Legia ma problem. 140 prób i nic. Jako jedyna w Ekstraklasie

Śledząc statystyki goli ze stałych fragmentów gry, jedno rzuca się w oczy bardzo mocno – jedyną drużyną, która w Ekstraklasie wciąż nie strzeliła bramki z rzutów rożnych jest... Legia Warszawa. To dobry powód, by przyjrzeć się tym statystykom lepiej i nieco bardziej odkryć świat stałych fragmentów gry.

Legia - widok z narożnika boiska
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Legia - widok z narożnika boiska
  • O stałych fragmentach gry mówi się, że to najprostszy element do nauczenia się, by zwiększyć szansę strzelenia bramki rywalowi
  • Postanowiliśmy przeanalizować, jak to wygląda w Ekstraklasie ze szczególnym naciskiem na rzuty rożne
  • Porozmawialiśmy także z fachowcem od stałych fragmentów gry

Legia, czyli 140 rogów i nic

Legia Warszawa ma problem z rzutami rożnymi, a liczby wyglądają naprawdę zaskakująco. W obecnym sezonie Ekstraklasy wykonała ich 79 (dane za EkstraStats.pl). Do tego 57 w europejskich pucharach oraz dwa w spotkaniu z GKS Tychy w Pucharze Polski. To daje łącznie 140 kornerów, z których nie padł ani jeden gol. Dziwi to o tyle, że przy tym samym sztabie szkoleniowym, w poprzednich rozgrywkach naszej ligi, piłkarze Legii podchodzili do narożnika 187 razy i siedmiokrotnie umieścili piłkę w siatce, co – ilościowo, nie procentowo – było drugim wynikiem w Ekstraklasie (po Jagiellonii, która zdobyła w ten sposób osiem bramek). Procentowo Legia zajęła przed rokiem piąte miejsce w lidze.

– Ile może być przypadku w tym, że drużyna wykona przykładowo 100 rzutów rożnych i nie strzeli żadnego gola? Można w ogóle mówić wtedy o przypadku? – pytam Michała Macka, trenera wyspecjalizowanego w stałych fragmentach gry, który w ostatnich latach pracował w kilku klubach Ekstraklasy i I ligi, a niedawno przez chwilę pomagał w tym elemencie reprezentacji Polski U-20.

Nie da się jednoznacznie odpowiedzieć. Przykładowo, gdy pracowałem w Arce Gdynia, mieliśmy skuteczność dochodzenia do strzałów po rzutach rożnych na bramkę na poziomie 49 proc., a cały czas czegoś brakowało. Natomiast  za czasów pracy w Koronie mieliśmy 4,07 strzałów na bramkę na mecz po stałych fragmentach gry, co stanowiło czwarty wynik w Ekraklasie. W mojej pracy zdarzał się mecz, w którym mieliśmy dwa rzuty rożne i strzelaliśmy z nich jedną bramkę, a później mieliśmy osiem i nie wpadało nic. Podstawowym czynnikiem jest wiara w to, co się robi. Jeśli raz zatrybi, to już pójdzie. To tak jak z pracą nad defensywą. Jeśli zespół straci jedną, drugą, trzecią bramkę, to w głowach piłkarzy już siedzi, że to słabo wygląda.  

POLECAMY TAKŻE

O konkretnym przykładzie Legii Michał Macek nie chce rozmawiać, bo zaznacza, że nie będąc w sztabie szkoleniowym, bardzo trudno byłoby mu rzetelnie zdiagnozować przyczynę zerowej skuteczności zespołu. Zauważa jednak, że w Polsce wciąż nie ma kultury zatrudniania fachowców od stałych fragmentów.

Czemu polskie kluby uważają, że trener od SFG jest zbędny w sztabie?

Michał Macek: – To powinno być skierowane do klubów. Mi się przypomina cytat z Waltera Zengi, któremu dziennikarz zadał kiedyś pytanie, czy jego klub, wtedy Catania, planuje kupić jeszcze jednego napastnika. Na co Zenga odpowiedział, że nie, bo ma Gianniego Vio. Gianni Vio to włoski prekursor stałych fragmentów gry, który zapewniał od dziesięciu do piętnastu bramek w sezonie. Dodatkowo trener od SFG nie dostanie czerwonej kartki, nie złapie kontuzji, za to zawsze będzie miał swoje okazje do strzelenia bramki, bo jakiego zespołu by nie prowadził, będzie miał przynajmniej te dwa rzuty rożne w ciągu meczu. Posiadanie takiego trenera to podniesienie szans na dodatkowe gole w sezonie, które mogą dać mistrzostwo lub utrzymanie. Na Zachodzie właściwie każdym klubie są takie osoby , ale na razie u nas nie ma za bardzo widoków, by skopiować te rozwiązania. 

Ile kto strzela?

W takim razie przejdźmy do liczb. Tabela pod względem strzelanych bramek z rzutów rożnych, wyglądałaby w ten sposób (źródło wszystkich danych: EkstraStats):

1. Zagłębie Lubin – 4

2. Jagiellonia Białystok, Lech Poznań, Pogoń Szczecin, Radomiak Radom – po 3

6. Cracovia, Górnik Zabrze, Raków Częstochowa, Ruch Chorzów, Śląsk Wrocław – po 2

11. Korona Kielce, ŁKS Łódź, Piast Gliwice, Puszcze Niepołomice, Stal Mielec, Warta Poznań, Widzew Łódź – po 1

18. Legia Warszawa – 0.

Rozszerzając natomiast te statystyki o wszystkie stałe fragmenty gry.

Najwięcej goli z rzutów karnych: Jagiellonia (6), Śląsk (5).

Najmniej goli z rzutów karnych: Radomiak, Cracovia (po 0).

