Niespodzianka na ogłoszenie składu? Zastanawiająca decyzja Probierza

Wbrew krążącej nieśmiało opinii, Michał Probierz nie ogłosił kadry na Euro 2024 na konferencji golfowej. To nas czeka dopiero po meczu i nie jest powiedziane, że skończy się jedynie na grafice ze składem. Ale ważniejszy jest sam wybór trzech piłkarzy, którzy nie pojadą na turniej. I w tym kontekście jedna przedmeczowa decyzja selekcjonera daje bardzo mocno do myślenia.

Michał Probierz
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Michał Probierz
  • W kadrze meczowej na Ukrainę znalazło się tylko 21 piłkarzy. Od występu kilku z nich zależy, jak będzie wyglądała ostateczna dwudziestka szóstka na Euro 2024
  • Mogłoby się wydawać zatem, że piłkarze, którzy nie znaleźli się w składzie na piątkowy wieczór, są już pewniakami na Euro. Może tak właśnie jest, ale w jednym przypadku można się zastanawiać
  • Ostateczne ogłoszenie kadry ma mieć miejsce w okolicach północy. Spytaliśmy w PZPN, czy będzie to tylko grafika ze składem

Euro 2024. Kogo skreśli Michał Probierz?

To nie jest przypadek, że Polska wciąż nie ogłosiła ostatecznej kadry na Euro 2024. Jest to bezpośrednio związane z terminarzem przed turniejem. Skład trzeba zgłosić dziś maksymalnie o 23:59, więc Michał Probierz chce wykorzystać mecz z Ukrainą do poszukania odpowiedzi na kilka pytań.

REKLAMA | 18+ | Hazard może uzależniać | Graj legalnie

Terminarz nam nie sprzyja – Polska jest jedną z zaledwie trzech reprezentacji, obok Czech i Albanii, która jeszcze nie rozegrała pierwszego sparingu przygotowującego do mistrzostw Europy. Czesi wprawdzie znają już finałową 26-tkę, bo dokładnie tylu piłkarzy zostało powołanych w końcówce maja, ale Albańczycy – podobnie, jak my – wciąż się zastanawiają, kogo skreśli ich selekcjoner.

Gorzej, że po meczu naprawdę nie będzie wiele czasu na podjęcie decyzji, a przecież ta wiąże się też z dyskusją wewnątrz sztabu. Starcie z Ukrainą zakończy się około 22:40. Trener na pewno zejdzie do szatni, by powiedzieć kilka słów zawodnikom, a z szatni skieruje się na konferencję prasową. Ta zakończy się około 23:30, na pół godziny przed deadlinem. Trzeba w tym wszystkim znaleźć jeszcze czas na poinformowanie skreślonych piłkarzy o decyzji, bo nikt nie wyobraża sobie, by o jednym z najważniejszych wydarzeń w karierze ktoś miał się dowiedzieć z mediów. Spytałem zresztą w czwartek Michała Probierza, jak – przy takiej presji czasu – wyobraża on sobie podejmowanie kluczowego rozstrzygnięcia. – Będziemy musieli decydować już w trakcie meczu – potwierdził trener moją sugestię.

