Spuścizna Juergena Kloppa. Cierpi Premier League, futbol, zatęskni też Liverpool?

"Po prostu brakuje mi energii" - mówił Juergen Klopp. Jednak jego decyzji nie da się zamknąć w tych kilku słowach. Wpływ Niemca na futbol, Premier League i sam Liverpool jest tak ogromny, że te pozostałe miesiące spędzimy na przypominaniu wartości, które po sobie zostawia.

Juergen Klopp
Obserwuj nas w
Na zdjęciu: Juergen Klopp
  • Czy Liverpool 2.0 zostawia w wersji skończonej?
  • Czego może spodziewać się jego następca?
  • Co Premier League dała Kloppowi?
  • Jak Klopp rozwinął się w Anglii?
  • Dlaczego jego decyzja to porażka dla futbolu?

Gdzie zostawia Liverpool?

– Gdybym miał dziesięć lat mniej i dostał szasnę przejęcia tego zespołu, to rozbiłbym głową mur, by zostać tu trenerem – powiedział Juergen Klopp

Nie ma lepszego wytłumaczenia obecnej sytuacji Liverpoolu, bo to zespół, który nie jest perfekcyjny, ale ekscytuje. Podrywa z krzesła, a Niemiec wie, że po to kibice przychodzą na trybuny. W każdej formacji ma liderów, a do tego zawodników o potencjale sięgnięcia najwyższego poziomu.

Jednocześnie każdy widzi, że to nie jest drużyna perfekcyjna. To w ogóle nie jest sezon drużyn perfekcyjnych, ale jest w tej ekipie nadzieja rozwoju. Oczywiście, że ona wisi też na nadziejach, że dyspozycja Mohameda Salaha nie spadnie, a jego entuzjazm w pracy u nowego szkoleniowca – o ile będzie tego chciał – pozostanie na tym samym poziomie. Podobnie z innymi zawodnikami po tym teoretycznie najlepszym okresie ich karier.

Klopp słynie z tego, że zawodników buduje, ale i odbudowuje. Daje im drugą szansę. Wierzy w nich mocniej, niż czasem oni sami. Dla niego najlepszym transferem jest możliwość wypracowania czegoś z piłkarzem, którego już zna i ma do dyspozycji. Ten sezon też jest tego doskonałym przykładem. Chociaż Liverpool wymagał wzmocnień i odnowienia, to ścieżka do pierwszej drużyny dla wychowanków została nawet wzmocniona. Gdy przed meczem z Fulham w rewanżu półfinału Pucharu Ligi jego asystent, Pep Lijnders zauważał, że ta kooperacja jest najlepsza, to nie były czcze słowa.

Od środka obrony przez boki tej formacji, środek pola i aż do ataku – wszystkie linie mają swoich kandydatów do tego, by błysnąć. To jednocześnie bogactwo, ale i oczekiwanie wobec następnego trenera, by tego nie zaburzył. W każdym szkoleniowcu jest przekonanie, że po przejęciu dużego klubu dostanie okazję wzmocnienia składu wedle swojej wizji. 

Tylko u nas

Czy w Liverpoolu jest taka potrzeba? Nawet w przypadku mistrzostwa można się zastanowić, czy tej drużynie nie trzeba już powiewu świeżości w obronie, na prawym skrzydle, może w bramce. To następcy – dyrektor sportowy, ale i trener – będą musieli podejmować decyzje i to nie znając tak dobrze drużyny. Świeże spojrzenie może być atutem, ale i zagrożeniem. Bo Klopp mówiąc o ekscytacji wizją przejęcia takiego zespołu nie wziął pod uwagę jednego aspektu: po kim się go bierze. To też znamienne: jak rzadko od 2014 roku Niemiec sprawiał, by jego nazwisko dominowało dyskusję o Liverpoolu. „Proszę, nie opierajmy się na mnie w drugiej części sezonu”, mówił po ogłoszeniu decyzji o odejściu. Ten jeden raz może mu się to nie udać.

Dotychczasowa sukcesja – nawet jeśli odłożona na rok, który skończył się brakiem trofeum i awansu do Ligi Mistrzów – pokazuje, że plany i strzały transferowe były właściwe. To raz jeszcze warto powtórzyć: nie jest tak, że mamy do czynienia z zespołem idealnym. Ale jak wiele wartości nie do kupienia już Liverpool ma? Charakter wyrażany liczbą punktów zdobytych z pozycji przegrywającego – jest. Jakość indywidualna zmieniająca oblicze spotkań – jest. Wszechstronność i gotowość piłkarzy do poskromienia swoich ambicji w celu zwycięstwa – jest.

To autograf Kloppa na Liverpoolu. Ktokolwiek to przejmie, najważniejszym ruchem będzie utrzymanie wartości, które już zostały wtłoczone w drużynę. Mocną stroną Kloppa było to, że nie obrażał się na brak perfekcji. Alexander-Arnold nie potrafił idealnie bronić? To cały Liverpool robił krok do przodu, a prawy obrońca – w środek pola, by jeszcze lepiej wykorzystać jego atuty w rozegraniu oraz pressingu wysokim. Darwin Nunez nie jest tak skuteczny? Spokojnie, Niemiec go wdrożył tak, by dostarczał szans innym.

