Manchester City udanie zrehabilitował się za derbową porażkę i pokonał Southampton 5:2 na Etihad Stadium. Wynik jest imponujący, ale trochę mylący, ponieważ Święci mieli swoje sytuacje strzeleckie. Popełnili jednak zbyt dużo błędów w obronie i zasłużenie przegrali z Obywatelami, którzy mają 14 punktów przewagi nad drugim w tabeli Manchesterem United. W drużynie gości całe spotkanie rozegrał Jan Bednarek.
Najciekawszym środowym wydarzeniem miały być rewanżowe mecze w 1/8 finału Ligi Mistrzów. Wcześniej jednak uwaga fanów futbolu zwrócona była na Etihad Stadium, gdzie Manchester City chciał wrócić na zwycięską passę po przegranych derbach z Czerwonymi Diabłami. W rozgrywanym awansem spotkaniu 33. kolejki Premier league, rywalem zespołu Pepa Guardioli było będące w słabej formie Southampton.
Mistrzowska odpowiedź
Początek tego spotkania mógł zaskoczyć nawet uważnych obserwatorów Premier League. Southampton przejęło bowiem inicjatywę i zdominowało posiadanie piłki. Święci kilkukrotnie zagościli na połowie rywali, ale nie potrafili nawet oddać strzału. Podopiecznym Ralpha Hasenhuttla zabrakło odwagi oraz umiejętności.
Dopiero po pewnym czasie Manchester City zaczął grać tak, jak nas do tego przyzwyczaił. Dzięki temu w 15. minucie na tablicy wskazującej wynik było 1:0. Akcję zainicjował Ruben Dias, który długim podaniem na lewą stronę boiska uruchomił Oleksandra Zinchenkę. Ukrainiec podał do Phila Fodena, a ten oddał strzał oddał strzał, chociaż Alex McCarthy zdołał odbić futbolówkę. Zrobił to jednak tak, że znakomitą okazję na dobitkę miał Kevin De Bruyne. Belg z bliskiej odległości trafił do pustej siatki.
Kapitan dał sygnał do ataku
Southampton musiało wziąć się w garść i zacząć lepiej grać. Tak też się stało. W 23. minucie Nathan Redmond przechytrzył rywali, wypracował sobie miejsce do oddania strzału i przymierzył w prawy dolny róg bramki. Być może piłka opuściłaby boisko, ale Ederson wolał nie ryzykować i po jego interwencji oponent wykonywał rzut rożny, który miał duże znaczenie dla przebiegu meczu. Aymeric Laporte sfaulował Jannika Vestergaarda i sędzia Jonathan Moss wskazał na wapno. Odpowiedzialność na siebie wziął James Ward-Prowse, co okazało się świetną decyzją. Kapitan Świętych uderzył piłkę w sam środek bramki i doprowadził do remisu. Dziesięć minut później mógł mieć na swoim koncie już dwa gole, ale brazylijski goalkeeper nie dał się pokonać po mocny strzale z dystansu.
Algierski magik czarował na Etihad
Wydawało się, że Southampton jest na dobrej drodze, aby objąć prowadzenie, ale wtedy wydarzyło się coś, czego nikt nie mógł przewidzieć. Będący blisko własnego pola karnego Che Adams chciał przerzucić piłkę na drugą stronę boiska. Zrobił to jednak fatalnie, ponieważ zagrał wprost do Riyada Mahreza. Algierczyk opanował futbolówkę, zszedł do środka i przymierzył kapitalnie w kierunku lewego słupka.
Na zegarku arbitra widniał już doliczony czas gry, ale Obywatele chcieli strzelić kolejnego gola i dopięli swego. Po podaniu De Bruyne, Mahrez wykonał serię zwodów i oddał niesygnalizowane uderzenie w lewy róg bramki. Piłka odbiła się od słupka, dzięki czemu trafiła do Ilkaya Gundogana, który wpisał się na listę strzelców.
Obustronne błędy defensywy
Manchester City nie chciał, aby powtórzył się scenariusz z pierwszej połowy i od razu przeważał zdecydowanie w posiadaniu piłki oraz liczbie oddanych strzałów. Gospodarze mieli komfortowy wynik i w rezultacie przeprowadzali akcje ofensywne z dużą swobodą.
Dziesięć minut po wznowieniu gry na tablicy wskazującej wynik widniał rezultat 4:1. Tym razem kłopoty swoim kolegom sprawił Mohammed Salisu, który popełnił błąd w rozegraniu piłki, co wykorzystali Obywatele. Foden podał do Mahreza, a ten przedryblował rywali, obrócił się z futbolówką i strzelił świetnie w lewy róg bramki.
Chwilę później byliśmy już w szesnastce City, gdzie źle zachował się jeden z obrońców, który doprowadził do straty piłki. Southampton wykazało się czujnością i skarciło oponenta za błąd. Swoje winy odkupił Adams, który pokonał bramkarza po strzale w kierunku prawego słupka.
W 59. minucie gracze Pepa Guardioli znów wygrywali różnicą trzech trafień. Foden umiejętnie zastawił się placami do bramki i odegrał do De Bruyne, który założył siatkę Janowi Bednarkowi, a następnie przymierzył świetnie w prawy róg bramki. Jak się ostatecznie okazało, było to ostatnie trafienie w tym świetnym meczu. Zobaczyliśmy aż siedem goli oraz ofensywne nastawienie ze strony obu ekip. Z kompletu punktów cieszył się zasłużenie wicemistrz Anglii.
W następnej kolejce Manchester City zagra w Londynie z Fulham. Natomiast Southampton podejmie u siebie Brighton.
Pełna kontrola City, w tym meczu udowodnili, że porażka w poprzednim meczu to wypadek przy pracy, paradoksalnie moze to podziałać pozytywnie, bo zeszło ciśnienie bicia rekordu, teraz będzie potrzebna koncentracja na kluczowe mecze sezonu w CL, mistrzostwo PL to kwestia kilku następnych spotkań.
Niepodyktowany karny za faul bramkarza na Fodenie, to jedna z najdziwniejszych decyzji VARu jakie widzialem…
Dokładnie Pietrek. Wręcz dali komunikat innym piłkarzom, że nie warto być fair, tylko najlepiej przy jakimkolwiek kontakcie od razu rzucić się aktorsko na murawę.
Sytuacja z rzutem karnym to jest jakieś nieporozumienie, co to miało być? Myślałem, że od ręki Pietersa w meczu Burnley vs Arsenal nic mnie nie zaskoczy. Sędziowie jednak szybko wyprowadzili mnie z błędu. Sędzowie są bezkarni? Tzn. Czy nie odnoszą żadnych konsekwencji swoich zenujacych dezycji? Ktoś się orientuje w temacie? Ręce mi opadają..