Tylko u nas

Pytanie, czy wszystkie decyzje zostaną wtedy podjęte. To czysta teoria, nic związanego ze sztywnymi faktami, ale w gronie piłkarzy, którzy nie znaleźli się w meczowej kadrze na Ukrainę, jedno nazwisko pasuje mniej niż pozostałe. Jan Bednarek – przejął wprawdzie od Grzegorza Krychowiaka brzemię kozła ofiarnego u kibiców, ale u Probierza jest absolutnym pewniakiem do wyjściowej jedenastki, zwłaszcza po bardzo dobrej końcówce sezonu w Southampton. Paweł Dawidowicz – świetny mecz w Walii, sto procent zaufania selekcjonera. Przemysław Frankowski – jedna z najważniejszych postaci w obecnej kadrze. Jakub Piotrowski – objawienie dla reprezentacji, gole z Czechami i Estonią, bardzo dobry mecz w Cardiff, potężne uderzenie z dystansu, a tego selekcjoner oczekuje. Bartosz Slisz – jeśli jest zdrowy, a odbył wszystkie treningi i z samego sztabu słyszę zapewnienia, że nie ma się o co martwić, podstawowy defensywny pomocnik. Krzysztof Piątek – kapitalny sezon w Turcji zwieńczony hat trickiem, do tego dobra karta reprezentacyjna. Karol Świderski – słaba wiosna, ale jeśli istnieje coś takiego, jak kredyt zaufania, mało kto zapracował na niego, jak ten zawodnik.

I tu dochodzimy do Damiana Szymańskiego. Jego obecność wśród pewniaków jest totalnym zaskoczeniem, bo mało jest powodów, by za pewniaka go uważać. Do tej pory Michał Probierz nie wysyłał sygnałów, że w niego wierzy. Dał mu szansę z Czechami w eliminacjach, później w sparingu z Łotwą, ale najwidoczniej selekcjoner nie przekonał się do niego, skoro w barażu z Estonią wysłał go na trybuny, a w finałowym starciu z Walią wprawdzie przywrócił do kadry meczowej, ale nie dał powąchać murawy. Trudno znaleźć punkt zaczepienia, by stwierdzić, dlaczego właśnie on miałby być pewniakiem, choć oczywiście w czasie treningów mógł wyglądać znacznie lepiej od Tarasa Romanczuka i Jakuba Kałuzińskiego, którym pozostała walka o pozycję trzeciego defensywnego pomocnika. Pamiętając jednak, jak mało Probierz będzie miał czasu po meczu, oraz to, że w Cardiff to Romanczuk dostał minuty i nie można się do tych minut przyczepić, warto się zastanowić, czy jednej z decyzji selekcjoner nie podjął przed jego rozpoczęciem.

Kto jeszcze walczy o miejsce w finałowym składzie? Wydaje się, że najbardziej klarowna rywalizacja jest wśród środkowych obrońców – Sebastiana Walukiewicza i Pawła Bochniewicza. Poza nimi w kadrze jest jeszcze czterech nominalnych stoperów plus Bartosz Bereszyński, którego atutem jest uniwersalność – i o tym głośno mówi sam Probierz. Raczej niespodzianką byłoby odsunięcie Bartosza Salamona, o którym selekcjoner ma zdanie, że to bardziej Lech ciągnął Salamona w dół niż odwrotnie, a do tego ten piłkarz zaliczył świetne wejście na murawę w Cardiff. Także obecność w meczowej kadrze Adama Buksy i Arkadiusza Milika dość wyraźnie sugeruje, że ten, który wypadnie lepiej, pojedzie na Euro. Trzecim pechowcem będzie albo któryś ze wspomnianych defensywnych pomocników, albo Kacper Urbański, jeśli Probierz dojdzie do wniosku, że wszyscy defensywni pomocnicy dadzą na swoich pozycjach więcej, niż 19-latek z Bolonii na swojej. Wszyscy pozostali piłkarze wydają się pewniakami.

Jak PZPN ogłosi kadrę? Wcześniej zapowiadano, że będzie to po prostu grafika z nazwiskami 26 piłkarzy, która pojawi się na social mediowych kanałach Łączy Nas Piłka. Gdy jednak dziś pytam w związku, czy tak będzie, nie dostaję już tak klarownej odpowiedzi. “Wyłącznie niespodzianki” – słyszę lakoniczne zdanie zwieńczone uśmiechem. Nie da się ukryć, że związkowi oberwało się po tym, jak Michał Probierz przedstawił szeroką kadrę na konferencji golfowej, gdzie po prostu nagle zaczął czytać nazwiska.

Komentarze