Iglesias bohaterem Betisu! Wstydliwa seria Getafe trwa

Borja Iglesias
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Borja Iglesias

Real Betis skromnie pokonał u siebie Getafe (1:0) po golu z rzutu karnego Borjy Iglesiasa. Gospodarze dominowali na murawie od początku spotkania, ale nie potrafili przełożyć tej dominacji na gole.

Dominacja bez konkretów

Real Betis od pierwszego gwizdka sędziego dobitnie udowadniał, który z zespołów znajduje się w wyższej formie. Gospodarze częściej byli przy piłce i jako jedyni szukali okazji do pokonania golkipera Getafe. Już w 6. minucie fatalną stratą popisał się Erick Cabaco. Piłkę przejął Loren Moron i zdołał już minąć bramkarza, ale trafił jedynie w boczną siatkę. Kilka chwil później na uderzenie z dystansu zdecydował się Andres Guardado, ale po raz kolejny dobrą interwencję zanotował David Soria. Najgorszą wiadomością z pierwszej połowy dla kibiców Verdiblancos była kontuzja Nabila Fekira, przez którą Francuz opuścił boisko.

Fatalna połówka Sofiana Chakli

Druga połowa miała jednego bohatera i odpowiadającego mu antybohatera. Na kwadrans przed końcem Sofian Chakla odwinął się dłonią w kierunku Borjy Iglesiasa, a arbiter podyktował rzut karny. Wówczas los – i fenomenalny David Soria – czuwali jeszcze nad marokańskim stoperem, bo strzał z jedenastego metra w wykonaniu Sergio Canalesa został obroniony. W końcówce jednak ten sam obrońca po raz drugi sprokurował głupiego karnego, po raz kolejny faulując Iglesiasa. Tym razem do futbolówki podszedł sam poszkodowany i zmusił Sorię do kapitulacji. W samej końcówce dwie żółte kartki obejrzał, wprowadzony z ławki, William Carvalho, ale nie miało to większego wpływu na wynik spotkania.

Choć ta statystyka brzmi sensacyjnie, był to piąty mecz z rzędu, w którym Getafe nie zdołało zdobyć bramki. Madrytczycy byli znacznie słabsi, brakowało im kreatywności, a agresję pokazywali w najgorszych możliwych fragmentach boiska, czyli zwykle we własnym polu karnym. Betis natomiast nadal jest w dobrej formie. Podopieczni Pellegriniego udowadniają, że należy się z nimi liczyć w kontekście walki o europejskie puchary.

Komentarze