Chciał być jak Henry. Teraz może pokonać Lewandowskiego

Sebastien Haller
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Sebastien Haller

Robertowi Lewandowskiemu nie będzie łatwo zdobyć kolejnej korony króla strzelców Ligi Mistrzów, nawet jeśli Bayern Monachium zajdzie daleko w fazie pucharowej. Jednym golem wyprzedza go snajper Ajaksu Amsterdam, Sebastien Haller, który ma apetyt na to, by już w tę środę poprawić swój dorobek strzelecki. Od dziecka wzorował się na Thierrym Henrym, choć rodzice woleli, by zamiast piłki uprawiał judo.

  • Sebastien Haller zdobył w fazie grupowej Ligi Mistrzów 10 goli. Wyprzedza jednym trafieniem Roberta Lewandowskiego.
  • Reprezentant Wybrzeża Kości Słoniowej zachwyca w barwach Ajaksu Amsterdam. Teraz celuje w koronę króla strzelców LM.
  • Haller może poprawić swój dorobek strzelecki w środowym meczu 1/8 finału LM przeciwko Benfice w Lizbonie.

Ajax odmienił jego życie

– On jest bardziej utalentowany i wszechstronny, niż na pierwszy rzut oka wygląda. Nie chcę porównywać go do Zlatana Ibrahimovicia, ale faktem jest, że jest równie wysoki i ma te same atletyczne umiejętności – powiedział jego dawny kolega z Utrechtu, Ruud Boymans.

Kariera 27-letniego napastnika rozkręcała się powoli. Choć mając 18 lat mówiono o tym, że jest jednym z najzdolniejszych graczy we Francji, nigdy nie podbił Ligue 1. Pierwsze lata dorosłej kariery spędził w drugoligowym Auxerre, ale w 50 meczach zdobył tylko 6 goli. Lepiej wiodło mu się w Holandii, gdzie w 2015 roku wzmocnił drużynę Utrechtu. Zarówno w tym klubie, jak i później w Eintrachcie spisywał się obiecująco. Późniejszy transfer do angielskiego West Hamu okazał się jednak katastrofą. Haller nie odnalazł się na angielskich boiskach i w ciągu dwuletniego pobytu zdobył zaledwie 10 goli.

Wydawało się wówczas, że napastnik ten popadnie w przeciętność i nigdy nie zrobi kariery, jaką w młodości mu wróżono. Wszystko zmieniło się, gdy w trakcie sezonu 2020/2021 wzmocnił drużynę Ajaksu Amsterdam. Haller nie trafiłby tam, gdyby nie jego dawny trener z Utrechtu, Erik ten Hag. Przekonał działaczy swojego klubu, że warto wyłożyć na tego snajpera aż 22,5 mln euro – pomimo tego, że w Anglii wyraźnie rozczarowywał.

Haller szybko odwdzięczył się z zaufanie i już w swoim pierwszym meczu w Lidze Mistrzów zdobył aż cztery gole. Nie był to jednorazowy wystrzał, bo w całej fazie grupowej tych rozgrywek trafił do siatki aż dziesięciokrotnie. Reprezentant Wybrzeża Kości Słoniowej jest liderem klasyfikacji strzelców i wyprzedza jednym trafieniem samego Roberta Lewandowskiego.

Prawdę mówiąc, nie jestem zaskoczony. Wiedziałem już wcześniej jaki drzemie w nim potencjał – mówił w rozmowie z UEFA Niko Kovac, dawny trener Hallera w Eintrachcie. Szkoleniowiec przypomniał dziennikarzom, że grając w Bundeslidze napastnik ten popisał się w meczu ze Stuttgartem golem przewrotką. Trafienie to wybrano najlepszym w całym sezonie niemieckiej ekstraklasy.

Zobacz także: typy na mecz Benfica – Ajax

Haller następcą Lewandowskiego?

Sam trener Erik ten Hag ma prawo odczuwać wielką satysfakcję. – On strzela praktycznie co mecz. Odkąd przybył do nas w styczniu 2021 roku z West Hamu jego statystyki są fenomenalne. Dobrze mieć go w zespole – przyznał. W kuluarach mówi się, że chrapkę na Iworyjczyka mają najwięksi na kontynencie. W niemieckiej prasie pojawiły się niedawno doniesienia, jakoby o pozyskaniu Hallera myślał nawet Bayern Monachium. Bawarczycy widzą w nim materiał na następcę Roberta Lewandowskiego. Co ten Hag uważa o tych spekulacjach? – Nie jestem zaskoczony, że Sebastienem interesują się najlepsze kluby. Powiem tylko jedno: on będzie kosztować mnóstwo pieniędzy – odparł.

