Cracovia i Lechia na remis. Duże emocje w końcówce
Cracovia po dwóch kolejkach zasiadła na fotel lidera Ekstraklasy. W sobotę podejmowała przed własną publicznością Lechię Gdańsk, która z kolei przegrała dwa pierwsze spotkania. Choć w ofensywie radzi sobie imponująco, jej problemem jest fatalna gra obronna. Drużyna Johna Carvera zapewnia świetne widowiska, ale ma kłopoty ze zdobywaniem punktów.
Sobotni mecz zaczął się od mocnego uderzenia gości, którzy wyszli na prowadzenie już w 9. minucie. Świetna dyspozycję potwierdził Tomas Bobcek, którzy przytomnie zareagował w polu karnym i oddał niespodziewany strzał, dając Lechii cenne prowadzenie.
Nie udało się go jednak utrzymać do przerwy. Cracovia dążyła do wyrównania i dopięła swego w 36. minucie. Po raz kolejny dały o sobie znać poważne problemy Lechii w defensywie – jeden z obrońców zagrał głową zbyt lekko, piłkę przejął Filip Stojilković i przerzucił ją nad bezradnym bramkarzem.
W tym meczu na pewno nie brakowało emocji i okazji strzeleckich. Po zmianie stron obie drużyny również aktywnie udzielały się w grze ofensywnej, starając się o drugiego gola. W 54. minucie na strzał z dystansu zdecydował się Ivan Zhelizko, robiąc to znakomicie. Uderzył z powietrza, nie dając szans bramkarzowi Cracovii.
Napędzani dopingiem kibiców piłkarze Cracovii dążyli oczywiście do wyrównania i zdobycia przynajmniej punktu. Udało się to dopiero w doliczonym czasie gry. Świetną akcję przeprowadził Otar Kakabadze, wrzucając na głowę Stojilkovicia. Napastnik Pasów po raz drugi tego dnia umieścił ją w siatce.