- Ponad pięć lat Frantisek Plach gra już w Polsce, mając na swoim koncie w PKO Ekstraklasie blisko 200 występów
- Doświadczony bramkarz udzielił wielowątkowego wywiadu Goal.pl, odnosząc się do tematów nie tylko dotyczących gry w Piaście i remisów. Słowak ujawnił, że zaczynał grać jako obrońca, a także opowiedział o tym, jak duży wpływ na jego grę ma trener mentalny
- 31-latek wprost też powiedział, że niedopuszczalne są dla niego sytuacje z aferami alkoholowymi, które miały miejsce w młodzieżowej reprezentacji Polski U-17 czy w reprezentacji Czech
Frantisek Plach i etap gry w Polsce
Trafił pan to Piasta Gliwice latem 2018 roku. Można powiedzieć, że wtedy życie wywróciło się panu do góry nogami?
Tak dosadnie bym tego nie ocenił. W każdym razie faktem jest, że to była duża zmiana dla mnie. Jednocześnie to było przyjemne i nowe doświadczenie.
Jak w ogóle wyglądały kulisy pana transferu. Co skłoniło pana do tego, aby dołączyć do klubu z Gliwic?
Kluczowe było duże zainteresowanie ze strony działaczy Piasta. Byłem obserwowany przez przedstawicieli klubu w kilku spotkaniach. Czułem jednocześnie, że Piast chce mnie. Gdy tylko się o tym dowiedziałem, ucieszyłem się z tego powodu, zdając sobie sprawę, że to może być szansa dla mnie.
Już w drugim sezonie pobytu w klubie wygrał pan mistrzostwo Polski. Co różni tamtego Piasta dowodzonego przez Waldemara Fornalika z tym, który dzisiaj jest zarządzany przez Aleksandara Vukovicia?
Przede wszystkim personalnie zmienił się skład. Wielu graczy z sezonu mistrzowskiego już z nami nie ma. Minęło trochę czasu i trzeba było postawić na nowe twarze. Nie chcę oceniać dzisiaj, która drużyna była lepsza czy gorsza. Nie patrzę na to w ten sposób. Moim zdaniem staramy się trzymać w klubie równy poziom. Jednocześnie nikt w Piaście nie chce rozstawać się z najmocniejszymi ogniwami w zespole.
Ekstraklasa a remisy
Nie sposób nie odnieść się do remisów w wykonaniu pana zespołu. Zaczynacie odczuwać zaniepokojenie z tego powodu?
Na nasze remisy można patrzeć z dwóch stron. Jasne, że nie wygramy i to rzuca się w oczy. Nie ponosimy jednak też porażek i to jest pocieszające. Za sobą mamy wiele spotkań, w których nie tylko mogliśmy, ale powinniśmy wygrywać. Finalnie jednak konkretne mecze remisowaliśmy. Nie mogę jednak powiedzieć, że z tego powodu czuję jakieś zdenerwowanie. Nic z tych rzeczy. To raczej coś nowego, bo nie pamiętam czy doświadczyłem wcześniej czegoś podobnego.
Podchodzicie do tego tylko na poważnie w szatni czy jednak są żarty z takich wyników?
Staramy się profesjonalnie podchodzić do tematu i nie żartujemy z tego. Raczej koncentrujemy się na tym, aby wyciągnąć wnioski z naszej gry i poprawić się w kolejnym spotkaniu. Ogólnie to nie jest tak, że my chcemy remisować. Nic z tych rzeczy. Zawsze walczymy o zwycięstwo. Tak się jednak gra układa, że najczęściej dzielimy się punktami. Gramy dobrze, ale nie ma to przełożenia na zwycięstwa. Wierzę jednak, że w końcu to ulegnie zmianie i po jednym z meczów na dobre wrócimy na zwycięskie tory. Najlepiej byłoby zacząć już w piątek. Mocno w to wierzę.
Do końca roku z Pucharem Polski macie do rozegrania pięć spotkań. Na rozkładzie między innymi Jagiellonia Białystok i Lech Poznań. Jakie są założenia związane z tymi meczami?
