Sporo emocji w Płocku. Momentami na boisku trzeszczały kości

Marcin Cebula
Obserwuj nas w
Pressfocus Na zdjęciu: Marcin Cebula

Niedzielne zmagania w ramach 6. kolejki rozpoczął pojedynek Wisły Płock z Rakowem Częstochowa. Zespół Marka Papszuna pierwszy objął prowadzenie, ale jeszcze przed przerwą do remisu doprowadzili Nafciarze. Na nudę nie mogliśmy narzekać. Ostatecznie więcej goli w tym starciu nie padło, przez co obie drużyny podzieliły się punktami 1:1.

Ofensywna gra do przerwy

Od pierwszych minut rywalizacji tempo rozgrywanych akcji było szybkie. Obie ekipy prezentowały podobny styl i momentami nie było nawet czasu odetchnąć, ponieważ przenosiliśmy się z jednego pola karnego na drugie.

Po upływie kwadransa groźniejsi w ofensywie zrobił się Raków Częstochowa. Wynikiem tego był kapitalny gol strzelony przez Marcina Cebulę. Napastnik Medalików najpierw przejął dośrodkowanie, sprytnie podbijając futbolówkę kolanem, po czym huknął z pół woleja w kierunku prawego słupka. Uderzenie było zbyt mocne, aby Kamiński miał szansę na skuteczną interwencję.

Wisła Płock próbowała szybko zareagować po utraconej bramce. Chwilę później Sekulski zmarnował doskonałą okazję na wyrównanie i z kilku metrów przestrzelił ponad poprzeczką. Szczęście uśmiechnęło się jednak do gospodarzy jeszcze przed przerwą. Damian Warchoł zgubił krycie podczas rzutu wolnego, dzięki czemu wbił piłkę głową do siatki Rakowa.

Do końca pierwszej połowy sędzia miał sporo pracy. Łącznie odnotował aż 20 fauli, ale tylko dwukrotnie sięgał po żółty kartonik.

Wyrównana walka do końca spotkania

Od momentu drugiej połowy lepiej przy piłce czuli się zawodnicy Rakowa. Ekipa z Częstochowy próbowała zaskoczyć rywala, lecz w żaden sposób nie potrafiła wykorzystać swojej przewagi.

Tymczasem Wisła Płock wolała skupić siły na zadaniach defensywnych, upatrując szans na gola poprzez stałe fragmenty gry czy kontrataki.

W tym spotkaniu niebywałej pewności siebie nabrał Marcin Cebula. Snajper gości próbował oddawać strzały niemal z każdej pozycji, ale dobra postawa Kamińskiego w bramce skutecznie udaremniała każdy groźny atak.

Nafciarze mieli nawet okazję wywalczyć komplet punktów. W końcówce Rasak trafił w poprzeczkę i na stadionie można było usłyszeć głośny jęk zawodu. Pomimo dobrej gry i ofensywnego futbolu, obie ekipy zagrały na remis.

Komentarze