- Tottenham nie był w stanie odrobić straty z pierwszego meczu
- Spotkanie w Londynie zakończyło się bezbramkowym remisem
- Milan świętuje awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów
Tottenham bezradny przed własną publicznością
Po meczu na San Siro bliżej awansu do ćwierćfinału Ligi Mistrzów był Milan, który wygrał 1-0. W Londynie to na Tottenhamie ciążyła więc presja odrobienia wyniku. Biorąc pod uwagę potencjał kadrowy obu drużyn – mimo niekorzystnego rezultatu to wciąż Koguty postrzegane były jako faworyt do pozostania w rozgrywkach.
W pierwszej połowie żadna z drużyn nie wykazywała przesadnej chęci do tworzenia zagrożenia pod bramką rywala. Nie oglądaliśmy bowiem ani jednego celnego strzału, a co za tym idzie – do przerwy utrzymywał się bezbramkowy remis.
Po zmianie stron wydawało się, że Tottenham ruszy do ataku, lecz lepsze okazje do wyjścia na prowadzenie miał Milan. Sytuacja gospodarzy skomplikowała się jeszcze bardziej w 77. minucie. Nierozważnie zachował się Cristian Romero, który brutalnie sfaulował Theo Hernandeza, w związku z czym arbiter pokazał mu drugą żółtą kartkę i wyprosił z boiska.
Najlepszą szansę do odrobienia strat Tottenham miał w doliczonym czasie gry. Po uderzeniu głową jednego z zawodników świetną interwencją popisał się Mike Maignan. Chwilę później Milan przeprowadził kontratak, który zakończył się strzałem w słupek Divocka Origiego. Londyńczycy nie byli już w stanie przeprowadzić skutecznego ataku, a sędzia zakończył spotkanie.
Komentarze