Selekcjoner Węgrów: Polska jest na wyższym poziomie niż nasz

Marco Rossi
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Marco Rossi

W pierwszym meczu eliminacji mistrzostw świata reprezentacja Polski zmierzy się na wyjeździe z Węgrami. Selekcjoner reprezentacji Węgier Marco Rossi w rozmowie z Goal.pl chwalił Biało-Czerwonych i z wielkim uznaniem wypowiadał się o Paulo Sousie, który spotkaniem w Budapeszcie zadebiutuje w roli trenera Polaków.

  • Marco Rossi prowadzi 1:0 w bezpośrednich starciach trenerskich z Paulo Sousą. – Myślę, że powierzenie mu waszej reprezentacji, to bardzo dobry wybór Polskiego Związku Piłki Nożnej – mówił.
  • – Polska jest na wyższym poziomie niż nasz. Nie możemy liczyć na tylu piłkarzy na międzynarodowym poziomie – opisywał potencjał obu zespołów selekcjoner Węgrów.
  • – Turcja, Serbia czy Rosja były lepsze na papierze od nas, a potrafiliśmy wygrać. Te drużyny nie są jednak obecnie na poziomie reprezentacji Polski – porównywał Rossi.
  • – Jeżeli podczas Euro zdobędziemy jeden lub dwa punkty, będę bardzo zadowolony – mówił.

Dotarła do Pana informacja na temat zmiany selekcjonera reprezentacji Polski?

Oczywiście. Wiem, że został nim Paulo Sousa. Chciałbym powiedzieć, że to nie jest dobra wiadomość dla nas. Znam go dobrze, drużyna prowadzona przeze mnie grała przeciwko jego zespołowi. To jest bardzo dobry trener z niezłą piłkarską karierą. Nie mogę powiedzieć niczego na temat jego poprzednika. Myślę, że Paulo to bardzo dobry wybór Polskiego Związku Piłki Nożnej.

Myśli Pan, że taka zmiana, dwa miesiące przed startem eliminacji mistrzostw świata i niecałe sześć miesięcy przed Euro wyjdzie na dobre Polakom?

Czas pokaże. Na pewno dla Paulo będzie trudne, aby zgrać drużynę, ale co chciałbym podkreślić, nie rozmawiamy o anonimowych piłkarzach. Reprezentacja Polski ma piłkarzy, którzy grają w najlepszych ligach. Rozmawiamy o dobrym poziomie profesjonalnego futbolu prezentowanego tak przez piłkarzy jak i trenera.

Czy taka sytuacja może być traktowana jako pewna przewaga dla reprezentacji Węgier na starcie eliminacji?

Może być pewnym zaskoczeniem, na jaki system zdecyduje się Polska. Jednak po pięciu minutach meczu można to sobie uświadomić i grać według nieznanego systemu. Co jest ważne w dzisiejszej piłce nożnej? Nie system, ale koncepcje i wykonawcy. Znam Paulo i wiem, że prowadzi zespół według nowoczesnych koncepcji. Nie sądzę, abyśmy mieli jakąś przewagę lub nie. Dla nas to będzie taka sama sytuacja jak wcześniej.

12 sierpnia 2012 roku – czy pamięta Pan, co wówczas robił?

Tak, pamiętam świetnie, ponieważ byłem wówczas trenerem Honvedu Budapeszt i graliśmy na wyjeździe z Videotonem, który prowadził Paulo Sousa. Wygraliśmy tamto spotkanie 1:0. To był jedyny mecz, w którym zmierzyliśmy się ze sobą. Wygraliśmy także dlatego, że w ostatnich minutach spotkania Videoton nie wykorzystał rzutu karnego. Został on obroniony przez naszego obrońcę (Ivan Lovrić, przyp. red.), ponieważ bramkarz (Szabolcs Kemenes, przyp. red.) chwilę wcześniej został wyrzucony z boiska za faul w polu karnym. (Rzutu karnego nie wykorzystał Nemanja Nikolić, dobrze znany polskim kibicom z Legii Warszawa, przyp. red.).

Prowadzi Pan z Paulo Sousą 1:0 w bezpośrednich pojedynkach?

To statystyka. Paulo był w większych ligach i prowadził lepsze zespoły. Nie mieliśmy wielu szans na spotkanie.