To nie jest drużyna, która zachowuje równowagę, kontrolę i porządek na boisku. Klopp przez lata mówił, że znakiem rozpoznawczym jego zespołów jest „chaos kontrolowany” i choć bywały mecze w których Liverpool 2.0 wdawał się w szarpaninę, to wyniki potwierdzają, iż rywale wciąż mają z tym większe problemy. Możliwe, że zachowanie tego wszystkiego stanie się dla następcy najtrudniejsze, bo współczesny świat to pościg za idealnym obrazkiem na boisku: rozstawieniem piłkarzy, przygotowaniem akcji podaniami, jakościowym wykonaniem działania na boisku. Tej obsesji Klopp nigdy się nie poddał.

Juergen Klopp
Juergen Klopp. fot. IMAGO/Peter Byrne/PA Images

Co Premier League dała Kloppowi?

Najprościej odpowiedzieć: platformę do tego, by potwierdzić, jakim jest liderem. Borussia Dortmund porwała serca i rozbudziła wyobraźnię, ale Liverpool przeniósł to na wygrane w najlepszych ligach na świecie: angielskiej i tej Mistrzów. Samo dojście do finału – rywalizacja do ostatnich sekund w Premier League z City, gra w ostatnim spotkaniu elity europejskiego futbolu – czasem bywa niedocenioną wartością w futbolu.

Klopp jednak wiedział, ile to waży. Po porażce w finale z Realem w Kijowie nie było mocniej imprezującego członka ekipy Liverpoolu od Niemca. Po przegranej w finale z Realem w Paryżu pierwszy powiedział: rezerwujcie bilety, widzimy się za rok. Niespełnienie tej obietnicy nie było równoznaczne z rozliczeniem go przez klub, ponieważ tyle w nim znaczył. „Zwykle przy takich wynikach, jakie notowaliśmy w poprzednim sezonie zwalnia się trenerów”, sam przyznał w piątek.

Można też wrócić do pierwszego meczu Liverpoolu Kloppa, by zrozumieć jego wpływ na całą ligę. Zespół dołujący, który wyglądał na mentalnie i fizycznie wyczerpany, zmęczony sam sobą przemienił szybko w maszynę do pressingu. Od tamtych 90 minut na White Hart Lane już każdy wiedział, że wychodząc na Liverpool nie będzie chwili na oddech lub myślenie. Zanim jeszcze na Wyspy przybył Guardiola, to Niemiec dał tej lidze kopa w nadprzestrzeń.

Dużo się mówi o tym, jaki jest wpływ Guardioli na futbol na Wyspach i liczba jego naśladowców jest spora. Ale nacisk na wysoki pressing to już zasługa Kloppa. Nie da się dziś mówić o Premier League bez jednej i drugiej wartości. W liczbie tytułów mistrzowskich wygrywa Hiszpan, w stopniu wpływu na wygląd rozgrywek jest remis. Najlepsi nie idą w skrajną wersję jednej z tych dwóch wizji, lecz je łączą. Dziś tempem futbolu Anglia odjeżdża reszcie świata, bo mając pieniądze łączy to z jakością nasprowadzanych piłkarzy. A niemal jednoczesny powrót Hiszpana i Niemca do klasycznych dziewiątek – lato 2022 i transfery Erlinga Haalanda oraz Darwina Nuneza – potwierdzają, że spostrzeżenia obydwu są bardzo podobne.

POLECAMY TAKŻE

Jednocześnie Premier League ułożyła Kloppa. Rywalizacja na przestrzeni dodatkowych czterech kolejek, z dodatkowym pucharem krajowym w pamięci i wciąż na polu europejskim szybko uzmysłowiła mu, że ten chaos musi być jeszcze lepiej kontrolowany. Jego Borussia akceptowała piłkarzy, którzy posiadają deficyty techniczne, ale z nadwyżką wolicjonalną. Jego Liverpool zaczął od pewnego momentu szukać piłkarzy o profilu zdecydowanie pełniejszym, by i taki stał się futbol jaki reprezentują.

On sam mówił o dwóch wersjach Liverpoolu, rozpoczynając ten sezon wskazywał, że dla niego to „rok pierwszy”, ale sami piłkarze tych różnic widzą więcej. Są one bardziej niuansowe, czasem zależne od jednostek – np. ile i kiedy grał w Liverpoolu Thiago Alcantara? – ale sprawiają, że o samym Kloppie nie można powiedzieć, że przez niemal dekadę był trenerem jednowymiarowym. Najnowsze działania z Alexandrem-Arnoldem schodzącym do środka pola tylko to potwierdzają.

