Kądzior: może gdybym został w Zagrzebiu, to nie zagrałbym przeciwko Barcelonie? [WYWIAD]

Damian Kądzior walczy o powrót do wysokiej dyspozycji po operacji, której poddał się w minionym sezonie. Co dolegało pomocnikowi Piasta? Czy żałuje swoich decyzji transferowych? Czy przenosiny do Turcji były krzykiem rozpaczy?

Damian Kądzior
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Damian Kądzior

Początek Piasta zwłaszcza w pierwszych trzech kolejkach nie był udany. Przyszedł mecz z Rakowem, wygrana wywalczona w ostatnich minutach, domyślam się, że morale w drużynie mocno poszły w górę?

W piłce jest tak że czasami jeden mecz może zmienić wszystko. Brakowało nam takiego spotkania na przełamanie. Nie wygrywaliśmy już dawno z tymi najlepszymi ekipami jak Legia, Pogoń, Lech czy Raków. Z Rakowem bramki przeważnie traciliśmy pod koniec meczu, teraz było inaczej. Myślę, że takie zwycięstwo pomoże nam jako drużynie uwierzyć w to, że możemy wygrywać z tymi najlepszymi. Wiadomo, że Raków był przed swoim najważniejszym meczem z Arisem i super, że awansowali dalej. W meczu z nami wystąpiło wielu podstawowych zawodników, mają bardzo szeroką kadrę, dlatego ta wygrana z aktualnym mistrzem Polski jest dla nas bardzo budująca.

Z powodu kontuzji ostatni mecz w tamtym sezonie zagrałeś 19 marca. Teraz powoli wracasz do formy.  Jak wygląda teraz sytuacja z twoim zdrowiem?

Musiałem poddać się operacji dwóch nóg. Jeszcze za czasów Waldemara Fornalika miałem problemy ze stawami skokowymi. Dokładnie był to konflikt tylni w obu kończynach.

Brzmi mocno skomplikowanie.

To kość która pojawia się u piętnastu procent zawodników. Dopóki ona nie boli, to można grać. U mnie już od dłuższego czasu pojawiał się ból. Człowiek zagryzał zęby, brał tabletkę i wychodził na boisko. Chciałbym w piłkę pograć jeszcze kilka lat i zdecydowałem się zrobić z tym porządek. Jedna noga musiała być operowana na już, druga też zaczynała się odzywać, a że operując oba stawy skokowe jednocześnie nie ma żadnej różnicy w rekonwalescencji, to zdecydowałem się od razu operować obie kończyny. 

Niełatwe chwile dla piłkarza.

To była moja druga operacja w życiu. Kiedy miałem 18 lat i grałem w Jagiellonii, w klubie zastanawiali się czy w ogóle wrócę do piłki. Pamiętam, że wtedy pierwsze dwa tygodnie musiałem po domu poruszać się na wózku. Teraz przed operacją razem z żoną zastanawialiśmy się jak to będzie, czy może będziemy musieli poprosić kogoś o pomoc w takim normalnym funkcjonowaniu. Na szczęście okazało się, że tylko przez trzy dni praktycznie leżałem w łóżku. Później mogłem się poruszać samodzielnie, ale chodząc na piętach i oczywiście uważając, żeby nie obciążać za bardzo stóp. Pamiętam, że już cztery dni po operacji pojechałem do klubu i rozpocząłem rehabilitację. Był to na pewno ciężki moment w moim życiu, ale myślę, że są zawodnicy którzy musieli poradzić sobie z gorszymi rzeczami niż ja.

Ile brakuje ci do pełni formy?

Ciężko powiedzieć. Mówi się, że jeśli zawodnik ma trzy miesiące przerwy to tyle samo potrzebuję żeby wrócić do swojej normalnej dyspozycji. Mam nadzieję, że z meczu na mecz będzie tylko lepiej. 

Wchodząc z ławki już teraz jesteś w stanie pomóc drużynie.

Dokładnie. W meczu z Rakowem wszedłem na ostatnie cztery minuty i miałem udział przy bramce, która dała nam wygraną. To dla mnie dodatkowy bodziec do pracy. W normalnym treningu jestem od końca czerwca także pewnie jeszcze trochę tego czasu potrzebuję. Rozmawiając z trenerami sami mi powtarzają, że nie przypuszczali, że uda mi się wrócić tak szybko. Ja jestem bardzo ambitnym zawodnikiem, mam swoje cele i chcę być znowu liderem Piasta, który daję liczby dla drużyny.

