Miliony dla pośredników. Ile płacą polskie kluby agentom piłkarzy?

W porównaniu do poprzedniego sezonu kwoty wypłacone pośrednikom transakcyjnym przez kluby Ekstraklasy spadły o ponad 5.7 mln zł, tj. o 15%. Oprócz tego podajemy dane z pozostałych lig poziomu centralnego

Piłkarze Lecha Poznań
Obserwuj nas w
IMAGO/Mateusz Słodkowski/Cyfrasport Na zdjęciu: Piłkarze Lecha Poznań

Polski Związek Piłki Nożnej od 2016 roku publikuje zestawienie kwot, które polskie kluby wypłaciły agentom piłkarskim, czyli oficjalnie mówiąc – pośrednikom transakcyjnym. W pierwszym zestawieniu za okres od 1 kwietnia 2015 r. do 31 marca 2016 r. zaprezentowano następujące kwoty:

  • Ekstraklasa – 16.9 mln zł
  • 1 liga – 1.2 mln zł
  • 2 liga – 0.14 mln zł

W tych kwotach zawierają się prowizje od transferów w obu kierunkach: wychodzących z klubów i do klubów. Poza tym, uwzględnia się tam także wszystkie inne płatności dla agentów, takie jak premie za przedłużenie kontraktów czy też środki, których wypłata ma źródło w zapisach z przeszłości, ale przelewy zrobiono w danym okresie (np. klauzule z premiami i bonusami warunkowymi lub po prostu zaległe kwoty).

Wyżej wymienione zasady, a raczej ich nieznajomość powodują, że wielu kibiców błędnie interpretuje zestawienia PZPN – jako zobowiązania, które powstały w danym sezonie i od razu je uregulowano. Rzeczywistość jest bardziej skomplikowana. 

Jeden z dyrektorów sportowych z Ekstraklasy powiedział mi, że pewien klub wciąż nie wypłacił jednemu z pośredników transakcyjnych kilkuset tysięcy złotych. Dlaczego? Agent nie złożył stosownych dokumentów i klub nie może tego zrobić. To duża agencja z zagranicy, dla której to nie są duże kwoty. Dotyczą transakcji sprzed lat, lecz klub wykaże je w danych np. za sezon 23/24.

Warto też zaznaczyć, że podane kwoty mogą nie do końca oddawać realny stan rzeczy. Dlaczego? Bo na rynku transferowym istnieją różne metody wypłacania agentom należnych im środków. Jeden z klubów 1. ligi bardzo skrupulatnie stara się wykazywać bardzo niskie kwoty w tym zakresie, więc dogaduje się z zawodnikami na wyższe kontrakty, a to piłkarze opłacają “działkę” agenta. 

Przykładowo zawodnik podpisuje kontrakt z pensją w wysokości 400 tys. zł za sezon zamiast takiego na kwotę 350 tys. zł, a 50 tys. zł trafia do agenta. Oficjalnie klub nie wypłacił mu ani grosza, a w praktyce zapłacił 50 tys. zł. Przy 25-30 zawodnikach w kadrze klubu, transferach w obu kierunkach, przedłużeniach kontraktów i innych transakcjach można w ten sposób mocno zakrzywić obraz klubu w kontekście prowizji. 

SYTUACJA 1SYTUACJA 2SYTUACJA 3SYTUACJA 4
Klub wypłaca w danym sezonie premię i wykazuje ją w dokumentach dla PZPNKlub wypłaca premię, która dotyczy transakcji z przeszłości lub bonusów uruchomionych w danym sezoniePremia jest uwzględniona w kontrakcie zawodnika i nie widać jej w zestawieniu PZPNProwizja jest należna, ale z różnych przyczyn nie została wypłacona i nie widać jej w zestawieniu PZPN. Trafi tam w innym okresie

Kolejny raz spotykamy się z tym, że kwoty krążące nie tyle w polskich mediach, co w oficjalnych zestawieniach, nie są rzetelne… Jak można się domyślić, przejrzystość nie jest w interesie ani PZPN-u, ani Ekstraklasy SA i samych klubów. Gdyby było inaczej, na pewno wprowadzono by inne przepisy, które uszczelniły by takie zestawienia.

