Unikatowy projekt byłego piłkarza Lecha i Cracovii. Kluby Ekstraklasy korzystają

Bartosz Ślusarski
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Bartosz Ślusarski

Różnie układają się losy byłych piłkarzy, ale to, czym się zajął po karierze Bartosz Ślusarski, jest w polskiej skali unikatowe. Były zawodnik m.in. Lecha Poznań, Cracovii i reprezentacji Polski (dwa mecze), pomaga klubom w robieniu transferów. Jednocześnie zmieniając ich rolę w piłkarskim ekosystemie. Nie, nie jest agentem. Ci niekoniecznie mogą patrzeć na niego przychylnie.

  • Bartosz Ślusarski wraz ze swoim biznesowym partnerem Damianem Szurgotem założyli platformę mającą pomagać klubom w robieniu transferów
  • W rozmowie z Goal.pl tłumaczą, jak ona działa i dlaczego może stać się atrakcyjną dla rynku
  • Z rozwiązań zaproponowanych przez Ślusarskiego i Szurgota korzysta już kilka klubów Ekstraklasy, ale plany sięgają daleko poza Polskę

Kluby znów najważniejsze?

Były piłkarz będący agentem nie jest niczym niespotykanym, ale Bartosz Ślusarski znalazł na siebie jeszcze inny sposób. Wraz z wywodzącym się z biznesu Damianem Szurgotem, swoją drogą też piłkarzem w niższych ligach, stworzył platformę 321transfer, która docelowo ma sprawić, by kluby znów były najważniejszym graczem na rynku. Platforma ruszyła w styczniu, więc cały czas jest w fazie wzrostu, a o tym, jak dokładnie działa, co można na niej zyskać, jak zarobić i czemu może okazać się pomocna dla agentów, których w teorii oddala od rozmów z klubami opowiadają sami.

Debiutanckie trafienie Puchacza w Unionie Berlin! [WIDEO]
Tymoteusz Puchacz (w środku)

Tymoteusz Puchacz fantastycznie rozpoczął środowy meczu Pucharu Niemiec z Heidenheim. Polak już w siódmej minucie otworzył wynik rywalizacji, zdobywając swoją premierową bramkę w barwach Unionu Berlin. Tymoteusz Puchacz znalazł się w wyjściowej jedenastce na mecz Pucharu Niemiec Polak już w siódmej minucie otworzył wynik rywalizacji z Heidenheim Była to dla niego debiutancka bramka w barwach

Czytaj dalej…

O szczegółach jeszcze porozmawiamy, ale najpierw chciałbym poczuć wasz pomysł. Więc ogólnie: skąd on się wziął?

Bartosz Ślusarski: Z grania w piłkę wyniosłem na pewno jedno: znajomość realiów piłkarskiego biznesu. Myślałem jak to wykorzystać i znalazłem narzędzia, które mogłyby klubom pomóc przy transferach. Nasz pomysł to nie jest wymyślenie koła od nowa, tylko inspiracja właśnie nimi. Wierzyłem, że można z powodzeniem przenieść to na polski grunt, bo jeszcze grając w piłkę sam czułem, że nasz rynek potrzebuje zmian. Dlatego zaryzykowaliśmy, wciąż zresztą ryzykujemy, ale wierzymy, że taka platforma jak 321transfer ma szansę osiągnąć sukces.

Mówisz o ryzyku, więc muszę spytać: dużo trzeba było zainwestować?

BŚ: No… niemało. To platforma cyfrowa, a jak wiemy, jedni z najlepiej opłacanych ludzi na rynku, to programiści. Tanich rzeczy nie ma. Ale to coś wkalkulowanego, bo jeśli chcemy się rozwijać, to trzeba ponieść koszty.

Damian Szurgot: Ja dodałbym, że to studia bez dna. To jak z posiadaniem domu, który nawet jak stoi, to wymaga jakichś inwestycji. Zawsze trzeba coś do niego kupić, zawsze coś pomalować.

BŚ: A oprócz pieniędzy, trzeba zainwestować sporo czasu. Na przykład na dyskusje z klubami i przekonywanie ich, że prędzej czy później zaczną korzystać z tego typu rozwiązań.

