Frekwencja jeszcze lepsza niż rok temu
Poprzedni sezon był pod tym względem świetny. Spółka Ekstraklasa co jakiś czas informowała o nowym rekordzie, a kibice toczyli dyskusje skąd tak dobre wyniki na polskich stadionach. Moda na piłkę nie minęła i jesienią 2024 roku wciąż notujemy bardzo dobre wyniki na trybunach.
- Zobacz także: Kibice Legii mają tego serdecznie dość
Najwięcej widzów pojawiło się na stadionach w pierwszy ligowy weekend, czyli w drugiej połowie lipca – 142.730 osób. Łącznie aż w 11 z 17 kolejek na stadionach zasiadało ponad 100 tys. widzów. Między 5. a 9. kolejką mieliśmy serię pięciu weekendów z widownią przekraczającą wspomniany próg 100 tys. kibiców. Warto zauważyć, że tylko jedna kolejka meczów – druga – przyciągnęła na stadiony mniej niż 90 tys. fanów. Terminarz ułożono w ten sposób, że liczba dostępnych miejsc także była najmniejsza, więc udział zajętych miejsc wyniósł 62%. Mniej krzesełek kibice zajęli w kolejce 8., 10., 14. i 16.
Patrząc na frekwencję w ujęciu narastającym widzimy, że po 6 kolejkach Ekstraklasa miała już 85 tys. przewagi nad wynikami z poprzedniego sezonu. Szybciej osiągnięto też próg 1 miliona widzów na trybunach – w 9. kolejce. Następny kamień milowy – 1.5 miliona widzów – Ekstraklasa zanotowała po 13. kolejkach, a rok temu dwa tygodnie później. Na koniec piłkarskiej jesieni na trybunach było o 135 tys. widzów więcej, czyli o 7.5% w porównaniu do poprzedniego sezonu.
W grudzień liga weszła z 1.94 mln widzów. Przy korzystnych rozstrzygnięciach związanych ze spadkami i awansami, za rok celem powinno być przekroczenie 2 mln widzów w rundzie.
Co ciekawe średnia frekwencja na meczach nie jest mocno zależna od pogody. W lipcu i sierpniu średnia frekwencja wynosiła ok. 12.5 tys. widzów. Następnie, kiedy wakacje i sezon urlopowy się kończą liczba widzów rośnie do 13.5-14 tys. kibiców na meczach, ale w listopadzie i grudniu, kiedy pogoda jest gorsza i wcześnie robi się ciemno wciąż średnia jest w okolicach 12 tys.
W tym miejscu trzeba wyróżnić kibiców Motoru Lublin, którzy w poniedziałek 2 grudnia stawili się na Arenie Lublin w liczbie niemal 14 tys. osób. Nie bez znaczenia była wyjątkowa oprawa meczu, którą przygotowali pracownicy Motoru.
To był najlepszy poniedziałkowy wynik frekwencyjny w sezonie. Oczywiście duży wpływ na wynik miało to, że zazwyczaj w poniedziałki grały zespoły z mniejszymi stadionami, ale wśród meczów były też domowe starcia Cracovii, Korony i Zagłębia, które mają stadiony podobnej wielkości do tego w Lublinie.
Przechodząc do dni tygodnia, można łatwo zauważyć, że najwyższa średnia frekwencja ma miejsce w niedziele. Jest to związane z tym, że tego dnia często odbywają się najciekawsze mecze oraz te na największych stadionach. Łącznie w niedziele rozegrano 51 meczów, czyli o 4 mniej niż w soboty. W poniedziałki, środy i piątki odbyło się sumarycznie 45 spotkań.
Listę 10 meczów z najwyższą frekwencją zdominował Lech, który zajmuje 6 pozycji. Na drugim miejscu znalazł się mecz Śląska Wrocław z Legią Warszawa, a na ostatnich trzech domowe mecze Legii Warszawa.
Patrząc szerzej, na wszystkie 152 mecze, które się odbyły 31% zgromadziło od 5 do 10 tys. widzów, a 13% mniej niż 5 tys. Ponad 20 tys. kibiców było tylko na 16% meczów.
Mecz Cracovia – Pogoń Szczecin co prawda odbył się z kibicami na trybunach, ale w danych portalu 90minut nie zamieszczono informacji o dokładnej liczbie widzów. Oficjalnie nie planowano otwierać bram stadionu.