Dynamika prowizji menedżerskich w ostatnich 8 sezonach

Kwoty wypłacane agentom przez polskie kluby systematycznie rosły, nawet w trakcie pandemii, która spowodowała przecież niemałe zamieszanie w klubach, m.in. z powodu braku środków z dnia meczowego, ale też z powodu zmniejszenia rynku transferowego i zwiększenia liczby wypożyczeń. Zarówno w globalnej, jak i tej bardziej lokalnej piłce nożnej jest coraz więcej pieniędzy, co przekłada się (jeszcze) na prowizje agentów. “Jeszcze”, bo jesienią zostaną wprowadzone nowe przepisy FIFA w tym zakresie.

Wg artykułu na branżowym portalu prawosportowe.pl (link do tekstu), maksymalna wysokość prowizji dla agenta wyniesie 5%, jeśli zarobki piłkarza nie przekroczą 200 tys. dolarów oraz tylko 3%, jeśli znajdą się powyżej tej granicy. Przepisy uwzględniają “podwójną reprezentację”, czyli sytuację, w której (za zgodą obu stron) menadżer piłkarski reprezentuje zarówno piłkarza, jak i klub pozyskujący. W takim przypadku prowizja może być podwojona. Możliwa jest też trzecia opcja, czyli taka, w której agent reprezentuje klub sprzedający. Będzie miał wtedy prawo do uzyskania prowizji w wysokości 10%, niezależnie od kontraktu zawodnika.

Wracając na polskie podwórko… Wspomniany wcześniej spadek zauważamy głównie w Ekstraklasie, w której prowizje są oczywiście najwyższe. W bieżącym sezonie kluby wypłaciły pośrednikom o 15% mniej niż sezon wcześniej, tj. 33.5 mln zł w porównaniu do 39.2 mln zł w kampanii 21/22. Drugi sezon ze spadkiem to rozgrywki 17/18, kiedy wypłacono agentom o 6% mniej niż wcześniej, 26.8 mln zł w porównaniu do 28.5 mln zł.

Przeciętna kwota wypłacona przez klub ESA to niecałe 2 mln zł za sezon. W 1. lidze jest to tylko 135 tys. zł, a szczebel niżej niecałe 24 tys. zł.

Średnio co sezon kwoty w ESA rosną o 12.7% (w sezonie 16/17 nawet o 68.7%, ale o tym później). W 1. lidze średni wzrost z sezonu na sezon to 19.3%, a w 2. lidze jest to aż 58%. Oczywiście im mniejsze kwoty, tym łatwiej wykazać duży wzrost procentowy.

W porównaniu do sezonu 15/16 kwoty w klubach ESA wzrosły o 16.6 mln zł (niemal o 100%), w 1. lidze o 2.2 mln zł (o 180%), a w 2. lidze o 427 tys. zł, czyli o 308%. Łączna kwota wypłacona przez kluby wzrosła w tym czasie z 18.2 mln zł do 37.5 mln zł, czyli o 106%, o 19.3 mln zł. W tym miejscu należy przypomnieć, że od sezonu 21/22 w Ekstraklasie gra 18 zespołów. Oczywiście wzrosły też środki wypłacane przez Canal+.

W analizowanym okresie kwota wypłacana klubom z tytułu praw telewizyjnych wzrosła ze 137 mln zł do 250 mln zł, tj. o 83%. Prowizje agentów piłkarskich urosły w tym samym czasie niemal o 100%, a ich średni udział w kontrakcie z telewizją wyniósł 16%. Najwięcej, bo prawie 21% kontraktu z Canal+ wypłacono w sezonie 18/19, a więc chwilę przed wejściem w życie bieżącego kontraktu, który jest o 45% wyższy niż poprzedni. Od przyszłego sezonu wchodzi w życie nowa umowa z telewizją, która w pierwszym sezonie będzie gwarantowała klubom ok. 270 mln zł, a następnie stopniowo będzie rosła do 300 mln zł w ostatnim sezonie, tj. 26/27 (źródło: weszlo.com, link do tekstu).

