Świetne widowisko na Etihad! Kane bohaterem Spurs [WIDEO]

Lucas Moura i Harry Kane
Obserwuj nas w
Pressfocus Na zdjęciu: Lucas Moura i Harry Kane

Hit 26. kolejki Premier League nie zawiódł. W rywalizacji Man City i Tottenham obie drużyny umieściły piłkę w siatce już w pierwszej połowie. Zdecydowanie lepszy futbol prezentowali Obywatele. Jednak w drugiej połowie nie brakowało niespodziewanych zwrotów akcji. Finalnie najwięcej emocji dostarczyła końcówka, w której Harry Kane został bohaterem londyńczyków 3:2 (1:1).

Kulusevski z premierowym golem na wagę prowadzenia przeciwko Man City

Niespodziewanie wynik spotkania został otwarty już po czterech minutach. Wówczas Harry Kane zapoczątkował zabójczy kontratak Tottenham. Kapitan Kogutów przejął futbolówkę w środku pola i bez chwili zawahania posłał prostopadłe podanie do Sona. Koreańczyk ujrzał kątem oka lepiej ustawionego kolegę, dlatego po krótkim dryblingu wystawił piłkę Kulusevskiemu. Szwed uderzył bez przyjęcia płasko po ziemi, nie dając większych szans Edersonowi na szybką reakcję.

Szybko stracony gol podziałał na Man City niezwykle motywująco. Automatycznie Obywatele zepchnęli rywali do głębokiej defensywy. Pomimo wielu świetnych okazji, większość strzałów była blokowana przez defensorów Spurs. Bramka dla gospodarzy wisiała jednak w powietrzu, bo w pewnym momencie londyńczycy zaczęli tracić grunt pod nogami.

Man City wrócił do dyktowania warunków

Od upływu pierwszego kwadransa Man City pozwalał przeciwnikowi na bardzo niewiele. Wynikiem tego była zmiana taktyki Tottenham, który wolał poczekać na odpowiedni moment, aby zaskoczyć z kontrataku.

Nic takiego nie miało jednak miejsca. Ikay Gundogan wykorzystał w zabójczym stylu błąd Hugo Llorisa. Gdy Francuz niefortunnie sparował piłkę po strzale z ostrego kąta, Niemiec z kilku metrów wpakował ją po ziemi do siatki Spurs.

Przed końcem pierwszej połowy gospodarze mieli jeszcze kilka dogodnych okazji do objęcia prowadzenia. Niemniej defensywa zespołu Antonio Conte była już szczelna, co przyczyniło się do utrzymania remisowego rezultatu do przerwy.

Kane rozstrzelał się na Etihad, ale VAR okradł Anglika z dubletu

Po wznowieniu zawodów Man City ruszył do ataku. Tymczasem Tottenham dalej swoich szans szukał przez kontry czy stałe fragmenty gry. Obywatele rządzili przed polem karnym gości, jednak w żaden sposób nie potrafili wykorzystać swojej przewagi. Obrona Spurs była niczym mur, którego nie da się przejść.

Gdy podopieczni Guardioli uwierzyli zbyt mocno we własne umiejętności, pozostawiając sporo wolnych stref, londyńczycy znów wykorzystali to w zabójczym stylu. Szybkie długie podanie z pod bramki Llorisa namieszało w szykach defensywnych zespołu z Etihad. Son w podobnym stylu, co w pierwszej połowie, zagrał prostopadłe podanie do Kane’a, który bez skrupułów, na pełnym spokoju huknął z bliska pod samą poprzeczkę.

Stracona bramka znów podziałała motywująco na Man City. Gundogan ponownie mógł wpisać się na listę strzelców, ale Hugo Lloris tym razem nie skapitulował. Natomiast Kane drugi raz wpakował piłkę do siatki Edersona, ale tym razem obóz VAR anulował te trafienie z powodu spalonego.

Mahrez z karnego, ale Kane znów to zrobił

W samej końcówce doszło do niebywałego zwrotu akcji. Wydawało się, że Tottenham sprawi niespodziankę, jednak szczęście uśmiechnęło się do gospodarzy. Podczas dośrodkowania Bernardo Silvy, futbolówka trafiła w rękę Gabriela Romero. Arbiter zobaczył powtórkę tego zdarzenia i wskazał na wapno. Rzut karny na gola pewnie zamienił Mahrez, tym samym doprowadzając do remisu.

Na kilkadziesiąt sekund przed końcem tego świetnego widowiska, Harry Kane niespodziewanie wyskoczył najwyżej do dośrodkowania Kulusevskiego z prawej flanki i kapitalnym strzałem głową zapewnił Tottenham tak arcyważny komplet punktów. Lider Premier League w końcu pokonany i to w jakim stylu! Rezultat z Manchesteru na pewno ucieszy teraz wszystkich sympatyków Liverpool, który ciągle goni obrońców tytułu.

Komentarze