Lech – Pogoń: kapitalna końcówka w Poznaniu! Udany debiut Grosickiego

Pogoń Szczecin - Lech Poznań
Obserwuj nas w
Pressfocus Na zdjęciu: Pogoń Szczecin - Lech Poznań

Lech Poznań wciąż jest niepokonany. W szóstej kolejce PKO BP Ekstraklasy drużyna Macieja Skorży przegrywała z Pogonią Szczecin, ale w samej końcówce spotkania doprowadziła do remisu 1:1. Dzięki temu wciąż jest liderem w tabeli. Swój udział w tej potyczce miał Kamil Grosicki, który zagrał w rodzimej lidze po wieloletnim pobycie za granicą.

Defensywa>ofensywa

Pierwsze 45 minut meczu Lech – Pogoń można odebrać na dwa sposoby. Z jednej strony, w Poznaniu oglądaliśmy pojedynek, w którym nie brakowało woli walki i zaangażowania. W składach obu drużyn znajdowali się piłkarze wybitni, jak na polskie warunki. Tego dnia mieli oni jednak wyjątkowo trudne zadania. Poznaniacy i szczecinianie zdecydowanie lepiej bronili, niż atakowali. Najlepiej świadczy o tym fakt, że żaden z bramkarzy nie musiał interweniować w pierwszej połowie. Wobec tego do przerwy na tablicy wskazującej wynik widniał rezultat 0:0. To była właśnie ta gorsza strona tego pojedynku

Lech sam skomplikował sobie sytuację

Maciej Skorża zadecydował, że na drugą połowę nie wyjdzie już Michał Skóraś. Jego miejsce zajął Pedro Tiba. Zmiana ta wpłynęła bardzo korzystnie na poznaniaków, którzy w krótkim odstępie czasu stworzyli kilka okazji strzeleckich. Szansę na pokonania Dante Stipicy zmarnowali Mikael Ishak, Pedro Tiba oraz Joao Amaral. Po stronie szczecinian nie popisał się Piotr Parzyszek.

Lech narzucił własne warunki gry i był coraz bliżej strzelenia gola. Gospodarze sami skomplikowali sobie jednak sytuację w 62. minucie. Wówczas Nika Kvekveskiri otrzymał drugą żółtą kartkę i musiał przedwcześnie udać się do szatni.

20 minut przed końcem regulaminowego czasu gry, nastąpił moment, na który czekali nie tylko sympatycy Pogoni. Dla Portowców ponownie wystąpił Kamil Grosicki. 33-latek wrócił do Polski po wieloletniej karierze za granicą. Kwadrans od momentu wejścia na boisko, wziął udział w akcji bramkowej. Dograł bowiem do Kacpra Smolińskiego. Po jego podaniu szansę na strzelenie gola miał Luka Zahovic. Słoweniec wykorzystał ją i dał gościom prowadzenie 1:0.

Kolejorz miał już mało czasu na odrobienie jednobramkowej straty, ale nie poddał się i zrealizował swój cel w czwartej minucie doliczonego czasu gry. Wówczas Mickey van der Hart wykopał futbolówkę aż w pole karne, gdzie do Pedro Tiby zgrał ją jeden z kolegów. Portugalczyk uderzył z woleja w lewy dolny róg bramki i zapewnił swojej ekipie remis 1:1. Dzięki niemu Lech otrzymał fotel lidera Ekstraklasy. Pogoń pozostała na drugiej lokacie.

Komentarze