Hańba Tirany. Mecz, który przeszedł do historii

Air Albania Stadium w Tiranie
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Air Albania Stadium w Tiranie

Zobaczyć Tiranę i wygrać. Taki był plan podopiecznych Helmuta Schöna 17 grudnia 1967 roku. Reprezentacja RFN musiała zwyciężyć w stolicy Albanii, by zająć pierwsze miejsce w grupie i awansować do kolejnej fazy Mistrzostw Europy. Starcie z Orłami miało być formalnością – gospodarze po trzech meczach mieli w dorobku zero punktów i zero strzelonych goli. Mimo absolutnie negatywnych prognoz Czerwono-Czarni postanowili sprawić niespodziankę, która przeszła do niemieckiej historii jako hańba Tirany.

  • W 1967 roku reprezentacja RFN bezbramkowo zremisowała z Albanią – to wydarzenie określono jako “hańbę Tirany”
  • Wynik starcia z bałkańskimi Orłami oznaczał, że Niemcy nie zdołali wyprzedzić Jugosławii i odpadli w eliminacjach do Mistrzostw Europy
  • Klęska w kwalifikacjach nie powtórzyła się już nigdy więcej – rok 1967 wyjątkowo boleśnie zapisał się w niemieckiej historii

Wymagające eliminacje

Historia mistrzostw Starego Kontynentu miała swój początek w 1960 roku. Pierwsze dwie edycje rozegrano pod nazwą Pucharu Narodów Europy, natomiast od 1968 roku turniej nosi już doskonale znane nam miano. Reprezentacja Niemiec Zachodnich nie wzięła udziału w kwalifikacjach do zmagań mających miejsce ani we Francji, ani w Hiszpanii – kadra RFN przystąpiła do rywalizacji dopiero wtedy, gdy rywalizacja przyjęła miano Mistrzostw Europy.

Zdobywcy srebrnego medalu na mundialu rozgrywanym w Anglii w eliminacjach trafili do jedynej trzyzespołowej grupy. Przeciwnikami Die Mannschaft były reprezentacje Jugosławii i Albanii. Od momentu losowania było jasne, że to RFN i Plavi rozstrzygną między sobą pojedynek, którego stawką było pierwsze miejsce i awans do ćwierćfinału. Bałkańskim Orłom nie dawano żadnych szans na nawiązanie wyrównanej walki z pozostałymi rywalami.

Drużyna Helmuta Schöna rozpoczęła kwalifikacje od wysokiego domowego zwycięstwa nad Albanią – gospodarze rozbili przyjezdnych i wygrali 6:0. Wyjazd do Belgradu okazał się zdecydowanie mniej przyjemny – Jugosławia triumfowała po trafieniu Skoblara. W rewanżowym spotkaniu lepsi okazali się Niemcy, którzy pokonali Niebieskich 3:1. Jugosłowianie zgodnie z planem zaliczyli dwie wygrane w potyczkach z Albańczykami – w Tiranie strzelili dwa gole i zachowali czyste konto, natomiast u siebie również nie stracili ani jednej bramki, za to czterokrotnie umieścili piłkę w siatce Janiego Ramy. O wszystkim miał zadecydować pojedynek zaplanowany na 17 grudnia. By wyprzedzić podopiecznych Rajko Miticia, drużyna RFN musiała pokonać Orły. Zespół dowodzony przez Loro Boriçiego miał stanowić ostatnią, niezbyt wymagającą przeszkodę. Nikt nie spodziewał się innego scenariusza niż wiktoria gości.

Droga, która kończy się w Tiranie

W kadrze na to starcie zabrakło kilku istotnych piłkarzy. Sepp Maier, Franz Beckenbauer, Gerd Müller czy Uwe Seeler nie pojechali do Albanii z powodu kontuzji. Mimo tych absencji RFN była postrzegana jako oczywisty faworyt. W szeregach Die Mannschaft znalazło się pięciu zawodników, którzy dostąpili zaszczytu udziału w finale Mistrzostw Świata. Willi Schulz, Wolfgang Weber, Horst-Dieter Höttges, Wolfgang Overath i Sigfried Held wybiegli na Wembley w podstawowym składzie. Z kolei Bernd Patzke zaliczył dwa mecze podczas MŚ. Peter Meyer, dla którego pojedynek w Tiranie okazał się jedynym meczem w reprezentacji, w tamtym momencie przewodził klasyfikacji najlepszych strzelców Bundesligi.

Rywale dysponowali zdecydowanie słabszą piłkarsko i mniej doświadczoną kadrą. Dla bramkarza Koço Dinella i obrońcy Frederika Gjinaliego to starcie było debiutem na arenie międzynarodowej. Natomiast kapitan Lin Shllaku, Ali Mema i Panajot Pano, który później został uznany przez Albański Związek Piłki Nożnej za najlepszego gracza Orłów w XX wieku, wystąpili w czerwono-czarnych barwach tylko 13 razy.

Na niegościnnej murawie stadionu Qemal Stafa w Tiranie Niemcy nie zdołali rozwinąć skrzydeł i bezbramkowo zremisowali z niżej notowanymi gospodarzami. Wynik ten oznaczał, że Niemcy po raz jedyny w historii nie awansowali się do finału Mistrzostw Europy. Rezultat potyczki z Albanią był postrzegany przez niemiecką opinię publiczną jako hańbiący.

We wtorkowy wieczór będziemy świadkami spotkania Albania – Polska. Na stadionie w Tiranie zagramy o przepustkę do baraży. Potencjalna porażka przekreśla nasze marzenia mundialowe. Bezbramkowy remis z pewnością nie zostanie określony jako hańba, jednak Biało-Czerwoni nie mogą pozwolić sobie na przegraną.

Komentarze