Wisła Kraków w 1. lidze, czyli spadek przychodów i wzrost zadłużenia [ANALIZA FINANSÓW]

Co jakiś czas media podejmują tematykę problemów finansowych Wisły Kraków, które objawiają się m.in. opóźnieniami w regulowaniu zobowiązań, także tych wobec zawodników. Ostatnie sprawozdanie finansowe klubu zostało zatwierdzone z wysoką stratą i zagrożeniem kontynuacji działalności. W tym tekście postaram się przeanalizować sytuację klubu na tyle dokładnie, na ile można to zrobić będąc poza spółką i nie śledząc jej losów na co dzień.

Kibice Wisły Kraków, drużyna i prezes Jarosław Królewski
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Kibice Wisły Kraków, drużyna i prezes Jarosław Królewski

Na wstępie trzeba zaznaczyć, że Wisła Kraków we wcześniejszym sprawozdaniu finansowym zmieniła rok obrotowy ze zgodnego z kalendarzem na dopasowany do czasu trwania sezonu (od początku lipca do końca czerwca). Tamten dokument obejmował 18 miesięcy, czyli okres od stycznia 2021 roku do czerwca 2022 roku. Utrudnia to porównywanie części danych, ale nie mamy na to wpływu. Samą zmianę należy oceniać pozytywnie, bo rok obrotowy zgodny z sezonem powoli staje się standardem.

Głównymi źródłami, na których opierałem swoje obliczenia i uwagi są sprawozdania finansowe klubu, ale też raporty Deloitte i Grant Thornton oraz materiały prasowe, w tym artykuły autorstwa Bartosza Karcza opublikowane na łamach Gazety Krakowskiej. Wiele ciekawych informacji przekazuje na Twitterze Jarosław Królewski, czyli prezes i główny akcjonariusz spółki.

Wynik sportowy

Analiza finansów klubu nie może być przeprowadzona w oderwaniu od boiska. To ono w dużej mierze determinuje osiągane przychody, które są bardziej zmienne niż koszty.

Ostatnie lata przy Reymonta były bardzo ciekawe, ale nie w takim kontekście, w jakim chcieliby tego kibice. Nie można w tym miejscu pominąć przejęcia władzy w klubie przez bandyterkę powiązaną ze światem chuliganów. Na szczęście misja ratunkowa rozpoczęta w 2019 roku przyniosła efekty i dzisiaj za klub odpowiadają ludzie z zapleczem finansowym, wykształceniem i sukcesami w biznesie. Jednak nawet oni nie ustrzegli się błędów, chociażby w postaci słabej rekrutacji zawodników i trenerów. To doprowadziło do dużej rotacji, a finalnie – do spadku z Ekstraklasy. W sezonie 2021/22 Wisła Kraków zajęła przedostatnie miejsce w lidze ze stratą czterech punktów do miejsca dającego utrzymanie.

Ramką zaznaczyłem całe sezony, w których klub był w rękach nowych władz

W Ekstraklasie grała nieprzerwanie od 26 lat, ale ostatnia dekada nijak miała się do początku XXI w., kiedy klub zdominował krajowe podwórko. Od mistrzostwa zdobytego w 2011 roku, Biała Gwiazda ani razu nie zakończyła sezonu w czołowej piątce ligi, a ostatnie cztery sezony w najwyższej lidze zakończyła na 9., 13., 13. i 17. miejscu. Jak widać, Wisła dwukrotnie była bliska spadku i pomimo zatrudnienia dyrektora sportowego w osobie Tomasza Pasiecznego oraz Adriana Guli na stanowisku trenera, nie udało się go uniknąć. Warto zaznaczyć, że w sezonie 2021/22 budżet klubu był jednym z najwyższych w jego historii (w ujęciu nominalnym). Pozyskano wtedy 20 zawodników (na stałe i czasowo), a 15 piłkarzy opuściło klub. Nie pomogła także zmiana trenera – miejsce Adriana Guli zajął były selekcjoner, Jerzy Brzęczek.

Na wyobraźnię może działać fakt, że w ciągu dwóch ostatnich sezonów przed spadkiem, Wiślacy zdobyli w 64 meczach tylko 64 punkty (na 192 możliwe, 33%), najmniej spośród wszystkich 15 drużyn, które rozegrały w tym czasie taką samą liczbę spotkań. Dysponująca najniższym budżetem w Ekstraklasie Warta Poznań zdobyła w tym czasie o 21 punktów więcej. Tylko o 16 oczek mniej wywalczyli piłkarze Radomiaka, którzy potrzebowali do tego tylko jednego sezonu, czyli o 30 (!) meczów mniej.

Po spadku Wisła zdawała się szybko uczyć realiów 1. ligi, bo z pierwszych ośmiu kolejek aż siedem spędziła na podium, w tym cztery na fotelu lidera. Wraz z rozwojem sezonu wyniki pogarszały się, a między 8. a 21. kolejką Wisła wypadła poza strefę barażową. Na fotelu lidera nie zasiadła już ani razu, choć po 27. serii gier byli blisko. Ostatecznie, Wiślacy zajęli czwartą pozycję ze stratą dwóch punktów do Ruchu Chorzów, który zapewnił sobie bezpośredni awans. Trzeba w tym miejscu zauważyć, że w średnia punktowa trenera Jerzego Brzęczka, który prowadził Wisłę do 12. kolejki włącznie wyniosła 1.42 pkt/mecz wobec 1.95 pkt/mecz trenera Radosława Sobolewskiego w dalszej części sezonu. Wisła w rundzie jesiennej zdobyła jedynie 23 punkty, co dało jej 10. miejsce w tabeli. W meczach rewanżowych liczba punktów wyniosła 37 i była najwyższa w lidze. Gdyby zachowała tempo na przestrzeni całego sezonu, zdobyłaby 66 punktów, co dałoby jej bezpośredni awans.

Kiedy stało się jasne, że Wisła w półfinale baraży zagra z Puszczą Niepołomice niewielu kibiców dopuszczało do siebie myśl, że może jej zabraknąć w finale, w którym musiałaby wygrać z kimś z pary Nieciecza – Stal Rzeszów. Ostatecznie piłkarze trenera Sobolewskiego pomimo wsparcia niemal 24 tysięcy kibiców ulegli piłkarzom z Niepołomic aż 1:4, tracąc dwa gole w doliczonym czasie gry. Rozgrywki o Puchar Polski Wiślacy zakończyli na 1/8 finału, porażką 0:1 z Motorem Lublin, który występował wtedy na poziomie 2. ligi.

W bieżącym sezonie po 23 rozegranych meczach Wisła zajmuje 5. miejsce w tabeli z bilansem 10:8:5 (zwycięstwa : remisy : porażki), co oznacza, że wygrywa 43% meczów. Z 38 punktami na koncie strata do 2. miejsca, które daje bezpośredni awans wynosi 6 punktów. Jednocześnie krakowianie mają 3 punkty przewagi nad 10. w tabeli Górnikiem Łęczna. Przed rokiem Biała Gwiazda miała o 1 punkt więcej, ale strata do wicelidera wynosiła tyle samo punktów.

Ponownie dokonano rewolucji w składzie, a piłkarzami z ławki rezerwowych dyryguje trzeci trener w sezonie – Albert Rude. Latem w przerwie między sezonami pozyskano ośmiu nowych zawodników, w tym sześciu Hiszpanów. Nie ma w tym przypadku, dyrektorem sportowym klubu jest jego były trener – Kiko Ramirez, który pochodzi z tego kraju. Zimą do klubu dołączyło czterech nowych zawodników, co łącznie daje 12 nowych zawodników na przestrzeni pół roku. W kadrze zespołu znajduje się obecnie 14 obcokrajowców, w tym dziewięciu Hiszpanów.

W bieżącej edycji Pucharu Polski Wisła doszła do półfinału, w którym zmierzy się z Piastem Gliwice. To swoisty powrót do przeszłości, bo na tym szczeblu Wiślacy nie grali od 12 lat. W przypadku odpadnięcia na tym etapie, Wisła otrzyma z PZPN nagrodę w wysokości 380 tys. zł netto, czyli o 290 tys. zł więcej niż w poprzednim sezonie. Ewentualny awans do finału (pierwszy od 16 lat) i zwycięstwo jest równoznaczne z wpływem 5 mln zł netto i startem w I rundzie el. Ligi Europy. Gdyby do tego doszło, Wisła wzniosłaby ten puchar po 21 latach przerwy i po 13 latach wróciła do Europy.

Medialność

Zgodnie z danymi firmy PSMM Monitoring & More, Wisła Kraków jest zdecydowanie najbardziej medialnym klubem w 1. lidze. Gdyby złączyć wyniki klubów dwóch najwyższych lig, Wiślacy zajęliby ósme miejsce z niewielką stratą do szóstej Jagiellonii Białystok. O klubie z Krakowa w 2023 roku ukazywało się średnio 2 tys. publikacji miesięcznie, czyli prawie trzykrotnie więcej niż o kolejnym klubie, który w 1. lidze spędził cały rok. To także dwukrotnie więcej niż o trzeciej w zestawieniu Wiśle Płock, która pół roku spędziła w Ekstraklasie. W ubiegłym roku, co szósta publikacja o klubie z 1. ligi dotyczyła Wisły Kraków.