Oczywiście to w Ekstraklasie jest najwięcej pieniędzy, głównie dzięki bardzo korzystnej umowie z Canal+. Średnio kwoty wypłacone przez kluby z najwyższej klasy rozgrywkowej są ponad 13 razy wyższe niż w przypadku klubów 1. ligi. W sezonie 18/19 mieliśmy niemal 17-krotną przebitkę, w bieżących rozgrywkach jest ona mniejsza, wynosi niecałe 10x. Niewiele mniejsza przepaść dzieli drugi i trzeci szczebel rozgrywek – kluby z zaplecza ESA wypłacają średnio 9x więcej agentom niż kluby 2. ligi.

Głębsze spojrzenie na prowizje w Ekstraklasie

W analizowanych sezonach największe środki do agentów trafiły od Legii (niemal 60 mln zł). O 13 mln mniej zapłacił im Lech Poznań, a około połowę środków przekazanych przez Lecha zapłaciła Pogoń Szczecin (24.9 mln zł). Ponad 38% prowizji zapłaconych przez Pogoń przypadło na sezon 21/22, w którym sprzedano Kacpra Kozłowskiego za 10 mln euro do Brighton.

  • W ostatnich 3 sezonach duże kwoty na prowizje wydał Śląsk Wrocław – 13.5 mln zł, niewiele mniej niż Pogoń, a więcej niż Raków i Zagłębie Lubin łącznie.
  • Prowizje wypłacone przez Wisłę Płock wystrzeliły w sezonie 18/19 oraz 19/20, kiedy sprzedano do Włoch Arkadiusza Recę za 3.7 mln euro oraz Damiana Szymańskiego do klubu z Czeczenii za 1.5 mln euro.
  • Zagłębie Lubin w sezonach 18/19-20/21 przelało na konta pośredników ponad 10 mln zł, ale w tym czasie dokonano 4 z 5 najwyższych transferów wychodzących z klubu o łącznej wartości ok. 10 mln euro.
  • Cracovia najwyższą kwotę wydała w sezonie 16/17 (niemal 2.5 mln zł), kiedy z klubu za 5 mln euro odszedł Bartosz Kapustka.
  • Lechia Gdańsk nie odnotowała większych odchyleń od średniej, która w przypadku tego klubu wyniosła 1.3 mln zł. Klub nie dokonał w tym czasie spektakularnych zakupów, ale sprzedał zawodników za około 10 mln euro. Duże odejścia miały miejsce w kilku sezonach, skąd bardziej równomierny rozkład kwot.
  • W przypadku Piasta Gliwice mocny wzrost nastąpił w sezonie 19/20 i utrzymywał się przez 3 kolejne edycje. W tym czasie sprzedano trzech zawodników za ponad 6 mln euro (łącznie). W rozgrywkach 19/20 wydano na prowizje 3 mln zł, czyli tyle, ile w dwóch poprzednich łącznie. To wtedy wykupiono, a następnie sprzedano drożej, Jakuba Świerczoka. Klub obrócił w tych transakcjach kwotą 3 mln euro.
  • Ponad milion złotych w sezonie wydała też Wisła Kraków (przed spadkiem), z bardzo niską kwotą w sezonie 18/19 (jedynie 67 tys. zł). Klub miał wtedy bardzo duże problemy finansowo-organizacyjne, więc możliwe, że prowizje zostały wypłacone w późniejszych okresach, w których klub przelewał średnio po 1.8 mln zł menedżerom.
  • Ciekawe jest to, że Górnik Zabrze wypłacił agentom jedynie połowę tego, co przelała im Wisła Płock. Zabrzanie w tym czasie dokonali tylko 3 sprzedaży powyżej miliona euro, w tym jednej bardzo wysokiej – Szymona Żurkowskiego do Fiorentiny za 4.5 mln euro. Albo prowizje od tego transferu były niskie, albo ich nie wypłacono w całości, albo zrobiono to w inny, “nieoficjalny” sposób.
  • Raków od awansu na najwyższy szczebel ligowej piłki w Polsce wydał prawie 5.5 mln zł, od 880 tys. zł w sezonie 19/20 do 2.7 mln zł w bieżących rozgrywkach. To szósty wynik w lidze w tym czasie, prawie 3x mniejszy niż… Śląska Wrocław, mniej więcej taki jak Piast Gliwice i Lechia Gdańsk.
  • Mniej niż Raków, pomimo ciągłych występów w Ekstraklasie, na prowizje wydała Jagiellonia. Wynik 5.2 mln zł to najmniej spośród klubów, które nie opuściły ligi w analizowanym okresie. W ostatnich 3 sezonach klub z Podlasia ani razu nie wydał więcej niż 500 tys. zł.
  • Radomiak po poprzednim sezonie z wynikiem 171 tys. zł zanotował znaczny wzrost do 850 tys. zł w kończących się rozgrywach.
  • Widzew wydał w tym sezonie na prowizje prawie 650 tys. zł, czyli więcej niż Warta Poznań w ciągu 3 lat.
  • Stal Mielec i Warta Poznań to kluby, które pomimo przynajmniej 3 sezonów w elicie wydały bardzo mało na prowizje menedżerskie (odpowiednio 1.3 mln zł oraz 0.64 mln zł)

