Jasne stanowisko Rakowa w sprawie sprzedaży gwiazd

Wojciech Cygan
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Wojciech Cygan

Vlad Kovacevic łączony był z transferem za wiele milionów euro. Raków tego lata nie sprzeda jednak Bośniaka, ani innego kluczowego zawodnika.

  • Raków ma w kadrze wielu piłkarzy wybijających się poza poziom Ekstraklasy
  • Sympatycy częstochowskiego klubu obawiali się, że liderzy opuszczą klub
  • Wątpliwości w tej sprawie nie pozostawił prezes rady nadzorczej Rakowa

Raków zatrzymuje gwiazdorski skład na jesień

Do sezonu 2022/2023 Raków na rynku transferowym przygotowywał się z myślą iż zagra w fazie grupowej Ligi Konferencji Europy. Częstochowianie odpadli jednak w czwartej rundzie. Wówczas pojawiły się informacje, że z klubu mogą odejść niektórzy zawodnicy, jak np. Vladan Kovacevic. Głos w tej sprawie zabrał prezes rady nadzorczej Rakowa.

Jeżeli chodzi o to, chcę uspokoić, tak jak cały czas podkreślaliśmy, z Rakowa nikt z tych kluczowych zawodników nie odchodzi. Uspokajam, czy Fran Tudor, czy Vlad Kovacevic, czy Ivi, spokojnie na jesieni będą reprezentować barwy Rakowa – powiedział Wojciech Cygan w rozmowie z Tomaszem Włodarczykiem. – Mogę z całą pewnością powiedzieć, że dzisiaj do końca okna transferowego nic się nie wydarzy – dodał później działacz częstochowskiego klubu. Przyznał on, że Raków nie dostał nawet oferty za Kovacevicia, który miał wzmocnić Benfikę.

My od początku mówiliśmy, że jeśli jakaś oferta się pojawi, jeśli będzie satysfakcjonująca dla zawodnika i dla nas, to zasiądziemy do rozmów, ale bez oferty ciężko o niej w ogóle rozmawiać – wyjaśnił Wojciech Cygan. Zabrał on również głos na temat Iviego Lopeza.

O tym węgierskim zainteresowaniu była mowa i faktycznie coś na rzeczy było. Jeżeli chodzi o inne zapytania, to poza zapytaniami kierowanymi przez menadżerów bez konkretnych kwot, nie możemy mówić, że jakiekolwiek oferty za Iviego się pojawiły. Być może to, że przedłużyliśmy kontrakt, zniechęciło potencjalnych zainteresowanych – stwierdził prezes rady nadzorczej Rakowa.

Czytaj także: Będziemy mieli “polskie Leicester”? Oni wiedzą, co robią

Komentarze