Podobnie wygląda porównanie ekwiwalentu reklamowego klubów z zaplecza Ekstraklasy. W 2023 roku Biała Gwiazda osiągnęła ok. 200 mln zł AVE, co dało im szóste miejsce pod tym względem w Polsce. Wynik klubu z Krakowa jest o 33% wyższy niż Lechii Gdańsk oraz prawie dwukrotnie wyższy niż trzeciej w pierwszoligowej klasyfikacji Wisły Płock. Warto także zauważyć, że Biała Gwiazda spędziła na zapleczu cały rok i jej AVE rozłożyło się po połowie w obu półroczach. Wyniki Lechii i klubu z Płocka zostały w 65% osiągnięte wiosną, czyli w Ekstraklasie. Licząc kluby, które cały 2023 rok spędziły w 1. lidze wynik Wiślaków jest jeszcze bardziej okazały, bo aż trzykrotnie wyższy od drugiej pod tym względem Arki Gdynia.

Oczywiście obok publikacji w tradycyjnych źródłach, są jeszcze media społecznościowe. W zestawieniach liczby obserwujących, liczby interakcji i wyświetleń Wisła Kraków stanowi ścisłą czołówkę w Polsce. Kibice chętnie czytają o tym, co dzieje się przy Reymonta, nawet jeśli prywatnie nie są kibicami tego klubu. Dziennikarze są tego świadomi i chętnie podejmują tę tematykę, bo wiedzą, że jakikolwiek tekst o Wiśle wygeneruje duży ruch na poszczególnych stronach i pod postami, np. na Twitterze.

Prezes Królewski w jednym z postów na Twitterze poinformował, że łączna wartość ekspozycji marek współpracujących z Wisłą w okresie lipiec-listopad 2023 wyniosła 58 mln zł, czyli o 11 mln zł więcej niż rok wcześniej. Łączna wartość medialna klubu i sponsorów wyniosła: 

  • od lipca do listopada 2022 – 68 750 303 zł
  • od lipca do listopada 2023 – 92 725 708 zł.

Zdaniem prezesa Królewskiego, te liczby przekładają się na konkretne korzyści dla klubu. Wisła jest bardziej atrakcyjna marketingowo niż inne kluby, bo zapewnia większą ekspozycję marek sponsorów. To z kolei przekłada się na wyższe kwoty z kontraktów sponsorskich oraz ich zatrzymanie po spadku z Ekstraklasy.

Poniżej aktualna piramida sponsorska prezentowana na stronie internetowej klubu:

W rundzie jesiennej sezonu 2022/23 średnia frekwencja w strefach premium wynosiła blisko 850 osób. Jak czytamy w sprawozdaniu zarządu z działalności, wiosną przez prace na stadionie dotyczące Igrzysk Europejskich Kraków-Małopolska 2023 zarządca obiektu wyłączył z użytku część trybuny zachodniej, na której znajdują się Strefy Maxfliz VIP Gold i ORLEN OIL VIP Silver, co uniemożliwiło przyjmowania części gości VIP przez Wisłę Kraków podczas meczów. W związku z ograniczeniami średnia frekwencja w strefach premium obniżyła się do około 350 osób. Na uwagę zasługuje fakt, iż wszystkie 33 skyboksy były objęte długoterminowym najmem, a każde spotkanie rozgrywane przy ul. Reymonta miał wsparcie sponsora meczu. Wisła w lutym organizuje galę, podczas której podsumowuje działania sponsoringowe i “nagradza firmy, które w szczególny sposób wyróżniły się przy współpracy z klubem”. Sukcesem całego zespołu pracującego przy obsłudze sponsorów jest na pewno utrzymanie wielu kontraktów pomimo dwóch sezonów na zapleczu Ekstraklasy.

W sprawozdaniu zarządu możemy przeczytać także, o sponsorach, z którymi klub współpracował w sezonie 2022/23. Łącznie było to ok. 100 firm, m.in.:

  • Orlen Oil – Sponsor Strategiczny, spółka z udziałem Skarbu Państwa,
  • Nowak-Mosty – Oficjalny Sponsor, akcjonariusz,
  • CASS (Constructions and Steel Structures) – Oficjalny Sponsor,
  • Stowarzyszenie SOCIOS Wisła Kraków – Oficjalny Sponsor,
  • Astor – Oficjalny Sponsor (do grudnia 2022),
  • PRODIM – Oficjalny Sponsor,
  • Texom – Oficjalny Sponsor,
  • GO+bet – Oficjalny Sponsor,
  • Macron – Sponsor Techniczny,
  • Volvo Wadowscy – Sponsor Motoryzacyjny.

Stowarzyszenie SOCIOS Wisła Kraków było także sponsorem tureckiego zgrupowania na przełomie 2022/2023 roku, które nazwano Socios Camp.

W ostatnich dniach prezes Królewski wystosował list do członków stowarzyszenia, w którym poprosił o pierwsze od 14 miesięcy wsparcie klubu w zakresie bieżącej działalności. W liście można przeczytać, że przyczyną problemów finansowych Wisły jest spadek do 1. ligi, zaszłości historyczne i błędne decyzje, ale też wzrost płacy minimalnej, kosztów związanych ze zużyciem mediów oraz wynajmem infrastruktury. Królewski wnioskuje o przekazanie klubowi kwoty w wysokości 1.5 mln zł, co stanowi 5% rocznego budżetu przychodowego spółki. Środki miały być wykorzystane do poprawienia płynności klubu, pokrycia bieżących wydatków oraz zarządzania zadłużeniem.

Sama prośba nie jest zaskoczeniem w środowisku, od pewnego czasu mówiło się o tym, że to może nastąpić. Sceptycy zwracają uwagę na zbyt małą, ich zdaniem, szczegółowość oraz niezgodność z wcześniejszymi opiniami, że środki socios powinny być kumulowane w celu przekazania ich jako pomoc w wykupieniu od gminy Myślenice bazy treningowej klubu. W zeszłym roku wydawało się, że strony są blisko porozumienia, ale ostatecznie nie dopięto tej umowy, a teraz, w okresie przedwyborczym, prace zostały wstrzymane. Temat będzie kontynuowany po wyborach samorządowych. Klub oferuje na rzecz stowarzyszenia nieodpłatne świadczenia marketingowe, ale de facto działa w swoim interesie, bo środki stowarzyszenia są przekazywane spółce. Kwestią dyskusyjną jest jedynie cel, na który powinny zostać wydatkowane.

Schemat dalszego działania wygląda następująco: Po otrzymaniu wniosku ze strony prezesa Królewskiego została uruchomiona możliwość składania kontrpropozycji przez wszystkich członków stowarzyszenia. Następnie zostanie zweryfikowana ich zgodność ze statutem i odbędzie się głosowanie, w którym zostaną wyłonione dwa pomysły z największą liczbą ważonych głosów. Swoją propozycję mógł przedstawić także zarząd stowarzyszenia, ale w tej konkretnej sytuacji od tego odstąpił. W ciągu około dwóch tygodni zostanie podjęte drugie głosowanie, nad trzema propozycjami (dwiema ze strony stowarzyszenia i tą prezesa Królewskiego). Pomysł z największą liczbą głosów zostanie zrealizowany. Stowarzyszenie Socios Wisła Kraków od początku działalności przekazało klubowi w różnych formach i na różne cele ponad 6.3 mln zł.

Wiślacy razem ze sponsorem strategicznym klubu marką Orlen Oil uruchomili projekt, którego odbiorcami są dzieci i młodzież. Nazwano go Orlen Oil Wisła Kraków Talent Platform, a jego celem jest ułatwienie dostępu do treści klubowych skierowanych do zawodników i zawodniczek, ale też trenerów i rodziców. Dzieci będą mogły brać udział w wyzwaniach i szlifować umiejętności, nie tylko te boiskowe.

Wraz z początkiem kwietnia operacyjną pracę w klubie zakończy dotychczasowy dyrektor sprzedaży Tomasz Czwartkiewicz, który wejdzie do rady nadzorczej spółki. To on na co dzień współpracował ze sponsorami i partnerami klubu. Jak informowała Gazeta Krakowska, klub rozpoczął rekrutację wewnętrzną na to stanowisko, ale nazwisko nowego dyrektora nie zostało jeszcze opublikowane.

Jesienią ubiegłego roku Wisła zaprezentowała raport przygotowany przez EY, w którym zbadano wpływ klubu na gospodarkę na podstawie danych z sezonu 2021/22. Informacje pochodzą od pracowników klubu i z ankiet wypełnionych przez kibiców. Wartość dodaną do PKB wygenerowaną przez Wiślaków oceniono na 90.2 mln zł, a dochód sektora finansów publicznych wyniósł 31.3 mln zł. Działalność klubu pośrednio umożliwiła znalezienie pracy 840 osobom, w tym 244 zatrudnionym w klubie (licząc razem z akademią). Na terenie samego Krakowa klub wygenerował 80.4 mln zł wartości dodanej, 3,2 mln zł wpływów podatkowych i 642 miejsca pracy.

Medialny jest także sam prezes, który często publikuje wpisy na Twitterze, na którym jego konto obserwuje ponad 60 tys. osób. W styczniu tego roku opublikował listę dziesięciu trenerów, którzy powinni zastąpić Xaviego na stanowisku trenera FC Barcelony. Zestawienie przygotował analityk Piotr Wawrzynów przy użyciu sztucznej inteligencji, która pomogła także w wyborze trenera dla samej Wisły. O ściągawce dla Laporty napisały media z całego świata, w tym tak znane i zasięgowe jak Marca czy Goal.com. Firma PSMM Monitoring & More policzyła, że opublikowano o tym ponad 250 artykułów, które dotarły do 9 mln osób, a ekwiwalent wyniósł ponad 1.5 mln zł.

