“Możemy być praktycznie pewni, że na ME i MŚ Polska nie pojedzie, by się tylko bronić”

Polska U-17
Obserwuj nas w
YT Łączy Nas Piłka Na zdjęciu: Polska U-17

– Chcemy odbierać wysoko piłkę i nawet nie używamy słowa “bronienie”. To słowo kojarzy się z niską grą, a my chcemy rozwijać zawodników, więc zastąpiliśmy je sformułowaniem “atakowanie bez piłki” – mówi w rozmowie z Goal.pl Marcin Włodarski, trener reprezentacji Polski do lat 17, który ze swoją drużyną notuje szokujące wyniki.

  • Na przestrzeni ostatnich pięciu miesięcy drużyna prowadzona przez Marcina Włodarskiego wygrywała m.in. z Anglią (5:0), Austrią (4:2), Norwegią (3:2), Belgią (5:0) i Szwecją (5:2). Te trzy ostatnie spotkania zostały rozegrane w ramach odbywającego się w lutym turnieju w Hiszpanii
  • Z trenerem tego rocznika rozmawiamy o tym, jak do tego doszło, jak zmienia się sposób prowadzenia młodych Polaków i jak zrobić, by piłkarze, którzy teraz notują takie wyniki nie przepadli w przyszłości
  • Przed kadrą U-17 teraz druga runda eliminacji do mistrzostw Europy. – Jeśli tam pojedziemy, możemy osiągnąć coś dużego – przekonuje Marcin Włodarski

Polska już nie chce tylko bronić

Wysoki pressing, atak pozycyjny, gra z pierwszej piłki i gra 1 na 1 – to wszystko widziałem w waszym ostatnim meczu z Belgią. Nikt panu nie powiedział, że te rzeczy nie leżą w DNA polskiego piłkarza?

(Śmiech) Nieee, nie można tak mówić… Wydaje mi się, że w naszym młodzieżowym futbolu idziemy już tylko w tym kierunku. Wszystkie roczniki, które były na letnich i zimowych Akademiach Młodych Orłów, czyli na zgrupowaniach preselekcyjnych, grają w sposób daleko wychodzący poza wspomniane DNA. Rocznik 2006 jest pierwszym, który przeszedł przez cały cykl plus akcje Future i Talent PRO, więc wydaje mi się, że ścieżka dla następnych roczników została już wyznaczona.

Czyli możemy powiedzieć, że na przestrzeni lat zmienia się kształtowanie polskiego zawodnika? Że już nie chcemy produkować piłkarzy od defensywy i kontrowania, a bardziej kreatywnych? 

Myślę, że śmiało mogę przytaknąć. Idziemy w kierunku proaktywnej gry, wychodzenia do przodu z inicjatywą, a kolejne roczniki będą to potwierdzać.

Pana założeniem jest ofensywa, mówi pan o tym otwarcie. Czy właśnie to decydowało o pana zatrudnieniu? 

Ja objąłem reprezentację Polski po tym, jak Marcin Dorna został dyrektorem. Marcin hołduje ofensywnemu stylowi, a ja wprost dostałem instrukcje, że jest na to zgoda i byśmy szli w tym kierunku. Wydaje mi się, a wręcz jestem pewien, że mamy w Polsce duży potencjał, jeśli chodzi o zawodników, tylko trzeba im pozwolić grać w piłkę.

Marcin Włodarski (fot. YT Łączy Nas Piłka)

Gdy rzuciłem na Twitterze zestawienia wyników pana drużyny, poczynając od 5:0 z Anglią, ktoś ironicznie spytał, w jakim to sporcie? W świadomości ludzi wasze rezultaty są dużo, dużo ponad stan.

