Drugiej porażki w tym sezonie doznał w środowy wieczór Liverpool. The Reds tym razem na własne życzenie przegrali na wyjeździe 1:2 z Arsenalem.
Liverpool był bliski objęcia prowadzenia już w 12. minucie. Fatalny błąd popełnił wówczas bramkarz Arsenalu, który wybijając piłkę trafił prosto w Roberto Firmino. Na szczęście dla Emiliano Martineza, futbolówka następnie odbiła się od słupka.
Osiem minut później podopieczni Jürgen Kloppa zaskoczyli defensywę Kanonierów. Piłkę z lewej strony pola karnego na jego środek zagrał Andy Robertson, a do siatki z około ośmiu metrów trafił zupełnie niepilnowany Sadio Mane. Sytuacja ta nie podłamała jednak gospodarzy, choć w pierwszych dwóch kwadransach byli zepchnięci do głębokiej defensywy.
Fatalny błędy Liverpoolu
W 32. minucie Arsenal doprowadził do wyrównania. Piłkę po złym podaniu Virgila van Dijka do bramkarza przejął Alexandre Lacazette i po minięciu Alissona trafił do pustej bramki. Nie był to jednak koniec kłopotów i kiksów Liverpoolu w pierwszej połowie.
W 44. minucie Lacazette po raz kolejny uprzedził rywala, tym razem po złym zagraniu Alissona, a następnie zagrał do ustawionego w polu karnym Reissa Nelsona. Ten pewnym uderzeniem wyprowadził podopiecznych Mikela Artety na prowadzenie.
Strzelecka niemoc The Reds
Kilka minut po przerwie drugiego gola dla Liverpoolu mógł zdobyć Mohamed Salah, ale jego uderzenie z siedmiu metrów świetnie wybronił Martinez. W kolejnych minutach na boisku dominowali goście, ale nie potrafili znaleźć sposobu na defensywę rywali.
Do sytuacji strzeleckich w drugiej połowie dochodzili Van Dijk, Salah i Mane, ale piłka po ich strzałach nie znajdowała drogi do bramki. Ostatecznie wynik 2:1 utrzymał się do końca spotkania.
Arsenal dzięki tej wygranej pozostaje w grze o jedno z miejsc premiowanych występami w europejskich pucharach. Do szóstego obecnie Wolverhamptonu Kanonierzy tracą trzy punkty.
Komentarze