Prezes Podbeskidzia: za wszelką cenę o Ekstraklasę nie będziemy walczyć

Ponad dwa lata temu Podbeskidzie Bielsko-Biała z hukiem spadło z Ekstraklasy. Zaraz po tym wydarzeniu władze i właściciele klubu mówili o nowym otwarciu. Projekcie, który ma przywrócić drużynę do elity. Tak się jednak nie stało. Dwa sezonu gry w 1. lidze nie dały nawet występów w barażach. Teraz sytuację klubu komentuje dla Goal.pl Bogdan Kłys, prezes Podbeskidzia.

Podbeskidzie. Prezes Bogdan Kłys
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Podbeskidzie. Prezes Bogdan Kłys
  • Kilkanaście dni temu minęły dwa lata od spadku Podbeskidzia z Ekstraklasy
  • Przez ten czas klub chciał postawić solidne fundamenty, aby wrócić do elity na zdrowych warunkach
  • Tego nie udało się zrobić, bielszczanie zatracili się w swoich pomysłach i dwukrotnie znaleźli się poza barażami
  • Sytuację klubu komentuje dla Goal.pl prezes Bogdan Kłys

Jaka przyszłość czeka “Górali”?

Podbeskidzie drugi sezon z rzędu kończy poza strefą barażową. Czyli poza miejscami, które były dla klubu celem absolutnie minimum. To sprawia, że zespół czeka gruntowna przebudowa. A chyba właściwszym słowem byłaby rewolucja. Bo ekipę spod Klimczoka opuścił zaraz po ostatniej kolejce trener Dariusz Żuraw. Z kolei ze spakowaną walizką czeka już dyrektor sportowy Łukasz Piworowicz, oraz grupa piłkarzy, których ściągnął do klubu. Do tego dochodzą zawirowania właścicielskie i narastające od lat problemy finansowe. W związku z tym, o komentarz w sprawie poprosiliśmy Bogdana Kłysa, prezesa Podbeskidzia Bielsko-Biała.

Co dalej?

Jaki to był sezon dla Podbeskidzia?

Zły. Nie wypełniliśmy planu minimum. Z perspektywy czasu wygląda na to, że kadra była wystarczająca, aby przynajmniej w barażach być i w nich zagrać. Niektóre zespoły jak ŁKS Łódź, Wisła Kraków i Termalica były poza zasięgiem, ale z pozostałymi mogliśmy nawiązać walkę o czwarte, piąte miejsce. Tak się jednak nie stało. Zdecydowało o tym wiele czynników. Drugi sezon z rzędu zabrakło nam bardzo niewiele do zajęcia miejsca barażowego.

Po meczu z Resovią trener Dariusz Żuraw poinformował o zakończeniu współpracy z klubem. To była decyzja samego szkoleniowca?

Rozmawiałem z trenerem we wtorek przed ostatnim meczem. Poinformowałem go, jakie będą warunki obowiązywały w nowym sezonie. Wiem, jak podchodził do tematów organizacyjnych, tutaj duży problem mieliśmy z boiskami naturalnym. To mu przeszkadzało. Dariusz Żuraw nie uznaje sztucznych nawierzchni. Podczas tej rozmowy przekazał mi informację, że obojętnie jaki będzie finał sezonu, czy będą baraże, czy też nie, to odejdzie z klubu. Rezygnuje.

Istniał, choćby przez moment temat kontynuacji współpracy z Dariuszem Żurawiem?

Myślę, że nie było takiej szansy. Wiadomo, że trener Żuraw pracował wcześniej w znacznie innych, lepszych standardach. My niestety musimy borykać się z pierwszoligowymi warunkami. To miało wpływ na jego decyzję.

Wraz z końcem sezonu wygasa umowa z dyrektorem sportowym Łukaszem Piworowiczem, jak rozumiem nie zostanie ona przedłużona?

Tak. Po spadku z Ekstraklasy podpisaliśmy kontrakt na dwa lata. To był czas, który według nas oraz dyrektora był konieczny, aby zbudować zespół, który nawiąże walkę o awans. To się nie udało. Dlatego też Łukasz Piworowicz przestanie być dyrektorem sportowym Podbeskidzia.

Jak Pan ocenia poczynania dyrektora?

Pamiętajmy, że przychodził do klubu w bardzo trudnym momencie. Spadliśmy z Ekstraklasy, zespół był w rozsypce, a on to poskładał. W ostatnim okienku zimowym w mojej ocenie zrealizował bardzo dobre transfery. Szczególnie jak na zimę, gdzie większość piłkarzy ma ważne umowy. Sprowadził trzech zawodników, którzy od razu wskoczyli do pierwszego składu. Mówię o Arthurze Vitellim, Florianie Hartherzie (już w Miedzi Legnica – red.) i Tomaszu Neugebauerze.