Niewiele jednak brakowało, a życie snajpera Ajaksu potoczyłoby się zupełnie inaczej. Haller wychował się w Ris-Orangis w biednych przedmieściach Paryża. Jego matka pochodzi z Wybrzeża Kości Słoniowej, z kolei ojciec jest Francuzem. Rodzice namawiali go, by zamiast gry w piłkę uprawiał profesjonalnie judo. Ostatecznie Sebastien postawił na swoim.

Będąc małym chłopcem wiedział jedno: chciał zostać napastnikiem. Wzorem do naśladowania był dla niego Thierry Henry. Haller biegał po boisku z koszulką z jego numerem z Arsenalu. Drugim graczem, którego naśladował był Didier Drogba. – Zawsze miałem jednak jeden problem. Nie byłem tak szybki jak oni. Niestety mama, rodząc mnie, tej umiejętności mi nie dała – śmiał się w wywiadzie dla Guardiana.

Dzieciństwo nauczyło go pokory. – Wywodzę się z wielokulturowej dzielnicy. Ulica nauczyła mnie jednego: zawsze bądź pozytywnie nastawiony i nie narzekaj – mówił. Haller wiele zawdzięcza swoim rodzicom. W wywiadzie wspominał, że ojciec wstawał wczesnym rankiem, by zabierać go na każdy trening. Nie wszyscy trenerzy i skauci patrzyli na Hallera z entuzjazmem. Wydawał się zbyt wysoki jak na swój wiek. Uważano, że mógłby sprawdzić się w innych sportach. Były jednak osoby, które dostrzegły jego nieprzeciętne umiejętności. Jedną z nich był dawny piłkarz, a potem skaut Utrechtu, Didier Martel.

Na boisku się nie uśmiecha

Haller sam przyznał, że niełatwe dzieciństwo pozwoliło mu przetrwać trudny okres w West Hamie United, gdzie nie grał regularnie, a jeśli już występował, to nie strzelał goli. – Drużyna piłkarska jest niczym puzzle. Kawałki muszą do siebie pasować. W West Hamie nie potrafiłem się odnaleźć, nie ważne jak bardzo próbowałem. Nie winię jednak o to menedżera Davida Moyesa – powiedział.

Gdy Haller przenosił się do Amsterdamu nie brakowało głosów, że rezygnuje z najlepszej ligi świata i wykonuje krok w tył. Sam napastnik miał jednak zupełnie inną perspektywę. – Patrzę na wszystko długoplanowo i nie interesuje mnie to, co myślą ludzie. Chcę przede wszystkim cieszyć się życiem i grą w piłkę. Strzelam dużo bramek, gram w Lidze Mistrzów i czuję się dobrze w mojej drużynie. To była dobra decyzja – podkreślił Haller.

27-latkowi układa się też w życiu prywatnym, gdyż ma żonę i trójkę dzieci. Niektórzy pytają go dlaczego na boisku nigdy się nie uśmiecha, nawet wtedy, gdy strzela gole. – Zapytajcie kogokolwiek. W życiu codziennym lubię się śmiać i żartować. Na placu gry nic nie może jednak mnie rozpraszać. To dlatego zachowuję kamienną twarz – wyjaśnił.

Haller na każdym kroku podkreśla swój perfekcjonizm. Inny zawodnicy na jego miejscu, po zdobyciu dziesięciu bramek w fazie grupowej Ligi Mistrzów, mogliby spocząć na laurach. Ale nie on. – Wciąż w głowie siedzą mi sytuacje strzeleckie, jakie zmarnowałem. Przeciwko Besiktasowi miałem trzy świetne okazje. Nie myślę więc: o rany, strzeliłem 10 goli. Zamiast tego zastanawiam się dlaczego na moim koncie nie ma ich 13, 14 czy 15 – dodał.

Ajax wygrał komplet sześciu meczów w fazie grupowej i będzie faworytem rywalizacji w 1/8 finału Ligi Mistrzów przeciwko Benfice. Pierwszy mecz odbędzie się w tę środę w Portugalii. Jeśli Haller znów trafi do siatki, nie tylko przybliży swój zespół do ćwierćfinału. Ucieknie też w klasyfikacji najlepszych napastników Robertowi Lewandowskiemu. Droga do korony strzelców stoi przed nim otworem.

Czytaj także: Zegar napastnikom czasu już nie liczy

Komentarze