Wczoraj do mediów dostała się informacja, sugerująca, że Dele Alli… zaginął. Senol Gunes, trener Besiktasu przyznał, że klub nie wie, gdzie znajduje się zawodnik. Na szczęście Anglik żyje i ma się dobrze, a na dodatek jest zdumiony oskarżeniami o „dezercję”.
- Delle Alli został wypożyczony z Evertonu do Besiktasu
- Anglik nie potrafi rozwinąć skrzydeł w Stambule
- Na dodatek 26-latek sprawia problemy natury pozaboiskowej
Alli „żyje i ma się dobrze”
Dele Alli to jeden z tych piłkarzy, którzy bez wątpienia nie wykorzystali w pełni swojego potencjału. Po znakomitych występach w sezonie 17/18 reprezentant Anglii rozpoczął postępujący proces obniżki wysokich, co poskutkowało zmianą klubowych barw i transferem do Evertonu.
Na Goodison Park pomocnik także nie zdołał w pełni rozwinąć skrzydeł, dlatego został wypożyczony do Besiktasu. Klub z Turcji otrzymał opcję wykupu zawodnika, ale ze względu na jego przeciętną dyspozycję i problemy pozaboiskowe niemal na pewno z niej nie skorzysta.
Wczoraj media obiegła informacja, zgodnie z którą Dele Alli miał.. zaginąć. Senol Gunes, trener tureckiego zespołu przyznał, że Anglik otrzymał kilka dni wolnego, jednak powinien już wrócić do Stambułu. Słowa szkoleniowca dotarły do zainteresowanego, który… przebywa w Londynie i jest zaskoczony, że ktokolwiek mógł uznać go za zaginionego.
26-latek wybrał się do stolicy Wielkiej Brytanii w celu konsultacji medycznych, o czym wiedział klub. Wychowanek MK Dons przyznał, że w czwartek wraca do treningów.
Komentarze