Co Pan wie o reprezentacji Polski. Czy pracujecie już z waszym sztabem nad tym, jak zaskoczyć Polaków?

Pracujemy już nad reprezentacją Polski. Oglądaliśmy ostatnie mecze i znamy mniej więcej piłkarzy, którzy są częścią tej drużyny. Nie sądzę, aby doszło do wielu zmian w pierwszym marcowym meczu. To materiał, który znamy. Nie wiemy, jaki rodzaj taktyki zastosują, bo to nowa sytuacja. Piłka nożna jest jednak piłką nożną i mam nadzieję, że będziemy przygotowani na każdy wariant. Wiem doskonale, jakiej jakości oczekuje Polska i ta drużyna jest na wyższym poziomie niż nasz, mają zawodników z zdecydowanie najwyższej półki. My nie możemy liczyć na tylu piłkarzy na poziomie międzynarodowym. Postaramy się jednak zagrać jak zawsze i zaskoczyć Polaków. Pierwszy mecz zagramy u siebie, a tu zwykle stać nas na więcej. Gdybyśmy mogli mieć naszych kibiców na trybunach, choć nie jestem pewny, czy w marcu będzie to możliwe, byłoby dla nas lepiej. Na pewno jednak damy z siebie wszystko.

Czy nie obawia się Pan, że Polska będzie nieprzewidywalna, ponieważ nie ma ani jednego materiału na temat jej gry pod wodzą Paulo Sousy? Czy zebrany dotychczas materiał jest bezużyteczny?

Jak mówiłem wcześniej, nie znamy dokładnej taktyki, ale wiemy, że będą grali w piłkę nożną i po pięciu minutach można już być o wiele mądrzejszym. Polska jest silnym przeciwnikiem. Czasami możesz wiedzieć wszystko o takim rywalu, ale na końcu często jest tak, że trudno go pokonać, a czasami to wręcz niemożliwe. Być zaskoczeniem, czy być konkurencją? My jesteśmy za tym, aby być konkurencją i chcemy skomplikować Polakom życie w Budapeszcie tak bardzo, jak to jest możliwe.

Co jest największą siłą Pana zespołu?

W tej chwili mogę powiedzieć, że jest to jedność drużyny, którą pokazaliśmy w ostatnich meczach 2020 roku. Współpracowaliśmy bardzo dobrze w budowaniu zespołu. Wystarczająco udowdodniliśmy, że potrafimy się zorganizować, aby dobrze pokazać nasze indywidualne atuty. Myślę, że nawet Turcja, Serbia, Islandia czy Rosja na papierze były lepsze od nas. Jednak wszystkie te drużyny nie są na poziomie reprezentacji Polski w tej chwili.

Kto będzie faworytem 25 marca w Budapeszcie?

Bez wątpliwości na papierze faworytem zawsze jest silniejszy. Wiadomo jednak, że jeżeli nie można rywalizować na tym samym poziomie, w niektórych aspektach można zastosować inne strategie albo spróbować podnieść efektywność, zagrać twardziej, nie okazywać słabości. Jesteśmy w stanie to zrobić.

Po losowaniu grup eliminacyjnych wielu ekspertów w Polsce powiedziało, że głównym faworytem jest Anglia, a Polska powinna skupić się na walce z Węgrami o baraże. Jak to wygląda na Węgrzech?

Myślę, że na papierze może tak to wyglądać, ale nie skreślałbym reprezentacji Albanii. Trudno ich pokonać, ponieważ mają zgraną i solidną drużynę, zwłaszcza w aspekcie gry obronnej. Albańczycy mają także doświadczonego włoskiego trenera. Na papierze Anglia powinna być pierwsza, ale w starciach z Polską może mieć kłopoty. Natomiast papier to jedno, a boisko to drugie. Anglia powinna być pierwsza, a Polska druga. Jeżeli będziemy prezentować się dobrze i będziemy mieli wystarczająco dużo szczęścia aby rywalizować z Polską, będzie to dla nas dobre otwarcie.

Czy najbliższy mecz w Budapeszcie będzie kluczowy dla reprezentacji Węgier i Polski?

