La Liga. Rewolwerowcy rozpoczęli swój pojedynek

Robert Lewandowski
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Robert Lewandowski

Karim Benzema odpowiedział dubletem w końcówce starcia z Espanyolem na dwa gole Roberta Lewandowskiego przeciwko Realowi Valladolid. Choć Francuz wciąż szuka najlepszej formy, wyczekiwany pojedynek snajperów rozpoczął się planowo – na samym starcie sezonu.

  • Robert Lewandowski ponownie został zawodnikiem meczu, tym razem rozbijając Real Valladolid
  • Kilka godzin później dublet w końcówce trudnego starcia z Espanyolem zanotował też Karim Benzema
  • Wyścig dwóch czołowych napastników ostatnich lat to coś, co napędza rywalizację w La Lidze. I coś, czego brakowało w ostatnich czterech sezonach

“Co tam, chłopaki, dopiero 7:0, gracie dalej?”

Trudno wyciągać liczne, daleko idące wnioski, po meczu Barcelony z Realem Valladolid. Mówiąc dosadniej, Pucelanos zmiażdżyła presja gry przy wypełnionym niemal po brzegi Camp Nou. Gracze trenera Pachety z rzadka opuszczali swoją połowę, choć Marc-Andre ter Stegen ostatecznie (znowu!) miał jedną okazję, by się popisać. Od pierwszego gwizdka było widać, kto zamierza tego dnia grać na fortepianie, a kto tej grze będzie się jedynie przyglądał.

Odwracając jednak stronę medalu, gra się zawsze tak, jak pozwala przeciwnik. A Barcelona tego dnia nie pozwoliła Realowi Valladolid niemalże na nic. Z miejsca tłamsiła akcje zaczepne rywali w zarodku, w czym przodował debiutujący Jules Kounde. W ataku zaś prawdziwy koncert rozegrali Raphinha i Dembele, raz za razem obsługując kolegów – w tym Roberta Lewandowskiego.

A Polak udowadnia, że mógł być brakującym elementem ekipy Xaviego. Nie tylko strzelił dwa piękne gole, których wykończenia w podobny sposób nie podjęłaby się lwia część napastników. Dał Blaugranie pewność, że w polu karnym zawsze znajduje się drapieżnik, gotowy do zrobienia krzywdy rywalowi. Dodajmy do tego nieustanne mentorowanie młodych gwiazd, świetną grę z rywalem na plecach i skuteczność, a otrzymamy napastnika idealnego. A warto przecież pamiętać, że Lewy spokojnie mógł ten mecz skończyć z trzema czy czterema golami!

Nawet pół Benzemy jest w stanie zadecydować o wyniku

O ile po Lewandowskim widać, że harmonijnie zmierza ku swojej najwyższej formie, o tyle Karim Benzema na boisku nie wygląda tak, jak w fazie pucharowej ostatniej edycji Ligi Mistrzów. Francuz jeszcze jest trochę zbyt statyczny, chwilami brakuje mu odejścia, rzadziej decyduje się też na fantazyjne podania czy próby strzałów. Widać to było aż do końcówki meczu z Espanyolem. Aż do 88. minuty Papużki remisowały z mistrzami Hiszpanii, ale tylko ktoś, kto nie widział ani jednego spotkania Realu Madryt w ostatnim roku mógł spodziewać się, że taki rezultat się utrzyma. Najpierw Benzema wykorzystał fantastyczną asystę Rodrygo, a potem fakt, iż w bramce Espanyolu stanął obrońca, Leandro Cabrera. Najlepszy gracz minionego sezonu spokojnie trafił z rzutu wolnego, widząc, iż Urugwajczyk nie ustawił się właściwie.

Benzema wyglądał tego dnia przeciętnie – jak na siebie. Klasę zawodnika poznaje się jednak po tym, że nawet, gdy nie jest w najwyższej formie, jest w stanie poprowadzić zespół do zwycięstwa. I tak, jak przez dekadę doprowadził to do perfekcji Lionel Messi, tak teraz bryluje w tym aspekcie Francuz.

Czy czuję zapach nostalgii, datowany na lata 2010-2018?

Od momentu przybycia Cristiano Ronaldo do La Ligi zmienił się układ sił. Co prawda w finale Ligi Mistrzów sezonu 2008/2009 Portugalczyk mierzył się z Barceloną jeszcze jako piłkarz Manchesteru United, ale to dopiero jego przybycie do Hiszpanii nakręciło spiralę rywalizacji z Lionelem Messim. Przez osiem bitych lat dwaj giganci prowadzili korespondencyjny pojedynek. Gdy jeden zdobył dwa gole w sobotę, drugi odpowiadał hat-trickiem w niedzielę. Ich rywalizacja napędzała nie tylko samych zainteresowanych, ale i kolegów z drużyny i – ogólnie rzecz ujmując – zainteresowanie La Ligą. Przez cztery ostatnie lata brakowała takiego pojedynku gigantów. I choć w tym czasie Real wygrał Ligę Mistrzów, sama liga hiszpańska popadała w niełaskę. Teraz widać, że zainteresowanie powróciło. I to nie tylko w Polsce, gdzie cieszymy się z bramek rodaka. Cały świat spogląda na pojedynek dwóch najlepszych “dziewiątek” ostatnich lat i zastanawia się, która doprowadzi swój zespół do większych triumfów. I oby ta rywalizacja choć nawiązywała do czasów duopolu CR7-Messi, bo wpłynie to dobrze na całą hiszpańską ekstraklasę.

Całość tekstu znajduje się na Primeradivision.pl. Tam wybrano dodatkowo Partidazo, evento, jugador oraz golazo minionej kolejki. Sprawdź aktualną tabelę La Liga.

Komentarze