Puchar Anglii: Awans Bournemouth i Manchesteru United

Edinson Cavani
Obserwuj nas w
Pressfocus Na zdjęciu: Edinson Cavani

We wtorek poznaliśmy pierwszych ćwierćfinalistów Pucharu Anglii. Na początek, Burnley grało z Bournemouth. Niespodziewanie w tej rywalizacji lepsza okazała się ekipa z Championship. Wisienki odniosły pewne zwycięstwo 2:0 (1:0). Natomiast w drugim starciu, Manchester United walczył z West Ham. Łukasz Fabiański skapitulował dopiero w dogrywce po wyrównanej walce. Tym samym do następnej rundy awansowały Czerwone Diabły.

Niespodzianka na Turf Moor

Pierwsza połowa nie pozostawiła nam złudzeń, że gole są tylko kwestią czasu. Szybkie tempo wyprowadzanych akcji, kilka dogodnych sytuacji i w końcu zażegnanie niemocy strzeleckiej. Na nudę w pierwszych minutach nie mogliśmy narzekać. Piłka krążyła z jednego pola karnego pod drugie, aż w końcu znalazła się w siatce. Wynik spotkania w 21. minucie otworzył Sam Surridge. Napastnik gości był w odpowiednim miejscu, o odpowiednim czasie, kiedy Jack Stacey posłał sprytne podanie wzdłuż pola karnego. 22-latek zgubił krycie i z dwóch metrów strzelił w prawy dolny róg. Podopieczni Dyche próbowali wszystkiego, aby doprowadzić do remisu. Burnley częściej utrzymywało się przy piłce, jednak ich ataki ofensywne pozostawiały wiele do życzenia. Słaba skuteczność nie pozwoliła The Clarets strzelić gola przed przerwą, prze co w lepszych nastrojach do szatni zeszli piłkarze Bournemouth.

Natomiast w drugiej połowie tempo zwolniło. Goście oddali inicjatywę rywalom, po to żeby bronić korzystnego rezultatu. Wisienki szukały swoich szans w stałych fragmentach, czy kontratakach. Z kolei piłkarze Burnley nadal próbowali zaskoczyć defensorów Bournemouth. Czas mijał, a wynik w cale nie ulegał zmianie. Momentami gospodarze bili głową w mur. Gdy wydawało się, że w tym spotkaniu nie zobaczymy już więcej goli, kilka minut przed końcem regulaminowego czasu, arbiter wskazał na wapno. Przed szansą na przypieczętowanie awansu stanął Junior Stanislas, który wpakował futbolówkę w prawy róg. Tym samym, team z Championship awansował dalej. Z kolei, Burnley od dwóch tygodni nie potrafi przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść.

Męczarnie Czerwonych Diabłów

Na Old Trafford byliśmy świadkami gry do jednej bramki. Piłkarze Manchesteru United zdeklasowali Młoty w pierwszej odsłonie. Tylko słaba skuteczność uchroniła gości przed stratą gola. West Ham nie był w stanie realnie zagrozić bramce strzeżonej przez Hendersona. Fabiański nie krył irytacji, kiedy co chwilę Czerwone Diabły z dużą łatwością oddawały strzały z dogodnych pozycji.

Pomimo druzgocącej przewagi podopiecznych norweskiego menadżera na tablicy wyników wciąż utrzymywał się bezbramkowy remis. Manchester United po przerwie nadal marnował okazję za okazją, przez co potrzebna była dogrywka. Taktyką Młotów na ten mecz było najprawdopodobniej dotrwanie do serii jedenstek. West Ham w przez półtorej godziny oddał tylko dwa strzały, ponieważ wolał murować dostęp do bramki Łukasza Fabiańskiego. Tymczasem po siedmiu minutach dogrywki, McTominay zażegnał niemoc strzelecką swojej drużyny. Reprezentant Szkocji bez przyjęcia, zmieścił futbolówkę tuż obok prawego słupka, zapewniając awans United do ćwierćfinału.

Komentarze