Droga Flicka do sukcesu w Barcelonie
Hansi Flick był „niemiecką drogą”, którą obrał Joan Laporta na kilka tygodni przed oficjalnym porozumieniem. Prezydent Barcelony, zafascynowany niemiecką szkołą trenerską, postawił na tę opcję po tym, jak ostatecznie zrezygnował z dalszej współpracy z Xavim Hernandezem. Spotkanie Deco z Flickiem w Londynie przyspieszyło bieg wydarzeń. Obie strony wykazały ogromną determinację, aby doprowadzić negocjacje do szczęśliwego końca, co okazało się łatwiejsze niż przypuszczano. Laporta był zdecydowany, a Flick jeszcze bardziej – trener nie mógł doczekać się podjęcia największego wyzwania w swoim życiu. Był zafascynowany filozofią FC Barcelony, od dłuższego czasu studiując unikalny styl gry klubu.
Po przybyciu do klubu, Flick na kilka dni zamieszkał w hotelu i zaczął chłonąć wiedzę jak gąbka. Uczył się języka hiszpańskiego, witał pierwszych zawodników pojawiających się w Ciutat Esportiva Joan Gamper i dokładnie analizował potencjał młodych graczy z akademii, którzy mieli wziąć udział w nietypowym okresie przygotowawczym, pozbawionym większości gwiazd pierwszego zespołu. Tak rozpoczęła się era Flicka, podczas której niemiecki szkoleniowiec zaczął budować fundamenty swojego projektu – zarówno na poziomie mentalnym, jak i taktycznym. Pracował nad linią spalonego, pressingiem, wertykalnością gry i indywidualnym rozwojem zawodników, aby wycisnąć z nich maksimum potencjału.
Zobacz również: „Milik z Napoli mógł trafić do Realu czy Barcelony” (WIDEO)
Od tego lipcowego dnia, kiedy wszystko się zaczęło, zespół ewoluował w tempie, jakiego nikt sobie nie wyobrażał, nawet sam Laporta. Sukcesy przyszły tak szybko, że aż trudno w to uwierzyć. Pod koniec kwietnia Barcelona ma już na koncie dwa zdobyte trofea – Superpuchar Hiszpanii i Puchar Króla – i jest w grze o dwa najważniejsze: mistrzostwo La Liga i Ligę Mistrzów. Szansa na historyczną tripletę jest spora, a zaufanie szatni i kibiców do trenera sięgnęło zenitu.
Droga do sukcesu nie była jednak usłana różami. Barcelona przeszła przez trudne chwile, zwłaszcza podczas słynnego już „beznadziejnego listopada”, który przeciągnął się aż na grudzień. Ten kryzysowy okres tylko wzmocnił charakter zespołu, który w 2025 roku prezentuje się imponująco – notując zaledwie jedną porażkę w 30 oficjalnych meczach. To absolutnie fenomenalny wynik, pokazujący siłę drużyny Flicka.
Komentarze