“Narażałem własne zdrowie. To miało swoje konsekwencje”

Konrad Gołoś
Obserwuj nas w
Goal.pl Na zdjęciu: Konrad Gołoś

Kiedyś piłkarz między innymi Wisły Kraków i były reprezentant kraju, teraz agent piłkarski, który w rozmowie z Goal.pl zdradza jak dużą presję sam na sobie wywierał i ile go to kosztowało. Konrad Gołoś mówi także o kłamstwie i układach w piłce nożnej, o tym jak wygląda świat agentów piłkarskich od środka, i o tym kto w trudnych momentach chroni piłkarza.

  • Konrad Gołoś musiał zakończyć przedwcześnie dobrze zapowiadającą się karierę piłkarską. Obecnie jest agentem i jak sam mówi, coraz pewniej czuje się w tej roli
  • – Gdy ktoś poniża ludzi, reaguję złością – mówi Konrad Gołoś
  • – Nie chcę nic nikomu udowadniać. Nie widzę w tym sensu – dodaje były reprezentant Polski

Priorytety

Jaki był Konrad Gołoś w wieku 25 lat?

Kurczę… 25 lat… Myślę, że byłem nieświadomy siebie, że nie tylko w życiu sportowca, ale i człowieka najważniejsze jest żeby poznawać siebie i to jest szansa, niezależnie czy będąc sportowcem czy zajmując się czymkolwiek innym w życiu, żeby się rozwijać. Na pewno wtedy nie byłem tak świadomy siebie jak jestem teraz. Co też nie oznacza, że jestem świadomy siebie maksymalnie w tym momencie. 

A priorytety ci się zmieniły przez pryzmat tych lat? 

Wiesz co? Chyba bardziej się wykrystalizowały, bardziej widzę za czym chcę podążać, co jest dla mnie istotne i wartościowe, co jest po prostu moje. 

A co zaliczasz do swoich największych sukcesów?

Sukces jest dla mnie czymś, co jest odbiciem tego, co dostajemy z zewnątrz. Czyli dla sportowców mogą być to wyniki, w biznesie może to być sukces finansowy. I teraz czy ten sukces jest dla nas czy dla kogoś? W jaki sposób na niego patrzymy? Czy przez pryzmat siebie czy tego jak to ludzie oceniają. Ja nie patrzę na to, że cokolwiek było sukcesem w moim życiu. Mogę powiedzieć, że cudem, największym, jaki mnie spotkał, były narodziny mojego syna i nic poza tym nie jest w stanie wejść na taki poziom. 

Czyli piłka nożna temu nie dorównywała? 

Ja generalnie całkowicie inaczej postrzegam piłkę. Kiedyś to była dla mnie pasja, która mnie pchała do przodu cały czas, a z drugiej strony nie kontrolowałem konsekwencji, z którymi wiąże się ta pasja. To też pewnie wynikało z braku świadomości i wiedzy na swój temat. Miałem momenty, w których powinienem odpuszczać czy to na boisku czy to w treningach, bo miałem różne urazy, a nie potrafiłem kompletnie tego zrobić, bo ciągle gdzieś miałem poczucie, że nie spełniam własnych oczekiwań i własnych ambicji. W związku z tym narażałem własne zdrowie, co też później miało swoje konsekwencje i skończyłem wcześnie swoją przygodę z piłką. 

Królewski mówi o polityce transferowej Wisły Kraków. “Mamy bardzo twarde założenia, jeśli chodzi o budżet”
Jarosław Królewski

Wisła Kraków szaleje na zimowym rynku transferowym, bowiem jej szeregi zasiliło już czterech zawodników, a lada moment może zostać ogłoszonych dwóch kolejnych. Dominującą nacją ściąganą do pierwszoligowej ekipy są Hiszpanie. Prezes “Białej Gwiazdy” Jarosław Królewski był gościem “Nocnych Gadek”, gdzie opowiedział więcej o obecnej polityce transferowej klubu. Wisła Kraków pozyskała zimą już czterech zawodników Celem

Czytaj dalej…

Piłkarz

A po czym najciężej było ci się pozbierać?