Powiem tak: chcemy odbierać wysoko piłkę i nawet nie używamy słowa “bronienie”. To słowo kojarzy się z niską grą, a my chcemy rozwijać zawodników, więc zastąpiliśmy je sformułowaniem “atakowanie bez piłki”. A im wyżej odbieramy piłkę, tym łatwiej jest nam zdobyć bramkę i zagrozić przeciwnikowi. Stąd między innymi bierze się liczba strzelanych przez nas goli. Choć przez to, że gramy tak wysoko i jeden na jeden z tyłu – bo chcemy rozwijać piłkarzy nie tylko w takiej grze w ataku, ale też w bronieniu jeden na jeden – zdarzają się też błędy, przez które tracimy bramki, a czasem przegramy mecz. Ale myślę, że właśnie tędy jest droga nawet kosztem tego, że coś się nie uda. Przyświeca nam przede wszystkim rozwój.

Praca nad mentalnością

Gdzie jest sufit waszej drużyny?

To pokaże czas. Zupełnie inaczej gra się w meczach towarzyskich, a inaczej w eliminacjach. Teraz jesteśmy po bardzo udanym turnieju i naszą rolą jest sprawienie, by ci młodzi ludzie nie odlecieli. Zaraz czekają nas eliminacje (w marcu Polska zagra z Portugalią, Czechami i Słowacją, na mistrzostwa Europy pojedzie zwycięzca grupy i najlepszych siedem spośród ośmiu, które zajmą drugie miejsca – przyp. red.) i musimy im uświadomić, że znów zaczynamy od zera punktów. Jeżeli awansujemy na mistrzostwa, to uważam, że możemy zrobić dużo. Ale najpierw się tam znajdźmy.

Mówi pan o mentalu młodych piłkarzy, tym, że trzeba pracować, by nie odlecieli. A w drugą stronę – przed meczem z Portugalią, która też notuje świetne wyniki w tym roczniku, nie pojawia się na przykład strach, że może się nie udać?

Nie, zupełnie nie. Tym bardziej, że mierzyliśmy się już z Portugalią i choć wprawdzie przegraliśmy, na pewno nie byliśmy w tym meczu drużyną gorszą. Strachu nie ma, jest pałanie żądzą rewanżu. Ja regularnie uświadamiam chłopaków, że my potrafimy grać w piłkę, a oni w to wierzą. Chcą się sprawdzać na tle najtrudniejszych przeciwników i podnosić swoje umiejętności. W efekcie później ci chłopcy wychodzą na boisko i każdy z nich gra odważnie. Słowa “strach” w naszej drużynie nie ma. Bardziej działa to w drugą stronę. Zdarza się rozprężenie, jak po zwycięstwie 5:0 z Anglią, gdy niedługo później dostaliśmy dzwona w postaci porażki z Czarnogórą 0:2 w pierwszym meczu eliminacyjnym. Natomiast teraz – mam nadzieję – chłopcy podejdą do kolejnych meczów inaczej. Po Anglii wydawało im się, że są już panami piłkarzami, a na boisku nic złego nie może nam się stać. To nie służy ani rozwojowi, ani wynikowi sportowemu. Teraz jesteśmy na to już bardzo wyczuleni.

Ten mecz z Czarnogórą jest jedynym, który wyrywa się z wyraźnego trendu, gdy się spojrzy na wasze wyniki. Faktycznie tylko głowy go przegrały?

Mentalność na pewno w jakiejś części miała związek z tamtą porażką. Natomiast będąc szczerym, to był też mecz, w którym mieliśmy masę sytuacji i powinniśmy strzelić kilka goli, natomiast bramka Czarnogóry była jak zaczarowana. Jeżeli ktoś chce, może sobie ten mecz obejrzeć, bo jest dostępny na Łączy Nas Piłka. Pierwsze 20 minut graliśmy bardzo słabo i wtedy straciliśmy dwa gole. Natomiast później mieliśmy ogromną dominację – nie wiem, czy nie większą, niż w meczu z Belgią – ale nic nie chciało wpaść. 

