Dariusz Banasik: Radomiak nie chce być chłopcem do bicia w Ekstraklasie

Dariusz Banasik
Obserwuj nas w
fot. PressFocus Na zdjęciu: Dariusz Banasik

– Wymagania są inne, więc na pewno będziemy potrzebowali zawodników z inną jakością. Pierwsza liga to połączenie motoryki, organizacji i taktyki. Tymczasem w Ekstraklasie liczy się przede wszystkim jakość. Musimy mieć jakościowo dobrych piłkarzy. Jak będzie grał Radomiak? Wszystko jest uzależnione od tego, jacy zawodnicy do nas trafią. Jeśli będę wiedział, jakim potencjałem ludzkim będę dysponował, to wówczas będę dostosowywał do piłkarzy taktykę, strategię i organizację gry – mówi w wywiadzie Dariusz Banasik, który w ciągu trzech lat zaliczył dwa awanse z Radomiakiem Radom.

  • Dariusz Banasik objął stery nad Radomiakiem Radom w lipcu 2018 roku. Od tamtej pory 47-latek z Zielonymi wywalczył dwa awanse. W najbliższym sezonie zadebiutuje natomiast w PKO Ekstraklasie
  • W rozmowie z Goal.pl trener opowiedział o ostatnim czasie spędzonym w klubie z Radomia, wyzwaniach jakie są przed zespołem, a także polityce transferowej
  • Poruszone zostały również tematy dotyczące pandemii koronawirusa przyszłości Mateusza Kochalskiego oraz Raphaela Rossiego, a także nowej rzeczywistości związanej z VAR-em, z czym w I lidze radomianie nie mieli styczności

Trener w angielskim stylu

Kamień spadł z serca, gdy udało się panu wywalczyć awans z Radomiakiem Radom do Ekstraklasy?

Jest to na pewno duże osiągnięcie nie tylko dla mnie, ale również dla klubu. Zasłużenie awansowaliśmy. Pracuję w klubie od trzech lat i udało się wywalczyć drugi awans, więc na pewno człowiek czuję satysfakcję. W ciągu dwóch lat zbudowaliśmy zespół, który w minionym roku grał w barażach o awans do Ekstraklasy, a ostatnio z pierwszego miejsca awansował do najwyższej klasy rozgrywkowej. Na pewno to nie jest dzieło przypadku. To nie tylko sukces mój, ale też ludzi pracujących w klubie

Pełni pan w Radomiaku nie tylko rolę trenera, ale też w pewnym sensie dyrektora sportowego oraz trenera przygotowania fizycznego. Jak to wszystko pogodzić?

Klub stworzył mi warunki, abym mógł pełnić te funkcje. Najważniejszą jest oczywiście bycie trenerem. Mam jednak także bardzo dobre rozeznanie, jeśli chodzi o rynek piłkarski. Mam bardzo dobry kontakt z zawodnikami i zdarza się, że bezpośrednio z nimi się kontaktuję, pomijając menedżerów. Co do funkcji trenera przygotowania fizycznego, to muszę przyznać, że parę razy się sparzyłem na tych przygotowaniach. We wcześniejszych klubach było tak, że za bardzo zaufałem trenerom. Dlatego postanowiłem, że sam będę opracowywał plany treningowe, przekazując konkretne wytyczne swoim asystentom. Taka praca daje efekty, bo zespół był po raz kolejny dobrze przygotowany. Poszedłem tym torem, to się sprawdziło i nie zmieniam tego. Nie ma jednak co ukrywać, że w Ekstraklasie będą inne wymagania, więc za wszystko nie będę musiał odpowiadać, a po prostu konkretne rzeczy będę zlecał.

Stwierdził pan, że w Ekstraklasie są inne wymagania. Czy to może oznaczać, że styl gry Radomiaka ulegnie zmianie w nowym sezonie?