Pod względem skumulowanej liczby widzów przewodzą Lech Poznań przed Legią Warszawa. Oba kluby zorganizowały po 9 domowych meczów i tylko one osiągnęły próg 200 tys. kibiców na trybunach w rundzie. Na kolejnym miejscu jest Pogoń Szczecin, która pomimo rozczarowujących wyników sportowych ma wiernych kibiców. Wysokie piąte miejsce, zaraz za mistrzowską Jagiellonią zajmuje najsłabszy zespół w tabeli ligowej – Śląsk Wrocław, który 1/4 wyniku wypracował na meczu z Legią.
Niska frekwencja wciąż ma miejsce w Lubinie, Mielcu, Gliwicach, Częstochowie i Krakowie (na meczach Puszczy). Na ośmiu domowych meczach drużyny z Niepołomic, która wynajmuje stadion Cracovii w rundzie jesiennej było mniej widzów niż na jednym meczu Wisły Kraków z Ruchem Chorzów. W 1. lidze. O tym, że rozwój infrastruktury nie nadąża za rozwojem sportowym Rakowa Częstochowa powiedziano już chyba wszystko. Pomimo regularnych sold outów, gdyby z ligi spadła Puszcza mocny sportowo Raków miałby najniższą frekwencję w całej lidze.
Najwyższa średnia frekwencja miała miejsce w Poznaniu, gdzie przeciętnie na każdym meczu Lecha było prawie 30 tys. widzów. To świetny, rekordowy wynik. Patrząc na dane z portalu Transfermarkt można zauważyć, że ten wynik dał Lechowi miejsce w TOP100 pod względem średniej frekwencji na świecie (98. pozycja). Podobne liczby osiągają takie kluby jak Leicester, Bayer Leverkusen, Besiktas, Bologna i FC Kopenhaga. Pod tym względem poznaniacy są wśród solidnych drużyn, które mają uznaną markę w Europie.
Ponad 25 tys. widzów przychodziło także na mecze Legii Warszawa. To podobny wynik do Ipswich Town z angielskiej Premier League i lepszy od takich zespołów jak Olympiacos Pireus, Hoffenheim, Torino, Espanyol, LA Galaxy czy Club Brugge.
Na podkreślenie zasługuje też bardzo dobry wynik beniaminków – Motoru Lublin, Lechii Gdańsk i GKS-u Katowice. Na domowe mecze Motoru przychodziło więcej osób niż na spotkania takich klubów jak Girona, LASK, Austia Wiedeń, Brentford, Monza, Ferencváros i Dinamo Zagrzeb.
Kibiców z Katowic ograniczała pojemność stadionu przy Bukowej, ale wiosną zespół przeniesie się na nowy obiekt, który będzie mógł pomieścić dwukrotnie więcej widzów. Można śmiało założyć, że dołączy on do klubów ze średnią frekwencją przekraczającą 11-12 tys. kibiców.
Wracając jeszcze na zaplecze Ekstraklasy możemy spojrzeć na średnie widownie na meczach. Pierwsze co rzuca się w oczy to bardzo dobre wyniki Wisły Kraków (to byłby 6. wynik w Ekstraklasie) oraz Ruchu Chorzów (10. wynik). Rundę jesienną na pozycji lidera zakończyli zawodnicy z Niecieczy, gdzie w przypadku awansu na trybunach powinno pojawiać się więcej widzów niż na meczach Puszczy Niepołomice. Na drugiej pozycji, która daje bezpośredni awans znajdują się piłkarze Arki Gdynia, która mecze domowe rozgrywa na kilkunastotysięcznym stadionie. Po awansie średnia frekwencja powinna przekraczać 10 tys. kibiców.
Rekordowe frekwencje każdego z klubów wyglądają bardzo dobrze, kiedy dodamy do nich procent zajętych miejsc. Właściwie tylko w Gdańsku wynik mógłby być znacząco lepszy (60% zajętych miejsc). Na innych stadionach w rundzie jesiennej udało się mocno zapełnić trybuny, więc wokół klubów są grupy widzów, które są chętne do przyjścia na stadion. Wyzwaniem dla klubów jest zwiększenie częstotliwości tych wizyt, żeby różnica między najwyższą a najniższą frekwencją na meczach danego klubu była jak najniższa.
Oczywiście pod względem średniego wypełnienia trybun w czołówce są kluby, które mają mniejsze stadiony (jak Raków i GKS Katowice), ale zaraz za nimi jest Widzew, który jako jeden z nielicznych klubów w Polsce ma problem z przerostem popytu na bilety nad podażą. Tylko te trzy zespoły regularnie zapełniają ponad 90% krzesełek. W Szczecinie, Radomiu, Lublinie i Warszawie średnio ponad 80% miejsc jest zajętych. Więcej niż 7/10 miejsc jest zajętych na 13 stadionach.
Komentarze