Cel jasny: zatrzymać Legię Warszawa. “Serce Vuko będzie biło mocniej”

Aleksandar Vuković
Obserwuj nas w
fot. PressFocus Na zdjęciu: Aleksandar Vuković

Aleksandar Vuković w niedzielny wieczór rozegra swój pierwszy mecz w roli trenera przeciwko Legii Warszawa. Serb, chociaż utożsamia się ze stołecznym klubem, to tym razem zamierza zagrać mu na nosie. Chociaż głośno o tym nie mówi, bo to nie w jego stylu, można przypuszczać, że w jakimś procencie będzie chciał udowodnić sternikom 15-krotnych mistrzów Polski, że popełnili błąd, żegnając się z nim, powołując jednocześnie na stanowisko nowego szkoleniowca Kostę Runjaicia.

  • Niedzielne starcie Piasta Gliwice z Legią Warszawa przyciąga przede wszystkim ze względu na osobę trenera Aleksandara Vukovicia
  • Serbski szkoleniowiec będzie miał okazję jako trener po raz pierwszy w karierze zmierzyć się z klubem, który ma szczególne miejsce w jego sercu
  • Batalia na Okrzei zacznie się o godzinie 17:30

Vuković może zbudować swój trenerski kapitał

Aleksandar Vuković dzisiaj ma swój 115. dzień pracy w nowym miejscu. Jak na razie jako szkoleniowiec Piasta Gliwice osiągnięcia 43-latka nie powalają na kolana. W siedmiu meczach zaliczył dwa zwycięstwa, dwa remisy i trzy porażki. Bilans punktowy to zaledwie 1,14. Gdyby jednak Niebiesko-czerwoni pokonali renomowanego przeciwnika w spotkaniu 21. kolejki PKO Ekstraklasy, automatycznie statystyka podskoczyłaby do pułapu 1,37.

Były środkowy pomocnik jako zawodnik miał okazję rywalizować z Legią pięć razy. W tych spotkaniach wygrał jednak tylko raz. W zwycięskim starciu, które miało miejsce dawno temu, bo w listopadzie 2011 roku, zaliczył asystę przy bramce zdobytej przez Macieja Korzyma. Paweł Golański mający za sobą w przeszłości występy u boku Vuko przekonuje jednak, że rywalizacja z byłym klubem jako piłkarz i trener, to dwie zupełne inne sytuacje. Nie można ich ze sobą w żaden sposób porównywać.

Zobacz także: gdy pierwszy raz oglądasz Ekstraklasę

To zupełnie inna rola. Bycie trenerem wiąże się z zarządzaniem zespołem, więc emocje trzeba odłożyć na bok. Trzeba tak poukładać drużynę, aby zawodnicy, którzy znajdą się w kadrze meczowej, zagrali jak najlepsze zawody. Emocje, które towarzyszyły Vuko na boisku, gdy był piłkarzem, będą zupełnie inne na ławce trenerskiej – przekonywał dyrektor sportowy kieleckiej Korony w rozmowie z Goal.pl.

Wiadomo, że to będzie mecz szczególny dla Vukovicia. Znam go bardzo dobrze i wiem, że to osoba, która emocjonalnie podchodzi nie tylko do swoich obowiązków, ale też do Legii Warszawa. Ta przygoda, którą miał jednak w warszawskim klubie, dobiegła końca. Dzisiaj jest już w innym miejscu i to może go tylko pozytywnie motywować do tego, aby wygrać w niedzielnym meczu – mówił Golański.

Rozdarte serce

14-krotny reprezentant Polski miał okazję trzykrotnie grać z Aleksandarem Vukoviciem przeciwko warszawskiej Legii. Golański jest zatem jednym z naocznych świadków tego, jak mecze z Wojskowymi przeżywał Serb. – Bez wątpienia nie chciał unikać tego typu spotkań. Raczej takie mecze podwójnie go motywowały i chciał się w nich pokazać z jeszcze lepszej strony niż zwykle. Jestem zatem pewny, że w spotkaniu przeciwko Legii na pewno serce Vuko będzie biło mocniej – powiedział były prawy obrońca.

Golański sam na własnej skórze przeżywał emocje, rywalizując z klubem swojego serca. Miało to miejsce w sumie nie tak dawno. Jako pracownik kieleckiej Krony na jego drodze w pierwszej lidze stanął ŁKS. 40-latek nie ukrywał, że to było dla niego mecz o dużym ciężarze gatunkowym.

– Taka sytuacja miała miejsce dwa razy. W jednym spotkaniu wygraliśmy, a w drugim zremisowaliśmy. Wiadomo, że to były dla mnie szczególne mecze. Ja wychowałem się w ŁKS-ie. Sympatia i serce jest na pewno blisko temu klubowi. Jestem jednak dyrektorem sportowym Korony, czyli klubu, któremu dużo zawdzięczam. W związku z tym w tego typu spotkaniach sentymenty trzeba odłożyć. Wszyscy będący w podobne sytuacji, przypuszczam, że są zgodni. Serce jedno, a głowa drugie. Czasem do pewnych spraw trzeba podejść po prostu racjonalnie. Podejrzewam, że tak do sprawy podejdzie Vuković jako trener Piasta, chcąc zrobić wszystko, aby jego zespół zwyciężył – podsumował były zawodnik, mający na swoim koncie 177. występów w Ekstraklasie.

