Guardiola czy Mourinho? Kto wygra w starciu tytanów?

Pep Guardiola
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Pep Guardiola

Spurs, City, Burnley, Wolves, Soton, Leicester, Brighton, United, WHU, Chelsea, Sheffield – aż 11 drużyn Premier League nie zaznało spokoju w środku tygodnia. Najkrótszy odpoczynek między Pucharem Anglii a ligą zaliczą Lisy, które już o 13:30 w sobotę, po zaledwie 64 godzinach przerwy, zmierzą się z Liverpoolem. Nieco dłuższy, bo 67-godzinny wypoczynek czeka Tottenham – w dzisiejszy wieczór podopieczni Jose Mourinho odwiedzą Etihad.

Jak zaczynać, to z wysokiego konia

Kontuzje, kontuzje i jeszcze raz kontuzje – obie ekipy zmagają się z wieloma urazami, a co tydzień grono niezdolnych do gry albo się powiększa, albo przynajmniej nie traci na liczebności. Problemy The Reds w defensywie to już tradycja. Tym razem ze składu wypadł Fabinho, co pozwala przypuszczać, że miejsce Brazylijczyka w wyjściowej jedenastce zajmie jeden z nowy nabytków, Ozan Kabak lub Ben Davies. Z kolei w szeregach Lisów na pewno nie zobaczymy Jamesa Justina, który w pucharowym starciu z Brighton zerwał więzadła krzyżowe w kolanie, a także Wesleya Fofany. Szkoleniowiec Leicester, Brendan Rodgers, zna sposób na zwycięstwo z ekipą z Anfield Road:

To niezwykle wymagający rywal. Nawet jeśli brakuje im kilku ważnych graczy, wciąż jest to drużyna światowej klasy. Musimy być agresywni w obronie i perfekcyjni w ataku. W każdym meczu musimy uważnie się bronić i być silni. Musimy być skuteczni z piłką. Cieszymy się, że opracowujemy różne sposoby na wygrywanie. Przeciwko Man City mieliśmy 28% posiadania, ale byliśmy groźni. Aston Villa przeciwko Liverpoolowi miała tylko 30 procent posiadania piłki. Należy być niebezpiecznym z piłką przy nodze. Musimy być zorganizowani i mieć trochę szczęścia.

Klopp nie narzeka? Niemożliwe!

Z kolei Jurgen Klopp docenia nieobecność swojej drużyny w 5. rundzie Pucharu Anglii – Liverpool, w przeciwieństwie do Lisów, nie grał w środku tygodnia:

Musimy to udowodnić w sobotę. Oczywiście, za nami jak dotąd dobre sesje treningowe. W piątek odbyła się bardzo ważna sesja treningowa, podczas której analizowaliśmy prawie wszystkie aspekty, jednak nie była ona długa i nużąca. Zwykle nie mamy takiej możliwości, ale to nie tylko my, wiemy o tym. W tym tygodniu występowało wiele innych drużyn, ponieważ wciąż grały w Pucharze Anglii i były to niezwykle intensywne mecze, nawet z dogrywką. Na pewno był to lepszy tydzień na trening niż inne tygodnie. Ale musimy się upewnić, że jesteśmy gotowi na sobotę. Nasi rywale grali w środę, ale oczywiście wprowadzili wiele zmian w swojej grze, więc po prostu musimy być gotowi.

Bez Zahy nie gramy – to hasło Crystal Palace. Jeżeli uważacie, że to Tottenham jest najbardziej uzalezniony od jednego piłkarza, czyli Harry’ego Kane’a, musicie zmienić swoje postrzeganie rzeczywistości. Wprawdzie miasto się zgadza, ale stadion już niekoniecznie.

Na Selhurst Park życie bez Iworyjczyka po prostu nie istnieje. Orły przegrały aż 17 z 19 spotkań, w których musiały radzić sobie bez swoje gwiazdy. Jak będzie tym razem? Roy Hodgson nie będzie mógł skorzystać z dziewięciu zawodników. Do drużyny “zdrowych” dołączył jedynie Joel Ward. Natomiast w szeregach Burnley do treningów wrócili Nick Pope i Jack Cork, a niewykluczone, że w tej kolejce zobaczymy także Josha Brownhilla.