Warto wrócić do początku tego eksperymentu, który okazał się przebojem, a Liverpool wypchnął na lidera tabeli. Klopp ze sztabem zrobili to w kilka dni dzielących mecze z Chelsea i z Arsenalem. Pierwsze z tych starć to nie był w ogóle jego zespół, tam były braki elementarnych aspektów, to drugie przywróciło wiarę w drużynę. Ile trzeba mieć w sobie talentu lidera, taktyka i trenera, by w tak krótkim czasie i na takim poziomie rywalizacji zdecydować się na taki ruch i dokonać go z takimi efektami? Możliwe, że odpowiedzi na to pytanie najbardziej boją się teraz fani Liverpoolu, nerwowo czekając na ogłoszenie następcy Kloppa. Bez tych atrybutów trudno wyobrazić sobie, że nowy trener zagwarantuje sobie tak długie przetrwanie.

Juergen Klopp i Josep Guardiola
Juergen Klopp i Josep Guardiola. fot. IMAGO/Lynne Cameron/Sportimage

Czy futbol zawiódł Kloppa?

Koniec końców, jego odejście to też symbol tego, jak przyspieszył futbol. Na boisku ta rosnąca prędkość bywała przez kolejne drużyny Niemca tonowana w celu lepszej kontroli, nawet jeśli obecna wersja Liverpoolu wciąż posiada narzędzia, by wrzucić swoich rywali na karuzelę. Jednak w wywiadzie w którym ogłosił swoją decyzję menedżer The Reds powiedział wprost: to świat futbolu jest za szybki dla menedżerów.

Nie będzie już Sir Aleksa Fergusona, nie będzie Arsene’a Wengera, nie będzie aspirującego do grona „ponadczasowych” trenerów Juergena Kloppa. To nie umniejsza jego osiągnięciom w Liverpoolu, wyłącznie wskazuje na trend. Jeśli nie uda się otoczyć nawet tak dominującej postaci gronem odpowiednich ludzi tempo pracy wykończy każdego. Nawet jednoosobową elektrownię, która rozgrzała, rozpromieniła, napędziła całe miasto (lub jego czerwoną część).

To nie treningi, nie selekcja, nie mecze wycieńczają najbardziej, lecz wszystko to, co służy „procesowi” lub sprowadza się do tego, by co trzy dni mieć ułatwione zadanie i głowę wolną od wszystkich problemów. Gdy w piątek Klopp usiadł przed kamerą w szarym swetrze, to zdaniem większości wyglądał na wyczerpanego. Jego wyznanie pozostaje odosobnionym w środowisku, które swoje słabości skrywa, a nie tak światu eksponuje. „Moja rola jest całkiem dominująca” – przyznawał.

Zanim Pep Guardiola przejął Manchester City, to sam klub zmienił się na tyle, by stworzyć mu jak najbardziej komfortowe warunki. Hiszpan nawet nie musi wiedzieć o wszystkim, co u mistrzów Anglii, zdobywców Ligi Mistrzów się dzieje – wystarczy, że ma ludzi, którym bezgranicznie ufa, że podejmą decyzje w najlepszym interesie jego i drużyny. Dlatego jego bateria wyczerpuje się dłużej, choć wraz z Kloppem uchodzą za trenerów najbardziej żyjących meczami. Guardioli zdarza się, że pada na ziemię, wbiega na boisko i tłumaczy piłkarzom taktykę. Klopp sprintem biega wzdłuż linii, skacze do sędziów, zresztą tak złapał w poprzednim roku kontuzję.

Mural poświęcony Juergenowi Kloppowi
Mural poświęcony Juergenowi Kloppwi. fot. IMAGO/Peter Byrne/PA Images

Jednak za zaplecze odpowiadał sam, zwłaszcza po odejściach kluczowych ludzi. Czy tu leży prawdziwe ograniczenie Liverpoolu? W klubie mogli cieszyć się, że walcząc z Chelsea o środkowych pomocników Brighton i Southampton zostali przelicytowani, ale z bardziej przygotowanymi piłkarzami, niż Moises Caicedo i Romeo Lavia. Jednak działanie na innym poziomie tak wymagającego rynku wymaga jeszcze więcej wysiłku, kreatywności, poszukiwania przewagi. Od mistrzostwa kraju z Anfield odchodzili ludzie, którzy w tym sensie do tytułu się przyczynili. Klopp zaczął otaczać się osobami, które znał doskonale (Joerg Schmadtke był tego przykładem), ale to nie wystarczyło, by sam zszedł z pewnych obowiązków. Może sam nie mógł odpuścić, może nie było mu to dane.

Gdy pod koniec kwietnia 2022 roku podpisywano nowy, wieloletni kontrakt z Kloppem to ze strony Fenway Group Sports poszło zapewnienie, że „ludzie są najważniejsi”, że komfort pracy Niemca wzrośnie, nie spadnie. Nie można powiedzieć, by Liverpool w tym zawiódł – zbyt wiele kwestii mogło wpłynąć na taki stan rzeczy – lecz ogłoszenie decyzji o odejściu legendy przed upływem ledwie dwóch lat jest w jakimś sensie porażką. Nie tylko klubu, lecz całego futbolu – nawet jeśli Klopp wróci, nawet jeśli znika tylko na moment.

Komentarze