Mariusz Fornalczyk: jeśli pokonam siebie, nikt mnie nie pokona

- Jens Gustafsson rozmawiał ze mną bardzo dużo, szczególnie na początku. Wpłynął na to, bym pracował z psychologiem, nad emocjami. Twierdził, że na boisku zawsze zrobię to, co umiem i zawsze dam sobie radę, ale pod kątem mentalnym widział pracę do wykonania - mówi w rozmowie z Goal.pl Mariusz Fornalczyk, nowy piłkarz Korony Kielce.

Mariusz Fornalczyk
Obserwuj nas w
Korona Kielce Na zdjęciu: Mariusz Fornalczyk
  • Mariusz Fornalczyk od dawna miał opinię “kolorowego ptaka” Ekstraklasy – głównie przez ekstrawaganckie kolory, na jakie farbował włosy. W rozmowie z nami przyznał, że ten etap już za nim
  • Nowy piłkarz Korony Kielce opowiada też o szczególnej relacji z Kamilem Grosickim
  • Mówi także o pracy z psychologiem, o co wnioskował Jens Gustafsson, i zmianach, jakie zachodzą wewnątrz niego samego

Mariusz Fornalczyk w Koronie Kielce

Przemysław Langier: Korona Kielce to dobre miejsce?

Mariusz Fornalczyk (piłkarz Korony Kielce): Myślę, że tak. To dobre miejsce na rozwinięcie siebie, swoich możliwości i w końcu pokazanie swojej wartości.

Dobre miejsce do odbicia się, czy wypłynięcia gdzieś dalej? Na jakim jesteś etapie kariery?

Hmm… Na pewno muszę się odbić w kwestii złapania większej liczby minut niż miałem w Pogoni. Ale jednocześnie ja jestem pewien, że mam w sobie duży potencjał, który jeśli pokażę, to wypłynę.

Paweł Golański, dyrektor sportowy Korony, mówił, że bardzo lubi ten typ zawodników – przebojowych, zadziornych. Na dzień dobry spotykasz się z dużymi oczekiwaniami.

Ale to dobrze. Zawsze fajnie, gdy ktoś w ciebie wierzy. Tak jest w Koronie. Na przykład Kamil Kuzera już na samym początku powiedział mi, że co by się nie działo, będę miał od niego wsparcie. Że wie, jak to jest potrzebne, gdy dopiero wchodzę w drużynę. Słysząc takie zdanie, nie mogę mieć wątpliwości, że dobrze wybrałem. Wiesz, z tyłu głowy coś takiego siedzi, bo o ile jak jest dobrze, to jest dobrze, to kiedy nie wyjdzie jeden czy drugi mecz, fajnie mieć świadomość tego, co mówił trener.

Korona wygrała wyścig po ciebie, czy nie miałeś innych propozycji?

Były zapytania, także z Ekstraklasy, a ja wybrałem miejsce, które – patrząc na ogół – będzie dla mnie najlepsze.

Kamil Grosicki? Nie “matkował”

Szkoda było ci opuszczać Pogoń?

Zawsze jakiś sentyment będzie…

Sentyment i ludzie. Wyglądało, jakbyś miał szczególną relację z Kamilem Grosickim.

Tak, bardzo się polubiliśmy mimo różnicy wieku. Pasowaliśmy do siebie charakterologicznie, złapaliśmy fajny kontakt, a Kamil mnie wziął pod swoje skrzydła. Dużo czerpałem od niego. Faktycznie to była super relacja. Choć nie chciałbym mówić, że była. Myślę, że wciąż ją utrzymamy, nawet jeśli będzie trudno na tym samym poziomie, gdy widywaliśmy się codziennie.

Pod kątem życiowym bardziej kumpel niż mentor?

Tak. Czasem rozmawialiśmy, ale nie na zasadzie: Fornal nie rób tego, bo popełnisz błąd. Kamil wychodził z założenia, że życie ma się jedno i każdy ma prawo je przeżyć po swojemu. Że każdy ma wolną wolę, czy woli uczyć się na czyichś błędach, czy swoich.

Tylko u nas

Trafiłem niedawno na informację sprzed kilku lat na stronie Pogoni. O tym, że klub postanowił podpisać profesjonalny kontrakt z młodym, uzdolnionym Mariuszem Fornalczykiem. Gdzie wtedy chciałeś być za pięć lat, więc w momencie, w którym teraz rozmawiamy?

Widziałem się jako motor napędowy Pogoni, który będzie brał udział w szybkich atakach tego klubu, a przy okazji stanie się wiodącą postacią Ekstraklasy.