Akcjonariat

Na koniec 2020 roku, kiedy jeszcze Wisła przygotowywała sprawozdania finansowe za rok obrotowy zgodny z rokiem kalendarzowym, klub miał trzech dużych akcjonariuszy: Jarosława Królewskiego, Jakuba Błaszczykowskiego i Tomasza Jażdżyńskiego.

W listopadzie 2022 roku Tomasz Jażdżyński poinformował, że jego dalsza współpraca z pozostałymi akcjonariuszami nie jest możliwa i, według przekazów medialnych, zaproponował dwa sposoby rozwiązania tej sytuacji:

  1. Odsprzedaż akcji za cenę, za którą je nabył, a nawet za złotówkę. Do tego zamrożenie pożyczek, których udzielił spółce na 2.5 roku, żeby klub miał kilka szans na powrót do Ekstraklasy, a następnie przedłużenie terminu zapadalności o kolejne 2.5 roku, żeby klub mógł stanąć na nogi. Ta opcja oznaczała jego odejście z klubu.
  2. Wykupienie akcji pozostałych akcjonariuszy, pod warunkiem, że “wezmą oni odpowiedzialność za swoje działania, które nastąpiły po spadku Wisły z Ekstraklasy”.

Ostatecznie zrealizowała się pierwsza propozycja i Jażdżyński w grudniu zeszłego roku przestał pełnić funkcję przewodniczącego rady nadzorczej TS Wisła Kraków SA. W tym momencie nie pełni żadnej roli w spółce.

W grudniu ubiegłego roku Adam Łanoszka, który do tej pory posiadał 3.75% udziałów, odkupił część akcji od Jakuba Błaszczykowskiego (po tej samej cenie, po której Kuba je nabył). Po tej transakcji Łanoszka i Błaszczykowski posiadają podobne udziały (w zaokrągleniu po 15.3%).

Aktualna struktura akcjonariuszy wygląda tak, jak na poniższym wykresie. “Pozostali” to kibice, którzy kupili udziały w czasie akcji ratowania klubu.

Zarząd i rada nadzorcza

Ostatni rok obrotowy przyniósł zmiany we władzach klubu. Od 25 listopada 2022 roku – jak wspomniałem – prezesem spółki jest większościowy akcjonariusz Jarosław Królewski, który wcześniej pełnił funkcję wiceprzewodniczącego rady nadzorczej. Zastąpił Władysława Nowaka, który uważał, że Wisła powinna pójść drogą Widzewa Łódź, czyli ogłosić upadłość i zacząć od nowa na poziomie IV ligi. Takie rozwiązanie stanowczo odrzucił Królewski. Finalnie z powodu zdecydowanej różnicy zdań w wielu kwestiach, Nowak zrezygnował z pełnienia funkcji w klubie, ale wciąż posiada 3.75% akcji. Jego firma Nowak-Mosty jest sponsorem klubu, ale angażuje się także w Zagłębie Sosnowiec i LKS Goczałkowice-Zdrój. Jednym z akcjonariuszy spółki jest Adam Adamczyk, który jest też właścicielem pakietu akcji Wisły.

Aktualnie w skład zarządu nie wchodzi także Maciej Bałaziński oraz Dawid Błaszczykowski. Na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy na prezesa rady nadzorczej powołano Eugeniusza Licznarowskiego, który do tej pory był jednym z wiceprzewodniczących rady.

Na uwagę zasługuje także znaczne obniżenie wynagrodzenia zarządu (o 97%) i rady nadzorczej (o 59%). Łączna oszczędność (w porównaniu do poprzednich 18 miesięcy) wyniosła w sezonie 2022/23 około 800 tys. zł.

Analiza bilansu

Część merytoryczną rozpocznę od zbadania bilansu Wisły. Zgodnie ze sprawozdaniami finansowymi klubu, suma bilansowa uległa zmniejszeniu z poziomu 29.4 mln zł do 20.2 mln zł, czyli o 31%. To negatywne zjawisko, bo świadczy o zmniejszeniu skali działania spółki. Zarówno aktywa trwałe, jak i obrotowe zmniejszyły się: trwałe o 1.5 mln zł (z 7.5 mln zł do 6 mln zł, o 20%), a obrotowe z 22 mln zł do 14.2 mln zł, czyli o 35%. Aktywa to, zgodnie z definicją, kontrolowane przez spółkę zasoby majątkowe o wiarygodnie określonej wartości, powstałe w wyniku przeszłych zdarzeń, mające na celu osiągnięcie w przyszłości korzyści ekonomicznych.

Stosunek aktywów trwałych do obrotowych wyniósł 70:30 w porównaniu do stosunku 75:25 rok wcześniej. W przedsiębiorstwach z innych branż wraz ze wzrostem udziału trwałych składników majątku, zmniejsza się zdolność spółki do wypracowania przychodu. Zmniejsza to także elastyczność przedsiębiorstwa oraz zwiększa ryzyko braku płynności. W przypadku klubów piłkarskich sytuacja wygląda trochę inaczej, bo dużą część majątku trwałego stanowią prawa do zawodników (jako wartości niematerialne i prawne), które mogą być dość szybko sprzedane (transferów można dokonywać przez cały rok, ale rejestrować w klubach tylko w dwóch okresach zwanych “oknami transferowymi”, czyli latem i zimą). W przypadku Wisły wzrost aktywów trwałych jest spowodowany inwestycją w skład oraz nakładami w nowy sklep z gadżetami, co ma na celu generowanie wyższych wpływów ze sprzedaży.

Jako należności możemy rozumieć wszelkie środki, które powinny spłynąć do spółki w przyszłych okresach. Są to m.in. przychody, co do których wystawiono, niezapłacone na dzień bilansowy, faktury. Od wierzytelności różnią się tym, że mają charakter jedynie pieniężny. W Wiśle należności długoterminowe albo nie występowały, albo były niskie. Krótkoterminowe uległy zmniejszeniu niemal o połowę – z 18.6 mln zł do 9.4 mln zł. 

Ponad 4 mln zł pochodzi z odpisów aktualizujących należności dochodzonych na drodze sądowej, m.in. tych dotyczących transferu Mateusza Lisa do tureckiego Altay Spor Kulübü z sierpnia 2021 roku, a także od jednego ze sponsorów. Odpisy aktualizujące należności tworzy się wtedy, gdy ich spłata jest zagrożona, a nawet niemożliwa do wyegzekwowania. Spółka zgodnie z zasadą ostrożności powinna ocenić prawdopodobieństwo uregulowania należności przez dłużnika, a ich kwota może być powiększona, np. o odsetki czy kary. Wspomniane wcześniej środki nie zostaną odzyskane.

Jednocześnie Wisła na 30 czerwca 2023 roku była zagrożona koniecznością uregulowania zobowiązań na ponad 2 mln zł w związku ze sporami, które dotyczą byłych zawodników i trenerów, a także agentów i klubów. Nie znamy aktualnego stanu tych zobowiązań.

Zaległości wobec zawodników

W tym miejscu warto przypomnieć założenia Podręcznika licencyjnego PZPN, a konkretnie kryterium F.09, które mówi o “Braku przeterminowanych zobowiązań wobec klubów piłkarskich wynikających z tytułu działalności transferowej oraz brak przeterminowanych zobowiązań wobec pracowników i z tytułu prawomocnych wyroków Piłkarskiego Sądu Polubownego PZPN”.

W dalszej części czytamy: “Wnioskodawca musi wykazać, że na 30 listopada roku kalendarzowego, w którym rozpoczyna się dany Sezon Licencyjny, nie posiada przeterminowanych zobowiązań wobec klubów piłkarskich z tytułu działalności transferowej oraz żadnych przeterminowanych zobowiązań wobec pracowników które powstały, włącznie do 30 czerwca roku kalendarzowego, w którym rozpoczyna się dany Sezon Licencyjny, oraz z tytułu prawomocnych wyroków Piłkarskiego Sądu Polubownego PZPN, wydanych do 30 czerwca, włącznie, roku kalendarzowego, w którym rozpoczyna się dany Sezon Licencyjny”

Krótko mówiąc – każdy klub musi wykazać uregulowanie ww. zobowiązań albo dokumenty przedstawiające porozumienie między stronami wraz z nowym, zaakceptowanym przez obie strony terminem spłaty. Jeśli Wisła Kraków ubiegając się o licencję na kolejny sezon będzie wykazywała zaległości wobec m.in. zawodników i trenerów, będzie musiała umówić się z nimi na inny termin uregulowania długu. 

O tym, że takie zadłużenie istnieje mówi otwarcie prezes Królewski, który określa współczynnik zadłużenia wobec zawodników na poziomie równowartości 1.34-1.5 miesięcznej pensji. Jego zdaniem wynika on ze struktury płatności sponsorskich, które odbywają się z dołu, czyli po zakończonym okresie, w przeciwieństwie do płatności z góry, czyli na początku danego okresu.