Na pewno to nie będą dla nas łatwe spotkania i jesteśmy tego świadomi. Zależy nam na tym, aby punktować. Wiem, że brzmi to, jak banał, ale w PKO Ekstraklasie nie ma łatwych meczów. Niezależnie od tego, z kim gramy, to chcemy odnieść zwycięstwo.
Frantisek Plach przed spotkaniem z Jagiellonią Białystok jest już przygotowany na rzuty wolne Bartłomieja Wdowika?
Śledzę ligowe mecze i zdaję sobie sprawę z tego, jak mocną stroną Bartka są stałe fragmenty gry. Ogólnie jesteśmy uczulani na konkretnych zawodników, mogących stwarzać nam zagrożenie w konkretnych sytuacjach. Chcę być zatem przygotowany na wszystko.
Praca z trenerem mentalnym procentuje
W internecie można znaleźć wiadomości, że pana dziadek w przeszłości również był bramkarzem. Czy to właśnie dzięki niemu zrodziła się chęć gry na tej pozycji, a może wolał pan grać w polu, a tak się po prostu życie ułożyło…
Zaczynałem grać na pozycji lewego obrońcy. W pewnym momencie przypadkiem trafiłem do bramki i gra w roli bramkarza przypadła mi do gustu. Dziadek na początku nie chciał, abym szedł w stronę gry na bramce. Jednak, gdy regularnie podnosiłem swoje umiejętności i poprawiałem swoją grę, to wspierał mnie i zawsze mogłem na niego liczyć. Myślę, że w dużym stopniu dzięki niemu jestem w tym miejscu, w którym jestem aktualnie.
Ostatnio miałem rozmowę z Leandro ze Stali Mielec. Mówił mi, ze w przeszłości trafił na trenera, który uzmysławiał mu, że jak już będzie profesjonalnym piłkarzem, to musi dawać przykład innym. Mam wrażenie, że pan podobnie podchodzi do swojego zawodu…
Grając na tym poziomie, jestem świadomy, że obserwuje nas wielu ludzi. Staram się jednocześnie tak układać swoje życie, aby nie tylko pokazywać siebie jako zawodnika, ale też osobowość. Zależy mi na tym, aby ludzie patrzeli na mnie, nie tylko przez to, jakim jestem sportowcem, ale też czy jestem dobrym człowiekiem. To bardzo ważne dla mnie.
Nie jest pan typem bramkarza buntownika. To właśnie po dziadku jest pan tak spokojny?
Wszystko jest zależne od poziomu koncentracji. Dużo pracowałem nad tym ze swoim trenerem mentalnym. W dzisiejszym sporcie jest to bardzo ważne. Nie ukrywam, że dzięki pracy z nim dużo zyskałem. Dzięki temu staram się być w trakcie spotkań spokojny. Nie zawsze się to oczywiście udaje (śmiech). Najczęściej jednak jestem opanowany.
Domyślam się jednak, że jakieś negatywne emocje się magazynują. Jak je pan wyładowuje?
Jasne, że trzeba te emocje wyładować. Staram się jednak, aby to nie działo się na boisku w trakcie naszych spotkań. Gdyby nam nie szło i jeszcze ja bym dorzucał coś od siebie, to nikomu by to nie pomagało. Mam takie przemyślenia, że jeśli coś mi się nie podoba, to wolę na spokojnie powiedzieć o tym po meczu albo nawet po dłuższym czasie. Działanie pod wpływem emocji do niczego nie prowadzi.
Najlepszy czas dla bramkarza
W marcu przyszłego roku skończy pan 32 lata. Czuje się pan wciąż młodym zawodnikiem?
Na pewno nie czuję się starym zawodnikiem (śmiech). A tak serio, to jestem już na pewno doświadczonym bramkarzem. Trafiając do Polski, musiałem się dużo uczyć. Dzisiaj na bazie zebranych doświadczeń mogę powiedzieć, że na pewno sporo zyskałem. Jako zawodnik grający między słupkami myślę, że jestem w najlepszym wieku i tak też się czuję.
Sporo lat gry w profesjonalnym sporcie już za panem. Czy to odbija się już na zdrowiu i pojawiają się jakieś kłopoty, z którymi może się pan borykać w przyszłości?