“Przyczyna leży we mnie”

Co się stało, że nie wyszło?

Myślę, że przyczyna leży we mnie. W tym, że emocje zbyt często brały nade mną górę. Dziś staram się zmieniać pod tym względem. Nabrałem trochę ogłady. Analizuję, kiedy coś warto zrobić, a kiedy nie.

Jedną zmianę widać na pierwszy rzut oka – nie farbujesz włosów.

Wyrosłem z tego. To była młodzieńcza fantazja, ale to już za mną. Trenerzy nie mieli z tym problemu, ale pewnie woleli, bym na boisku pokazywał różnicę, a nie na głowie.

A sam co myślisz – że powinieneś dostać więcej szans w Pogoni?

Tak. Wydawało mi się, że ciężką pracą na treningach na to zasługuję, a gdy nie dostawałem minut, nie poddawałem się. Nigdy nie powiedziałem, że mi się już nie chce, skoro nie ma efektów. Jak nie było, dalej trenowałem na 100-110 proc. Wydaje mi się, że po dałem kilka wejść, po których mógłbym dostać więcej minut.

Jakie podejście miał do ciebie Jens Gustafsson?

Rozmawiał ze mną bardzo dużo, szczególnie na początku. Wpłynął na to, bym pracował z psychologiem, nad emocjami. Twierdził, że na boisku zawsze zrobię to, co umiem i zawsze dam sobie radę, ale pod kątem mentalnym widział pracę do wykonania.

Czyli wszystko rozbiło się o kwestie mentalne?

Nie wiem, czy wszystko. Może też odstawałem umiejętnościami – nie wiem tego. O to trzeba byłoby spytać trenera, ale kwestia tych emocji, o których mówię, pewnie wpłynęła na to, że minut było mniej niż mogłoby być. Z psychologiem wciąż pracuję. Na pewno mi to nie szkodzi, a czy pomaga – zobaczymy z czasem.

“Muszę pokonać samego siebie”

Gustafsson powiedział mi w kwietniu 2023: Fornal jest bardzo żywiołowym człowiekiem, który nie boi się ciężkiej pracy. Wciąż ma kilka rzeczy, nad którymi musi popracować mocniej, by stać się mocnym punktem Pogoni. Uznaliśmy, że na obecnym etapie najlepiej będzie go wypożyczyć do innego klubu, by zdobywał większe doświadczenie poprzez regularną grę. Mam nadzieję, że gdy wróci, będzie bardziej dojrzałym piłkarzem i wciąż będzie grać dla Pogoni. Czyli trener wiązał z tobą nadzieje.

Ale to też pytanie do trenera, co się stało, że nadzieje nie zostały spełnione. Ja jestem pewien, że pracowałem na 100 proc., ale najwidoczniej czegoś brakowało.

W Szczecinie usłyszałem, że sam sobie jesteś wrogiem.

Myślę, że to opinia oparta o te emocje, o których sam mówię otwarcie. Żeby panować nad nimi zwłaszcza na boisku. Sam wiele razy to słyszałem. Wydaje mi się, że dokładnie tak jest – jeśli pokonam siebie, nikt mnie nie pokona.

Rywalizacja w Pogoni była sprawiedliwa?

Jak się rywalizuje z Kamilem Grosickim na skrzydle, to trudno narzekać, że przegrywasz tę rywalizację. Przecież nie możesz nie wpuścić kapitana, legendy klubu. Może liczyłem, że szansą dla mnie będzie kontuzja Marcela Wędrychowskiego, bo gdy wypada skrzydłowy młodzieżowiec, jakieś nadzieje miałem. Ale trener postawił na opcję gry bez młodzieżowca. Grał Wahan, wykorzystał ten moment i tyle. Na pewno nie mam zamiaru narzekać na trenera. Puścił mnie, bym się rozwijał w innym otoczeniu.

Gustafsson to psycholog z wykształcenia. Stosował jakieś tricki?

Rzeczy, które były w szatni, powinny tam zostać. Ale bardzo krótko odpowiem, że tak – trener był dobrym psychologiem. Umiał rozmawiać z szatnią – nie tyle z poszczególnymi zawodnikami, co z ogółem.

Gdzie chciałbyś być za kolejnych pięć lat?

Chciałbym na pewno wyjechać zagranicę i grać w top 5 lidze w Europie. Serio, wierzę, że będzie to możliwe.

Czego ci życzyć w Koronie?

Stawiam tu na liczby, więc bramek.

Komentarze