Wymagania są inne, więc na pewno będziemy potrzebowali zawodników z inną jakością. Pierwsza liga to połączenie motoryki, organizacji i taktyki. Tymczasem w Ekstraklasie liczy się przede wszystkim jakość. Musimy mieć jakościowo dobrych piłkarzy. Jak będzie grał Radomiak? Wszystko jest uzależnione od tego, jacy zawodnicy do nas trafią. Jeśli będę wiedział, jakim potencjałem ludzkim będę dysponował, to wówczas będę dostosowywał do piłkarzy taktykę, strategię i organizację gry. Po awansie na pewno nie będziemy chcieli być chłopcami do bicia. Chcemy odgrywać znaczącą rolę w Ekstraklasie. Dlatego tak budujemy zespół, aby grać w piłkę. Moja filozofia gry w piłkę polega na tym, że nie chcemy stawiać przysłowiowego autobusu pod bramką. Lubimy grać piłką i zdobywać bramki. Trzeba jednak zachowywać proporcję między defensywą a ofensywą.

Odniosłem wrażenie, że trochę tuszuje pan rzeczywistość. W moim odczuciu Radomiak przede wszystkim defensywą wywalczył promocję do Ekstraklasy, tracąc najmniej bramek w lidze…

Faktem jest, że dobrze broniliśmy dostępu do własnej bramki. Gdyby jednak porozmawiał pan z zawodnikami, to powiedzą panu, że na grę defensywną poświęciliśmy bardzo mało czasu. Zdecydowanie więcej na ofensywę. Piłkarze natomiast bardzo duże postępy poczynili, mając na myśli grę obronną. Defensywa prezentowała się bardzo dobrze. Wydaje mi się jednak, że było to efektem zgrania zawodników. Przed sezonem wymieniliśmy siedmiu piłkarzy z podstawowego składu. Widoczna była jakość u tych zawodników, ale też błędy i rotacja w składzie. Gdy wszystko załapało, to staraliśmy się już nic nie zmieniać. Tym samym nie traciliśmy bramek. Mieliśmy bardzo dobry środek obrony, ale nasi boczni defensorzy momentami grali jak napastnicy.

Niewykluczone, że dzięki solidnej grze obronnej to właśnie Radomiak będzie najmocniejszym beniaminkiem w kolejnej kampanii. Analizy z ostatnich lat mogą tę tezę potwierdzić. Solidna w defensywie Warta Poznań zakończyła ostatni sezon na piątym miejscu, a prezentujący swego czas ładną dla oka piłkę Łódzki Klub Sportowy po roku spadł z ligi.

Jako trener muszę powiedzieć, że łatwiej wkomponować zawodnika ofensywnego do składu. Jeśli chodzi o blok defensywny, to można mieć w nim wielu bardzo dobrych piłkarzy. Trzeba jednak pamiętać, że oni muszą nie tylko prezentować wysoki poziom, ale być też zgrani. Musi być dobra komunikacja. Drużyny z solidną defensywą mają łatwiej, bo nie muszą budować niczego od początku.

Spotkałem się z różnymi opiniami sugerującymi, że wyzwaniem dla Radomiaka będzie obrona przed spadkiem z ligi. Godzi się pan z takimi stwierdzeniami?

Gdy awansowaliśmy do I ligi, to postrzegano nas jako głównego kandydata do spadku. Nie wiadomo dlaczego. Zbudowaliśmy natomiast drużynę, która zajęła czwarte miejsce i walczyła w barażach. Teraz awansowaliśmy i ponownie wymienia się nas w gronie kandydatów do spadku. Skoro tak ludzie mówią, to myślę, że będzie dobrze i sobie poradzimy w Ekstraklasie. Moją rolą jest to, aby wzmocnić ten zespół i sprawić, aby nie walczył tylko o utrzymanie.

Czasu na odpoczynek po wywalczeniu awansu nie było dużo. Czy to może stawiać już na starcie pana drużynę w złym położeniu?

