Najbliższy pojedynek Arsenalu z Tottenhamem będzie punktem kulminacyjnym dla obu drużyn. Do końca sezonu Premier League zostało już tylko 10 kolejek. Czas ucieka, a z nim mogą uciec europejskie puchary. Kanonierzy wciąż szukają optymalnej formy, natomiast Koguty przystąpią do niedzielnej rywalizacji po trzech zwycięstwach z rzędu.
Północny Londyn nie sprostał oczekiwaniom
Mikel Arteta i Jose Mourinho mają za sobą wiele nieprzespanych nocy. Arsenal jest w podobnym miejscu, jak w ubiegłym roku. Tymczasem, Tottenham przez chwilę był na szycie Premier League, ale trwało to bardzo krótko. Dziś obie ekipy walczą ze swoimi słabościami. Kanonierzy wciąż szukają stylu, z kolei Koguty ten styl znalazły. Na przestrzeni ostatnich tygodni Spurs wróciło do regularnego punktowania. Dzięki znakomitej serii zwycięstw jest zdecydowanie bliżej czołówki, niż The Gunners. Jedynym pocieszeniem dla londyńskich zespołów są mecze w Lidze Europy. Dotychczas Arsenal z Tottenhamem radzą sobie nieźle i wszystko wskazuje na to, że awansują również do ćwierćfinału.
Raport medyczny
Emile Smith Rowe był jedynym zawodnikiem Kanonierów, który zmagał się z problemami mięśniowymi. Wychowanek Arsenalu wszedł w końcówce wygranego spotkania w Pireusie (3:1). Zatem, jest spora szansa, że zobaczymy młodego Anglika w wyjściowej jedenastce. Natomiast, Tottenham musiał radzić sobie bez Sergio Reguilona oraz Giovaniego Lo Celso. Jeśli chodzi o hiszpańskiego obrońcę, fizjoterapeuci wykonali kawał dobrej roboty. 24-latek wrócił do treningów, a także wyraził swoją gotowość na derby. Zdecydowanie gorzej wygląda sytuacja z Argentyńczykiem. Lo Celso cierpi na mocne bóle kręgosłupa. Niedawno wrócił do ćwiczeń z futbolówką, jednak na jego powrót do pełni sił będziemy musieli jeszcze poczekać.
Co mówi historia?
Historia przemawia na korzyść Kogutów. Czerwona część północnego Londynu nie może zaliczyć ostatnich rywalizacji z Lilywhites do udanych. Tottenham na pięć pojedynków, wygrał trzy, a w dwóch pozostałych padły remisy. Fanów Kanonierów może cieszyć fakt, że ich zespół jest niepokonany od sześciu domowych starć. Co ciekawe, jeżeli zawodnicy Artety przegrają w najbliższą niedzielę, pobiją niechlubny rekord z sezonu 1994/95, w którym doznali pięć porażek na własnym terenie. Kiedy popatrzymy na wyniki, Arsenal zbliżył się do tego osiągnięcia, ponieważ w tegorocznej odsłonie Premier League uznawał wyższość przeciwników już pięciokrotnie. Jose Mourinho zrobi wszystko, aby podtrzymać świetną passę przeciwko odwiecznym rywalom i zapisać nowy rozdział w historii Spurs.
Trzy punkty będą miały szczególną wartość
W tej chwili Arsenal do czołówki traci, aż 10 punktów. Mikel Arteta dostał duży kredyt zaufania. Trzeba przyznać, że przed Hiszpanem jeszcze sporo ciężkiej pracy. Celem Kanonierów jest na pewno miejsce w TOP6. Jednak w tym roku rywalizacja w górnej części tabeli będzie niezwykle wyrównana. Dlatego nie ma już czasu na gubienie cennych punktów. Tottenham jest w zdecydowanie lepszej sytuacji. Siódma lokata oraz niewielka strata do West Ham sprawia, że to Koguty wyrastają na faworyta następnych derbów północnego Londynu. Za ekipą Mourinho przemawia passa zwycięstw oraz odrodzenie Gareth’a Bale’a. Walijczyk wrócił do starej formy i na swoim koncie ma pięć trafień w Premier League.
Zobacz więcej – sprawdź nasze typy na mecz Arsenal – Tottenham oraz informację o transmisji ze spotkania.
18+ | Graj odpowiedzialnie! | Obowiązuje regulamin
Komentarze