Widzew – Korona: po kontrowersji, która kontrowersją nie była – mamy wideo

Damian Sylwestrzak - sędzia meczu Korona - Widzew
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Damian Sylwestrzak - sędzia meczu Korona - Widzew

Do tablicy wywołali mnie i moją stację Canal+Sport łódzcy kibice, ale komentarz ten dedykuję wszystkim, którzy uważają, że wraz z kolegami “ośmieszyliśmy się” nie pokazując i nie komentując kontrowersji z sobotniego meczu Widzewa w Kielcach. Choć w sumie aż ciężko to komentować, bo nie wiadomo, od którego absurdalnego zarzutu zacząć.

  • W meczu Korona – Widzew mieliśmy kontrowersje, których wyjaśnienia domagali się kibice
  • Niektóre zarzuty okazały się absurdalne
  • Pokazujemy sytuację ze spalonym Jordiego Sancheza, po którym sędzia nie uznał gola dla Widzewa

Korona – Widzew: kilka rzeczy do wyjaśnienia

Zdecydowałem się napisać te kilka słów z szacunku do Was Drodzy Kibice – i to mimo tego, że zdarza się, że w Waszych komentarzach tego szacunku właśnie dla nas i naszej pracy brakuje. Ale że jasne sytuacje rodzą przyjaciół, omówmy wszystko krok po kroku.

Najczęściej pojawiający się w Waszych komentarzach zarzut dotyczy braku największej kontrowersji kolejki w Lidze+Extra, a więc sztandarowym programie naszej stacji. Wszyscy zgodzimy się tutaj, że być tam powinna. Pisząc “wszyscy” mam też na myśli prowadzących, czyli Bartka Glenia i Krzyśka Marciniaka, ale ja – w przeciwieństwie do wielu z Was – rozumiem, że sytuacja w niedzielę była złożona i nie żadna zła wola, a zbieg wielu niekorzystnych okoliczności przesądził o tym, że Adam Lyczmański omówił zdarzenie z Kielc dopiero w poniedziałek. Ale ocena prowadzących i naszego sędziowskiego eksperta była wszystkim znana od samego początku programu, bo przecież Adam odniósł się do tego najdziwniejszego karnego jesieni już na samym początku Ligi+Extra, zaraz po przywitaniu. I to odniósł wraz z prowadzącymi bardzo bardzo stanowczo, nazywając sytuację “groteskową”.

Mój Twitter zapłonął i płonie do dziś, warto więc zacytować kilka wiadomości od kibiców. Na ich usprawiedliwienie dodam, że w większości odpuścili wulgarne słowa i personalne wycieczki oraz uogólnienia, ale po kolei:

Spalonemu, jak widać, w redakcji się przyjrzeliśmy. Adam Lyczmański nawet nie ma Twittera i nie wiedział, jak wielkie było wzburzenie kibiców. Narysował wraz z naszymi grafikami “ścianę” za pomocą Piero i była ona gotowa do emisji już w niedzielę. Nie weszła jednak do programu, a gdy brakowało czasu także w poniedziałek i musiał zrezygnować z tych oczywistych “kontrowersji” (które kontrowersjami tak naprawdę nie były, a sprawami oczywistymi!) odpuścił omawianie WŁAŚCIWEJ decyzji sędziów na wozie VAR. Widać to naprawdę wyraźnie – Jordi Sanchez wychylony jest bardziej niż obrońcy Korony

Ale były też głosy rozsądku, jak ten:

Dziękujemy i obiecujemy, że będziemy trzymać poziom. Także temu naszemu odzyskanemu jak widać po latach abonentowi, który ma takie zarzuty:

Tak na szybko: naprawdę mówimy o “lekceważeniu Widzewa” przez stację, która przygotowuje właśnie o tym klubie serial? Serio, serio? Uwierz: nie warto szukać na siłę wrogów tam, gdzie ich nie ma. 

Skoro już kwestie wzajemnego szacunku mamy omówione, pochylmy się nad tym, dlaczego kontrowersji z Kielc nie było w Lidze+Extra, bo to ciekawy przykład tak zwanej kuchni telewizyjnej, której często nie zauważacie. Żaden chyba mecz w tym sezonie nie został przedłużony o tyle minut, co poprzedzające program spotkanie Śląska z Legią, co bardzo opóźniło i skróciło program emitowany – to ważne, a pewnie wielu z Was tego nie zauważa – w Canal+ Premium. Na tej antenie na poślizg i korekty nie ma miejsca, po sporcie swoje miejsce mają filmy i seriale, na które też czekają widzowie. Dlatego program był dużo krótszy a cały jego plan, rozpisany z minutą, a często sekundową dokładnością, poszedł do kosza zanim Bartek i Krzysiek przywitali się z widzami. Zamiast pociągu pospiesznego, chłopcy, wydawca i cały zespół, musieli nagle poprowadzić superszybkiego shinkansena i dali radę: dotarli na końcową stację na czas. A że brakło im miejsca na kontrowersje? Wiedzieli, że w poniedziałkowej Ekstraklasie Po Godzinach i tak pojawi się Adam Lyczmański, by podsumować sędziowską rundę i pokazać, kogo sędziowie skrzywdzili, a komu przez swe błędy pomogli. Sztuka wyboru, ot co, decyzje podejmowane na gorące i w wirze telewizyjnej walki, a nie żaden spisek czy złośliwość. 