Bartosz Ślusarski i Damian Szurgot

Mówią, że walczymy z agentami

Damian napisał mi niedawno, że dzięki waszej platformie kluby mogą bezpośrednio komunikować się na temat transferów między sobą, mając pewność, że po drugiej stronie siedzi dyrektor sportowy czy prezes innego klubu. Co w takim układzie się realnie zyskuje?

DSz: Przede wszystkim zyskuje się sprawdzoną informację, bo wiesz, że po drugiej stronie siedzi osoba decyzyjna. Dzięki temu jesteś w stanie w ciągu sekundy zweryfikować, czy zawodnik, który cię interesuje jest dostępny na rynku, czy drugi klub woli go wypożyczyć, czy kupić. Znasz jego cenę. Dzięki temu unikasz szumów komunikacyjnych, których na rynku jest masa. Bartek z doświadczenia wie, jakie podczas kariery dostawał sygnały i ile transferów, o których była mowa, nie doszło do skutku. To efekt niezweryfikowanych informacji, które rozlewają się po rynku.

Mówisz o agentach jako o osobach, które powodują szumy informacyjne?

DSz: Ty to powiedziałeś…

BŚ: Taki właśnie dostaliśmy feedback od ludzi: że walczymy z agentami. Z mojej perspektywy wygląda to tak, że te 15-20 lat temu nie wyjechałbym z Polski, gdyby nie agent. Nie mam z ludźmi wykonującymi ten zawód złej historii. Ale też wiem, że gdyby na rynku było wtedy dostępne takie narzędzie, jakie my oferujemy, a mój agent nic nie miał dla mnie, moja szansa na znalezienie klubu i tak byłaby całkiem spora. 321transfer w naszym widzeniu jest kolejnym narzędziem dla klubów, by te mogły na przykład przygotować kadrę na kolejny sezon. Włącznie z pozbyciem się piłkarzy, którym trzeba płacić, a dla których nie ma już miejsca. Przecież takich sytuacji są setki, gdy agent akurat dla tych zawodników nic nie ma. Na naszej platformie po prostu można zamieścić ogłoszenie. I jest to skuteczne, bo działa na rynkach, gdzie to nie jest nowość. Kluby, mimo posiadanych wielkich siatek skautingowych, dokonują transferów korzystając z takich rozwiązań jak nasze. Więc chcę powiedzieć wprost: my nie walczymy z agentami. Wręcz przeciwnie – uważam, że każdy piłkarz powinien mieć agenta, bo taki człowiek zna prawo, usiądzie do stołu, weźmie udział w procesie transferowym i zadba o interes klienta. Ale do tego momentu bardzo dużo może zrobić klub. I my chcemy, by to właśnie klub i zawodnik znaleźli się wreszcie na szczycie tej piramidy.

DSz: Zwróć uwagę, że kluby mają dyrektorów sportowych lub inne osoby odpowiedzialne za transfery, ale ci ludzie mają różne siatki kontaktów. Lepsze lub gorsze. I często to, jakiego zawodnika ściąga dany dyrektor sportowy, wynika z tego, jakie numery ma wbite w swoim telefonie. To jest problem i ograniczenie.

Zrzuty ekranu z 321transfer

Czyli wy dajecie brak ograniczeń. Powiększacie bazę kontaktów jak w Football Managerze.

BŚ: W dzisiejszych czasach nie jest trudno o zdobycie kontaktu do jakiegoś piłkarza, ale przecież ustalenie ich statusu lub ceny kosztuje już sporo czasu. Nasza platforma docelowo ma “odwalić” tę robotę za kogoś, ale w pełni wywiąże się ze swojej roli, gdy będziemy mieć w bazie jak najwięcej klubów. Wtedy będzie ogromny rozmiar monitoringu piłkarzy podpiętych pod naszą bazę. Jeśli baza klubów będzie rosnąć, stworzy się wewnętrzny rynek.

DSz: Którego dziś właściwie nie ma.