The future is now, old man Jose

Chociaż spotkanie Leicester z Liverpoolem śmiało możemy określić jako hit 24. kolejki Premier League, równie wielkie emocje czekają nas kilka godzin później. O 18:30 na Etihad zabrzmi pierwszy gwizdek Paula Tierneya, rozpoczynający pojedynek Manchesteru City z Tottenhamem, czyli starcie tytanów współczesnej myśli szkoleniowej, Pepa Guardioli i Jose Mourinho. No właśnie, czy aby na pewno współczesnej? Co do trenera Obywateli nie mamy najmniejszych wątpliwości – Hiszpan to najwyższa światowa półka w swoim fachu i wszechstronny futbolowy filozof, potrafiący dostosować swoich piłkarzy do każdej sytuacji. Z kolei The Special One chyba ma już za sobą swój prime time, czego najlepszym dowodem są kolejne porażki Tottenhamu, który nie potrafi zaskoczyć rywali żadną innowacją taktyczną. Jednak w listopadzie to nie Guardiola, a Mourinho triumfował w rywalizacji The Citizens ze Spurs. Jak na tę sytuację zapatruje się opiekun gospodarzy?

Jesteśmy z Jose prawie tacy sami. Oznacza to, że pracowaliśmy wiele lat, co jest naszą ogromną zaletą. Wykonujemy pracę, którą kochamy. Jose to wartościowy przeciwnik. Listopadowa to wypadek przy pracy. Przegraliśmy, byliśmy lepsi od nas pod wieloma względami. Jakość w składzie Spurs okazała większa niż nasza i dlatego nas pokonali. To mocna drużyna i tym razem musimy zrobić więcej, aby zwyciężyć. Mimo świetnych ostatnich występów nie jesteśmy niepokonani. Zwycięstwa w 15 meczach z rzędu dają nam dodatkowych goli przed rozpoczęciem meczu. Wiele razy mówiłem, że to jest miłe i pomaga nam być tam, gdzie jesteśmy w Carabao, Pucharze Anglii, Lidze Mistrzów, a zwłaszcza w Premier League. Ale nic więcej.

Bale nawet nie umie kłamać

Z kolei Jose Mourinho odniósł się do… postu, jaki Gareth Bale zamieścił na swoim Instagramie przed meczem z Evertonem. Podpis pod zdjęciem Walijczyka sugerował jego gotowość do gry, tymczasem 31-latek nie pojawił się w kadrze na ten pojedynek.


Muszę przyznać, że jego post wywołał potrzebę komentarza z mojej strony. Pomiędzy postem a rzeczywistością istniała sprzeczność. Od początku sezonu, w stosunku do wszystkiego, starałem się zachować prywatność i trzymać wszystko wewnątrz szatni, ale czułem, że muszę zająć się tą sytuacją. Prawdopodobnie nie odpowiadał nawet za ten post, ale pokazywał, że trening jest świetny i jest gotowy do gry, co nie było prawdą. Więc kiedy zostałem o to zapytany, musiałem przedstawić całą sytuację. Powtarzam po raz ostatni. Nie czuł się dobrze. Poprosił o skan. Miał skan. Skan nie wykazał kontuzji, ale nie czuł się pewnie, a jako trenerzy, lekarze, nigdy nie możemy przeciwstawić się uczuciom gracza. Więc nie był gotowy do gry. To takie proste. Jeśli jest gotowy na rywalizację z City, zostanie wybrany do składu.

Debiut w Premier League jest coraz bliżej

Dzień zakończymy na The Amex, gdzie Brighton podejmie Aston Villę. Wspomniana potyczka raczej nie wzbudziłaby większej uwagi, gdyby nie fakt, iż wiele wskazuje na to, że to przeciwko The Villans debiut w Premier League zaliczy przynajmniej jeden z dwójki Polaków. Jednak to tylko nasze domysły – nie wiemy, jaki plan rozwoju naszych talentów przygotował Graham Potter. Z kolei szkoleniowiec gości, Dean Smith, odniósł się do ograniczonej liczby zawodników, jaką dysponuje:

Ten klub piłkarski wygrał ligę w latach 1980-81, korzystając tylko z 14 zawodników w 42 meczach. Teraz nie gramy tylu spotkań, ale kalendarz jest bardziej napięty.

