W Londynie bez przełamania, cenny punkt gości

Piłkarze Aston Villi
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Piłkarze Aston Villi

Chelsea nie zdołała zrehabilitować się za ostatnie niepowodzenia. W poniedziałkowym meczu 16. kolejki Premier League zremisowała u siebie 1:1 z Aston Villą.

Oba zespoły do meczu na Stamford Bridge przystępowały w zupełnie odmiennych nastrojach. Te w ekipie Chelsea nie mogły być dobre, po tym jak drużyna przegrała trzy z czterech ostatnich ligowych spotkaniach. Zupełnie inna atmosfera panowała w Birmingham. Aston Villa w tym samym okresie zapisała na swoje konto dziesięć punktów i zbliżyła się do miejsc premiowanych grą w europejskich pucharach na zaledwie dwa oczka.

W roli faworyta do meczu przystępowała jednak Chelsea, która nie mogła sobie pozwolić na kolejne potknięcie. W pierwszej połowie zrobiła duży krok w kierunku zrealizowania celu, jakim było zdobycie kompletu punktów. Na przerwę obie jedenastki schodziły przy skromnym prowadzeniu The Blues. W 23. minucie swojego trzeciego gola w tym sezonie zdobył Olivier Giroud, który uderzeniem głową wykorzystał dogranie Bena Chilwella z lewej strony boiska.

Wcześniej również nie zabrakło klarownych sytuacji. Już w siódmej minucie bramkarza Chelsea strzałem z kilkunastu metrów próbował zaskoczyć Jack Grealish, ale Edouard Mendy był na posterunku. Kilka minut później przed szansą zdobycia gola po fatalnym błędzie gości stanął Christian Pulisić, ale uderzył obok słupka.

Szybka odpowiedź gości

Druga połowa doskonale ułożyła się dla Aston Villi, która wyrównała pięć minut po wznowieniu gry. Po dośrodkowaniu Matthewa Casha z prawego skrzydła, piłka trafiła do zupełnie niepilnowanego Anwara El Ghaziego, który uderzeniem z powietrza trafił do siatki. W 67. minucie piłka po raz drugi w tym meczu wylądowała w bramce gości, ale gol nie został uznany, bowiem jeden z zawodników Chesea był na spalonym.

W 70. minucie bardzo blisko objęcia prowadzenia była Aston Villa. Piłka po strzale Johna McGinna z dystansu trafiła jednak w poprzeczkę. W kolejnych minutach obie drużyny szukały okazji do przechylenia szali zwycięstwa na swoją stronę, ale ostatecznie nie obejrzeliśmy kolejnych goli. Mecz zakończył się remisem 1:1.

Komentarze

Comments 9 comments

Ciężko się to ogląda 😔 Z taką grą to będzie ciężko o top 4 z tego względu że nasza gra jest zbyt czytelna – Chilwell na lewej James lub Azpi na prawej i tysiące wrzutek , taki sposób grania mógłby przynosic efekty ewentualnie w ekstraklasie ale na tym poziomie to nie przejdzie 😕. Podan prostopadłych brak więc i np. taki Werner jest przez to bezużyteczny ponieważ gdyby było tych podań więcej to przy swojej szybkości mogłoby być z niego więcej pożytku.Strzaly z dystansu ? Brak Kontry ? Brak , Jedynie 100 wrzutek na mecz . Musi się to zmienić żeby myśleć o czymś więcej niż top 6 . Remis Sprawiedliwy , nie zasłużyliśmy dziś na wygraną .

Chelsea popadła w marazm z , którego wyjść nie potrafi. Kolejny mecz o , którym najlepiej zapomnieć. Niestety ale widać to jak na dłoni , że Frank absolutnie , ale to absolutnie nie ma pomysłu na ten klub. Oglądając Chelsea mam wrażenie jakbym widział Real Zidana z tych najgorszych meczów. Podanie do boku –> wrzutka ze skrzydła. Tyle. Fajnie , że były rotację ale dlaczego do chu** Frank wystawia tego parodyste Jorginho ? Na ławce jest Gilmour , który tylko pali się do gry i jest po prostu od Włocha lepszy w każdym calu a tak to chłopak zaraz pójdzie na wypożyczenie i zostaniemy z tym parodystą w zespole. Na plus dzisiaj Mount , Chilwell i standardowo niezawodny Giroud. Odoi to jest gość o , którym pisałem w poprzednim poście , że pewnego poziomu nie przeskoczy. Coś tam szarpnie jak po wejściu z Arsenalem a raz zagra tak jak dzisiaj. Jeszcze miesiąc temu top4 było pewne. Nawet zaczęły się głosy o mistrzostwie. Dzisiaj top4 to sfera marzeń.

Jeden z lepszych meczy pod względem ofensywy, chociaż tylko jedna bramka strzelona. Widać było kilka składnych akcji, a nie tylko wieczne powtarzanie miękkich dośrodkowań. Z kolei w defensywie tragedia. Kolejny gol zawiniony przez Mendyego, ciekawe kiedy spotka go taki hejt jak Kepe. Remis zasłużony. #LampardOut

A wybacz, zapomniałem, że Mendy jest super, a Kepa jest ręcznikiem, szmatą i kiepem. A to, że po beznadziejnym uderzeniu prosto w niego puszcza piłkę pomiędzy nogami to już nieważne. W ostatnich meczach nie daje kompletnie nic- broni co każdy bramkarz w PL powinien obronić, a puszcza każdy trudniejszy strzał lub sam popełnia błędy, skutkujące bramkami. W ostatnich dwóch meczach od Sky otrzymał najsłabsze oceny z zespołu. W poprzednich jedne z najgorszych.

Sam sobie Kepa na miano ręcznika zapracował z kilku powodów : po 1 # Mając od początku zeszłego sezonu 50% obronionych strzałów 2# Straty bramek po ewidentnych jego błędach 3# Mendy aby zachować 10 czystych kont potrzebował rozegrać 16 spotkań natomiast Kepa w zeszłym sezonie wiesz ile ? Aż 45 potrzebował i chyba najważniejsze czyli po 4 Kepa jest najdroższym bramkarzem świata a statystyki miał jedne z gorszych we wszystkich 4 najlepszych ligach europejskich i ja nie uważam że Mendy jest najlepszy , ale jest lepszy od Kepy 🙂

To jest efekt Silvy i Chilwella, z miejsca poprawili oni grę obronną. Już tłumaczyłem wielokrotnie skąd Kepa miał takie statystyki – jest to ciąg logiczny:
1. Zespół gra bardzo ofensywnie i utrzymuje wysoki % posiadania piłki.
2. Obrona gra fatalnie i często popełnia błędy.
Skutek: przeciwnicy mają mało sytuacji (bo rzadko mają piłkę), ale za to te sytuacje są dobre (bo obrona rozdaje prezenty). Stąd prosty wniosek, że najwyższy stosunek obronionych strzałów będą mieli bramkarze zespołów grających najbardziej defensywnie (wiele sytuacji, strzałów z dystansu ale mało która kończy się golem), a najmniejszy grających jak najbardziej ofensywnie. Oczywiście, mówię o początku zeszłego sezonu bo po wszechobecnym hejcie i robieniu z niego kozła ofiarnego zaczął rozdawać prezenty na prawo i lewo. Mendy zaczął dobrze, ale obecnie nie daje nic, a w wielu ostatnich meczach także rozdaje bramki.