Na Twitterze prezes Królewski napisał, że Wisła nie ma i nie miała przeterminowanych zaległości wobec obecnych zawodników na poziomie przekraczającym 3 miesiące. Pamiętajmy, że wtedy piłkarze mogliby wystąpić do PZPN z prośbą o rozwiązanie kontraktu z winy klubu. Mieliśmy z tym do czynienia w przypadku Lechii Gdańsk przed kilkoma laty. W takim przypadku klub musi uregulować zaległości finansowe wobec zawodnika oraz kontynuować wypłacanie kontraktu do jego zakończenia. W całości albo w części, która stanowi różnicę między wynagrodzeniem zawodnika w nowym klubie, a tym podpisanym z klubem, z którego odszedł.

“Aktualnie całość kosztu wynagrodzeń WK to koszt: 915,286.72 PLN dla 28 zawodników miesięcznie – ich średnia wynosi: 32,688.81 PLN” – to słowa z postu prezesa Królewskiego na Twitterze. 915 tys. zł to koszt pracodawcy, więc do piłkarzy trafia o wiele mniej, ale tyle de facto kosztują oni klub. Zaległości w wysokości 1.34-1.5 wypłaty oznaczają mniej więcej tyle, że Wisła korzysta z nieoprocentowanego kredytu obrotowego w wysokości 1.2-1.4 mln zł. Po prostu obie strony umówiły się na odroczony termin płatności, spisując między sobą odpowiednią umowę. 

Hipotetycznie można założyć taki scenariusz (nie wiem, czy zachodzi w przypadku Wisły Kraków). Otóż – piłkarz X zarabia 50 tys. zł miesięcznie, co daje w ciągu całego sezonu kwotę 600 tys. zł. Utrzymywanie zaległości na poziomie 1.34-1.5 miesięcznej wypłaty oznacza, że po ośmiu miesiącach sezonu otrzymał z klubu nie 400 tys. zł, lecz 325-333 tys. zł, a 67-75 tys. zł Wisła jest mu dłużna. Zgodził się na takie rozwiązanie, być może dlatego, że oferta w tej wysokości była najwyższa, jaką otrzymał i zaufał klubowi, że zarobi te pieniądze, ale z opóźnieniem. Wisły fizycznie nie stać na wypłacenie gotówki w tej wysokości co miesiąc (albo stać, ale woli przeznaczyć te środki na inny cel), więc utrzymuje poziom zobowiązań wobec zespołu na poziomie 1.2-1.4 mln zł. Prawdopodobnie po zakończeniu sezonu, kiedy rozstrzygną się losy awansu do Ekstraklasy i ewentualnego triumfu w Pucharze Polski, co może znacznie poprawić sytuację finansową klubu, zaległości zostaną spłacone. W przypadku braku awansu, zaległości mogą zostać rozłożone na raty z dłuższym terminem spłaty, co nie wpłynie w żaden sposób na proces licencyjny. Pod warunkiem, że piłkarze wyrażą na to zgodę. Na ww. zaległości piłkarze się zgodzili, więc trudno zarzucać klubowi, że źle ich traktuje. Otwartą kwestią pozostaje moralna strona podpisywania umów z zawodnikami, na których klubu nie stać, ale to temat na inną rozmowę. 

Podobną sytuację do tej z Krakowa mieliśmy w 2018 roku, kiedy Artur Jędrzejczyk mocno obciążał finanse Legii Warszawa i podpisano z nim porozumienie, na mocy którego otrzymał on z klubu tę samą kwotę, którą miał w kontrakcie, ale w większej liczbie rat. Zgodnie z informacjami Romana Kołtonia, pierwotny kontrakt Jędrzejczyka opiewał na 800 tys. euro rocznie przez 4 lata. Portal weszło.com pisał, że strony doszły do porozumienia i rozłożyły jego jeszcze dwuletni kontrakt na 48 rat (nie wiemy, czy było to np. indeksowane inflacją). Zawodnik poniósł koszt alternatywny, ale pomógł klubowi w utrzymaniu płynności i wrócił do składu drużyny.

Kapitał własny

Idąc dalej, od lat Wisła boryka się z ujemną wartością kapitałów własnych. Kapitał (fundusz) własny jest równy aktywom netto, czyli aktywom spółki pomniejszonym o jej zobowiązania. Źródłem pochodzenia kapitałów własnych są pierwotne wkłady właścicieli, zysk netto z roku bieżącego, zyski zatrzymane z lat poprzednich i rezerwy.

Na koniec czerwca 2023 roku wartość ta wyniosła -76 mln zł (bez dług wobec TS Wisła -33 mln zł), czyli pogorszyła się o 14.6 mln zł (o wysokość straty netto). Ujemny kapitał własny oznacza zagrożenie kontynuacji działalności spółki. Może to być odbierane jako sygnał dla wierzycieli i inwestorów, że zobowiązania mogą nie zostać nieuregulowane, a inwestycje okażą się nieopłacalne, bo spółka może zbankrutować. 

Kiedy strata jest wyższa niż kapitał zapasowy i rezerwowy łącznie oraz jedną trzecia kapitału zakładowego, obowiązkiem zarządu spółki jest zwołanie zgromadzenia wspólników, w czasie którego powinno się podjąć decyzję o zdolności spółki do dalszego funkcjonowania. Z taką sytuacją mieliśmy do czynienia w przypadku Wisły, o czym wspomniał biegły rewident w raporcie z badania sprawozdania finansowego. Walne zgromadzenie akcjonariuszy ogłosiło, że spółka będzie prowadziła działalność w niezmienionej formie, a odpowiedzialność za to ponosi prezes Królewski. 

Teraz, kiedy zarówno letnie, jak i zimowe okienko transferowe nie przyniosło dużego, dodatniego bilansu na sprzedaży zawodników można zakładać, że wynik finansowy na koniec sezonu będzie ujemny, być może przekroczy -10 mln zł. Oznacza to, że kapitał własny jeszcze bardziej się pogorszy. Tak wysoka ujemność kapitałów własnych oznacza, że Wisła nie ma szans na pozyskanie funduszy na rynku kapitałowym, np. poprzez kredyt czy pożyczkę. Pozostaje więc zaciąganie zobowiązań od akcjonariuszy.

Trzeba wyraźnie zaznaczyć, że gdyby – przykładowo – firma Wisła Kraków produkowała śrubki, nie byłoby ekonomicznego sensu jej funkcjonowania. Właściciel firmy prowadzi ją, żeby osiągać korzyści finansowe, a w tym momencie właściciele do klubu dopłacają (poprzez udzielanie pożyczek), co dla wielu biznesmenów nie ma większego sensu. To tak, jakby ktoś prowadził kawiarnię, na której nie jest w stanie zarobić i jeszcze dopłaca do tego, żeby ją prowadzić. Jak wiemy, kluby piłkarskie mają zupełnie inny schemat działania i proste ekonomiczne zależności nie zawsze ich dotyczą. Pamiętajmy, że kluby piłkarskie to ogromne społeczności zawodników i kibiców. W przypadku Wisły mówimy o pierwszej drużynie, rezerwach, akademii dla dzieci i młodzieży, zespole kobiecym, drużynie blind footballu i amp footballu. Skala działania jest bardzo duża i, co ważne, po spadku nie ograniczono jej rozmiarów.

Ostatecznie, jeśli właściciel chce dopłacać do firmy, którą prowadzi, ma do tego prawo. Wiele startupów w początkowych latach działalności przynosi stratę, ale inwestorzy liczą, że za jakiś czas zostanie ona odrobiona zyskami firmy albo jej odsprzedażą. Według dziennikarza Mateusza Migi, w 2023 roku najwięksi udziałowcy pożyczyli Wiśle 14 mln zł, czego 6 mln zł dotyczyło listopadowych działań związanych z procesem licencyjnym.

Jako pewne usprawiedliwienie Wisły można podać informację, że w Ekstraklasie zagrożenie zdolności spółki do kontynuacji działalności nie występuje jedynie w trzech klubach: w Lechu Poznań, Stali Mielec i Widzewie Łódź. Żaden z tych klubów nie jest klubem miejskim. Trzeba jasno zaznaczyć, że taka sytuacja nie powinna mieć miejsca, ale nie jest też tak, że tylko Wisła Kraków ma problemy w tym zakresie.

PZPN w bieżącym sezonie umieścił w podręczniku licencyjnym przepis dotyczący kapitału własnego netto. Mówi on o tym, że klub musi wykazywać dodatnią wartość w tej kategorii albo zmniejszenie ujemnej wartości o co najmniej 10%. W bieżącym sezonie prowadzony jest pilotaż, ale w przyszłym będzie to już wdrożone i przestrzegane. Oznacza to, że Wisła Kraków w razie ewentualnego zwycięstwa w finale Pucharu Polski wcale nie musi otrzymać licencji na grę w europejskich pucharach, bo najprawdopodobniej nie będzie w stanie poprawić kapitału własnego o co najmniej 7.6 mln zł. Pozostaje “życzyć” władzom takiego problemu…

Zysk (strata) z lat ubiegłych

Wynik finansowy netto od początku utworzenia spółki TS Wisła Kraków SA (ponad 20 lat temu) roku wynosił na koniec czerwca 2023 roku -149.19 mln zł. Od końca 2019 roku spadł o 3.3 mln zł (jedynie o 2%).