Pierwszy mecz przeciwko Polakom może nam dać dużo pewności siebie, aby również dobrze rozpocząć mistrzostwa Europy. Dla nas jest to kluczowe spotkanie, myślę, że dla Polaków podobnie. Ważne są dla nas kwalifikacja do mistrzostw świata i zaprezentowanie się w najlepszy możliwy sposób na Euro 2020.

Jaka była Pana pierwsza myśl po wywalczeniu awansu do Euro 2020?

Że nasze zadania będą prawie niemożliwe do zrealizowania. Jesteśmy w grupie z Francją, Niemcami i Portugalią. We wszystkich trzech meczach mamy niewielkie szanse. Na pewno nie możemy powiedzieć, że naszym celem jest wygrywanie, bo to jest marzenie. Naszym celem na Euro będzie stawanie twarzą w twarz, nie lękanie się naszych przeciwników, wzmacnianie naszych osobowości i aktywności, abyśmy mogli pokazać poprawę, jaka się dokonała w ostatnim czasie.

Tak, to zdecydowanie grupa śmierci. Jest Pan z tego powodu szczęśliwy, czy przerażony?

W piłce nożnej nigdy nie wolno być przerażonym. Powinno się szanować swoich przeciwników, ale nie można prosić piłkarzy, aby byli odważni, kiedy samemu jest się przerażonym na widok nazwy swojego przeciwnika. To jest dokładnie to, czego powinno się unikać. Powinniśmy okazać wielki szacunek dla najlepszych piłkarzy znanych na całym świecie, ale będzie to dla nas jednocześnie okazja, ponieważ nie wiem jak często przyjdzie nam grać z takimi rywalami. Doskonale zdajemy sobie z tego sprawę i musimy grać właśnie w ten sposób.

Pana zespół podczas Euro rozegra dwa mecze w Budapeszcie. Czy to jest wielka przewaga podczas takiego turnieju?

Zagramy w Budapeszcie, ale aktualnie nie wiadomo, czy z kibicami na trybunach. Presja jednak i tak będzie wysoka, ponieważ nasi kibice są głodni piłki nożnej. Mają wielki entuzjam, z którym my chcemy zagrać podczas Euro.

Dlaczego zrezygnował Pan z prowadzenia Honvedu chwilę po tym jak wywalczył Pan mistrzostwo Węgier? Nie kusiła Pana szansa zagrania w Lidze Mistrzów?

Zawsze patrzę w przyszłość i bardzo ważne dla mnie jest planowanie. Myślę, że Honved w tamtej chwili dał mi odpowiedni obraz na temat przyszłości. To był powód, dla którego zdecydowałem się na zmianę, nie biorąc pod uwagę aspektu Ligi Mistrzów.

Po objęciu reprezentacji Węgier wysłał Pan specjalną wiadomość do swojego zmarłego dziadka. Czy może Pan powiedzieć o tym coś więcej?

Mój dziadek był wielkim fanem Złotej Drużyny i zawsze opowiadał mi o niej. Jestem bardzo dumny, że mogę być na tej ławce trenerskiej. Wspaniali piłkarze grail tu w przeszłości. Węgry są moim drugim domem.

Rozważa Pan powrót do Włoch, aby tam pracować? Miał Pan jakieś oferty?

Nigdy nie miałem takich ofert. Nigdy nie otrzymałem nawet zaproszenia na rozmowy na ten temat. Nie miałem żadnych telefonów z klubów, tylko czasami od tamtejszych dziennikarzy, zwłaszcza po awansie na Euro. Ale nie jestem zawiedziony. Nie myślę już o pracy we Włoszech.

Jakie są marzenia Marco Rossiego na ten rok?

Pierwszym marzeniem jest awans na mistrzostwa świata w Katarze. Drugim marzeniem na ten rok jest zdobycie jednego-dwóch punktów podczas Euro. Możemy nie wyjść z grupy, ale jeżeli zdobędziemy kilka punktów i zaprezentujemy dobrą grę to będzie do zaakceptowania. Gdyby to się spełniło, byłoby świetnie. Ale poczekaj, dwa marzenia w jednym roku? To za dużo (śmiech).

Komentarze

Na temat “Selekcjoner Węgrów: Polska jest na wyższym poziomie niż nasz