Kuriozalny gol zadecydował o wyniku w Berlinie

Piłkarze Herthy Berlin
Obserwuj nas w
Pressfocus Na zdjęciu: Piłkarze Herthy Berlin

Rywalizacja Herthy Berlin z Furth rozpoczęła 5. kolejkę Bundesligi. Drugi raz z rzędu stołeczna drużyna zgarnęła cenny komplet punktów 2:1 (0:0). Więcej emocji doświadczyła nam dopiero druga połowa, w której zagrał też Dennis Jastrzembski. Dla Polaka były to kolejne trzy kwadranse z rzędu w niemieckiej elicie.

Bezbarwny mecz do przerwy

W pierwszej połowie działo się niewiele. Hertha nieco lepiej czuła się przy piłce, natomiast Furth szukało swoich szans w kontrach lub stałych fragmentach gry. Z upływem czasu byliśmy świadkami coraz częstszej walki o piłkę w środku pola.

Do przerwy bramkarze mogli narzekać na nudę. Rozregulowane celowniki sprawiły, że przez trzy kwadranse obejrzeliśmy tylko celny strzał. W pewnych momentach to tegoroczny beniaminek był groźniejszy pod polem karnym rywala. Nic jednak nie zapowiadało tak interesującego starcia w dalszej części spotkania.

Worek z bramkami rozwiązał się na dobre w drugiej połowie

Wraz z rozpoczęciem drugiej odsłony poprawie uległa gra obu zespołów. Co ciekawe, na murawie pojawił się wówczas Dennis Jastrzembski. Dla 21-latka był to drugi występ z rzędu na boiskach Bundesligi. Polak zamienił Plattenharda, przez co do ostatniego gwizdka biegał na wahadle. Dodajmy tylko, że zagrał całkiem przyzwoite zawody. Miał kilka dryblingów, dobrze współpracował z obrońcami i nie bał się ostrych pojedynków.

Strzelecki festiwal rozpoczęli jednak goście. Koniczyny objęły prowadzenie po rzucie karnym. W 57. minucie Deyovaisio Zeefuik sfaulował przeciwnika pod własną bramką. Arbiter był blisko całego wydarzenia, więc nie zawahał się wskazać na wapno. Chwilę później na listę strzelców wpisał się Branimir Hrgota, który wpakował piłkę w prawy dolny róg.

Herhta szybko doskoczyła do Furth, strzelając gola na remis za sprawą Jurgena Ekkelenkampa, który 60 sekund wcześniej zjawił się na murawie. Zawodnik gospodarzy wykorzystał zamieszanie podczas rzutu rożnego, najwyżej wyskoczył do futbolówki, aby potem uderzyć głową nie do obrony w kierunku lewego słupka.

Nie był to koniec emocji. Na nieszczęście beniaminka Maximilian Bauer strzelił samobója. Wszystko przypominało szkolny błąd, ponieważ defensor nie popatrzył, gdzie stoi golkiper. Błąd okazał się katastrofalny w skutkach, gdyż Burchert nie zdążył z reakcją i dał się pokonać własnemu koledze.

Tym samym berlińczycy odnieśli drugie zwycięstwo z rzędu i powoli wracają na właściwe tory w walce o wyższą lokatę w tabeli.

Komentarze