Ile płaci się w 1. lidze?

Jak już pisałem, zdecydowanie mniej niż w najwyższej lidze. W ciągu 8 sezonów najwięcej środków do agentów trafiło z kont Podbeskidzia, które przez na jeden sezon opuściło ligę, bo grało w Ekstraklasie. W 3 sezonach wypłacono ponad 400 tys. zł prowizji, czyli kwoty mniej więcej takie, jak w Białymstoku w ostatnim czasie. Podobne środki wydaje na tę działalność tegoroczny spadkowicz z Ekstraklasy, Miedź Legnica (z wyjątkowo niskim wynikiem w sezonie 21/22).

  • Swego czasu Ruch Chorzów wydawał znaczne kwoty na premie dla pośredników, ale po 4 sezonach w niższych ligach poprawiono ten aspekt i 110 tys. zł wydane w bieżących rozgrywkach wygląda lepiej (jeśli nie jest to sztucznie zaniżona kwota).
  • Na kolejnych miejscach jest Zagłębie Sosnowiec, które w zeszłym sezonie wydało niemal pół miliona złotych, a łącznie niemal 1.5 mln zł oraz ŁKS Łódź, do którego należy drugi najwyższy wynik wypłaconych prowizji w jednym sezonie – 870 tys. zł.
  • Pomimo jedynie jednego sezonu na zapleczu, Wisła Kraków zajmuje 6. miejsce w zestawieniu z kwotą przekraczającą milion złotych (rekord). Podobnie jak w przypadku ŁKS-u, Biała Gwiazda zanotowała bardzo wysoki wynik jako spadkowicz z Ekstraklasy, co każe sądzić, że część środków dotyczyła okresu w wyższej lidze.
  • Dalej mamy GKS Tychy, który regularnie przelewa agentom kwoty od 100 do 200 tys. zł za sezon, a łącznie niemal milion.
  • Ciekawym przypadkiem jest GKS Katowice, który w sezonach 16/17-18/19 wydawał znaczne środki na prowizje, a w ostatnich dwóch latach jest to łącznie raptem 21 tys. zł. Zastanawiająco niski wynik.
  • Raków Częstochowa w ciągu 4 sezonów na zapleczu najwyższej ligi wydał na prowizje mniej więcej tyle, co Zagłębie Sosnowiec tylko w sezonie 17/18.

W 2. lidze, czyli ile wydała Stal Rzeszów, Motor Lublin czy Widzew Łódź

W tym sezonie Motor Lublin wydał na prowizje niemal 25% tego, co cała liga – 137 tys. zł z sumy 566 tys. zł. Łącznie w ciągu 3 lat w z Lublina do agentów trafiło 440 tys. zł, niewiele mniej niż w Stali Rzeszów (dzisiaj w 1. lidze).

Duże pieniądze na prowizje przeznaczał także Widzew Łódź, GKS Katowice, Chojniczanka i Górnik Łęczna, ale wszystkie te zespoły zaliczyły awans co najmniej na zaplecze Ekstraklasy.

Swego czasu ok. 80% prowizji całej ligi wydawał sam GKS Bełchatów (dzisiaj walczący z rezerwami Widzewa o awans do III ligi).

Polonia Warszawa, czyli drużyna, która w przyszłym sezonie na pewno będzie grała w wyższej lidze, na prowizje wydała tylko 40 tys. zł, czyli o wiele mniej niż Motor Lublin i… GKS Jastrzębie (108 tys. zł).