Problem ujemnego skumulowanego wyniku finansowego netto dotyczy nie tylko Wiślaków. Poniżej możecie zobaczyć wartości dla innych polskich klubów:

  • Górnik Zabrze: -143 mln zł
  • Legia Warszawa: -125 mln zł
  • Korona Kielce: -101 mln zł
  • Ruch Chorzów: -72 mln zł
  • Pogoń Szczecin: -42 mln zł
  • Lech Poznań: -15 mln zł
  • Raków Częstochowa (na koniec sezonu 21/22): -6 mln zł
  • Widzew Łódź (od 2017 roku): -0.17 mln zł

Tak jak w przypadku ujemnego kapitału własnego – to nie jest normalna sytuacja, nie powinna mieć miejsca. Nie zmienia to faktu, że występuje także w innych klubach, choć nie w aż tak ogromnych rozmiarach jak w przypadku Wisły Kraków.

Zadłużenie

Zobowiązania i rezerwy na zobowiązania zwiększyły się z 90.8 mln zł do 96.3 mln zł, czyli o 5.5 mln zł. Jak widać, do magicznej bariery 100 mln zł jest już całkiem blisko.

Niemal po równo rozkładają się na te długoterminowe (wymagające spłaty za ponad 12 miesięcy od dnia bilansowego) i krótkoterminowe (które trzeba uregulować do końca sezonu). Czym są zobowiązania? To obowiązek przekazania środków w określonej wysokości i terminie innemu podmiotowi. Może mieć charakter pieniężny lub niemajątkowy, na przykład jako świadczenie usług lub dostarczenie towaru.

Należy pamiętać, że 42.98 mln zł z tej kwoty to zobowiązania wobec TS Wisła Kraków, które nie są wymagalne do 31 grudnia 2029 roku, czyli jeszcze przez 6 lat. Jest to tak zwany dług wewnętrzny, który nie został do tej pory umorzony, bo takie działanie wiązałoby się z koniecznością zapłacenia ogromnego, wielomilionowego podatku. W praktyce Wisła mogłaby podjąć działania zmierzające do wyzerowania tej wartości, ale (jak wspomniałem) spowoduje to skutek podatkowy.

Zgodnie z informacjami przekazanymi przez prezesa Jarosława Królewskiego, długi Wisły na koniec czerwca 2023 roku wynosiły 50,8 mln zł. W porównaniu do poprzedniego roku, zadłużenie wzrosło o 4.3 mln zł. Na koniec poprzedniego roku obrotowego, dług wobec akcjonariuszy posiadających co najmniej 3% akcji Spółki prawdopodobnie wynosił 17,5 mln zł, a 33,3 mln zł to dług wobec zewnętrznych podmiotów.

W oparciu o sprawozdania finansowe klubu można przygotować taki wykres, jak widzicie. Wynika z niego, że na początku 2019 roku, kiedy Jarosław Królewski zaangażował się w losy Wisły Kraków zobowiązania bez rezerw wynosiły 29 mln zł. W następnym roku wzrosły o pół miliona złotych, a po sezonie 21/22 wynosiły 46.5 mln zł, czyli wzrosły o ponad 16 mln zł, o 53%. Na koniec czerwca ubiegłego roku łączna wartość zobowiązań bez rezerw była wyższa o 13.3 mln zł, czyli o 35%. Krótko mówiąc, problemy Wisły narastają. Oczywiście w dużej mierze przez spadek do 1. ligi, co wiąże się z mniejszymi wpływami z praw telewizyjnych przy jednoczesnym braku znaczącego spadku kosztów. Sytuacja mogła ulec poprawie, bo Wisła otrzymywała oferty transferowe za swoich zawodników, ale podjęto decyzję o wstrzymaniu sprzedaży piłkarzy, żeby maksymalizować szanse awansu do Ekstraklasy. Wydaje się, że można było zrównoważyć generowanie przychodów transferowych (które mogłyby posłużyć m.in. poprawie płynności i regulacji zobowiązań), ale tego nie zrobiono.

Porównując sprawozdania finansowe za 2019 rok i za sezon 2022/23 dowiadujemy się o tym, że zobowiązania krótkoterminowe wzrosły między końcem 2018 roku, a końcem czerwca 2023 roku z 3.59 mln zł do 19.88 mln zł, czyli ponad pięciokrotnie. W tej kwocie zawiera się 12.79 mln zł, które Wisła wykazuje jako wartość pożyczek (z odsetkami) udzielonych przez prezesa Królewskiego. Jeśli szukać gdzieś nadziei to właśnie w tym, że kilkanaście mln zł to dług wobec akcjonariuszy, których spłata nie jest pilna. Wydaje się, że to znacznie różni sytuację finansową dzisiejszej Wisły od tej z końcówki 2018 roku.

powyżej sprawozdanie finansowe za rok 2019, poniżej za sezon 2022/23

W tym samym czasie zobowiązania długoterminowe wzrosły z 42.98 mln zł (dług wobec TS Wisła) do 49.41 mln zł, czyli o 6.43 mln zł (o 15%).

Na koniec grudnia 2018 roku Wisła posiadała (wraz z odsetkami) 3.6 mln zł pożyczek, których struktura wyglądała następująco:

  • z terminem wymagalności do 6 miesięcy: 2.51 mln zł
  • do 12 miesięcy 0.96 mln zł
  • do 24 miesięcy 0.14 mln zł.

Z kolei na koniec sezonu 2022/23 klub wykazał 23.89 mln zł pożyczek, z czego:

  • do 12 miesięcy 19.83 mln zł,
  • do 24 miesięcy 4.06 mln zł.

Jesienią 2023 roku spółka zawarła kolejne umowy pożyczek z akcjonariuszami do kwoty 9 mln złotych łącznie, a prezes Królewski potwierdził deklarację dalszego wspierania finansowego klubu co najmniej do końca sezonu 2024/25.

Analiza przychodów i kosztów

Przychody netto ze sprzedaży w sezonie 22/23 wyniosły 29.3 mln zł, a koszty działalności operacyjnej 42.7 mln zł, co oznacza stratę na sprzedaży na poziomie -13.4 mln zł. Taka różnica wystąpiła na podstawowej działalności klubu, czyli takich środków brakowało, żeby zrównoważyć budżet.

Główną częścią przychodów netto ze sprzedaży produktów, towarów i materiałów stanowił sponsoring i reklama. Klub pozyskał w ten sposób 13.7 mln zł, czyli ok. 47%. Działalność handlowa wygenerowała 8.9 mln zł przychodu, a sprzedaż wejściówek na mecze 5.4 mln zł. W związku ze spadkiem z Ekstraklasy istotnemu zmniejszeniu uległy przychody z praw telewizyjnych. W sezonie 2021/22 Wisła pozyskała w ten sposób 9.8 mln zł, a w pierwszoligowym sezonie 2022/23 jedynie 760 tys. zł, czyli aż o 92% mniej. Warto tutaj zaznaczyć, że dwa sezony na zapleczu najwyższej ligi oznaczają łączne zmniejszenie przychodów co najmniej o 20-25 mln zł. Poza tym, Wisła traci okno wystawowe do promowania i sprzedawania zawodników, osłabia swój ranking historyczny itp.

Zgodnie z raportem firmy Grant Thornton, łączne przychody Wisły Kraków w sezonie 2021/22 wyniosły 43.7 mln zł i był to piąty wynik w lidze. Podkreślmy to mocniej – Wisła Kraków spadła z ligi w sezonie, w którym osiągnęła piąte co do wielkości przychody w lidze. W kolejnym sezonie, czyli tym w 1. lidze wartość ta wyniosła 35.9 mln zł, czyli klub zanotował spadek o 18%, o 7.8 mln zł. Wpływy nieuwzględniające transferów Wisła miała na wyższym poziomie niż siedem najsłabszych klubów Ekstraklasy.

Przychody komercyjne klubu wyniosły 24.4 mln zł i były wyższe niż w dwóch poprzednich sezonach, które klub spędził w Ekstraklasie. Pozostałe kategorie, czyli przychody z dnia meczowego, a także zintegrowane prawa mediowe i marketingowe uległy zmniejszeniu odpowiednio o 34% (o 2.8 mln zł) oraz o 77% (8.8 mln zł). Spółka ma też pomysł na osiąganie dodatkowych przychodów poprzez produkowanie rozwiązań technologicznych.

Klub osiągnął dodatni bilans transferowy w wysokości 1.1 mln zł. Złożyły się na niego wpływy z tytułu sprzedaży zawodników w wysokości 3.6 mln zł, co stanowiło 10% przychodów działalności podstawowej. Na nowych zawodników przeznaczono 2.5 mln zł.

Wiśle Kraków nie udało się pozyskać znaczących środków w programie Pro Junior System. Drużyna trenera Sobolewskiego zajęła w nim dopiero 10. miejsce, co pozwoliło na pozyskanie 300 tys. zł w porównaniu do 2.1 mln zł, które trafiły do GKS-u Tychy. W sezonie 2021/22 z tego źródła udało się pozyskać 675 tys. zł. Kwota byłaby dwukrotnie wyższa, gdyby nie spadek z ligi, który wiąże się z przepadkiem połowy premii. Aktualnie Wisła zajmuje szóste miejsce w klasyfikacji PJS, co oznacza szansę na premię w wysokości 400 tys. zł brutto. Do tego należy dodać udział w dodatkowej puli, która wynosi 6 mln zł. Zostanie ona podzielona między wszystkie kluby w lidze proporcjonalnie do liczby zdobytych punktów.