Zaległe rachunki do wyrównania

Aleksandar Vuković trafił do Legii Warszawa w 2001 roku. Serb jednocześnie znaczną część swojego piłkarskiego życia spędził na Łazienkowskiej. Jako zawodnik wygrał z Wojskowymi dwa razy mistrzostwo kraju i raz Puchar Polski. Po zakończeniu piłkarskiej kariery był asystentem pierwszych trenerów Legii. Miał okazje współpracować między innymi ze Stanisławem Czerczesowem, który w Polsce wyrobił sobie dobrą markę. Kto wie, czy Rosjanin, gdyby nie sytuacja związana z wojną, nie przejąłby sterów nad reprezentacją Polski. W każdym razie w trenerskiej drodze Vukovicia pojawiali się również parodyści jak Besnik Hasi, Romeo Jozak, czy Sa Pinto. Nie zmienia to jednak faktu, że Serb miał przy kim tworzyć swój autorski warsztat trenerski.

W latach 2019/2020 i 2021/2023 był już natomiast pierwszym szkoleniowcem Legii. Zrealizował cele, jakie zostały mu postawione. Wygrał mistrzostwo Ekstraklasy, a także utrzymał stołeczną ekipę w elicie. Ta druga sytuacja miała miejsce w poprzedniej kampanii. Mimo że w trudnym dla Legii momencie Vuković potrafił podnieść ją z kolan, to nie otrzymał szansy powalczenia o coś ambitniejszego w następnym sezonie. Pokazano mu drzwi, dogadując się za plecami z innym trenerem.

Vuković w rozmowie z Goal.pl przekazywał natomiast, że nie ma za złe władzom klubu, że zdecydowały się na zatrudnienie innego trenera. Słowa swoje, a myśli swoje, chce się napisać w takiej sytuacji. Wiadomo, że serbski trener, będąc tak długo w środowisku piłkarskim w Polsce, poznał różne mechanizmy funkcjonowania w tej szeroko rozumianej branży. Zdaje sobie sprawę, że gdyby coś “mocniejszego” powiedział na swojego byłego pracodawcę, to ciągnęłoby się to za nim latami. Takie rzeczy nie są jednak w stylu Vukovicia. Mimo wszystko słowa Serba nie przekonują, jakby wszystko był ok.

Zobacz także:

Aleksandar Vuković dla Goal.pl: czekać nas będzie “wyścig górski”
Aleksandar Vuković

– Potencjał drużyny, a sytuacja, w której się ona znajduje, to dwie różne rzeczy. To, że stać Piasta Gliwice na więcej, nie zmienia faktu, że zespół znajduje się aktualnie w bardzo trudnym położeniu. Trzeba brać jednak pod uwagę to, że momentami czekać nas będzie “wyścig górski”, co nie będzie dla nas łatwe. Trzeba zdawać sobie

Czytaj dalej…

– Jestem człowiekiem, który w życiu żałuje czegoś tylko wtedy, gdy ma świadomość, że zrobił coś złego. Tymczasem odnosząc się do tego, co czułem do ostatniego klubu, to zawsze będę powtarzał, że byłem dumny z tego, że grałem w Legii Warszawa i byłem w niej trenerem. To jak utożsamiałem się z nią, to dla mnie powód do dumy. Podobnie jak to, że w Polsce nigdy żadnego klubu nie obrażałem. Trudno, aby przez 20 lat spędzonych w Polsce, gdzie 15 lat z przerwami zaliczyłem w Legii, zachowywać się inaczej. Nie mam natomiast wpływu na to, jak ludzie będą mnie odbierać. Mam tylko wpływ na to, co ja robię. Pracuję w Piaście z dużym entuzjazmem i jestem przekonany, że władze klubu podjęły właściwą decyzję, zatrudniając mnie. To chce udowodnić – mówił 43-latek.

Na temat ostatniej przygody przy Łazienkowskiej stwierdził krótko: – Nie czuję żalu. Ogólnie dla mnie ten temat jest już zamknięty.

Szatnia Piasta kupiła Vuko

Aktualnie Aleksandar Vuković pisze nowy rozdział swojej kariery trenerskiej. Początki miał trudne. 2023 rok jednak pokazuje, że praca serbskiego trenera przy Okrzei zaczyna przynosić efekty. Wiadomo, że dzisiaj Piast Gliwice jest zaangażowany w walkę o ligowy byt. Niemniej w spotkaniach z Jagiellonią Białystok i Rakowem Częstochowa można było dostrzec światełko w tunelu. Przeciwko Żółto-czerwonym, gdyby tylko skuteczność gliwiczan była lepsza, to Piast zainkasowałby pełną pulę. W tym starciu Niebiesko-czerwoni wypracowali sobie 20 sytuacji strzeleckich. Odkryciem Vukovicia w Piaście jest na pewno Michael Ameyaw, który w erze Waldemara Fornalika otrzymywał tylko epizodyczne okazje do gry. Pod wodzą Serba sytuacja 22-latka zmieniła się o 180 stopni.

Punktem zwrotnym pracy Vukovicia w Piaście może być efektowne zwycięstwo nad Zagłębiem Lubin. Pokorny Serb w pokonanym polu pozostawił zespół prowadzony przez byłego trenera gliwiczan. Może i Miedziowi dłużej utrzymywali się przy piłce, grali w ataku pozycyjnym dojrzalej. W każdym razie Vuković postawił na grę pragmatyczną, która przyniosła pożądane efekty. W akcjach bramkowych wzięli udział gracze, na których spoczywa największa odpowiedzialność za wyniki gliwiczan. Mowa o Patryku Dziczku, Damianie Kądziorze i Kamilu Wilczku. Ta trójka jest gwarantem tego, że Piast w niedzielę nie będzie chciał być gościny dla Legii, która może sobie zdawać sprawę z tego, że gliwicki teren jest dla niej koszmarny. W trzech ostatnich bezpośrednich starciach przy Okrzei dwa razy górą byli gospodarze.

Czytaj więcej: Piast odpalił w Lubinie. “To była zasłużona wygrana”

18+ | Graj odpowiedzialnie! | Obowiązuje regulamin

Komentarze