Niemniej czegoś zabrakło w budowie zespołu. Być może w doborze kadry trenerskiej, ale coś nie wyszło, bo dwa sezony z rzędu zabrakło nam punktów, aby zagrać w barażach.

Pociągnę dalej, ile transferów ocenia Pan pozytywnie?

Większość. Jeśli mam procentowo określać, to 70 procent transferów się sprawdziło, a 30 nie. Wiadomo, że są ruchy, które wyszły słabej lub w ogólnie niezaistniały. Był Szymon Stasik ze Stali Mielec, Costa. Ostatnio Julio obniżył formę. Poza tym, wszyscy zawodnicy wyglądali na papierze, że są wartością dodaną do zespołu.

Myślę, że konstrukcja zespołu zawiodła. Traciliśmy bramki w ostatnich minutach i nie potrafiliśmy utrzymać prowadzenia. Tutaj był nasz duży problem, bo w ten sposób straciliśmy wiele punktów.

Nie uważa Pan, że w zespole było zbyt dużo obcokrajowców?

Dużo było tych zawodników, to fakt. Czy to był błąd? Wisła Kraków jest podobnie zbudowana pod tym względem i zagrała w barażach. Potrafili jakoś to poukładać. Jeśli ma się tylu zagranicznych piłkarzy, to trzeba było spowodować, żeby ci zawodnicy dali się pokroić za Podbeskidzie. Zostawili serce na murawie. Nie we wszystkich meczach tak było.

Nowa polityka transferowa?

Od teraz dział sportowy składa się z dwóch osób, Sławomir Cienciała i Marek Sokołowski?

Tak.

Do tego zdanie w kwestii transferów będzie miał Pan, jako prezes i nowy trener.

Ja tylko jeśli chodzi o względy finansowe. Chciałbym z powrotem przejąć negocjacje finansowe z zawodnikami. To ważne. Natomiast pod każdym transferem podpisuje się również trener.

Ludzie utożsamiający się z klubem mają pełnić teraz ważniejsze funkcje? To jest kierunek, w którym chcecie iść w budowaniu klubu?

Tak. Myślę, że po tych dwóch latach, gdzie był to trudny czas dla klubu i sprofesjonalizowaliśmy dział sportowy powołując dyrektora sportowego oraz wielu skautów, przyszedł czas na coś nowego. Chcemy stawiać na ludzi związanych z klubem i spowodować, że ci, którzy będą pracować w klubie wywodzą się z tego regionu. Oczywiście, to nie jest główny argument. Marek Sokołowski ma ogromne doświadczenie jako zawodnik, ma też dobre oko do piłkarzy. To zdążyłem już zauważyć pracując z nim od maja. Z kolei Sławomir Cienciała do funkcji Dyrektora Sportowego był przygotowywany przez ostatnie 5 lat, a w klubie jako skaut pracuje od 2016 roku. Zaś jeszcze wcześniej był piłkarzem i kapitanem TSP.

Słychać informacje, że obaj dość mocno przeszukują rynek na Słowacji. To kierunek, do którego chcecie wrócić w klubie?

Myślę, że na pewno. To jednak będzie zależało też od trenera, którego chcemy jak najszybciej wybrać. On również będzie miał wiele do powiedzenia w kwestii kierunku transferów. Natomiast rynek słowacki jest nam bardzo bliski. Dużo bardziej niż chociażby czeski. Tam są trzy, cztery zespoły, które dominują i kupują piłkarzy ze słabszych klubów, przez co trudno się przebić. Na Słowacji jest nieco inaczej.

A poza tym w Podbeskidziu z tego byliśmy znani, że zawsze paru Słowaków u nas grało.

Nowy sezon, nowe twarze i cele

Trener też będzie z tych regionów?

(Śmiech). Nie mogę powiedzieć skąd będzie trener, bo mamy trzech, czterech bardzo mocnych kandydatów. Czy to będzie Słowak? Powiem tak, nie mogę tego wykluczyć.

Ktoś młody, z doświadczeniem, z niższych lig?

To jest mix. Bo mamy wśród kandydatów dwóch młodych i dwóch już trochę doświadczonych szkoleniowców.

