La Liga – nikt nie chce wygrać, ale i nikt nie chce spaść

Fede Valverde w meczu z Sevillą
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Fede Valverde w meczu z Sevillą

Wydawało się, że remis na Camp Nou otworzy autostradę do mistrzostwa Realowi Madryt. Cóż, daliśmy się oszukać nie po raz pierwszy w tym sezonie. Królewscy zremisowali, a w tabeli pozostał zachowany status quo. W dolnej części tabeli, zaś, co kolejkę inna – skazana wcześniej na pożarcie – ekipa wraca do formy, trzymając się hiszpańskiej ekstraklasy, jak tonący brzytwy.

Wyścig ślimaków trwa

Pisałem, że po tej kolejce ktoś powinien wysunąć się na prowadzenie w wyścigu po mistrzostwo. La Liga po raz kolejny mnie jednak zaskoczyła. Po tej kolejce jedyne, co możemy stwierdzić z dużą dozą pewności, jest fakt, iż Sevilla odłączyła się już od wyścigu. W grze nadal jednak pozostają trzej najwięksi faworyci.

Bezbramkowy remis na Camp Nou w meczu, w którym obie ekipy miały swoje dogodne szanse, zawiódł. Blaugrana po raz kolejny udowodniła, że w obecnym sezonie nie radzi sobie z najsilniejszymi rywalami. Pokazał to rewanżowy mecz z Juventusem, a także dwumecz z Paris Saint-Germain, czy wszelkie starcia ligowe z rywalami ze stolicy. Na szczęście dla nich, Real Madryt postanowił solidarnie podzielić się punktami z Sevillą. Na ten moment w najgorszej sytuacji jest Barcelona, która przy takiej samej liczbie punktów znajdzie się zarówno poniżej Atletico, jak i Realu. Podopieczni Koemana mają jednak teoretycznie najłatwiejszy terminarz, więc wydaje się, że wyścig o mistrzostwo może trwać do końca kolejki.

Rosyjska ruletka

Zespoły dolnej połowy tabeli zdają się bawić ze sobą w rosyjską ruletkę. Zawsze, bowiem, gdy jedną z nich spiszemy już na straty, ta nagle zaczyna seryjnie zdobywać punkty, w przeciwieństwie do bezpośrednich rywali. Gdy tylko nadrobi dystans, formę złapie inna drużyna, również walcząca o życie. I tak w kółko. Późną zimą nie wierzyliśmy, by Huesca wykaraskała się z ostatniej lokaty. Trener Pacheta i Rafa Mir wydźwignęli ją jednak nawet na 17. lokatę. Po tym zdarzeniu beniaminek przegrał trzy kolejne spotkania. W tym samym momencie zmartwychwstanie pod wodzą trenera Callejy przeżywał także Deportivo Alaves. Na dnie tabeli zakopał się zaś Eibar i zdawało się, że formuła Mendilibara się wyczerpała. Wtem Baskowie wygrali dwa ostatnie mecze i zachowali dystans dwóch punktów do bezpiecznego miejsca.

Walka jest zacięta i nie sposób przewidzieć, kto wyjdzie z niej z tarczą, a kto na tarczy. Wydaje się jednak, że Elche i Deportivo Alaves mają znacznie łatwiejsze terminarze niż, przykładowo Real Valladolid czy Eibar. Przy tak niewielkiej różnicy punktowej może to mieć istotne znaczenie.

Całość tekstu znajduje się na Primeradivision.pl. Tam wybrano dodatkowo Partidazo, evento, jugador oraz golazo minionej kolejki. Sprawdź aktualną tabelę La Liga, by być na bieżąco!

Komentarze