Tak się los potoczył, że Ekstraklasa kończyła rozgrywki wcześniej, my później. Z drugiej strony w najgorszym położeniu może być Górnik Łęczna. Skończył ligę jeszcze później od nas. Nie mamy jednak na to wpływu. To są decyzję Polskiego Związku Piłki Nożnej. Może jesteśmy w pewnym sensie pokrzywdzeni, ale wydaje mi się, że w trakcie rozgrywek sytuacja się wyrówna i to nie będzie miało większego znaczenia. Chociaż zdaje sobie sprawę z tego, że na początku może być nam nieco trudniej.

Nowa rzeczywistość

Radomiak, jak i pozostali beniaminkowie, znajdzie się w nowych ekstraklasowych realiach. Przede wszystkim będzie grał w lidze, w której będzie funkcjonował VAR. Jest już do tego przygotowany?

Na pewno na tej płaszczyźnie będzie trzeba piłkarzy przeszkolić i uczulić. VAR na pewno dużo pomaga, ale czasem też trzeba uważać. W przypadku pierwszej ligi nie jest tajemnicą, że nie brakowało ostrzejszych spięć i fizycznej gry. Tymczasem w Ekstraklasie tego typu zagrania mogą skutkować kartkami, czy rzutami karnymi. Zwracamy na pewno na to uwagę.

Trudno było się panu zaaklimatyzować w Radomiaku?

Bardzo dobrze odnalazłem się w tym klubie. Wiele lat pracowałem w Legii Warszawa, a Radomiak ma akurat z tą ekipą dobre relacje nie tylko sportowe, ale też kibicowskie. Mieszkam w Warszawie, więc mam też blisko do klubu, co ma wpływ na moją pracę. Ponadto trafiłem na ludzi, którzy zaufali pewnej idei i dzięki temu wyniki są takie, a nie inne.

Przy okazji wątku Legii chciałbym poruszyć jeden temat. Igor Lewczuk w Radomiaku: prawda, czy fałsz?

Na tę chwilę fałsz. Chociaż rozważamy tę kandydaturę.

Po wywalczeniu awansu częściej jest tak, że to klub szuka nowych zawodników, czy może po prostu agenci z listą poszczególnych piłkarzy pojawiają się i oferują swoich klientów?

Kontaktujemy się w sprawie konkretnych zawodników, ale jest również tak, że agencje menedżerskie, czy menedżerowie zgłaszają się do naszego działu skautingu. Ja wówczas analizuję grę danego zawodnika i jest podejmowana wspólna decyzja. Piłkarze mogą do nas trafić różnymi metodami.

Radomiak przed rewolucją?

W kontekście transferów, jakie pozycję jeszcze mają zostać wzmocnione w Radomiaku?

Po sezonie mówiłem, że chcemy wzmocnić się w każdej formacji. W linii obrony na środku, ale też na bokach. Szukamy też napastnika. Czeka nas długi sezon, w którym co tydzień czekać nas będą trudne spotkania. Musimy mieć szeroką i mocną kadrę. Sprowadziliśmy już jednego zawodnika, ale jeszcze 5-6 może do nas dołączyć. Muszą to być jednak zawodnicy z dużą jakością, którzy będą gotowi do gry od razu.

Rozumiem, że budowa zespołu nie jest takim placem budowy, jaki ma miejsce przy stadionie Radomiaka…

Mamy trzon drużyny. Mamy wielu zawodników, którzy są rok lub dwa i zostaną z nami. To na pewno duży pozytyw, ale bez wątpienia zespół potrzebuje wzmocnień.

Dariusz Banasik
Dariusz Banasik (fot. PressFocus)

Krótko mówiąc rewolucji nie będzie, a po prostu kilka zmian?

Może się okazać, że jednak rewolucja będzie. Rok temu dokonaliśmy siedmiu zmian i to nas rozwinęło. Jeśli wejdzie 6-7 zawodników do wyjściowego składu, to będzie trzeba się z takim stwierdzeniem zgodzić.