BŚ: Kluby często sięgają po zawodników z zewnątrz, mimo że wiele transferów wewnętrznych mogłoby być ciekawszych. Zresztą już taki feedback otrzymujemy z klubów. Rozmawiałem ostatnio z jednym ze skautów i padły słowa: kurczę, gdybym ja wiedział, że ten piłkarz był do dyspozycji. Powiedzmy, że rezerwy Lecha wypożyczyły zawodnika do I-ligowej drużyny, a ja później usłyszałem od przedstawiciela innej, że nie mieli pojęcia, że taki ruch był możliwy, a ta wiedza wiele mogła zmienić. Teraz już nie musi być tak, że piłkarz jest do wzięcia, gdy agent będzie mu szukał klubu i zadzwoni. Wystarczy przejrzeć ogłoszenia i zareagować. W Anglii jakiś czas temu jeden klub potrzebował 90 sekund na reakcję, gdy drugi postanowił pozbyć się swojego zawodnika. Być może był to najszybszy transfer w historii licząc od momentu decyzji o sprzedaży lub wypożyczeniu. Czemu miałoby to nie działać na naszym rynku?

Szansa na wartościowe transfery?

Skoro to już działa za granicą, to czym wy się wyróżniacie?

BŚ: Coś takiego jak Transferroom bardzo mocno poszedł w elitę. Podpisują umowy z ligami i największymi klubami. Nasz pomysł jest taki, by dać szansę mniejszym, bo Transferroom jest bardzo drogi. Nie sądzę, by kluby z niższych lig było stać na roczną subskrypcję tam. A to nasz target. Poza tym celujemy też w rynki zagraniczne. Podam przykład. Gdy grałem w Lechu, mieliśmy w zespole Gergo Lovrencsicsa. Świetny zawodnik, który przyszedł do nas z Lombard Papa. Oczywiście to duża zasługa siatki skautingowej, ale transfery takich piłkarzy będą znacznie bardziej możliwe, gdy kluby jak Lombard Papa znajdą się w naszej bazie.

DSz: Naszą ideą było właśnie przywrócenie klubów na szczyt piramidy. Bo mamy wrażenie, że skoro klub jest żywicielem całego ekosystemu, jego interesy powinny być na pierwszym planie. Dlatego 321transfer jest narzędziem dla nich. Pozwala im trzymać rękę na pulsie i zapanować nad rynkiem, na którym obecnie są miotane z kąta w kąt.

BŚ: Jesteśmy jedyną platformą, która zrzesza tylko i wyłącznie kluby. Będziemy się upierać, by tak było też w przyszłości. Inne platformy wprowadzają do siebie dostępy dla zawodników i agentów, przez co właściwie nic się nie zmienia. Naszym celem jest utrzymywanie relacji klub-klub. W przeciwieństwie do innych, nie chcemy, by rynek transferowy na identycznych zasadach został po prostu przeniesiony do sieci.

Czyli trochę jednak jest tak, że nie walczycie z agentami, ale spokojnie mogą powstać o was memy “wymyślili prosty sposób, agenci ich nienawidzą”.

BŚ: Taka platforma paradoksalnie może pomóc agentom, którzy siedzą w hotelu i czekają aż piłkarz zacznie grać. Tacy też są. A klub nie dając szansy na grę swojemu niechcianemu zawodnikowi może teraz po prostu wysłać sygnał za pomocą naszej platformy, że ktoś taki jest do wzięcia i może znajdzie chętnego. Wówczas agent, który nie miałby dla swojego klienta żadnej propozycji, nagle zyskuje oręż, bo i tak się odezwie: halo, ja też tu jestem. Finalnie będzie uczestniczyć w transferze, więc zyska.

DSz: Dodam, że nie chcemy być platformą tylko dla elitarnych klubów, ale też dla tych z niższych lig. Rozmawiamy z klubami z II ligi, choć część z nich już u nas jest. Mamy kluby z zagranicy, na przykład z niższych lig hiszpańskich. Rozmawiamy z dyrektorami sportowymi, którzy narzekają, że gdy przychodzi okienko transferowe, z miejsca mają zawalonego whatsapa informacjami od zawodników i ich agentów. Sprawdzanie wszystkich tych wiadomości kosztuje masę pracy i czasu, a nie o to tu chodzi. My oferujemy miejsce, w którym następuje agregacja informacji.

