiego szkoleniowca ekipa ze stolicy nie zaliczyła spodziewanego progresu. Wręcz przeciwnie – po erze Mauricio Pochettino nastąpił regres, i to zauważalny. Obecny sezon najlepiej obrazował zmiany, jakie zaszły w sposobie postrzegania futbolu przez trenera, którego niegdyś nazywano The Special One. W kontekście pracy Mou w Londynie lepszym określeniem byłoby “jakie zmiany nie zaszły”. Styl proponowany przez Mourinho z roku na rok stawał się coraz bardziej archaiczny. Świat piłki pewnie kroczył do przodu, zostawiając jednego ze swoich najwybitniejszych przedstawicieli w mrokach przeszłości. Chociaż w pewnym momencie wydawało się, że znak firmowy Spurs pod wodzą Jose, czyli gra z kontry, może przynieść oczekiwane wyniki, długie podanie w kierunku Harrego Kane’a czy Heung-min Sona powoli zmieniało się z “innowacyjnego pomysłu” w akt rozpaczy. Rywale z łatwością odczytywali zamiary Tottenhamu i bezwzględnie karcili londyńczyków za staromodny styl gry.

Futbol proponowany światu przez Mourinho nie był oldschoolowy. Był absolutnie archaiczny i niedostosowany do aktualnej rzeczywistości. Jose zatrzymał się w rozwoju, chociaż zapewne sam tego nie dostrzegał. Pod pozorem miłego pana, który sprawnie korzysta z social mediów, krył się trener, który w głębi serca uważał, że autobus we własnym polu karnym i gra z kontry to jedyne słuszne rozwiązanie. Nic więc dziwnego, że Portugalczyk, zgodnie z medialnymi doniesieniami, stracił szatnię. Może nie całą, ponieważ Pierre Emile Højbjerg zapewne nie powiedziałby złego słowa o swoich opiekunie. Natomiast nie zdziwiłby mnie fakt, gdyby zarówno Kane, jak i Son, mimo fantastycznych liczb, mieli już serdecznie dosyć biegania tam i z powrotem.

CV bez potwierdzenia

Mourinho jako specjalista od zdobywania trofeów miał zapewnić Spurs to, czego nie był w stanie zrobić Pochettino. Daniel Levy wierzył, że tak wytrawny fachowiec, jak Jose w efektowny sposób zdmuchnie kurz z półek klubowej gabloty. Nawet jeżeli Tottenham pod wodzą Mou zdołałby sięgnąć po Puchar Ligi, triumf w Carabao Cup bez wątpienia nie spełniłby oczekiwań włodarzy stołecznej ekipy. Spójrzmy tylko na inne rozgrywki. W sezonie 19/20 Spurs pożegnali się z Champions League w 1/8 finału, natomiast do kolejnej edycji nie zdołali się zakwalifikować. Wynik z LM powtórzyli w tegorocznej Lidze Europy. Przygodę w Pucharze Anglii dwukrotnie zakończyli w 5. rundzie. W Premier League również nie było zbyt kolorowo. W poprzednim sezonie zakończyli zmagania na 6. miejscu, z siedmiopunktową stratą do czołowej czwórki. Mourinho nie był nawet blisko zdobycia któregokolwiek z wymienionych trofeów. Oczywiście poza Pucharem Ligi, jednak obecna dyspozycja Spurs raczej nie pozwala wierzyć w sukces w starciu z City. Wątpliwe, by nowa miotła w postaci Ryana Masona przyniosła nadzwyczajne i ekspresowe efekty.

The Special One odchodzi z Londynu nie tylko bez sukcesów, ale także bez jakiejkolwiek wizji na przyszłość. Czy Portugalczyk zdoła nabrać kolejnych naiwnych na swoje bogate CV? Wobec niepowodzenia w stolicy Anglii trudno oczekiwać, by szkoleniowiec, który z łatwością potrafi podzielić szatnię, korzysta z tak archaicznych metod i żąda wysokiego wynagrodzenia, szybko znalazł zatrudnienie. Być może sam zauważy, że już nie pasuje do otaczającej go rzeczywistości. Era “tradycyjnego” Mou powoli odchodzi w przeszłość. Tylko od niego zależy, czy dobrowolnie podda się temu procesowi, czy postanowi stanąć do walki o przetrwanie. W tym pojedynku jedynym przeciwnikiem Jose Mourinho jest on sam.

Komentarze