Szkolenie też na kadrze

Mam pytanie też o pracę na zgrupowaniach. Bo wiemy, jak wygląda reprezentacja seniorska. Mam na myśli, że piłkarze są w ciągłym treningu w klubach i na zgrupowaniu kadry ciężko ich czegoś nowego nauczyć, bardziej chodzi o ich ustawienie, czy przemycenie swojego pomysłu na grę. Natomiast jak jest w przypadku nastolatków? Pan jest w stanie na zgrupowaniach pracować nad ich techniką, wyszkoleniem?

Zgadza się, takie rzeczy też robimy. W seniorach selekcjoner otrzymuje gotowy produkt, jeśli chodzi o piłkarzy. My pracujemy natomiast na każdym zgrupowaniu nad detalami technicznymi, które przydadzą się chłopcom w piłce seniorskiej. Wysyłamy także informacje zwrotne do klubów, by te wiedziały, gdzie dostrzegamy deficyty i nad czym należy pracować. 

A Narodowy Model Gry, czyli ustalony styl i ustawienie, to coś, co da się wprowadzić w praktyce? By każdy rocznik grał podobnie, a to procentowało w przyszłości?

Zdecydowanie tak. Koordynatorem tej akcji jest Bartek Zalewski, który świetnie to spina, przez co w kategoriach juniorskich U-15 i w dół gramy tak samo – czyli proaktywnie, z wysokim odbiorem piłki, z nastawieniem na grę do przodu. Później piłkarze wchodzący do naszej reprezentacji, potrafią funkcjonować w ramach danego modelu. Nie zawsze jest to to samo ustawienie, natomiast często zbliżone.

Czyli możemy liczyć, że w przyszłości trener reprezentacji A nie będzie mówił przed wielkim turniejem, że jedyną drogą dla Polski jest zabezpieczenie tyłów? 

Tego to możemy być praktycznie pewni, choć na sto procent niczego nie można być. Jest natomiast duże prawdopodobieństwo, że chłopcy od rocznika 2006 w dół będą wyglądali na boisku inaczej.

Zrobić tak, by nie przepadli

Nie spytam o nazwiska, bo wiadomo, że nie ma co siać fermentu we własnym zespole, ale gdy pan patrzy na tych chłopaków, jaki procent z nich ma papiery na wielką piłkę w przyszłości? Czy na obecnym etapie jest za wcześnie na wyciąganie takich wniosków?

Jeżeli mówimy o potencjale, to myślę, że z pierwszej jedenastki-trzynastki, każdy powinien zafunkcjonować na dobrym, seniorskim poziomie. Natomiast ja byłbym zadowolony, gdyby trzech-czterech zawodników z mojej obecnej kadry zagrało w reprezentacji seniorów.

Jak to zrobić, by ci najzdolniejsi chłopcy nie przepadli? Gdy dziś spojrzymy na kadrę U-20 z pamiętnych mistrzostw świata z 2007 roku, o dużej karierze możemy mówić tylko w przypadku dwóch piłkarzy. Kolejnych 8-10 utrzymało się w piłce na różnym poziomie, ale ogromna część tamtej kadry przepadła.

To bardzo ważne zagadnienie. Dyskutujemy o tym. Jako federacja staramy się wyciągać wnioski z przeszłości. Poszliśmy krok dalej organizując akcje Talent PRO, do których wciągani są ci najwybitniejsi kadrowicze. Staramy się ich wyciągać tam na wyższy poziom. Trenerzy ze starszych reprezentacji są na moich meczach, ja jeżdżę na mecze młodszych roczników, więc wszyscy wiemy, kogo będziemy przejmowali. Wiemy, którzy piłkarze wybijają się w grupie, których trzeba objąć szczególną troską.