W Canal+ od zawsze – a pracuję tam od września 2008 roku, choć ekspertem w Lidze+ bywałem już w 2007 roku – patrzyliśmy sędziom na ręce. Może kiedyś byliśmy naiwni, ale złej woli nie było w nas nigdy. Dlatego teraz też surowo i uczciwe oceniamy to, co dzieje się na boisku. Oglądamy w domach setki clipów, tych samych, na których uczą się sędziowie, by lepiej zrozumieć wytyczne, które dostają i by zrozumieć ich punkt widzenia. Jednocześnie doskonale rozumiemy też trenerów i zawodników, których sędziowskie błędy pozbawiają czasem premii, a więc płacy, a bywa że i pracy. 

Sędziowie nie mają łatwej roboty. My po wielokrotnej analizie uważamy coś często za kontrowersję, oni muszą podjąć decyzję w sekundę lub kilka sekund. Ja często ich bronię, będąc trochę adwokatem diabła w kraju, gdzie starsi kibice do dziś żyją w przekonaniu, że każdy sędzia to oszust i drukarz a młodsi ochoczo skandują, co należy robić z PZPN nawet po decyzjach, przy których nikt normalny nie ma cienia wątpliwości, że arbiter podjął właściwą decyzję. Apeluję jednak do szacunku dla sędziów – to bardzo trudna robota. Sami ją sobie wybrali, zarabiają godnie, ale łatwo nie mają.

Wiem, że taki apel nic nie da. Kibice zawsze uważają sędziego za wroga już od momentu, gdy podrzuci monetę przed meczem i wygra losowanie drużyna przeciwna wybierając lepszą zdaniem fanów stronę boiska. Ale może następnym razem ktoś jednak da sędziemu choć kwadrans szans zanim zostanie oceniony jak sprzymierzeniec rywala. 

Po takiej decyzji, jak w Kielcach nawet ja nie mam jednak nic na obronę ani Damiana Sylwestrzaka, ani Tomasza Wajdy, który siedział na wozie VAR w tym meczu. To dla mnie niepojęte, jak można było nie cofnąć koszmarnej decyzji z boiska (nie bardzo też rozumiem jak można było ją w ogóle podjąć, ale to zupełnie inny temat).  Dlatego czekam na kary dla tych arbitrów i obiecuję, że będę śledził ten temat. Są bowiem błędy, które widać, ale które da się jakoś uzasadnić, a tu… Tu jest tylko szok.

Daleki jestem jednak od opinii, że był to błąd świadomy. Postawcie się w sytuacji arbitrów z Kielc: jesteście tak dobrzy, jak Wasz ostatni mecz. Całą zimę będziecie więc… Będziecie czuli się naprawdę źle, choć i tak przed jeszcze gorszym samopoczuciem uratowała Was interwencja Ravasa. 

Każdy sędzia chce awansować w hierarchii, a takie mecze i błędy ten awans bardzo opóźniają. Dają do myślenia, jak bramkarzowi, który przyjmując piłkę kopnął ją do własnej bramki. Naprawdę ktoś myśli, że sędziowski zespół chciał skrzywdzić drużynę z Łodzi a pomóc tej z Kielc? W dzisiejszych czasach?

Te dawne, mroczne czasy wszystkim nam mniej lub bardziej zakłóciły postrzeganie sędziów, ale ja przynajmniej dziś mam co do nich domniemanie niewinności. Także Wy w serialu “Sędziowie” (brawo Maciej Klimek, Mirek Rok i Michał Siejak!) mogliście zobaczyć, że to zupełnie inni, często młodzi ludzie, którzy z oszustem spod Wronek nie mają i nigdy nie mieli nic wspólnego. Ludzie ciężko pracujący – aż za ciężko, sędziów Ekstraklasy powinno być przynajmniej dwa razy więcej, by mieli więcej czasu na odpoczynek – którym też zdarzają się jednak błędy. Ale błędy nie wynikające ze złej woli, a niedoskonałości. Która wprawdzie powinna być karana i omawiana, ale nie powinna powodować dziwnych zarzutów o nieuczciwość.

Brakło mi w tej kolejce wypowiedzi sędziów, którzy popełnili ten koszmarny błąd. Na ich miejscu sam bym podszedł do kamery i powiedział szczerze: “Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie”. Ale to już historia, o której oni też muszą zapomnieć. Bo przecież to młodzi ludzie, którzy jeszcze wiele spotkań posędziują i wierzę, że tak koszmarnych pomyłek się ustrzegą.

A my już niebawem podczas mistrzostw świata zobaczymy, jak mylą się najlepsi z najlepszych. Bądźmy więc wyrozumiali dla siebie i dla innych – tylko tyle i aż tyle.

Żelisław Żyżyński, Canal+Sport

Komentarze

Comments 5 comments

Lewa noga obrońcy Korony dotyka linii i jest bardziej wysunięta,niż sylwetka Sancheza.Jest to zatem typowe oszustwo sędziowskie,gdzie Fryzjer jest wiecznie żywy.Chcecie popierać sędziów,to jesteście tak samo winni,jak oni.Wstyd i hańba będą już odtąd zawsze kojarzone z pzpenem i C+..

Nie, żebym się czepiał, ale linią jest krzywo wyrysowana, albo murawa źle się odznacza kolorami. Na podstawie ujęcia z tego konta kamery nie podjął bym się podejmowania weryfikacji war. Jest po prostu bez sensu. Z takiego ujęcia nic nie wynika.

Ciężko się przyznać do trzech, być może dwóch poważnych błędów na korzyść jednej drużyny. Tłumaczenie Pana Adama odnośnie faulu na Hiszpanie też do mnie nie przemawia.
Ktoś konkretnie zawalił i ma problem się do tego przyznać.

Art 11.
jakakolwiek część głowy, ciała, czy nóg znajduje się na połowie przeciwnika i jest ona bliżej linii bramkowej drużyny przeciwnej niż zarówno piłka, jak i przedostatni zawodnik drużyny przeciwnej.
Linią jest źle narysowana.