Szczerze mówiąc na pewno nie po piłce. Bo wiadomo – każdy z nas ma różne historie w życiu i w danym momencie ta historia jest najważniejsza i ciężko jest nam mówić przez pryzmat przyszłości. W sensie, że dzisiaj jest to problemem, a za dwa miesiące skieruje nas to w takim kierunku, że to co było dwa miesiące temu problemem nagle okaże się jakąś ścieżką, albo drogą, bo po prostu musimy jakoś zareagować, poradzić sobie z nim, a to powoduje, że otwierają się też inne możliwości. 

To zapytam inaczej, zadawałeś sobie kiedyś w życiu pytanie: dlaczego ja? Dlaczego mnie to spotkało? 

Myślę, że nieraz, bo byłem nieświadomy. To też dotyczy często piłkarzy, że zadają sobie pytanie czemu mnie to spotyka, a rozwiązanie jest często w każdym z nas. Oczywiście, że spotykają nas trudne sytuacje w życiu, tak jak spotykają nas dobre i za każdą z nich powinniśmy brać odpowiedzialność. Wtedy łatwiej nam będzie funkcjonować i mimo wszystko realizować się w tym co robimy. 

Czułeś, że nie wykorzystałeś swojego potencjału do końca w piłce? 

Myślę, że nie wykorzystałem, ale też nie byłem w stanie go wykorzystać. Nie byłem świadomy, że mogę sobie poradzić z różnymi problemami czy być może z własną psychiką. Więc zrobiłem tyle ile mogłem w danym momencie. 

Dużo w takich momentach pomaga klub i otoczenie piłkarskie?

Nie chcę rozpatrywać tego czy dużo czy mało, bo na końcu z wieloma rzeczami człowiek zostaje sam. Można tej energii szukać gdzieś na zewnątrz, u bliskich i często się tę energię dostaje, ale i tak musimy sami poradzić sobie z problemem. Myślę, że generalnie mogłaby być lepsza opieka nad zawodnikami. Mówię tutaj głównie o kwestii mentalnej, która jest zaniedbana.

A czego piłkarz najbardziej potrzebuje w sytuacji gdy organizm odmawia posłuszeństwa? 

Ja miałem sytuację, że już nie byłem zawodnikiem żadnego klubu, gdy mój organizm nie dawał już rady. Wcześniej podjąłem decyzje, żeby skończyć. Moja decyzja, wynikała z tego, że ja wiedziałem, czułem, że nie dam rady więcej, bo nie będę miał z tego przyjemności. Wiele osób jak ma problem, a mają swoje przekonania, to potrzebuje wsparcia przede wszystkim mentalnego. 

Długo leczyłeś się z zapachu szatni? 

Szczerze mówiąc nie miałem z tym problemu. 

Łapówki i przekręty – to był jego sposób na fortunę. Teraz chce być głosem… biednych ludzi
Jack Warner

Jack Warner nigdy nie przebierał w środkach, by odnieść korzyść. Oszukiwał, przekupywał, wykorzystywał swoją pozycję. W ten sposób zgromadził miliony dolarów, a teraz, choć już dobiegł osiemdziesiątki, choć jest całkowicie skompromitowany i grozi mu ekstradycja do USA, wciąż walczy przed sądem i upomina się o sprawy biednych rodaków. Jack Warner ma karierę działacza i polityka

Czytaj dalej…

Agent

Czułeś, że przed Tobą otwiera się kolejny etap?

Nawet teraz jak jestem na obozach sportowych i widzę zespoły, które jadą na trening, przygotowują się, i wracam wspomnieniami do tego czasu kiedy ja byłem w takiej sytuacji, to szczerze mówiąc już tak nie za bardzo chciałbym wrócić do tego momentu (śmiech). Zaraz potem jak skończyłem swoją przygodę z piłką czy troszkę później nawet, to brakowało mi tego i bardzo często grałem sobie w ligach amatorskich. Przez długi czas bawiłem się w granie w piłkę, ale bez jakiegoś obciążenia. To mi oczywiście sprawiało bardzo dużo radości, ale mogłem się też wyładować. Szczególnie ten moment jak już byłem bardzo zmęczony i wracałem do mieszkania, mimo tego, że kolano bardzo mnie bolało, to odczuwałem wewnętrzny spokój. Piłka w moim przypadku miała znaczenie regulujące. 