Patrząc na to, że tak szybko zakończyłeś sezon to twoje liczby były na przyzwoitym poziomie – trzy gole, siedem asyst.

Dokładnie. Pamiętam że dla mnie ciężkim momentem było pojechać o kulach na stadion i oglądać mecz. Człowiek uświadamiał sobie wtedy, że przez kilka miesięcy nie będzie w stanie normalnie potrenować z chłopakami. Ja wychodzę z założenia, że wszystko dzieje się po coś. Ta sytuacja na pewno mocno wzmocniła mój mental. Trzeba dziękować panu Bogu, że przez całą karierę miałem tylko dwie operacje. Mam nadzieje że już nigdy nie będę musiał kłaść się na stół.

Olkiewicz w środę #77. Raków dalej wygląda jak kariera w FM-ie
Michał Świerczewski

Metoda na “save&load” Ani nie jestem pierwszy, ani tysiąc dwudziesty pierwszy z tym porównaniem, ale niestety – wciska się na klawiaturę samo jak, nie przymierzając, piłka kopnięta przez Tudora pomiędzy mur a słupek bramki strzeżonej przez golkipera Arisu. Historia Rakowa Częstochowa w wielu punktach przypomina zwyczajną karierę z Football Managera. Jeden trener, jeden klub, od

Czytaj dalej…

Często patrzysz za siebie? Zastanawiasz się co by było gdyby?

W tym momencie staram się takie myśli wyrzucać. Na pewno zrealizowałem wszystkie marzenia, a może trochę więcej. Kiedy grałem na niższych szczeblach rozgrywkowych w Polsce nie miałem prawa myśleć o grze w reprezentacji czy w lidze hiszpańskiej. Mi się to udało i wiem ile kosztowało mnie to pracy. Po przenosinach do Hiszpanii zastanawiałem się po co mi to było? Po co odchodziłem z Dinama? Przecież miałem tam ugruntowaną bardzo mocną pozycje. Teraz myślę, że po prostu musiało tak być. Może gdybym został w Zagrzebiu to nie zagrałbym przeciwko Barcelonie? Kiedy rozmawiam z moimi trenerami mentalnymi powtarzają mi, że nie ma co myśleć o tym co było. Wtedy podjąłem taką decyzję i tyle. Trzeba patrzeć na to co będzie jutro. Cały czas być głodnym i próbować osiągnąć więcej. Nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa. Cały czas walczę żeby wrócić do swojej wysokiej dyspozycji. 

Transfer do Turcji to był krzyk rozpaczy? Chciałeś zrobić wszystko żeby grać przed Euro?

Trafiłeś w sedno. W swojej karierze nigdy nie miałem sytuacji że nie gram, że nie dostaje minut. Czasami było tak, że trafiałem do klubu, budowałem swoją pozycje i później nie miałem problemów z grą. Tak było w Dolcanie, w Wigrach, w Górniku. Do Eibaru trafiłem w trudnym momencie. Panował covid, duże problemy językowe, bo w szatni tylko trzech zawodników rozumiało cokolwiek po angielsku. Gra w reprezentacji zawsze dla mnie to było coś takiego wow! Kiedy jechałem na kadrę byłem dumny że tam jestem. 

Ze sztabu kadry dostałeś komunikat, że musisz szukać grania?

Rozmawiałem z trenerem Brzęczkiem i usłyszałem że jeśli nie będę grał no to będą ciężary żebym pojechał na Euro. Turcja była opcją, że pójdę tam łapać minuty. Pan Bóg śmieje się z naszych planów i kiedy byłem na lotnisku we Frankfurcie i czekałem na lot do Antalyi dowiedziałem się że trener Brzęczek został zwolniony. W Turcji nie wszystko układało się po mojej myśli. Byłem tam pięć miesięcy z czego dwa się rehabilitowałem. Już wtedy zaczynała się odzywać moja kostka. Mimo to mam z Turcji fajne wspomnienia. Dobra liga, super miejsce do życia.

Coś zwłaszcza zapadło ci w pamięć?

Pamiętam swój debiut. W miejscu gdzie mieszkałem, w styczniu chodziliśmy w krótkim rękawku. Przed meczem wyjazdowym usłyszałem w klubie, że lecimy w góry. Na boisko wszedłem w siedemdziesiątej którejś minucie przy temperaturze -25! Zapamiętam to na zawsze.

