Darwin Nunez przeprosił za swoje zachowanie

Darwin Nunez
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Darwin Nunez

Darwin Nunez przeprosił za swoje zachowanie w meczu z Crystal Palace. Urugwajczyk dał się sprowokować i uderzył rywala, za co otrzymał słuszną czerwoną kartkę. Napastnik odniósł się do tej sytuacji za pośrednictwem mediów społecznościowych.

  • Darwin Nunez otrzymał czerwoną kartkę w meczu z Crystal Palace
  • Urugwajczyk został sprowokowany, ale zachował się niewłaściwie
  • Napastnik The Reds przeprosił za te wydarzenie w mediach społecznościowych

Urugwajczyk wie, że źle postąpił

Darwin Nunez w poniedziałkowym meczu z Crystal Palace na boisku spędził 56. minut. Kilkanaście minut po zmianie stron reprezentant Urugwaju dał się sprowokować przez przeciwnika. W wyniku niesportowego zachowania napastnik Liverpoolu słusznie zobaczył czerwony kartonik i musiał opuścić plac gry. Były piłkarz Benfiki Lizbona, który na Anfield Road trafił za ponad 60 mln funtów osłabił tym samym swój zespół, a mecz ostatecznie zakończył się remisem 1:1.

Reakcja Urugwajczyka była we wtorek szeroko komentowana w brytyjskich mediach i zazwyczaj spotykała się z negatywnym odbiorem. Swojego piłkarza zganił także Jurgen Klopp, który po spotkaniu przyznał, że choć uważa, że Nunez został sprowokowany, to jego reakcja była niewłaściwa i takie zdarzenie nigdy nie powinno mieć miejsca.

Po meczu oberwało się także Andersenowi za prowokacje. Reprezentant Danii poinformował, że otrzymał 3000 wiadomości z pogróżkami i wyzwiskami – jak się można domyślać, w większości od kibiców Liverpoolu.

Darwin Nunez przeprosił za swoje zachowanie za pomocą wpisu na portalu Twitter. – Zdaję sobie sprawę z mojego brzydkiego zachowania. Jestem tutaj, aby uczyć się na własnych błędach i to się więcej nie powtórzy – napisał gracz Liverpoolu.

Liverpool po dwóch kolejkach Premier League zajmuje dopiero dwunaste miejsce w tabeli z dwoma punktami na koncie. Już w następnej kolejce The Reds zmierzą się w ligowym klasyku z Manchesterem United.

Zobacz również: Kibice Liverpoolu grożą Andersenowi

Komentarze