Mateusz Kochalski to nie tylko podstawowy bramkarz Radomiaka, ale również zawodnik, który w Ekstraklasie mógłby spełnić kryterium młodzieżowca. Jak wygląda na dzisiaj jego sytuacja w klubie?

Mateusz jest z nami od 2 ligi. Wiemy, że chce z nami zostać, bo jest świadomy tego, że w Legii nie będzie miał okazji na regularne występy. Wszystko zmierza w tym kierunku, że zawodnik zostanie u nas. Mamy nadzieję, że będzie się u nas dalej rozwijał. Nie można wykluczyć tego, że w momencie, jeśli ogra się w Ekstraklasie, to w przyszłym sezonie wróci do Legii.

Niepewna przyszłość Rossiego

Jak z kolei wygląda status Raphaela Rossiego. Wiadomo, że aktualnie zawodnik trenuje już w FC Sion…

Jest zawodnikiem tego klubu, bo do nas był tylko wypożyczony. Pracujemy jednak nad tym, aby mógł grać u nas w kolejnej kampanii. Chcemy, aby do nas wrócił, bo to ważne ogniwo dla naszego zespołu. Jest szansa, że znów będzie bronił barw Radomiaka, ale nie wszystko zależy od nas.

Terminarz chyba nie ułożył się najlepiej. Lech Poznań w pierwszej kolejce, Legia w drugiej i w czwartej Raków Częstochowa. Początek będzie wyniszczający?

Sam jestem ciekaw, kto ustalał ten terminarz [śmiech]. Praktycznie gramy z czołówką ligi na starcie. Ponadto na cztery pierwsze spotkania, trzy gramy na wyjeździe. Będzie bardzo ciężko. Są jednak różne teorie. Czasami lepiej trafić już na początku na teoretycznie mocniejsze ekipy. Nie możemy też zapominać o tym, że Legia i Raków rozegrają spotkania w europejskich pucharach, więc nie mogą trwonić sił. Ja na pewno na początku wolałbym zmierzyć się z trochę łatwiejszymi przeciwnikami, ale nie ma co narzekać. Kibice na pewno będą zadowoleni.

Poprzedni sezon był specyficzny, mając na uwadze, że długo widzów nie było na trybunach. Presja była mniejsza i pod tym względem było łatwiej?

Trudno to ocenić. W każdym razie każdy z zespołów był w tym samym położeniu. Chociaż na pewno, jeśli jechało się na Widzew ze świadomością, że kibiców na trybunach zabraknie, to mogło być łatwiej. Wiemy, że na tym obiekcie kibice wypełniali trybuny w komplecie. My jednak też zawsze byliśmy drużyną własnego boiska. Każdemu na naszym stadionie grało się trudno. Ogólnie większym kłopotem było przygotowanie zespołu. Czasem trzeba było grać co trzy dni, innym razem pojawiała się przymusowa pauza, bo były pozytywne wyniki testu na COVID-19. To było wyzwaniem. Najlepiej widać to po Bruk-Becie Termalice, który nie grał przez ponad miesiąc, a później musiał nadrabiać zaległości, grając 10 spotkań. Pandemia trochę zatem namieszała.

Jak ogólnie wygląda sytuacja kadrowa drużyny w kontekście koronawirusa?

Jesteśmy badani często. Klub też rozwiązał sprawę bardzo fajnie, bo wszyscy zawodnicy zostaną zaszczepieni. Sztab szkoleniowy również. Będziemy w związku z tym przygotowani na różne okoliczności.

Radomiak wkrótce wybierze się na zgrupowanie. Proszę na zakończenie powiedzieć, czy w jego trakcie można spodziewać się nowych twarzy w zespole?

Czekamy już na 2-3 zawodników. Kadra będzie się długo kształtować i niewykluczone, że także w trakcie nowego sezonu będą dołączać do nas nowi zawodnicy.

Komentarze