Na uwagę zasługuje też Wisła Puławy, która z niskimi wydatkami na menedżerów notuje całkiem dobre wyniki. W ciągu 3 sezonów wydano mniej niż Motor Lublin w bieżących rozgrywkach, a w tej chwili puławianie zajmują 5. miejsce w lidze i mają duże szanse na wejście do baraży o 1. ligę. Motor traci do nich 2 punkty i jest na 7. miejscu (poza barażami).

Ani złotówki na prowizje menedżerskie nie wydała m.in. Kotwica Kołobrzeg oraz Radunia Stężyca, co wydaje się być bardzo dziwne. W środowisku krążą plotki o wysokich kontraktach tamtejszych zawodników, a trudno sobie wyobrazić, że agenci pracują dla satysfakcji, a rachunki opłacają uśmiechem.

Bieżący sezon to ogromny wynik Lecha Poznań

Najnowsze zestawienie, sprzed kilku tygodni wykazało bardzo duży wynik Lecha Poznań, czyli drużynę mistrza Polski 2022. Niemal 9 mln zł to najwyższy wynik w historii klubu, ale trzeba pamiętać, że obrócono w tym sezonie (w ramach transferów do klubu i wychodzących) kwotą ponad 50 mln zł, z czego 11 mln euro pozyskano tylko ze sprzedaży Jakuba Kamińskiego do Wolfsburga. Daje nam to prowizje na poziomie 17% kwot transferowych, co nie jest dużym wynikiem. Budżet całego klubu w tym sezonie to ok. 150 mln zł, więc do menedżerów trafiło jego 5-6%.

Łącznie w analizowanym okresie Lech zanotował obrót transferowy na poziomie 290 mln zł (58 mln zł transfery in, 233 mln zł transfery out). Oznacza to, że średnio 16% przeznaczono na premie pośredników (46.5 mln zł).

Legia drugi raz z rzędu wydała ok. 5 mln zł, czyli znacznie mniej niż przed laty. W bieżącym sezonie nie zanotowano dużych transferów wychodzących (1.42 mln euro to drugi najniższy wynik w ciągu 8 ostatnich sezonów), ale wydano na nowych zawodników ponad 2 mln euro. Łącznie daje to niemal 17 mln zł obrotu transferowego oraz 30% stosunek prowizji do obrotu.

Łącznie w 8 poprzednich latach Legia zanotowała najwyższy obrót transferowy w wysokości 367 mln zł, a 59.5 mln zł prowizji to 16% obrotu. Do legionistów należy rekord, który wynosi 12 mln zł wydanych na prowizje w jednym sezonie. Miało to miejsce w rozgrywkach 16/17, w których Legia występowała w fazie grupowej Ligi Mistrzów.

Podsumowując, poza wyjątkami, prowizje wypłacane przez polskie kluby systematycznie rosną, co pokrywa się z globalnym trendem. Wraz z nowym kontraktem telewizyjnym oraz niechybnymi kolejnymi wysokimi transferami wychodzącymi z polskiej Ekstraklasy możemy być świadkami pierwszego sezonu, w którym kluby wydadzą ponad 40 mln zł na opłacenie agentów (choć tutaj na drodze mogą stanąć nowe przepisy).

Należy zdawać sobie sprawę, że ponad połowa tych środków (ponad 55%) jest wypłacana przez 4 topowe zespoły w kraju, zarówno pod względem sportowym, jak i finansowym, tj. Legię, Lecha, Raków i Pogoń. Wysokie wyniki tych klubów mogą zaburzać obrać całej ligi, w której większość klubów na pośredników wydaje kilkanaście procent kwot, które uzyskuje z samej tylko telewizji, a wzrosty wiążą się z wysokim transferem zagranicznym.

Problemem są sytuacje, w których prowizje są wysokie, a nie da się ich powiązać z dużą sprzedażą zawodnika. Tak jest w przypadku Śląska Wrocław, który w ostatnich latach zanotował duże transfery out na ok. 6 mln euro (czyli tyle, ile Piast Gliwice), ale zapłacił o ponad 6.5 mln zł więcej prowizji (o 40% więcej).

Komentarze