Leszek Bartnicki: chcemy nieco utrzeć nosa bogatszym w tej lidze [WYWIAD]
Leszek Bartnicki

Nowy sezon, nowy zespół Zacznę od pytania o nastrój w Resovii. Drużyna źle weszła w sezon, bo w pierwszych trzech meczach zdobyła zaledwie 1 punkt [rozmawialiśmy przed wygranym przez Resovię meczem z Zagłębiem Sosnowiec – red.]? Jak popatrzymy na to, że dwa pierwsze mecze przegraliśmy do zera, to ciężko było o wielki optymizm. Natomiast też

Czytaj dalej…

Turcy rozliczyli się z tobą co do grosza?

Były pewne problemy. Musieliśmy trochę o zaległości powalczyć. Zdecydowałem się nawiązać współpracę z prawnikiem z Serbii, który jest bardzo skuteczny w takich sprawach i faktycznie odzyskałem wszystko.

Gdyby teraz pojawiła się oferta z Turcji to biegniesz się pakować?

Zależy jakby miało to wyglądać. Np. moja żona była bardzo zadowolona z życia w Turcji. Ja grałem w klubie na który też nie mogę narzekać. Mimo, że nie płacili to organizacyjnie było wszystko ok. Rozmawiałem z chłopakami którzy grali w Turcji i wiem, że nie wszędzie tak jest. Ja w Piaście mam naprawdę super warunki i nie wybiegam za bardzo w przyszłość. Teraz chcę wrócić do swojej wysokiej formy i grać z Piastem o jakieś fajne cele.

Saga z twoim transferem do Lecha trwała bardzo długo. Finalnie zostałeś w Piaście. Oglądając Lecha w europejskich pucharach była myśl kurczę mogłem przecież tam być?

Na pewno kibicowałem Lechowi. Wracając do transferu, ja nie miałem wpływu jakie decyzje będą podejmowane przez Piasta. Lech zaproponował za mnie milion euro, a miałem już wtedy 30 lat. Piast jednak podjął taką decyzję, że mnie nie sprzeda.

Milion euro to sporo kasy.

Ja nie jestem taką osobą która pójdzie robić jakieś awantury w klubie. Widocznie tak miało być. W całej swojej karierze trzy razy rozmawiałem z Lechem i za każdym razem nic z tego nie wychodziło. Lech grał w Lidze Konferencji, a ja przecież grałem już wcześniej w europejskich pucharach z Dinamem. Tak jak powiedziałem, czasu nie cofne. Jestem w Piaście i jestem tu szczęśliwy. 

Po odejściu z Eibaru powiedziałeś, że źle czułeś się z tym, że tyle za ciebie zapłacili, że masz taki wysoki kontrakt i spadliście do drugiej ligi. To rzadko spotykane, że piłkarz przejmuje się czymś takim. Mogłeś siedzieć i odcinać kupony.

Każdy człowiek jest inny. Dla mnie kasa nie była najważniejsza przy zmianach klubu. Kiedy wróciłem z Turcji do Hiszpanii dostałem informację w klubie od nowego trenera, że chcą żebym został. Wtedy jednak miałem może nie problemy w rodzinie, ale niemiłą sytuację. Moja żona nie mogła być wtedy ze mną tam na miejscu. Nie zawsze względy piłkarskie są najważniejsze i postanowiłem że dla dobra różnych spraw wracam do Polski.

Czujesz że twój czas w reprezentacji już się skończył? Że ten pociąg już odjechał?

Szczerze mówiąc myślę że tak. Pamiętam że w swoim pierwszym sezonie w Piaście prezentowałem się na tyle dobrze że było jakieś zainteresowanie moją osobą. wtedy selekcjonerem był już trener Michniewicz. W rundzie wiosennej czułem się tak jak za najlepszych czasów w Dinamie. Miałem liczby, jako drużyna prezentowaliśmy się świetnie. Byłem jednak świadomy że gram w ekstraklasie i że mam już 30 lat. Dzisiaj wiem w którą stronę zmierza piłka. Do reprezentacji trafiają młodsi piłkarze. Widzimy na przykładzie Kamila Grosickiego który w Ekstraklasie się wyróżnia, a nie ma go w kadrze. To są normalne sytuacje w piłce.

Komentarze