Lech “szaleje” w rankingu. Tak dobrze nie było niemal od dekady 

Lech Poznań
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Lech Poznań

Od czasu sezonu 2014/15, w którym Legia Henninga Berga do meczu z Ajaksem szła w Europie jak burza, żaden inny polski zespół nie zrobił tyle dobrego dla pozycji Polski w rankingu krajowym UEFA, co obecny Lech Poznań. Ekstraklasa wciąż zajmuje miejsce gdzieś w odmętach tej klasyfikacji, ale pierwszy raz od lat mamy prawo myśleć, że to się szybko zmieni. 

  • Dzięki Lechowi Poznań, Polska wykorzystuje szansę na ewentualny duży awans w rankingu krajowym UEFA
  • Wyniki w dwóch ostatnich latach, jakie osiągają kluby Ekstraklasy, pozwalają myśleć, że zaczął się obiecujący pięcioletni cykl
  • Na przykładzie kilku innych krajów widać, jak “niewiele” trzeba, by mieć dwie drużyny w el. Ligi Mistrzów

Najlepiej od Legii Berga

Dziś trudno w to uwierzyć, ale moment, w którym Polska ostatni raz znajdowała się w drugiej dziesiątce rankingu ligowego, wcale nie jest odległy. To był 2017 rok i miejsce numer 20. To też pewnego rodzaju symbolika, bo od tamtej chwili zakończyło się pięć pełnych sezonów – czas, jaki służy do wyliczenia rankingu. Teoretycznie w pięć lat może wydarzyć się dosłownie wszystko – to wystarczający czas, by liga z czwartej dziesiątki została nawet liderem przeskakując nawet rozgrywki, które określamy mianem europejskiego top 5. Oczywiście rozwarstwienie piłki nożnej, skala przepaści w przepływie pieniędzy w najbogatszych ligach i tych sprowadzonych do roli planktonu, nigdy nie pozwoli na tak spektakularne zmiany, ale przyjmując, że dla lig jak polska szczytem jest połowa drugiej dziesiątki, realizm jest już dużo wyższy. 

Patrząc na ranking z 2017 roku można dostrzec nie tylko wyraźny spadek znaczenia Ekstraklasy, ale też ruchy w przeciwną stronę. Polska była wtedy 20., natomiast Szkocja 23., Norwegia 25., a Serbia 28. – dokładnie w miejscu, w którym dziś są nasze kluby. Wszystkie te trzy ligi łączy jedno – w tej chwili znajdują się w pierwszej piętnastce. Szkoci są nawet w czołowej dziesiątce (9.), Serbowie tuż za nią (11.), a Norwedzy na 15. pozycji. Jeśli ci ostatni obronią swoje miejsce (Szkoci i Serbowie już wypaść nie mogą), wszystkie trzy federacje, które niedawno oglądały nasze plecy, sezon 2024/25 rozpoczną z dwoma drużynami w eliminacjach Ligi Mistrzów. Ich przykład pokazuje, że bariery istnieją tylko teoretycznie oraz – do ich pokonania – wcale nie trzeba zagrać pięciu idealnych sezonów. Szkocja trzyma się w dziesiątce mimo fatalnej postawy w tym roku (zaledwie 3,5 punktu, żadnej drużyny na wiosnę w pucharach). Serbskie zespoły przez pięć lat nie schodziły poniżej pewnego poziomu, ale w aktualnym sezonie zdobyły mniej punktów niż polskie. Dla Norwegów z kolei bardzo nieudane były rozgrywki 2019/20. 

Tutaj dochodzimy do Ekstraklasy, która dzięki ubiegłorocznej postawie Legii i aktualnej Lecha, ma już gwarantowane dwa niezłe sezony – zatem kto wie, może początek bardzo udanej kampanii pięcioletniej? Biorąc pod uwagę obecne rozgrywki, jesteśmy 16. siłą w Europie. Kompilując z poprzednimi – 19. Warto zauważyć jednak, że wynik w okolicach 15. miejsca osiągamy zaledwie jedną punktującą drużyną w sezonie. Co jeśli dołączy do niej druga, a może nawet trzecia, co przy obecnym układzie tabeli Ekstraklasy jest całkiem realne? 

Polska ma jeszcze jedną przewagę nad wieloma potencjalnymi rywalami w rankingu. To nam sezon po sezonie odpadać będą najgorsze wyniki. Na taki luksus z federacji, z którymi w pięcioleciu teoretycznie mielibyśmy walczyć o piętnastkę, pozwolić może sobie jedynie Izrael, który swój pięcioletni cykl rozpoczął przed nami i z większą pompą (Polska punktuje ostatnio 4,625 i 5,750, podczas gdy Izrael 7,000, 6,750 i 6,250). To jeszcze mocniej pokazuje, o co dla Polski gra Lech.  

Eliminacja Bodo/Glimt sprawi, że Polska nie tylko odrobi do Norwegii jakieś ułamkowe punkty, ale dostanie szansę przybliżenia się do realizacji kilkuletniego planu w kolejnych meczach. Trzeba też pamiętać, że po obecnym sezonie lidze norweskiej odpadnie 5,375 punktu z rankingu, podczas gdy Polsce tylko 2,250. Od lat nie mieliśmy takiej okazji, by kuć żelazo, póki gorące. 

Bramkarz Lecha: jest lekki niedosyt
Filip Bednarek

Lech Poznań bezbramkowo zremisował na wyjeździe z FK Bodo/Glimt w pierwszym meczu 1/16 finału Ligi Konferencji Europy. Norwegowie przeważali przez większość spotkania, choć to Kolejorz miał najlepszą okazję do wyjścia na prowadzenie. Filip Bednarek żałuje, że nie udało się wygrać. Niedosyt Bednarka Lech Poznań rozegrał w czwartek w Norwegii pierwszy mecz w ramach 1/16 finału

Czytaj dalej…

Komentarze