Grając w piłkę przez wiele lat, wydaje mi się, że po pewnym czasie każdy sportowiec odczuwa jakieś dolegliwości. Nie inaczej jest ze mną. Często po spotkaniach mam tak, że czuję jakiś ból. Nie jest to jednak coś, co mogłoby niepokoić. Ogólnie jest ok.
Pół żartem pół serio może pan dbać, aby fizjoterapeuci mieli pracę.
Dokładnie tak (śmiech). Skoro jesteśmy przy tym temacie, to muszę bardzo docenić pracę naszych fizjoterapeutów. Ich praca jest na bardzo wysokim poziomie i nie można na ich temat złego słowa powiedzieć.
Transfer do topowej ligi? Nigdy nie mów nigdy
Pod koniec 2022 roku przedłużył pan kontrakt z Piastem. Wiem natomiast, że był pan łączony swego czasu z Lechem Poznań i Rakowem Częstochowa. Dlaczego ostatecznie takie transfery nie doszły do skutku?
Były rozmowy z pewnymi klubami, ale to już za mną. Nie ma sensu do tego wracać i omawiać tego, dlaczego dany transfer nie doszedł do skutku. Cieszę się natomiast z tego, że udało mi się porozumieć z Piastem w sprawie podpisania nowego kontraktu.
Pana umowa z Piastem obowiązuje do 2026 roku z opcją przedłużenia o kolejne 12 miesięcy. To może zwiastować plan związany z zakończeniem kariery w tym klubie, a może myśli pan jeszcze o transferze do mocniejszej ligi niż PKO Ekstraklasa?
Nie wybiegam tak daleko w przyszłość. Dzisiaj nie mogę mówić, co będzie za kilka lat. Zobaczymy, co przyszłość pokaże.
A zdarzyło się panu myśleć już jako zawodnik grający w Polsce, że może warto spróbować swoich sił na przykład w Bundeslidze czy Serie A?
Jasne, że tak. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Grając na Słowacji, marzyłem o grze w Polsce. Będąc natomiast w Piaście Gliwice, cały czas daję z siebie wszystko, pracując na to, aby zostać dostrzeżonym i móc wykonać kolejny krok do przodu. To istotne pod względem rozwoju.
Polska a Słowacja
Pięć lat spędził pan już w Polsce, więc ma wyrobioną opinię o tym kraju. Można porównać go ze Słowacją?
To dwa kraje bardzo podobne do siebie. Polak ze Słowakiem pod względem komunikacji nie będą mieć problemu i zawsze się dogadają. Jestem już wiele lat w Polsce, więc tak naprawdę czuję się tutaj, jak w domu.
A jak porównałby pan ligę słowacką do ligi polskiej?
Pod tym względem liga polska jest na pewno przed ligą słowacką. Przede wszystkim są bardzo ładne stadiony w Polsce, a i kibice w dużej liczbie pojawiają się na trybunach. Poprawia się to, co prawda na Słowacji. Niemniej jest jeszcze trochę pracy. Ponadto media w Polsce dużo robią, aby liga polska była atrakcyjna. Zarówno pod względem liczby transmisji, jak i całej otoczki. Aczkolwiek na Słowacji też już coraz więcej meczów można śledzić w telewizji, więc jest zauważalny progres.
Golkiper Piasta o sukcesie drużyny Francesco Calzony
Od 1996 do 2021 trwała seria reprezentacji Słowacji bez gry na mistrzostwach Europy. W każdym razie od 2016 roku trwa już świetna passa awansów na każde kolejne Euro. Ostatni awans na Euro 2024 może mieć wpływ na dalszy rozwój piłki w pana kraju?
Zdecydowanie awans na Euro 2024 jest dużym sukcesem reprezentacji Słowacji. Jestem wręcz pewny, że to może pomóc rozwojowi piłki nożnej w kraju.
Pan ma jeden występ w drużynie narodowej przeciwko Finlandii w marcu minionego roku. Kadra to już dla pana zamknięty etap czy widzi pan szanse znalezienia się w reprezentacji Słowacji na Euro 2024?