Niedzielę rozpoczniemy na St. Mary’s – Southampton po raz drugi w ciągu trzech dni zmierzy się z Wolverhampton. Święci mają szczęście do pucharowo-ligowych dwumeczów – niedawno w taki sam sposób rywalizowali z Arsenalem. Wtedy wygrali w FA Cup (teraz również), a później przegrali w Premier League. Jaki scenariusz tym razem czeka podopiecznych Ralpha Hasenhuttla? Niemiecki trener nie będzie mógł skorzystać z Walcotta, Smallbone’a, Obafemiego i Jankiewitza, natomiast opiekun Wilków, Nuno Espirito Santo, na południe Anglii nie zabierze Jimeneza, Boly’ego, Marcala i Daniela Podence.

O 15:00 rozpoczniemy spotkanie West Bromwich Albion z Manchesterem United. Z konferencji przedmeczowych w wykonaniu obu szkoleniowców warto wyciągnąć fragment w którym Ole Gunnar Solskjaer wypowiada się na temat fenomenalnie dysponowanego Scotta McTominaya:

Linia pomocy musi strzelać gole. W poprzednim sezonie nasi trzej napastnicy byli genialni, byli naprawdę skuteczni i zdobyli aż 60 bramek. Bruno Fernandes dołączył do naszej kadry i od razu zaczął trafiać – tego potrzebowaliśmy. Scott ma umiejętność gry box-to-box. Tworzy zagrożenie w polu karnym, ponieważ wcześniej był napastnikiem. Myślę, że abyśmy awansowali w lidze i odnosili sukcesy w pucharach, potrzebujemy napastników, aby dalej strzelać i zdobywać jeszcze więcej bramek, a wtedy nie miałbym nic przeciwko, aby nasi pomocnicy dołożyli jeszcze kilka trafień. Gdyby Scott zdołał strzelić dwucyfrową liczbę goli, byłoby to bardzo dobre dla tak zwanego „defensywnego pomocnika”.

Punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia

Dwie i pół godziny później Arsenal ugości Leeds. Do składu Kanonierów wracają David Luiz i Bernd Leno, natomiast Thomas Partey i Kieran Tierney ominą tę kolejkę. W szeregach Pawi może zabraknąć Kalvina Phillipsa – Marcelo Bielsa podejmie decyzję o jego występie bezpośrednio przed meczem. Argentyński szkoleniowiec udzielił humorystycznej odpowiedzi na pytanie o powrót Robina Kocha:

To zależy od tego gdzie siedzisz.

Natomiast Arteta odniósł się do postaci swojego rywala i stylu gry, jaki preferuje El Loco:

Tak, słyszałem o tym. Widziałem to. Marcelo korzysta z niesamowitych metod. Musisz zobaczyć, jak gra jego drużyna i zwrócić uwagę na niektóre rzeczy, które robią regularnie, niektóre nawyki, które mają, które wdrażają w swoją grę z ogoromnym przekonaniem. Jest więc wiele rzeczy, których młodzi trenerzy, tacy jak ja, mogą się nauczyć od ludzi, którzy od dawna są w tej grze i odnoszą sukcesy.

Niedzielę zamkniemy spotkaniem, którego faworyt, przynajmniej w teorii jest oczywisty – Everton powinien bez większego problemu uporać się z Fulham. Jednak to zadanie będzie nieco utrudnione ze względu na nieobecność Dominica Calverta-Levina i Jordana Pickforda. W poniedziałek czekają nas dwa starcia, które, podobnie jak pojedynek The Toffees z The Cottagers, mają swoich zdecydowanych faworytów. Jeżeli West Ham nie zdoła pokonać Sheffield United, a Chelsea nie zgarnie kompletu punktów w rywalizacji z Newcastle, będziemy co najmniej zaskoczeni. Mimo wszystko każdy scenariusz jest możliwy. W końcu to Premier League i w końcu to ten szalony sezon.

Komentarze