A był okres jakiegoś buntu? 

Nie, raczej nie. 

Dużo generalnie mówi się o agentach piłkarskich i nie zawsze dobrze. Jak ten świat wygląda od środka? 

Ja nie mam z tym żadnego problemu. Każdy ma prawo mieć swoją opinię, negatywną, pozytywną, jaką tam chce. Albo ktoś mi powie, że jestem super, albo że jestem dramatyczny, ja nie mam z tym żadnego problemu, bo ja wiem jaki jestem, kim jestem i jakie mam intencje. Ale też nie będę się odnosił do kogokolwiek z tego środowiska. Oczywiście bardzo mi się nie podoba jak ktoś nie szanuje, poniża innych ludzi i reaguję wtedy na to złością, ale też nie mam prawa komuś mówić, że ma być taki, śmaki czy owaki. 

Czyli nie masz takiej czarnej listy? 

Totalnie nie. Czasami są momenty, w których są emocje i człowiek może być zły, ale nie prowadzę takiej listy. 

Całe życie kręci ci się wokół piłki, jakbyś miał tak obiektywnie powiedzieć, to dużo jest kłamstwa i układów w piłce nożnej?

Nie postrzegam rzeczywistości poprzez układy, nie patrzę przez pryzmat tego, że coś jest nie OK. Nie doszukuję się. Ale czy są? W każdej przestrzeni jest coś, co jest poniżej tej powierzchni, o której wiemy i którą widzimy. 

Co starasz się dać teraz swoim podopiecznym, a czego tobie kiedyś nie dano?

Nie patrzę nigdy przez pryzmat tego czego mi nie dano, bardziej przez pryzmat własnych doświadczeń i tego, z czym ja sobie nie poradziłem. Patrzę też przez pryzmat doświadczeń związanych z piłkarzami, z którymi przez wiele lat mam styczność, przyjemność pracy, bo każdy z nich jest oczywiście inną osobowością i to od nich się najwięcej uczę, dzięki nim zbieram najwięcej doświadczeń i oczywiście czasami dzięki temu jestem w stanie przekazać jakieś korzystne informacje dla nich. 

A kto tak naprawdę chroni piłkarza? Bo wydaje mi się, że piłkarzem jest łatwo manipulować, że jeżeli komuś nie pasuje do układanki, to łatwo go posadzić, ograniczyć od gry i zakończyć jego karierę wcześniej. 

To jest bardzo trudne do uchwycenia. Są sytuacje, które mnie denerwują, a które dotyczą kogoś, kogo znam, albo szczególnie mojego podopiecznego, ale patrzę na to z mojej perspektywy, a nie z perspektywy kogoś, kto o tym decyduje. Jak są sytuacje ewidentnie krzywdzące, to nie jestem w stanie odpuścić, bo to mi się bardzo nie podoba.  

Masz wtedy jakiś wpływ, żeby zdziałać coś w imieniu swojego piłkarza? 

Powiem ci tak. Na wiele rzeczy mamy wpływ, ale na dużo też nie mamy.

Nie wszyscy piłkarze są też pewni siebie i nie zawsze potrafią o siebie zawalczyć. 

