Legia przygasła po dwóch golach. Goście odpowiadają
Legia Warszawa kompletnie nie poradziła sobie w wyjazdowym meczu z AEK Larnaką, przegrywając aż 1-4. Z przebiegu gry taki wynik wydawał się być niezasłużony, ale Wojskowi popełniali rażące błędy, które były bezwzględnie wykorzystywane. W stolicy Polski panowała jednak wiara, że ten rezultat da się odrobić, jeśli tylko od samego początku uda się napierać na rywala.
Trener Edward Iordanescu wystawił skrajnie ofensywny skład, znajdując miejsce dla dwóch napastników – Milety Rajovicia oraz Jean-Pierre’a Nsame. To właśnie ten duet miał zapewnić aktywność w ataku od pierwszych minut rywalizacji.
Zgodnie z oczekiwaniami, przed własną publicznością Legia rzuciła się do ataku. W 11. minucie Paweł Wszołek dośrodkował płasko do Nsame, a ten uderzeniem bez przyjęcia wpakował piłkę do siatki. Raptem pięć minut później było już 2-0 dla gospodarzy – tym razem Rajović uderzeniem głową pokonał bramkarza AEK Larnaki.
Do przerwy Legia prowadziła 2-0, choć mogła wyżej, ale dogodne okazje zmarnowali Nsame oraz Rajović. Do siatki trafił także Karol Angielski, ale przed oddaniem strzału pomagał sobie ręką.
Po zmianie stron AEK Larnaka skutecznie odpowiedziała na starania Legii, strzelając gola kontaktowego.