Olkiewicz w środę #51. Żyjemy w przededniu wielkiej futbolowej bitwy
Florentino Perez - jeden z pomysłodawców Superligi

“Projekt Superligi powraca” – zakrzyknęły nagłówki kilka dni temu, po tym gdy Bernd Reichart ze spółki A22 Sports Management przedstawił założenia projektu nowej elitarnej ligi piłkarskiej, która docelowo miałaby zastąpić organizowane przez UEFA rozgrywki Ligi Mistrzów. Wczoraj z kolei zaczęła się faza pucharowa tejże oryginalnej Ligi Mistrzów – jedna z ostatnich rozgrywanych w takim systemie,

Czytaj dalej…

W innym wywiadzie mówił pan o Belgach, że ich zachowanie pozaboiskowe, ich kultura osobista, pozostawiała wiele do życzenia. Wy dbacie o takie rzeczy z myślą, że one też mogą wpłynąć na rozwój piłkarza?

Zdecydowanie tak. Przykładamy wielką wagę do snu jako elementu regeneracji. Poza tym chcemy być odbierani pozytywnie w aspekcie ludzkim. Na stołówce staramy się po sobie sprzątać. Podobnie z szatnią. Wpajamy chłopcom, jak ważne jest to, by godnie reprezentować nasz naród na każdej płaszczyźnie.

We wrześniu problem z zachowaniem własnych piłkarzy poza boiskiem w pańskiej kadrze rozwiązano w sposób bezkompromisowy, gdy dwójkę zawodników usunięto za picie alkoholu. Ale chyba trudno, by było inaczej.

Rozmawiałem już z tymi chłopakami. Popełnili błąd, ale wciąż są pod obserwacją, nikt nie zamyka przed nimi drzwi. Natomiast wtedy trzeba było tak zrobić, bo złamali regulamin, a do tego zrobili to jako osoby niepełnoletnie. Stało się, jak się stało, nie ma sensu do tego wracać.

Uciekanie i gonienie

Więc wróćmy do piłki. Wspomniał pan też niedawno, że Belgowie wyglądali na bardzo dobrze wyszkolonych, ale niezorganizowanych na własnej połowie. Jak duże jest ryzyko, że za jakiś czas w starszym roczniku – po dokonaniu ich pracy nad organizacją – możemy mieć już z nimi problemy?

Dodałbym, że oni wyglądali też słabo pod względem mentalnym. Choć wiem, do czego pan zmierza. Wyróżniłem ich wyszkolenie, bo wyglądało dobrze, ale my wcale nie odbiegaliśmy pod tym względem. Natomiast tak duża różnica klas w tym konkretnym meczu wzięła się też z cech wolicjonalnych, które u nas były na dużo wyższym poziomie. Tego na pewno nie zapomnimy, a im nadrobić będzie to bardzo ciężko.

Pytam, bo dużo się mówi w ostatnim czasie o szkoleniu w Polsce. Jesteśmy w stanie szkolić tak samo dobrze, jak w krajach, które pod tym kątem są wzorem?

Tak. Jestem pewien, że robimy bardzo duże kroki do przodu. Oni oczywiście też wprowadzają swoje nowinki, natomiast my szybciej gonimy, niż oni uciekają. 

O jakich nowinkach mowa?

Wprowadzają coraz więcej rzeczy związanych z detalami, jak analiza poszczególnych zawodników, w procesie szkolenia używają na przykład zaawansowanych przesuwających się kamer. Natomiast nie uważam, że my na tym tle mamy się czego wstydzić. 

PZPN zatrudnił ostatnio Fernando Santosa i ogłosił, że nie tylko w roli selekcjonera, ale też trenera, który powinien mieć wpływ na rozwój piłki młodzieżowej w Polsce. To bardzo szerokie pojęcie, więc spytam, jak pan sobie wyobraża współpracę z trenerem Santosem?

Na razie ciężko na ten temat odpowiedzieć. Mamy zaplanowane spotkanie z panem selekcjonerem, najprawdopodobniej dojdzie do niego w przyszłym tygodniu. Trener Santos wyszedł z taką inicjatywą, więc jeżeli chce się spotkać, to na pewno ma na to jakiś plan.

Komentarze