Atletico w Lidze Mistrzów, pożegnanie Levante – coraz więcej rozstrzygnięć w La Lidze

Vinicius
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Vinicius

36. kolejka przyniosła dwa rozstrzygnięcia. To niewiele, choć owe rozstrzygnięcia mają duże znaczenie. Atletico zapewniło sobie ciągłość w Lidze Mistrzów, która pozwoli jej utrzymać wszystkie gwiazdy, zaś niesamowity Real Madryt “spuścił” do Segunda Division zespół, za którym wielu z kibiców (w tym ja) będą szczerze tęsknić.

  • Po 36 kolejce powinniśmy już wiedzieć niemal wszystko odnośnie europejskich pucharów czy degradacji z La Ligi
  • Do tego jednak nie doszło, ale ta seria gier przyniosła dwa rozstrzygnięcia: Atletico przyklepało grę w Lidze Mistrzów, a huragan Carlo zmiótł Levante do drugiej ligi
  • Wciąż toczy się walka o cztery miejsca gwarantujące grę w Europie, a pięć zespołów wciąż ma nadzieję na uniknięcie degradacji

“Chcieli pięciu kwalifikacji, a dziś wywalczyliśmy dziesiątą”

Gdy Atletico przyjmowało cztery gole od Barcelony, a tydzień później przegrało z Levante (dla którego było to drugie zwycięstwo w sezonie), Atletico nie tylko nie było pewniakiem do gry w Lidze Mistrzów. Biorąc pod uwagę ówczesną formę Realu Betis i Barcelony, a także stabilność Realu Madryt i Sevilli, ich miejsce w czołowej czwórce na koniec sezonu można by nawet uznać za niespodziankę.

Ale Diego Simeone wziął drużynę w garść. Z przodu – aż do odniesienia kontuzji – brylował Joao Felix, później pałeczkę przejął choćby Matheus Cunha. Poprawił, katastrofalną wcześniej, grę w obronie, co w efekcie dało równą walkę z Manchesterem City i efektowny finisz w La Lidze. Ostatni mecz z Elche nie pozostawił złudzeń w kwestii tego, kto zasłużył na Ligę Mistrzów. Rojiblancos bawili się na boisku, wygrali 2:0, a sam Correa mógł dołożyć kolejne dwa gole. Ta kwalifikacja ma wielką wagę. AS wyliczył, że waży konkretnie 70 milionów euro. Gdyby zabrakło elitarnych rozgrywek, klub musiałby rozważyć sprzedać co najmniej jednej ze swoich gwiazd – a niewykluczone, że odejść chciałoby znacznie więcej. Jak to mówią, wszystko dobre, co się dobrze kończy.

Kiedy trafiłem do Atletico, powiedzieli, że potrzebują czterech czy pięciu kwalifikacji do Ligi Mistrzów z rzędu. Dziś mamy już dziesięć – powiedział “Cholo” z uśmiechem.

Swoją drogą, to starcie z Elche było piękną klamrą kariery Simeone w Madrycie. Był to dla Argentyńczyka 400. mecz w La Lidze. Wygrał aż 70% (244) z nich, osiągając średnią 2,1 punktu na mecz. Tak się buduje giganta.

Real pokazał Levante różnicę, co za występy Modricia i Viniciusa!

Real Madryt potraktował starcie z Levante jako próbę przed finałem Ligi Mistrzów. Tym razem rotacji było niewiele, a Królewscy w pierwszej połowie wyglądali, jakby Carlo Ancelotti rozpoczął i zamknął odprawę słowami: zabawcie się. Patrząc z perspektywy fana Granotas, to spotkanie było torturą. Z perspektywy kibica Królewskich lub entuzjasty dobrego futbolu, gospodarze zagrali prawdziwy koncert.

Modrić w samej pierwszej połowie zanotował hat-trick asyst (co nie udało się nikomu w tym sezonie), a w drugiej połowie prawdziwego hat-tricka skompletował Vinicius. Brazylijczyk po zmianie stron wszedł na niesamowity poziom, dołożył dwa gole do pierwszego sprzed przerwy i mógł cieszyć się z premierowej piłki, jaką mógł zabrać do domu. Tak, wcześniej pisałem o klamrze w kontekście Atletico, ale czy tu również nie dostrzegacie niemal filmowego zamknięcia? Vinicius wchodził w ten sezon jako nieskuteczny, nieopierzony małolat. Kończy jako jeden z najlepszych skrzydłowych na świecie, gracz z największą liczbą goli i asyst w kategorii U21. Kończy, wreszcie, z pierwszym hat-trickiem w seniorskiej karierze.

A Levante? Cóż, Królewscy ewidentnie pokazali im miejsce w szeregu. Ale mi – i tysiącom innych kibiców – będzie Żab brakować. I to brakować bardziej niż jakiegokolwiek innego spadkowicza w ostatnich latach. Ekipa z Walencji zawsze grała z otwartą przyłbicą, a w ciągu ostatnich pięciu lat napisała parę pięknych historii w La Lidze, by wspomnieć tylko szalony mecz z Barceloną, który zakończył się wynikiem 5:4 i zakończył jednocześnie marzenia Blaugrany o przejściu sezonu bez porażki. Będziemy tęsknić, Granotas.

Cztery miejsca w Europie do wzięcia, spadek do uniknięcia – czego jeszcze nie wiemy?

Jeśli chodzi o szczyt tabeli, pozostało kilka rozstrzygnięć do ustalenia. Barcelona z Atletico wciąż walczą o wicemistrzostwo i udział w Superpucharze Hiszpanii, ale Katalończykom wystarczy punkt w dwóch meczach, by osiągnąć cel. Z kolei batalia o ostatnie wolne miejsce w Lidze Mistrzów to korespondencyjne Gran Derbi. Betis zwycięstwem dał sygnał do walki, ale choć Sevilla zremisowała trzy ostatnie starcia, wciąż ma wielką przewagę. Los Nervionenses mają o pięć punktów więcej niż ich rywal zza miedzy. Verdiblancos nie mają jednak prawa do paniki. Triumf w Pucharze Króla i tak zagwarantował im już grę w Lidze Europy. O drugie wolne miejsce w tych rozgrywkach wciąż walczą Real Sociedad z Villarrealem. Na dwie kolejki przed końcem Txuri-urdin mają przewagę trzech oczek. Teoretycznie wciąż o pucharach marzyć może też Athletic. By zagrać w Lidze Konferencji Baskowie musieliby jednak nadrobić stratę czterech punktów do Żółtej Łodzi Podwodnej.

Pięć ekip walczy też o niepodzielenie losów Levante. W najlepszej sytuacji znajduje się Getafe, które potrzebuje do tego zaledwie punktu. Dobra forma każe wierzyć też w powodzenie misji w wykonaniu Granady. Trudniejsze jest zaś położenie Deportivo Alaves, Mallorki czy Cadizu. Zespół z Kadyksu wciąż pozostaje nad kreską, ale w następnej kolejce czeka go starcie z Realem Madryt.

Całość tekstu znajduje się na Primeradivision.pl. Tam wybrano dodatkowo Partidazo, evento, jugador oraz golazo minionej kolejki. Sprawdź aktualną tabelę La Liga.

Komentarze