I też mają do tego prawo. Często jest tak, że dzisiaj ktoś tej siły nie ma i może na razie nie będzie miał, ale kiedyś być może ją zdobędzie, właśnie dzięki takim doświadczeniom. Kiedyś widziałem taki wpis o tym, co Guardiola myśli na temat doświadczenia i powiedział, że zawodnik zdobywa doświadczenie każdą sytuacją na boisku, bo ona jest dla niego nowa, więc musi sobie z nią poradzić i zareagować na nią w sposób dla siebie nowy. Porównał to do meczu Milan – Liverpool, słynny finał Ligi Mistrzów, gdzie Milan wygrywał 3:0, a w obronie miał zawodników doświadczonych, grających wiele lat na poziomie reprezentacyjnym, na poziomie Ligi Mistrzów, ligi włoskiej, i oni ten mecz zremisowali 3:3 i przegrali finał. Doświadczenie obrońców, którzy grali w tym meczu było ogromne. I teraz gdybyśmy się opierali tylko na samym doświadczeniu, to nie mieli prawa w żaden sposób tego meczu wypuścić. Dla mnie to trochę też takie przekonanie, które może krzywdzić, szczególnie młodych zawodników. Bo zazwyczaj jest tak, że jak jest młody, to bardzo łatwo postawić znak równości, młody = niedoświadczony. 

A Ty jak zaczynałeś jako agent też byłeś uważany za niedoświadczonego? 

Nie pamiętam, ale też nie uważam, że teraz jestem jakiś doświadczony. Cały czas się uczę. W pewnych elementach czuję się dobrze, w pewnych gorzej. Czyli jest jeszcze dużo rzeczy, które mogę rozwinąć i poprawić. Też nie pamiętam, bo nie miało to dla mnie znaczenia. Oczywiście mając wtedy 28 lat, jak zaczynałem, nie przeżyłem tych wszystkich historii, które przeżyłem do tego momentu, w którym siedzimy i rozmawiamy. Zdobyłem pewna wiedzę. 

A czujesz satysfakcje z tego co robisz czy raczej inaczej wyobrażałeś sobie swoje życie? 

Generalnie czuję satysfakcję. To zależy też często od chłopaków, z którymi współpracuję, czy oni są zadowoleni z tego co robią. Często wiążę się to z tym, że grają coraz lepiej, zarabiają coraz lepiej i mają większą satysfakcję z życia. Takie historie dają dobrą energię, ale są też historie, w których oczywiście jest trudno. Dla mnie to nie jest prosta praca. 

Wiadomo, że zdeterminowany podopieczny to większy sukces, ale większą pracę, trzeba chyba wykonać z tymi, którzy borykają się z problemami.

To się tak szybko zmienia. Jest tyle sytuacji nowych, których doświadcza zawodnik. Oczywiście może je interpretować pozytywnie dla siebie, ale często interpretuje je negatywnie i na końcu nie wiesz czy próba jakiejś sugestii, interpretacji sytuacji, która mu się przydarzyła, pomoże mu, czy lepiej go zostawić, żeby ze złości czerpał motywację. To jest trudne. Dalej próbuję to wszystko zrozumieć, ale uważam, że pewne zasady mogą człowieka pchnąć do góry. Widzę motywację w czymś, co jest dobre i w słusznych wyborach czy interpretacjach konkretnych sytuacji. 

Plany

A czujesz, że masz coś jeszcze do udowodnienia?

Na pewno mam jeszcze sporo pracy, ale coraz mniej, albo może już nawet wcale, nie chce mi się już nic nikomu udowadniać. Nie widzę w tym sensu. Jakbym chciał coś komuś udowadniać, to tak jakbym był zależny od tych ludzi, więc w jaki sposób osiągnąć spokój wewnętrzny, cały czas próbując coś udowadniać? 

To jaki jest Konrad Gołoś dzisiaj? 

Na pewno dużo bardziej refleksyjny. Na pewno mądrzejszy, ale nie oznacza to, że już wszystko mam poukładane. Dużo więcej rozumiem. 

A postawiłeś sobie cele na nowy rok? 

Moje cele zazwyczaj są związane z moim synem i z jego funkcjonowaniem razem ze mną. Oczywiście, że chciałbym, żeby kilku chłopaków poszło wyżej, zrobiło postęp, poszło do przodu. Ale też rozwój wewnętrzny przede wszystkim.  

I tego ci życzę.

Bardzo dziękuję. 

Komentarze