Lewandowski w historii obok legendy. Liczby porażają, są naśladowcy

Robert Lewandowski wykonuje karnego
Obserwuj nas w
fot. PressFocus Na zdjęciu: Robert Lewandowski wykonuje karnego

We wtorkowym meczu z RB Salzburg (6:2) Robert Lewandowski kolejny raz skutecznie wykonał rzut karny, co można już śmiało nazwać tradycją. Polak w ten sposób w Lidze Mistrzów skompletował tuzin wykorzystanych “jedenastek” przy braku choćby jednej pomyłki. Sztuka, jaką z tego najprostszego wydawałoby się elementu gry uczynił Lewandowski, znajduje już naśladowców – każdy karny w ostatniej kolejce Bundesligi został wykonany metodą “na Lewego”.

Czytaj dalej…

Tekst zawiera treści reklamowe | +18 | Obowiązuje regulamin

  • Odkąd Robert Lewandowski opatentował sposób wykonywania karnych na dwa tempa, żaden bramkarz nie obronił jego strzału z “jedenastki”
  • Liczby Polaka porażają – jego skuteczność przekracza 96 proc., ale imponuje też co innego – mało który bramkarz przy jego strzale wybiera prawidłowy róg
  • Sposób Lewandowskiego nie przeszedł niezauważony – kapitan polskiej reprezentacji ma już kilku naśladowców, a następni są pewnie kwestią czasu

Lewandowski to ten typ piłkarza, który od zawsze był świadomy swoich niedoskonałości, więc gdyby obejrzeć jakiś skrót z jego meczów z ostatniej dekady, zobaczylibyśmy prawdopodobnie największy progres w światowym futbolu. Rosnąca z każdym rokiem masa mięśniowa to jedno, ale co jakiś czas widzimy dorzucany przez niego jakiś element do niemałego już arsenału. Kiedyś piłkarze Borussii opowiadali, jak “Lewy” zostawał po treningach, bo obiecał sobie, że uda mu się wykorzystać choć jeden rzut wolny w sezonie. I faktycznie – dokładnie w ten sposób pożegnał się z Dortmundem. W Monachium, po tym, jak nie wykorzystał swojej pierwszej w tym klubie “jedenastki”, wziął się za rzuty karne. Jego statystyki są obłędne nie tylko, gdy spojrzymy na procent wykorzystanych szans, ale też na liczbę zmylonych bramkarzy.

Zna to cały świat, ale nikt nie umie temu zapobiec. Gdy Polak podchodzi do rzutu karnego, jasne jest, że tuż przed piłką zwolni, niemal stanie (gdzie “niemal” ze względu na przepisy jest słowem-kluczem), jego prawa noga mozolnie będzie sunąć tuż nad murawą, by dosłownie w ostatniej chwili wybrała kierunek strzału. Bramkarze najczęściej nie wytrzymują tego wyczekiwania i wcześniej wybierają róg, w który się rzucają, piłka ląduje w przeciwnym. Jak to wygląda w statystykach?

Odkąd Lewandowski opatentował wspomniany system, wykonywał 51 karnych. Wykorzystał 49 z nich (ponad 96 proc.). Nikt nie był w stanie strzału obronić. Przy dwóch pomyłkach Lewandowski nie trafił w bramkę i to był jedyny powód zmarnowania “jedenastek” – bramkarze w tych sytuacjach i tak byli zmyleni.

Zmylenie rywala stało się jego znakiem firmowym. Na 51 prób udało mu się to 42 razy, więc tylko przy dziewięciu bramkarze rzucali się w dobrą stronę. Jeśli przyjrzymy się kilku ostatnim karnym Lewandowskiego, widać jednak wyraźnie, że golkiperzy próbują znaleźć na niego sposób. Tuż po wznowieniu poprzedniego sezonu Rafał Gikiewicz teoretycznie wybrał dobry róg, ale jeśli się przyjrzeć, widać ewidentnie, że zmienił swoją decyzję już po strzale napastnika Bayernu, a wtedy było za późno. W czerwcu Koen Casteels z Wolfsburga czekał do samego końca, został w blokach i tylko obserwował, jak piłka wpada do siatki. W sierpniu Willy Cabayero (Chelsea) teoretycznie zrobił wszystko dobrze, rzucił się we właściwym kierunku, ale strzał wylądował pod poprzeczką, więc był bez szans. Najbliżej skutecznej interwencji był Alexander Schwolow z Herthy, który wyczekał Polaka do końca, wybrał dobry róg, a piłka wpadła do siatki niemal po jego rękach.

Bramkarze próbują, ale wciąż sposobu na Lewandowskiego nie znaleźli. Nie może więc dziwić to, że Polak znalazł naśladowców, a jego karne zaczynają być wyznacznikiem trendu i przechodzić do historii niczym słynne uderzenie Antonina Panenki. W ostatniej kolejce Bundesligi sędziowie podyktowali dwie jedenastki – dla Unionu Berlin w meczu z Hoffenheim oraz dla VfB Stuttgart w starciu z Schalke. Do piłki podeszli odpowiednio Max Kruse i Nicolas Gonzalez, po czym zrobili dokładnie to, co do kanonu wprowadził kapitan polskiej kadry. W obu przypadkach bramkarze rzucili się w przeciwny róg, niż ten, w którym ostatecznie wylądowała futbolówka. Karne “na Lewandowskiego” wykonuje też w Serie A Simeon Nwankwo z Crotone (choć w lekko zmodyfikowanej wersji – do piłki nie podbiega, a podchodzi). Napastnik beniaminka wykorzystał obie swoje szanse, w obu posyłając bramkarzy w błędnym kierunku (w tym Gianluigiego Buffona).

Wszystko wskazuje więc na to, że Lewandowski zapisze się w piłkarskiej historii nie tylko ze względu na nieosiągalną dla większości napastników liczbę strzelonych goli. Kwestią czasu wydaje się znalezienie kolejnych naśladowców.

Bukmacherzy widzą skuteczność Lewandowskiego

Prezentowana przez Lewandowskiego skuteczność nie pozostała niezauważona przez bukmacherów. Widać to między innymi w kursach oferowanych przez STS zakłady bukmacherskie, które wprowadziły do swojej oferty zakład specjalny, w którym możemy postawić na to, czy reprezentant Polski wykorzysta następny wykonywany przez siebie rzut karny. Kurs na “tak” wynosi zaledwie 1,12, natomiast na “nie” 5,50.

Robert Lewandowski wykorzysta następny rzut karny
zakład
Tak 1,12 Sprawdź ofertę STS
Nie 5,50 Sprawdź ofertę STS
BONUSY DLA UŻYTKOWNIKÓW GOAL.PL
zakład bez ryzyka 230 zł z GOAL
Kursy aktualne na 04.11.2020 14:28



Musisz mieć przynajmniej 18 lat, żeby korzystać z tej strony.
Prosimy graj odpowiedzialnie! Hazard może uzależniać.

Komentarze