W styczniu tego roku, prezes Królewski opublikował na Twitterze wstępne wyniki sprzedaży gadżetów Wisły. Przychody sklepu w 2023 roku wyniosły 3.75 mln zł, koszty sprzedanych towarów 2.13 mln zł, a koszty wynagrodzeń, sklepu (wysyłki, oprogramowanie, prowizje pośredników płatności itp.), podatek od nieruchomości i amortyzacja 1.2 mln zł. Daje to zysk na sprzedaży w wysokości 419 tys. zł, czyli 11.2%. W 2021 roku Wisła sprzedała koszulki jubileuszowe w limitowanej serii 1906 sztuk. Po przemnożeniu przez cenę (399 zł) otrzymamy 760 tys. zł przychodu (nie zysku).

Koszty

W ostatnich dwóch latach przed zaangażowaniem Jarosława Królewskiego koszty działalności operacyjnej, czyli te związane z podstawowymi zadaniami klubu nie przekraczały 37 mln zł, czyli o ok. 10 mln zł przewyższały przychody. W kolejnych dwóch latach klub zanotował niewielki spadek, a w sprawozdaniu obejmującym 18 miesięcy wykazano aż 76.4 mln zł. Jeśli przemnożymy tę liczbę przez 0.67, żeby ujednolicić zestawienie do 12 miesięcy otrzymamy aż 51 mln zł. Po spadku na zaplecze Ekstraklasy koszty wyniosły 43 mln zł i były zdecydowanie wyższe niż innych zespołów w tej lidze. 

Należy jednak pamiętać, że kluby mają różne struktury i skalę działania. O ile porównywanie kosztów jednego klubu w czasie ma sens, o tyle trudno wprost zestawić koszty funkcjonowania Znicza Pruszków czy Chrobrego Głogów z Wisłą. Z tego samego powodu analizy, w których przelicza się koszty na zdobyte punkty i porównuje między różnymi klubami nie są do końca rzetelne, bo nie uwzględniają ww. różnic. Chcąc zrobić to tak jak należy, trzeba by było ograniczyć się jedynie do kosztów związanych z piłkarzami pierwszej drużyny i sztabem szkoleniowym. Takie dane nie są jednak publikowane, więc w tym tekście niczego takiego nie opiszę.

Głównymi kategoriami kosztowymi były (tak jak w każdym innym klubie piłkarskim) usługi obce oraz wynagrodzenia. W tym miejscu należy podkreślić, że w skład usług obcych wchodzą także kontrakty zawodników, którzy prowadzą działalności gospodarcze. Wisła podaje, że te koszty wyniosły 10.2 mln zł. Wynagrodzenia ogółem (nie tylko zawodników, ale też pracowników innych działów) kosztowały klub 6.8 mln zł. Wartość sprzedanych towarów i materiałów wyniosła 1.9 mln zł, a amortyzacja 1.8 mln zł.

Na koniec 2018 roku klub wydawał mniej na wynagrodzenia liczone razem z działalnością gospodarczą zawodników. Wartość tej kategorii wynosiła wtedy niecałe 15 mln zł i do końca 2020 roku utrzymywała się na podobnym poziomie. W sprawozdaniu za 18 miesięcy mamy wzrost do niemal 26 mln zł, co daje w przeliczeniu ok. 17 mln zł za 12 miesięcy. Ostatni sezon, ten w 1. lidze, to już wartość powyżej 23 mln zł, co oznacza wzrost względem końca 2020 roku o 8 mln zł, o ponad 51%. Przy problemach finansowych klubu to znaczący wzrost, za którym nie poszedł progres sportowy i nie udało się awansować do Ekstraklasy. Trudno też rozpatrywać ewentualny awans w bieżącym sezonie jako sukces, gdyż Wisła tak naprawdę nie powinna być doprowadzona do stanu, w którym opuszcza ligę. Ktoś może to uznać za naprawienie błędu, a nie sukces sam w sobie.

Wisła wypłaciła w poprzednim sezonie 1.5 mln zł agentom piłkarskim, lecz kwota ta może dotyczyć także zobowiązań powstałych w poprzednich okresach.

Pozostałe przychody operacyjne zamknęły się kwotą 5.1 mln zł, w tym 0.9 mln zł to dotacje, a pozostała część to darowizny otrzymane na kwotę 0.5 mln zł oraz inne, nieopisane konkretniej wpływy. Pozostałe koszty operacyjne wyniosły 4.9 mln zł, a ich największą częścią była aktualizacja wartości aktywów niefinansowych na kwotę 3.2 mln zł. Klub wykazuje także 192 tys. zł opłat z tytułu kar i odszkodowań. Tym samym strata z działalności operacyjnej wyniosła -13.3 mln zł.

Koszty finansowe wyniosły 1.6 mln zł, w tym 1.3 mln zł to odsetki dla jednostek niepowiązanych, które wzrosły w ostatnim sezonie niemal dwukrotnie.

Wynik finansowy netto

Wisła od 2019 roku wygenerowała łącznie 11.35 mln zł straty netto. Wynik mocno obciąża ostatni sezon, ten pierwszoligowy, zakończony stratą w wysokości 14.67 mln zł. Prawdopodobnie bieżący sezon również zostanie zamknięty wysoką stratą, bo Wisła mocno postawiła na wzmocnienie strefy sportowej. Jest to oczywiście spowodowane silną potrzebą awansowania do Ekstraklasy, bo trzeci sezon na zapleczu jeszcze bardziej nadwyręży budżet klubu. 

Pamiętajmy, że pomoc finansowa kibiców (w formie darowizn, ale też zakupu gadżetów) nie będzie trwała w nieskończoność. Mamy tutaj do czynienia ze zjawiskiem low-hanging fruit, które polega na tym, że początek (w tym przypadku) zbierania owoców jest łatwy, a z czasem staje się coraz trudniejszy. Podobnie jest z kibicami, którzy w jakimś sensie wyczerpują swoje środki, a jeśli nie będą widzieli poprawy sportowo-finansowej zniechęcą się i ograniczą pomoc finansową klubowi. Także z tego powodu Wisła nie mogła ograniczyć sportowej strony przedsięwzięcia, bo spowodowałoby to zmniejszenie wpływów m.in. ze sprzedaży biletów i karnetów. Jak widać, sytuacja nie jest czarno-biała.

Wynik Wisły jest nominalnie (i w stosunku do przychodów ze sprzedaży) bardzo słaby, ale porównując go do innych klubów z Ekstraklasy i 1. ligi możemy lekko zmienić perspektywę. Patrząc na skalę działania, problemy z przeszłości i spadek z najwyższej ligi wynik o milion gorszy od Piasta Gliwice nie wygląda aż tak źle. Albo inaczej – nie tylko Wisła Kraków osiągnęła bardzo słaby wynik. W przypadku Wisły duże znaczenie miał brak środków z transferu Mateusza Lisa. To stały problem polskiej piłki, podobnie jak z ujemnym kapitałem własnym i stratą z lat poprzednich. Sytuacja finansowa wielu polskich klubów jest po prostu słaba, ale nie za każdym klubem stoi tak duża społeczność jak za Białą Gwiazdą. Trzeba wyraźnie zaznaczyć, że bez tego wsparcia klub pewnie już by nie istniał w tej formie.

Frekwencja, stadion i przychody z dnia meczowego

Wisła Kraków w sezonie, w którym klub pożegnał się z Ekstraklasą osiągnęła drugi wynik pod względem średniej frekwencji na trybunach. Tylko Lech Poznań, który zdobył w tamtym sezonie mistrzostwo Polski zanotował średnią przekraczającą 20 tys. widzów. Wisła z wynikiem ponad 15 tys. kibiców zgromadziła łącznie na meczach ligowych 260 tys. widzów.

Pozwoliło to na osiągnięcie przychodów z dnia meczowego na poziomie 8.2 mln zł, co stanowiło 18.8% całości przychodów klubu. Lepszy wynik osiągnęły tylko trzy kluby: Legia Warszawa, Lech Poznań i Górnik Zabrze. Średni przychód z jednej wejściówki wyniósł 32 zł, co w porównaniu do innych czołowych klubów było niską kwotą.

Po spadku do 1. ligi frekwencja co prawda pogorszyła się, ale do poziomu 12.8 tys. widzów, co i tak jest bardzo dobrym wynikiem. Wpłynął na niego fakt rozgrywania części meczów na stadionie z ograniczoną liczbą miejsc. Gdyby Wisła grała w Ekstraklasie taki rezultat dałby jej 6. miejsce w klasyfikacji, nad Śląskiem Wrocław i Koroną Kielce. W realiach pierwszoligowych żaden inny klub nie pokonał granicy 10 tys. kibiców, a wynik drugiego ŁKS-u Łódź był o ponad 28% niższy. Podbeskidzie, czyli 5. klub pod tym względem osiągnął trzykrotnie niższy wynik. Warte zaznaczenia jest to, że Wisła sprzedała 4.075 karnetów całosezonowych, 669 karnetów “jesień 2022” i 1.516 karnetów “wiosna 2023”. Daje to łączną liczbę 6.260 biletów okresowych. Prezes Królewski poinformował w rozmowie z Bartoszem Karczem, że próg rentowności ilościowy wynosi ok. 15-16 tys. widzów i oczywiście rośnie wraz ze wzrostem kosztów organizacji meczów (mam na myśli m.in. wynajem stadionu).

