Real odpalił po przerwie, pewne zwycięstwo na Santiago Bernabeu

Vinicius Junior i Karim Benzema
Obserwuj nas w
fot. PressFocus Na zdjęciu: Vinicius Junior i Karim Benzema

Real Madryt nie mógł napocząć Valencii w pierwszej połowie, ale po zmianie stron zaprezentował swoją siłę. Królewscy pokonali na własnym terenie Valencię 2-0 po trafieniach Marco Asensio i Viniciusa Juniora.

  • Real pokonał Valencię 2-0
  • Bramki zdobywali Marco Asensio i Vinicius Junior
  • Strata Królewskich do FC Barcelony wynosi pięć punktów

Real triumfuje na Santiago Bernabeu

Real Madryt nie może po mundialu wrócić do optymalnej dyspozycji. Mistrzowie Hiszpanii tracą coraz większy dystans do FC Barcelony, która ma duże szanse na zdobycie krajowego tytułu. W czwartek Królewscy podejmowali na Santiago Bernabeu Valencię i byli na “musiku”, bowiem “Duma Katalonii” po raz kolejny zdobyła komplet punktów.

Ekipa Carlo Ancelottiego dominowała nad rywalem od pierwszych minut. Swoje okazje strzeleckie marnowali Vinicius Junior czy Karim Benzema. Bardzo dobrze w bramce “Nietoperzy” spisywał się natomiast Giorgi Mamardaszwili, który mógł skapitulować tuż przed przerwą. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłkę do siatki głową trafił Antonio Rudiger. Arbiter początkowo uznał gola, lecz po analizie VAR dopatrzył się faulu Benzemy i zakończył pierwszą połowę z wynikiem bezbramkowym.

Po zmianie stron Real wreszcie dopiął swego. Ogromne słowa uznania należą się Marco Asensio, który posłał przepiękną bombę zza pola karnego. W 54. minucie na tablicy wyników widniało już dwubramkowe prowadzenie gospodarzy. Tym razem na indywidualny rajd zdecydował się Vinicius Junior i bardzo spokojnym strzałem po ziemi wpakował futbolówkę do siatki.

Valencia nie miała tego dnia argumentów, aby walczyć na Santiago Bernabeu o korzystny wynik. Jej sytuacja pogorszyła się w 72. minucie, kiedy to po brutalnym faulu na Viniciusie z boiska wyleciał Gabriel Paulista. Do ostatniego gwizdka arbitra Królewscy próbowali strzelić trzecią bramkę, lecz ich celowniki były zbyt rozregulowane.

Komentarze