Puchar Polski: Ogromne emocje i zaskakujące rozstrzygnięcia, Lech Poznań żegna się z turniejem
Cracovia

Za nami środowe zmagania w ramach 1/16 finału Pucharu Polski. Nie brakowało zaskoczeń, bowiem z turniejem pożegnali się już między innymi Cracovia, Zagłębie Lubin oraz Warta Poznań. W najciekawszym środowym spotkaniu Śląsk Wrocław pokonał Lecha Poznań 3-1. Faworyci zawiedli, Puchar Polski uboższy o kilka ekip z Ekstraklasy Od samego początku Puchar Polski zwiastował ogromne emocje,

Czytaj dalej…

Jak na tym zarobić?

Tyle już rozmawiamy, więc ustalmy – chcecie uszczknąć trochę tego tortu finansowego, jaki jest dostępny na rynku, co jest naturalne. Po to się pracuje. Macie wizję zarobków jak agenci?

DSz: Nie, zupełnie nie. W naszym przypadku mechanizm działa inaczej. Opieramy się na modelu subskrypcyjnym. Nie żyjemy z prowizji. Klub rejestrując się na platformie akceptuje roczną opłatę.

Jak wysoką?

BŚ: Jesteśmy w trakcie pracy nad tym. Gdy zaczynaliśmy, ustaliliśmy pewną opłatę za rok. Dla wszystkich taką samą i mogę powiedzieć tyle, że mniejsze kluby spokojnie mogły poradzić sobie z tą kwotą, a dla większych było to naprawdę niewiele. Obecnie kluby przychodząc do nas dostają jedno-dwa okienka za darmo, a po tym czasie będziemy ustalać cenę subskrypcji. Zróżnicujemy je w zależności od wielkości budżetów klubów, od poziomu rozgrywkowego. Natomiast żeby była jasność, powiem tylko, że to będzie kwota, którą kluby wydają często w ciągu doby. Młodzi chłopcy zarabiają czasami więcej niż kosztuje roczna subskrypcja u nas.  

Jak to dokładnie działa? Bo dla mnie brzmi jak ebay albo otomoto przeniesione na rynek piłkarski.

DSz: Właśnie tak to działa. Sami się do tych serwisów porównujemy. Przy wyszukiwaniu piłkarza określa się parametry: wzrost, wiodącą nogę, pozycję, wiek, potencjalne zarobki. Nawigacja jest intuicyjna i szczerze mówiąc jesteśmy z tego dumni. System później wypluwa zawodników, których szukamy. Można też określić profil piłkarza, którego poszukujemy, a jeśli taki zawodnik pojawi się na platformie, dyrektor sportowy lub inna odpowiedzialna osoba dostaje natychmiastową wiadomość. Jest też marketplace, gdzie można wrzucić informację, że poszukujemy prawego pomocnika, a ona się wyświetli wszystkim użytkownikom, dzięki czemu inne klubu mogą proponować nam swoich piłkarzy.

BŚ: Pierwotnie myśleliśmy, że platforma będzie dostępna tylko w wersji przeglądarkowej na komputerach, ale błyskawicznie się przekonaliśmy, że musi powstać aplikacja mobilna. Na niej pewnie dojdą nowe funkcje. W głowie mamy mnóstwo rzeczy.

Ile klubów Ekstraklasy korzysta z waszej platformy?

BŚ: Kilka, choć chyba nie chcielibyśmy zdradzać nazw. Ale mamy też już kluby I, II i III ligi. Do tego z zagranicznych na przykład Dinamo Zagrzeb, Deportivo La Coruna, kilka z innych rynków. Sięgamy coraz głębiej. Potrzeba czasu, by baza rosła. Rozmawiamy i pokazujemy klubom nasze opcje, otwieramy im oczy. Wierzymy i przekonujemy, że warto uwierzyć.

Komentarze