Wisła osiągnęła zdecydowanie najwyższe przychody z dnia meczowego – 5.4 mln zł. Kolejny raz porównajmy wynik Wiślaków z realiami Ekstraklasy. Ponad 5 mln zł ze sprzedaży wejściówek zdołało osiągnąć 5 klubów: Lech Poznań, Legia Warszawa, Widzew Łódź, Pogoń Szczecin i Górnik Zabrze.

We wspomnianym na początku tekstu raporcie EY o wpływie Wisły na gospodarkę opisano, kto zarabia na meczach Wisły oprócz klubu. Mowa o przedsiębiorcach z branży cateringowej, hotelowej, transportowej i medialnej. W trakcie dni meczowych odnotowano wzrost sprzedaży na stadionach i w bezpośredniej okolicy stadionów, Ankiet przeprowadzona wśród 1837 kibiców Wisły dostarczyła danych o wydatkach na żywność i napoje przy okazji wizyty na stadionie. Średnio 65.76 zł wydaje jedna osoba, z czego mniej więcej połowę tej kwoty bezpośrednio na stadionie. Łączna wartość wydatków kibiców „Białej gwiazdy” na żywność i napoje wyniosła 21,8 mln zł, a 20,7 mln zł wydano w Krakowie. Dzięki klubowi w sezonie 21/22 sprzedano 21.8 tys. pakietów telewizyjnych i subskrypcji internetowych, które pozwalały na oglądanie meczów na ekranie telewizora. Jedna osoba wydała na to średnio ok. 49 zł.

Patrząc na 1. ligę wynik Wisły był o 75% lepszy niż drugiego w klasyfikacji ŁKS-u Łódź. Czwarta w zestawieniu Arka Gdynia wygenerowała trzykrotnie niższe przychody z tego źródła. Średni przychód z jednej wejściówki wyniósł 24 zł, czyli spadł o 8 zł (o 25%). Tutaj przewaga Wisły nie była już tak znacząca, kolejne w zestawieniu Zagłębie Sosnowiec i Arka Gdynia osiągnęły średnio 23 zł i 21 zł z jednej wejściówki.

Trzeba pochwalić kibiców Wisły za dużą mobilizację przed meczem o finał Pucharu Polski. Bilety na kwietniowe starcie z Piastem Gliwice wyprzedały się w niecałe 48 godzin. Z trybun stadionu im. Henryka Reymana Białą Gwiazdę będzie dopingować 30 tys. osób.

Zgodnie z informacją podaną przez prezesa Królewskiego na Twitterze mecz z Widzewem Łódź, na którym frekwencja wyniosła niecałe 27 tys. widzów przyniósł 781 tys. zł przychodu z biletów (bez uwzględnienia karnetów), a koszty to ok. 500 tys. zł. Oznacza to zysk na poziomie 280 tys. zł, czyli 36% przychodu i mniej więcej 10 zł z jednej wejściówki.

W tej kwocie zawierają się poniższe kwestie:

  • koszt stadionu: 202 244,13 PLN (41%) 
  • catering: ok. 126 000 PLN (26%) 
  • ochrona: ok. 111 000 PLN (23%) 
  • pozostałe: 10%

W styczniu ubiegłego roku rozpoczęła się warta 110 mln zł jego modernizacja stadionu Wisły na potrzeby Igrzysk Europejskich Kraków-Małopolska 2023. Zakres prac obejmował modernizację fasady i instalacji HVAC związanych z wentylacją, klimatyzacją, ogrzewaniem. W ramach prac dotyczących elewacji planowano wymianę okien, drzwi i poprawę ogólnej estetyki, żeby stadion wyglądał bardziej atrakcyjnie i był energooszczędny.

Od początku sezonu 2022/23 z użytkowania wyłączono trybuny od strony Błoń i narożniki, co spowodowało ograniczenie pojemności stadionu do 23 989 osób. Od 13 lipca do 31 sierpnia klub płacił za wynajem areny na jeden mecz 78 374,74 zł (plus VAT). Od 1 września do czasu zakończenia modernizacji stawka wynosiła 94 049,69 zł netto, a po jej zakończeniu wzrosła do 129 020,76 zł netto.

Aktualna stawka zwaloryzowana w lutym 202 244,12 złotych za mecz brutto i 56 431,14 złotych za biura, czyli o ponad 10% więcej niż wcześniej. Klub na każde spotkanie musi wynająć cały obiekt (ponad 33 tysięcy miejsc), nie może zrezygnować z części trybun i zmniejszyć opłaty. Biała Gwiazda ponosi także koszty związane z codziennym utrzymaniem murawy. Nowa została położona w lipcu tego roku, za wszystko zapłaciła spółka organizująca igrzyska europejskie. W związku z tą zmianą o 5 zł podniesiono ceny biletów.

Do końca lutego można było zgłaszać swoje oferty w konkursie na sponsora tytularnego, co miało być szansą dla marki na promocję m.in. na fasadzie stadionu i, przede wszystkim, we wszystkich przekazach internetowych oraz medialnych. Dzisiaj już wiemy, że nie zgłosił się żaden podmiot zainteresowany współpracą. Dużą rolę odegrał regulamin konkursu, który stworzono w taki sposób, żeby ewentualny sponsor nie był konkurencyjny do firm współpracujących z Wisłą.

Zgodnie z informacjami Michała Knury, w ubiegłym roku miasto Kraków dopłaciło do funkcjonowania stadionu prawie milion złotych. Koszty określono na 9.8 mln zł, co oznacza wzrost o 3,3 mln zł w porównaniu do 2022 roku. Wygenerowane przychody wyniosły 8.8 mln zł, czyli o 2.8 mln zł więcej niż rok wcześniej.

Analiza wskaźnikowa

Płynność finansowa to zdolność przedsiębiorstwa do regulowania zobowiązań finansowych bez konieczności sprzedaży aktywów, w odpowiedniej kwocie i terminie. Inaczej mówiąc, chodzi o to, z jaką łatwością firma może przekształcić swój majątek w gotówkę w celu pokrycia krótkoterminowych zobowiązań, takich jak rachunki, zobowiązania wobec dostawców czy kredyty krótkoterminowe. Zgodnie z dążeniem do wysokiej efektywności, działalność przedsiębiorstwa polega na maksymalizowaniu zysków i minimalizowaniu strat, także z tytułu utraconych korzyści. W związku z tym utrzymywanie zbyt wysokiego poziomu płynności finansowej też nie jest pozytywne (klubom piłkarskim to raczej nie grozi).

Wzorcowo, wartości tego wskaźnika powinny oscylować wokół 2 (spotyka się inne normy, np. nie niższy niż 1.2). Na poziom wskaźników płynności wpływa specyfika prowadzonej działalności np. firmy produkcyjne charakteryzują się niższym poziomem płynności w porównaniu do firm handlowych. Na ten moment nie dysponujemy wskaźnikami branżowymi dla klubów piłkarskich.

W przypadku Wisły Kraków w żadnym z analizowanych okresów wskaźnik nie zbliżył się do 1, a najlepsze wyniki osiągnął na koniec grudnia 2017 i czerwca 2022 roku, odpowiednio 0.53 i 0.50. Wartości poniżej zalecanej 1 należy interpretować jako utratę płynności, o czym już wiemy w przypadku Wiślaków. Zatem problemy z płynnością finansową trwają od lat, raz lekko się poprawiając, raz pogarszając. W wyliczeniach nie uwzględniłem długu wobec TS Wisła.

Dla inwestorów płynność jest kluczowym elementem analizy ryzyka inwestycyjnego. Sam poziom zadłużenia nie jest aż tak dużym problemem, jeśli spółka jest w stanie terminowo rozliczać się z partnerami. Problemy z płynnością klubu piłkarskiego mogą prowadzić np. do sprzedaży zawodników za kwotę niższą niż mógł to zrobić w dobrej sytuacji finansowej. Może oznaczać konieczność użycia takich narzędzi jak faktoring, w których pojawia się trzecia strona umowy (faktor), która wypłaca klubowi (faktorantowi) środki od razu, ale z dyskontem (chce na tym zarobić).

Kapitał obrotowy netto (inaczej nazywany kapitałem pracującym) jest kolejną z kategorii, która informuje o płynności spółki. KON to różnica między wartością aktywów obrotowych a wartością zobowiązań krótkoterminowych. Zaleca się, by kapitał obrotowy pracujący był większy od zera, a inaczej mówiąc, żeby aktywa obrotowe były większe niż zobowiązania bieżące. W przypadku Wisły wartość ta wynosi -30 mln zł (wobec -22 mln zł rok wcześniej). Przyjmuje się, że finansowanie krótkoterminowe jest tańsze, niż długoterminowe, więc taka agresywna taktyka (wysoki poziom zadłużenia krótkoterminowego) może być kontrolowanym ryzykiem w celu zmniejszenia kosztów obsługi zadłużenia. Szczególnie niekorzystne jest utrzymywanie wysokiego poziomu zadłużenia zewnętrznego, co ma miejsce w przypadku Wiślaków. Najniższe wartość wskaźnik wykazywał w latach 2019-2020, kiedy oscylował wokół -15 mln zł. To o połowę mniej niż na koniec czerwca ubiegłego roku.