Z perspektywy pięciu lat, jak jestem tutaj, uważam, że najważniejszą decyzją, jaką podejmiemy jest wybór trenera. To będzie kwestią analizy całego klubu. Nie będzie to decyzja tylko i wyłącznie działu sportowego, czy moja. Wsłuchamy się również w głos odchodzącego dyrektora sportowego oraz Rady Nadzorczej. Najważniejsze jest to, żeby dobrze wybrać. Musimy porozmawiać z każdym kandydatem, przeanalizować wszystko. Nie jesteśmy zespołem, który jeśli przegra kilka spotkań z rzędu to nam wybaczą. Ten wybór jest fundamentalny.

Kiedy można spodziewać się przedstawienia nowego szkoleniowca?

Konferencja podsumowująca poprzedni sezon oraz przedstawiająca założenia na nowy, wraz z ogłoszeniem trenera powinna się odbyć w przyszłym tygodniu.

Kilku piłkarzom wygasają kontrakty. Jaka jest ich przyszłość?

Z tych zawodników, którym wygasa umowa, to będziemy rozmawiać z Matveiem Igonenem oraz Michałem Janotą.

Sumę jakiego rzędu musiałby wyłożyć przyszły pracodawca, aby pozyskać Goku?

Jeśli chodzi o Goku, to jesteśmy realistą. Wiemy, że gramy w 1. lidze, więc najlepszy kierunek dla niego, to Ekstraklasa. Dla klubu z Polski, kwota jakiej oczekujemy, to kilkaset tysięcy złotych. Natomiast jeśli mowa o kierunkach zagranicznych, to byłby to koszt kilkuset tysięcy, ale euro. Dla nas oczywiście bardziej preferowany jest ten drugi wariant.

Nie jest też tak, że przesądzone jest odejście Hiszpana.

Nie, absolutnie nie. Goku przerasta 1. ligę, to fakt, ale gdyby został z nami, to nic by się nie stało. Zawsze można mieć jednego zawodnika, który przekracza średnią jeśli chodzi o płace w drużynie, ale jest za to najlepszym piłkarzem w lidze. Pytanie jak bardzo będzie zdeterminowany piłkarz, aby odejść. Wiadomo bowiem, że z niewolnika nie ma pracownika.

W końcówce sezonu trochę więcej zaczęli grać młodzieżowcy, to jest początek planu na nowy sezon?

Tak. Rozmawiamy z kandydatami na trenera, że chcemy, aby ten kierunek był zdecydowanie bardziej preferowany. Chcielibyśmy grać więcej zawodnikami młodymi, z akademii, takimi jak Bartosz Bernard, Michał Willmann, Jakub Bieroński i być może ktoś jeszcze. Nad tym aspektem chcemy bardzo mocno popracować. Tutaj powinna być widoczna zmiana względem tego sezonu.

Sytuacja finansowa klubu jest słaba, czy zła?

To wszystko będzie zależało od tego, jak się potoczą rozmowy ze sponsorami na nowy sezon. Jeżeli uda nam się pozyskać czterech, pięciu fajnych sponsorów o których myślę, a do tego zrobić się dwa dobre transfery, to sytuacja się ustabilizuje.

O co będzie walczyć Podbeskidzie w przyszłym sezonie?

Nie chcę mówić o celu, bo to na pewno nie będzie determinowało decyzji o zatrudnieniu trenera. Bardziej zależy mi na ustabilizowaniu klubu na poziomie dobrej, pierwszoligowej drużyny, niż walce o Ekstraklasę za wszelką cenę. Oczywiście, jeśli pojawiłby się cień szansy, to naturalnie powalczymy. O to przecież chodzi w piłce. Główny cel to jednak zrobienie z Podbeskidzia stabilnego zespołu organizacyjno-finansowego walczącego w każdym meczu.

Czyli można powiedzieć, że Podbeskidzie stanie się ligowym średniakiem?

Nie można tak powiedzieć. Jesteśmy zbyt ambitni, ale nie powiem, że zrobimy wszystko, aby zagrać o Ekstraklasę. Proszę wziąć pod uwagę jaka będzie konkurencja. Na pewno zostanie Wisła Kraków, może Termalica. Nawet obie drużyny mogą. Ich budżet jest o 50, może nawet 70 procent większy od naszego. Do tego dochodzi Wisła Płock, Lechia Gdańsk i Miedź Legnica. Została w lidze też Arka Gdynia. Awansowała Polonia Warszawa, może uda się Motorowi. Jest kilka zespołów na naszym poziomie, jak GKS Tychy. Będzie ciekawie, ale i trudno.

Jeśli chodzi o wypożyczonych piłkarzy, Kacper Wełniak wraca do Bielska z Motoru Lublin?

Dostaliśmy pismo, że Motor będzie chciał go wykupić.

Dziękuję za rozmowę.

Również dziękuję.

Czytaj więcej: Czołowy strzelec ligi opuści Podbeskidzie

Komentarze