Cudowny spektakl w Londynie! Imponujący come back i samobój Bednarka

Piłkarze Southampton
Obserwuj nas w
Pressfocus Na zdjęciu: Piłkarze Southampton

Mecz Tottenham – Southampton dostarczył ogromnej dawki piłkarskich wrażeń. Po kapitalnym widowisku goście wygrali 3:2. Samobójczą bramkę zdobył Jan Bednarek, który rozegrał całe spotkanie.

Pechowy wieczór Bednarka

Od początku środowego meczu na stadionie w Londynie działo się dużo i kibice, którzy przybyli na stadion zdecydowanie mieli co oglądać. Lepsze wrażenie sprawiał bardzo aktywny Tottenham, który chwilę po upływie kwadransa powinien objąć prowadzenie. Wówczas Sergio Reguilon wbiegł w pole karne, gdzie zmarnował doskonałą okazję na strzelenie gola. Hiszpan trafił wprost w bramkarza.

Dwie minuty później drużyna Antonio Conte dopięła swego i zdobyła bramkę na 1:0, chociaż do siatki nie trafił piłkarz Tottenhamu. Pierre-Emile Hojbjerg zagrał piłkę w szesnastkę, gdzie na Jana Bednarka naciskał Heung-min Son. Koreańczyk zrobił to na tyle skutecznie, że Polak pokonał własnego bramkarza przy próbie interwencji.

Wydawało się, że Tottenham ma spotkanie pod kontrolą. Tymczasem w 23. minucie celne zagranie w kierunku Armando Broji zaliczył Romain Perraud. Albańczyk zrobił z niego użytek, gdyż przymierzył świetnie w lewy róg bramki. Od tej pory Southampton nabrało wiatru w żagle i zaczęło zachwycać swoją grą. Święci do przerwy oddali 16 strzałów, z czego aż siedem celnych. Goście do szatni schodzili jednak przy wyniku 1:1, ponieważ Hugo Lloris wyczyniał cuda w bramce.

Słodka zemsta Southampton

Drugie 45 minut ponownie rozpoczęło się źle dla Jana Bednarka. Reprezentant Polski sfaulował w szesnastce Harry’ego Kane’a. Sędzia wskazałaby na jedenasty metr, gdyby nie odgwizdany wcześniej spalony.

Southampton szczęścia nie miało zaś w 70. minucie. Wtedy Lucas Moura dośrodkował do będącego w polu karnym Sona, który z zimną krwią umieścił piłkę w siatce. Koreańczyk cieszył się jednak umiarkowanie, ponieważ kilkanaście sekund wcześniej ewidentnie faulowany był Broja. Gwizdek arbitra jednak milczał, co wzbudziło duże emocje w strefie przeznaczonej dla trenerów.

Święci na niesprawiedliwość, która ich spotkała odpowiedzieli najlepiej jak tylko się dało i w trzy minuty ze stanu 1:2, wyszli na 3:2. W obu przypadkach gol dla Southampton padł do dośrodkowaniu, którym popisał się James Ward-Prowse. Anglik przyczynił się do tego, że gola strzelili Mohamed Elyounoussi i Che Adams. Finalnie Tottenham musiał uznać wyższość rywala, ponieważ przegrał i to zasłużenie.

Komentarze