Wskaźnik ogólnego zadłużenia to wskaźnik syntetyczny, czyli taki, który uwzględnia wiele różnych aspektów zadłużenia firmy, a nie tylko zakres dotyczący danego okresu czy pewnego obszaru działalności. Wyniki wskaźnika ogólnego zadłużenia informują o nomen omen stopniu zadłużenia spółki. W Wiśle (ponownie licząc bez długu wobec TS Wisła) wynosi on wyraźnie mniej niż na koniec 2020 roku, ale i tak za dużo. Przyjmuje się, że alarmującą wartością jest przekroczenie 0.5, ale tak jak w przypadku każdego wskaźnika najlepiej byłoby określić branżowe normy.

Tak zadłużona Wisła miałaby duże problemy z pozyskaniem finansowania na rynku kapitałowym, tj. żaden bank nie byłby zainteresowany udzieleniem jej pożyczki. Ryzyko braku spłaty jest zbyt duże, co prowadziłoby do tak wysokich kosztów, że sam klub nie byłby tym zainteresowany. Jakimś rozwiązaniem są fundusze z Luksemburga, które krążą wokół klubów piłkarskich, ale pożyczają na lichwiarski procent. Stąd w Wiśle pożyczki właścicielskie. Na koniec czerwca 2023 roku stan zobowiązań z tytułu pożyczek (wraz z odsetkami) tylko wobec Jarosława Królewskiego wynosił prawie 13 mln zł.

Należy zauważyć, że słaby (czyli wysoki) poziom debit ratio jest przykrą codziennością polskich klubów. Kluby takie jak Korona Kielce, Pogoń Szczecin, Ruch Chorzów, Legia Warszawa czy Podbeskidzie także mają znacząco przekroczoną wartość tego wskaźnika, ale nie każdy dług jest zły. Czym innym jest sfinansowanie zewnętrznymi środkami inwestycji takiej jak budowa centrum treningowego czy stadionu, a czym innym rolowanie długu, żeby ratować płynność. W tym tekście piszę o Wiśle Kraków, więc nie wchodzę głębiej w strukturę zadłużenia ww. klubów.

Kolejny wskaźnik bada pokrycie odsetek zyskiem brutto, ponieważ odsetki od kredytów są odliczane od podstawy opodatkowania. Suma zysku brutto i odsetek w liczniku wskaźnika pokrycia odsetek zyskiem jest odpowiednikiem maksymalnej kwoty, jaką spółka może zapłacić z tytułu tych odsetek, nie notując straty. Im wyższe wartości przyjmuje wskaźnik, tym wyższa jest zdolność przedsiębiorstwa do wywiązywania się z zobowiązań odsetkowych (i wyższa jego wiarygodność kredytowa i pojemność zadłużeniowa). 

W przypadku Wisły Kraków najwyższa wartość przypadła na 2019 rok, kiedy wskaźnik wyniósł 15.5. Z kolei najniższa w 2018 i 2023 roku, kiedy był w okolicach -10. W przypadku tego wskaźnika, jak i innych, zbyt wysoka i zbyt niska wartość nie jest pożądana. Utrzymująca się przez dłuższy czas zbyt wysoka mówi o nadmiernej awersji do ryzyka, a zbyt niska o bardzo ryzykownej strategii. Przyjmuje się, że wartość powinna być dodatnia, na poziomie 3-5. W Wiśle najbliżej tej wartości było na koniec czerwca 2022 roku, czyli w momencie spadku z Ekstraklasy. Pamiętajmy też o tym, że Wisła w roku 2018, 2020 i w sezonie 2022/23 nie wykazała zysku, więc automatycznie wartość wskaźnika była ujemna. Nie było żadnej przestrzeni do obsłużenia odsetek zyskiem, bo go nie było.

Wskaźnik rentowności sprzedaży to udział zysku w przychodach ze sprzedaży. Wskaźnik pokazuje opłacalność działalności firmy, jej zdolność do generowania zysków. Marża zysku po odliczeniu wszystkich kosztów była zadowalająca tylko w 2019 roku, kiedy wyniosła 17.7%. W kolejnych latach była silnie ujemna albo w okolicach zera. Oczywiście, im wyższy poziom tego wskaźnika, tym lepiej. W tym fragmencie należy pamiętać o odpisach aktualizujących należności transferowe, które zaniżyły wartość wskaźnika. Ponadto Wisła odrzucała dość wysokie oferty transferowe za swoich zawodników, stawiając na wynik sportowy i szybki awans do Ekstraklasy. Gdyby podjęta decyzja była inna i Wisła wygenerowałaby dodatni bilans transferowy, rentowność także byłaby lepsza.

Podsumowanie

Sytuacja finansowa Wisły Kraków jest bardzo trudna, ale pożyczki udzielane przez akcjonariuszy pozwalają na kontynuowanie działalności. Jak wynika z wyliczeń, klub był w lepszej kondycji finansowej w latach 2019-2020, co nie oznacza, że nie występowały problemy. Kluczowym momentem był sezon 2021/22, w którym widać większe wydatki m.in. na utrzymanie zawodników I drużyny. To nie dało efektu w postaci sukcesu sportowego, a wręcz przeciwnie – jeszcze bardziej skomplikowało stan klubowych finansów. Wisła co okienko dokonuje dużej liczby transakcji na rynku transferowym, co w oczywisty sposób podważa ich jakość, bo jeśli ktoś, przykładowo, zatrudnia czterech bramkarzy w ciągu trzech sezonów, to znaczy, że wciąż nie rozwiązano problemu obsady tej pozycji. Każdy ruch transferowy kosztuje (pensja, prowizja pośrednika, czasem opłata transferowa), a Wisły nie stać na nietrafione inwestycje. 

Przed nami ciekawe dwa miesiące, które odpowiedzą na wiele pytań. Jeśli Wiślacy zrealizują najlepszy z możliwych scenariuszy (i najmniej prawdopodobny), czyli awansują bezpośrednio do Ekstraklasy i zdobędą Puchar Polski, zarząd stanie przed przyjemnym wyzwaniem w postaci zarządzania sukcesem, także finansowym. Z drugiej strony, jeśli Wisła nie awansuje do najwyższej ligi nawet po udziale w barażach, kolejny sezon będzie wielką niewiadomą. Czy będzie kontynuowana agresywna strategia finansowo-sportowa, czy nastąpi większy reset i dostosowanie jakości sportowej do możliwości finansowych oraz cięcia w działach niezwiązanych bezpośrednio z I drużyną? Tego dowiemy się niebawem.

O komentarz poprosiłem Bartosza Karcza, czyli bardzo dobrze poinformowanego dziennikarza, który często podejmuje tematykę Wisły Kraków. Poniżej jego przemyślenia.

Bartosz Karcz, dziennikarz Dziennika Polskiego i Gazety Krakowskiej:

“W Wiśle pewnie łatwiej byłoby, jeśli chodzi o sytuację finansową, gdyby nie największy problem klubu od kilku lat, czyli strona sportowa. Przez błędne wybory, brak reakcji na zagrożenia najpierw doprowadzono do spadku, a później nauka I ligi skończyła się tak, że zespół nie wrócił do ekstraklasy po roku, tylko musi toczyć kolejny bój o awans. Czy to uda się teraz? Nie wiemy, ale przed Wisłą jeden z najważniejszych momentów w historii. Brak awansu będzie bowiem oznaczał – moim zdaniem – jeszcze większe zaciskanie pasa i co tu dużo mówić – jeszcze bardziej znaczące obniżenie poziomu sportowego. Trzeba będzie po prostu sprzedawać najlepszych zawodników, żeby załatać dziurę. Dlatego zespół Alberta Rude gra dzisiaj nie tylko o awans na tu i teraz, ale również o przyszłość klubu, być może nawet na lata.

Czy finansami można było w ostatnim czasie zarządzać inaczej? Tutaj pewnie ile osób, tyle będzie zdań. Bo przypomnę, że jeden z planów przewidywał ostrą restrukturyzację, ale to spowodowałoby być może lepszą sytuację finansową, mniejsze zadłużenie, ale jednocześnie najprawdopodobniej obniżenie poziomu sportowego i ugrzęźnięcie w I lidzie na lata. Z drugiej strony próba utrzymania drużyny na poziomie gwarantującym walkę o awans to wciąż w jakimś stopniu balansowanie na krawędzi. Również, a może przede wszystkim, jeśli chodzi o finanse.

Plusem jest to, że mimo tych wszystkich problemów, z jakimi boryka się Wisła przez ostatnie lata, wciąż bez większych problemów udaje się jej dostać licencję na kolejne sezony. To jest moim zdaniem jakiś papierek lakmusowy, bo w dzisiejszych czasach licencji nie dostaje się już za piękne oczy, tylko trzeba wypełnić twarde momentami warunki. Plusem jest też to, że być może czasami z dużym opóźnieniem, ale jednak Wisła stara się spłacać swoje zobowiązania, również te zaciągnięte czasami na długo przed tym, gdy przeszła w ręce obecnych właścicieli. I to jest plus przede wszystkim z punktu widzenia wierzycieli, bo przecież zostaliby z niczym gdyby wybrano drogę na skróty, czyli ogłoszono bankructwo. Spółki w obecnym kształcie by nie było, a Wisła w nowej formule prawnej pewnie rozpoczęłaby od IV ligi bez bagażu zobowiązań. Tylko pozostałoby w takiej sytuacji pytanie – czy to byłoby najuczciwsze rozwiązanie?”

Komentarze