Najwięcej goli z rzutów rożnych bezpośrednio: Jagiellonia (4), Legia (1). Żadna inna drużyna nie trafiła w ten sposób.

Najwięcej goli po rozegraniu rzutu wolnego: Widzew (4), Śląsk (3).

Liczba goli zdobytych po stałych fragmentach gry/liczba wszystkich goli (bez goli z rzutów karnych, z włączeniem goli po długim rozegraniu autu):

1. Jagiellonia 8/34

2. Widzew 5/15

3. Puszcza 5/16 (trzy po autach!)

4. Pogoń, Śląsk 5/26

6. Cracovia 4/13

7. Zagłębie 4/16

8. Radomiak 4/18

9. Lech 4/28

10. Raków 4/29

11. Piast 3/11

12. Ruch 3/13

13. Korona 3/16

14. Górnik 2/15

15. Stal 2/18

16. Legia 2/21

17. ŁKS 1/8

18. Warta 1/14

Doliczając rzuty karne okazuje się, że Piast Gliwice strzela 72,73 proc. goli wyłącznie po stałych fragmentach gry, zatem w całym sezonie tylko trzy bramki (z jedenastu) zespół Aleksandara Vukovicia zdobył z akcji.

Jak to wygląda od kuchni?

Rozmawiamy z Michałem Mackiem.

Przemysław Langier: Ile czasu potrzebuje drużyna, by trener wypracował z nią schematy rozgrywania stałych fragmentów gry?

Michał Macek (trener od stałych fragmentów gry): Wszystko zależy od mikrocyklu, jaki jest w danym okresie. Bo co innego, gdy mikrocykl trwa od soboty do soboty i daje wiele jednostek do trenowania, a co innego, gdy przychodzą takie tygodnie w pracy trenera, że jest przykładowo mecz pucharowy i jednostek jest mniej. Wszystko zależy od wizji trenera, ile on potrzebuje czasu na stałe fragmenty. Z mojego doświadczenia mogę powiedzieć, że średnio w tygodniu potrzebowałem pół godzinny dziennie, ale wchodził w to trening indywidualny i grupowy. 

Jak to wyglądało w praktyce?

W poniedziałek preferowałem analizę stałych fragmentów gry, czyli rozmowy z zawodnikami – można powiedzieć, że poświęcaliśmy czas na robotę biurową. We wtorkowych zajęciach ćwiczyliśmy dalekie wyrzuty z autów, a do tego korygowaliśmy zachowania w obronie. W środę wdrażaliśmy już stricte trening pod stałe fragmenty gry. W czwartek skupialiśmy się w defensywie pod kątem ustawienia przeciwnika i zmylenia go poprzez dokonywanie roszad plus znów dalekie wrzuty z autu. Na piątek (dzień przed meczem) zostawiałem działania ofensywne, czyli otwarcie gry, wznawianie ze środka, rzuty wolne, rożne. Dodatkowo zawodnicy dzień  przed meczem otrzymywali na grupie SFG, które były przygotowane na mecz.

Pod każdego przeciwnika są inne stałe fragmenty, bo każdy zespół inaczej się przy nich zachowuje?

To wszystko jest uzależnione od trenera prowadzącego, ale w drużynach, w których pracowałem, starałem się mieć na każdy mecz inne stałe fragmenty gry. Bo uważam, że nie ma na świecie zespołu broniącego takim samym sposobem. Oczywiście jest tak, że przykładowe zespoły A i B bronią strefą, ale przecież w tej strefie są inni zawodnicy. Przykładowo – w pierwszej strefie w jednej drużynie może stać napastnik, a w drugiej obrońca. W jednej może mieć 1,95 m wzrostu, a w drugiej 1,83 m. Każdy stały fragment gry to skrupulatna analiza przeciwnika związana ze wzrostem, systemem ustawienia, informacją, w ilu bronią, wyciągnięciem statystyk wygranych pojedynków. To tylko kilka czynników pokazujących, jak skrupulatne jest analizowanie SFG przeciwnika. Zawsze to się sprowadza do szukania błędu u rywala, albo chociaż takiego marginesu, który można wykorzystać. Zarówno w obronie, jak i ataku.

Oglądasz sobie mecze Ekstraklasy i zapewne patrzysz analitycznie na rzuty rożne. Zdarza ci się, że widzisz takie bite na aferę? Bez jakiegoś planu poza tym, by dośrodkować? Czy jednak zawsze jakiś lepszy lub gorszy plan jest?

Niektóre warianty faktycznie na moje oko są grane na aferę, ale to się też bierze z racji rozgrywanej minuty meczu. Gdy masz już po 3-4 zmiany, zawodnicy wchodzący mogą mieć problem z zapamiętaniem jakichś schematów, a także wiąże się to z wynikiem – jeżeli zespół przegrywa, to już wkraczają większe automatycmy. Ale coraz więcej zespołów ma wyraźne schematy i to cieszy. Można zaobserwować kilka zespołów w Ekstraklasie, które dobrze pracują nad tym elementem.

Gdzie szukać wiedzy?

Ja wiele czerpię z tego, że jestem na grupie z ponad dwudziestoma trenerami od stałych fragmentów gry z Europy. Wymieniamy się materiałami z całego świata. Można dzięki temu czerpać fajne inspiracje. Poza Polską ten temat jest bardzo dobrze rozwinięty. U niedawnego rywala Legii, Mydjylland, jest cały departament od stałych fragmentów, mają co najmniej czterech trenerów stricte od tego elementu. W Polsce niestety to spada najczęściej na asystentów lub nawet trenerów bramkarzy, ale gdy patrzy się na coraz ciekawsze rozwiązania, faktycznie powoli idzie to w dobrym kierunku.

Komentarze