To nie jest temat zamknięty dla mnie. Chociaż jeśli chodzi o grę na mistrzostwach Europy, to może być trudno. Ostatnio nie znajdowałem się w kręgu zainteresowania sztabu szkoleniowego, więc to daje do myślenia. W każdym razie będę pracował nad tym, aby otrzymać powołanie do drużyny narodowej. Mam za sobą jeden występ i bardzo miło go wspominam. Mimo że zagrałem tylko przez jedną połowę. Chciałbym wrócić do kadry.
Co jest prawdziwą siłą reprezentacji Słowacji i z jakim celem drużyna uda się na mistrzostwa Europy do Niemiec?
Pozytywne jest to, że mamy zawodników w wielu mocnych klubach i są w kadrze młodzi gracze, którzy są głodni sukcesu. O co może walczyć reprezentacja Słowacji? Celem będzie na pewno wyjście z grupy. Jeśli to się uda, zostanie to na pewno pozytywnie oceniane.
“Nie wiem jak bym zareagował”
W kontekście drużyn narodowych w ostatnim czasie głośno o aferach alkoholowych. Te miały miejsce w przypadku młodzieżowej reprezentacji Polski U-17, a także w reprezentacji Czech po spotkaniu z Biało-czerwonymi. Co pan o tym myśli?
Będąc na poziomie reprezentacyjnym, trzeba dbać o profesjonalne podejście do zawodu. Wiadomo, że w takich sytuacjach kadrowicze są obserwowani i bierze się z nich przykład. Takie sytuacje w profesjonalnym sporcie zdecydowanie nie powinny mieć miejsca.
Gdyby takie coś wydarzyło się w pana otoczeniu, to zastanawiał się pan, jak mógłby zareagować?
Muszę przyznać, że nigdy się z czymś takim nie spotkałem i trudno mi sobie wyobrazić, jak bym zareagował.
Jest pan dzisiaj wyceniany na 500 tysięcy euro przez Transfermarkt. To odpowiednia suma?
Trudno powiedzieć. Pamiętam na pewno czas, gdy ta suma była wyższa (śmiech). Nie mnie oceniać, to ile jestem warty. Zwykle jest natomiast tak, że cena za danego zawodnika wynosi tyle, ile zaoferuje dany klub.
KIEDY ZNALAZŁEŚ WSZYSTKIE PROBLEMY, KTÓRE TRAWIĄ PZPN | Uniwersum Kadry | Sipika&Mietczynski&Smyk
Jak to tak naprawdę jest z hokejem na lodzie i piłką nożną. Która dyscyplina sportu jest popularniejsza na Słowacji?
W przeszłości można powiedzieć, że ludzie bardziej interesowali się hokejem na lodzie. Wpływ na to miał sukces w postaci mistrzostwa świata wywalczonego przez reprezentację Słowacji. Dzisiaj chyba jednak piłka nożna jest dla Słowaków ważniejsza.
Pan kiedyś próbował swoich sił jako hokeista?
Nigdy nie ciągnęło mnie do sportów zimowych. Oczywiście w telewizji mogę sobie obejrzeć, ale tylko tyle. Wolę zdecydowanie piłkę nożną (śmiech).
Rodzina najważniejsza
Spodziewam się, że nie patrzy pan na życie tylko przez pryzmat piłki nożnej. Co jest jeszcze dla pana ważne, o czym do tej pory pan nie mówił?
Wiadomo, że nie tylko samą piłką się żyje. Rodzina jest zawsze na pierwszym miejscu dla mnie. Poza życiem w klubie staram się jak najwięcej czasu spędzać właśnie z rodziną i ze swoją córką. To sprawia mi wiele radości.
Są może takie przemyślenia, aby także po zakończeniu kariery zostać na stałe w Polsce z rodziną?
Zawsze człowieka ciągnie do domu. Z drugiej strony droga w rodzinne strony z Gliwic, to zaledwie trzy godziny podróży samochodem, więc nie jest daleko. Trudno dzisiaj stwierdzić, jakie decyzje przede mną i najbliższymi. Zobaczymy, co przyszłość pokaże. Pewne jest natomiast to, że wszyscy jesteśmy szczęśliwi z tego, że mieszkamy dzisiaj w Polsce.
Piast Gliwice na koniec sezonu zostanie królem remisów w PKO Ekstraklasie?
- Tak
- Nie
- Trudno powiedzieć
Komentarze